Gadu-gadu o niczym
Gadu-gadu o niczym
Chciałam wczoraj napisać "dobranoc" i nie miałam gdzie Zakładam topik, który może się przyda, a najwyżej zdechnie.
Pętam się od rana i walczę z praniem. W tygodniu nie ma czasu, narosło mi tego od cholery. A prasowania jeszcze więcej. Służąca mi chyba potrzebna, coby charytatywnie chałupę ogarniała
Kawka z mlekiem. Ktoś się dołączy? Się pierze, a prasowanie nie ucieknie. Wolę kawkę w miłym towarzystwie
Pętam się od rana i walczę z praniem. W tygodniu nie ma czasu, narosło mi tego od cholery. A prasowania jeszcze więcej. Służąca mi chyba potrzebna, coby charytatywnie chałupę ogarniała
Kawka z mlekiem. Ktoś się dołączy? Się pierze, a prasowanie nie ucieknie. Wolę kawkę w miłym towarzystwie
A się też nudzę. Od przedwczoraj założyłyśmy internet, więc sobie wlazłam na to foruuum. Wczoraj odwoziłam drugą połowę do sanatorium, aż na Dolny śląsk. Wróciłam skonana, bo pomyliłam drogi i pojechałam na Lądek Zdrój. Potem ponad godzinę pomykałam krętą drogą górską na Złoty Stok. Pięknie było, jesiennie, tylko paliwa poszło w cholerę.
Będę robić kotlety mielone.... Właściwie to mi się nie chce, psineczka dostała a ja .. a mnie nie smakuje bez mojej drugiej połowy. Jak ja wytrzymam dwa tygodnie?
Jednak fatalny standard mają w tych "uzdrowiskach kłodzkich". Dwie godziny się wykłócałam o lepszy pokój dla Połowicy. Panienka z okienka uległa, gdy postraszyłam ją dyrektorem.
Pewnie ją też mobbinguje..
Będę robić kotlety mielone.... Właściwie to mi się nie chce, psineczka dostała a ja .. a mnie nie smakuje bez mojej drugiej połowy. Jak ja wytrzymam dwa tygodnie?
Jednak fatalny standard mają w tych "uzdrowiskach kłodzkich". Dwie godziny się wykłócałam o lepszy pokój dla Połowicy. Panienka z okienka uległa, gdy postraszyłam ją dyrektorem.
Pewnie ją też mobbinguje..
A chcę. Jak schudnę, to potem nigdzie nie pojedzie a powinna rehabilitowć się dwa razy w roku. Narobię ich dużo, to będę miała na parę dni. Mam jeszcze kupne frytki, a kupne pierogi ruskie, które zjadłam na sniadanie z cebulką były obrzydliwe. Wolę napichcić sama..a lubię. Pieczone mięsa, lecza, wytworne żarcie, przetwory, itp. Mam 25 słoików półlitrowych marynowanych prawdziweczków tegorocznych i 35 rydzusiów. Dobry rok był.
Co do deszczu, to też lubię. W górach po deszczu wyłażą takie fajne mgły.
A tak wogóle to rodem jestem z Mazowsza, na Śląsku zapuściłam korzenie ale Sercem z Gór jestem.
Co do deszczu, to też lubię. W górach po deszczu wyłażą takie fajne mgły.
A tak wogóle to rodem jestem z Mazowsza, na Śląsku zapuściłam korzenie ale Sercem z Gór jestem.
teraz słucham passengera i mam złudne poczucie przewagi nad światem ogarniętym sprawami ważnymi.
przypominają mi się dawne imprezy, dawni znajomi i najrózniejsze głupostki, głupstwa i wariactwa, jakie przyszło nam zmontować.
taa... oni już dawno spoważnieli, ja nie :/
przypominają mi się dawne imprezy, dawni znajomi i najrózniejsze głupostki, głupstwa i wariactwa, jakie przyszło nam zmontować.
taa... oni już dawno spoważnieli, ja nie :/
choć mało rozumiem, a dzwony fałszywe, coś mówi mi, że
jeszcze wszystko będzie możliwe
jeszcze wszystko będzie możliwe
Iluzja> Ty lepiej nie poważniej, bo się szybciej zestarzejesz Jak patrzę na te, co spoważniały, to mnie przerażenie ogarnia. Szybciej się z licealistką dogadam niż z dawną koleżanką, co to już dwójkę dzieci ma. A te, co nie spoważniały - to aż miło na piwo się wybrać z nimi.
Babuleńka> To może wpadniesz do mnie pogotować? Bo tak samej to smętnie chyba... I parę weków też by mi się przydało. Wczoraj zeżarłam ostatnią konfiturkę z wiśni od babci
Babuleńka> To może wpadniesz do mnie pogotować? Bo tak samej to smętnie chyba... I parę weków też by mi się przydało. Wczoraj zeżarłam ostatnią konfiturkę z wiśni od babci
Uuuuuu... sprzątanie, najbardziej znienawidzona przeze mnie czynność. Ostatnio sprawiłam sobie zmywarkę, ale nie okazało się takim uproszczeniem kuchennych czynności, jak sądziłam, niestety. Co do reszty zajęć domowych, staram się sprowadzać sprawę do niezbędnego minimum, na przykład nie prasuję nic, ale to nic, pościel mam z kory, a kupując coś od razy analizuje pod kątem, czy da się wyjąć z pralki i powieścić na wieszaku. Uważam też, że zmięta bawełna jest bardzo fajna.mrt pisze:Pętam się od rana i walczę z praniem. W tygodniu nie ma czasu, narosło mi tego od cholery. A prasowania jeszcze więcej.
W materii mielonych - mnie się całkowicie nie chce, no chyba, że lato i jakiś kalafiorek albo fasolka z ziemniaczkami. Poza tym żyję chlebem no i tym, co w mieście. Gotowe jedzenie przynoszę tylko z knajpy, nie lubię nic mrożonego i pakowanego.
No problem polega na tym, że mi zawsze wpadnie w oko ciuch, który prasuje się tak, że szlag człowieka trafia. A najbardziej kocham len... A jak tylko coś niewyprasowanego założę i nie daj Boże do mamy pójdę, to się nasłucham za wszystkie czasy, że taka wygnieciona chodze i wyglądam jak psu z gardła.
Mi tam szkoda czasu na gotowanie. Zresztą żyję powietrzem i herbatą. No i fajkami
Gotować umiem, i owszem, ale to całkiem nieprzydatna umiejętność. Zostałam rzucona dla takiej, co gotować nie umiała.
Mi tam szkoda czasu na gotowanie. Zresztą żyję powietrzem i herbatą. No i fajkami
Gotować umiem, i owszem, ale to całkiem nieprzydatna umiejętność. Zostałam rzucona dla takiej, co gotować nie umiała.
No to ja miałam mamę, która sama zaprowadziła porządki nieprasowania w domu. Ku bulwersacji siąsiadek i przyjaciółek stanowczo odmówiła wszelkiego prasowania i tatuś dostawał koszule "prosto z wieszaka". Później tatuś nauczył się je nawet do pralki wkładać i z niej na ten wieszak wyjmować.
Moja matka nie wiedziała nawet, że była typem wojującej feministki. Próbowała nawracać na swoją wiarę owe uginające się pod brzmieniem domowych obowiązków sąsiadki i przyjaciółki, ale żadnej do nieprasowania mężowskich koszul nie mamówiła. Co więcej, usłyszała w zamian teorię, że nieprasowane koszule się szybciej zużywają, no i ona może jest taka burżujka, że może kupować nowe. Ach, czego to ludzki umysł nie wymyśli, żeby zracjonalizować pęta własnej niewoli.
Moja matka nie wiedziała nawet, że była typem wojującej feministki. Próbowała nawracać na swoją wiarę owe uginające się pod brzmieniem domowych obowiązków sąsiadki i przyjaciółki, ale żadnej do nieprasowania mężowskich koszul nie mamówiła. Co więcej, usłyszała w zamian teorię, że nieprasowane koszule się szybciej zużywają, no i ona może jest taka burżujka, że może kupować nowe. Ach, czego to ludzki umysł nie wymyśli, żeby zracjonalizować pęta własnej niewoli.
Ostatnio zmieniony 11 lis 2005, o 19:40 przez agik, łącznie zmieniany 1 raz.
Piję piwko i zostało mi 5 ciuchów do prasowania. I jedna cała suszarka, ale to jutro.
Co za idiota mi tu do domu z Lechem przyszedł? Kumpel zawzięcie z Lechem przyłazi, potem mi to zostaje i muszę się męczyć, bo mi się nie chce iść do sklepu po inne. A koleżanka przychodzi kulturalnie - z Żywcem. Ja do ludzi też kulturalnie - z Żywcem.
Nawet coś dziś niezły ten Lech
Co za idiota mi tu do domu z Lechem przyszedł? Kumpel zawzięcie z Lechem przyłazi, potem mi to zostaje i muszę się męczyć, bo mi się nie chce iść do sklepu po inne. A koleżanka przychodzi kulturalnie - z Żywcem. Ja do ludzi też kulturalnie - z Żywcem.
Nawet coś dziś niezły ten Lech
-
- początkująca foremka
- Posty: 10
- Rejestracja: 9 lis 2005, o 00:00
- Lokalizacja: z krainy wiecznej wiosny
-
- początkująca foremka
- Posty: 10
- Rejestracja: 9 lis 2005, o 00:00
- Lokalizacja: z krainy wiecznej wiosny
I jeszcze był u nas ankieter z biura badania opinii społecznej. Zgodziłyśmy się, bo nas to nic nie kosztuje, a młody człowiek zarobi. Było dużo śmiechu i takie tam. Lekkie wahanie, gdy trzeba było określić łączny miesięczny dochód rodziny - jak zabrałyśmy się za naradzanie, to już chyba się zorientował, do kogo trafił. Potem było tylko gorzej - pytał o stan cywilny - wybrałyśmy konkubinat, choć to bez sensu.
agrafia&tenere
A u nas leje...
Poza tym dunska spoldzielnia nam dzis wymieniala kibelek . Tak jest, w ramach czynszu . Sliczny jest. Ciekawe kiedy umywalke wymienia, bo tez juz stracila swietnosc .
Poza tym dunska spoldzielnia nam dzis wymieniala kibelek . Tak jest, w ramach czynszu . Sliczny jest. Ciekawe kiedy umywalke wymienia, bo tez juz stracila swietnosc .
Nim nasza kolej zdążymy jeszcze
Wspomnieć proroctwa i przepowiednie
Znaki na niebie myśli piwniczne
Które niejedną zabrały noc
Wspomnieć proroctwa i przepowiednie
Znaki na niebie myśli piwniczne
Które niejedną zabrały noc
Trzecie piwko... Nawet nie wiedziałam, że tyle tego zostało. Narąbię się jak nic. Ech, co tam! Za niepodległość! W końcu to raz w roku.
Napatoczyłam się z tym praniem na właściciela domu. Bo pralka jest na -0, tam gdzie sauna. A oni wierzący i w niedzielę nawet nie piorą. Spojrzałam i... "No wie pan, jak się tyra w redakcji do 22-giej, to i nie ma kiedy". "Wiem, wiem - weź to mojej żonie wytłumacz! A ona pierze po nocach, zamiast z mężem w łóżku leżeć"
Napatoczyłam się z tym praniem na właściciela domu. Bo pralka jest na -0, tam gdzie sauna. A oni wierzący i w niedzielę nawet nie piorą. Spojrzałam i... "No wie pan, jak się tyra w redakcji do 22-giej, to i nie ma kiedy". "Wiem, wiem - weź to mojej żonie wytłumacz! A ona pierze po nocach, zamiast z mężem w łóżku leżeć"
I Ty też Cała rodzina już mnie obżera.mrt pisze:Iluzja> Ty lepiej nie poważniej, bo się szybciej zestarzejesz Jak patrzę na te, co spoważniały, to mnie przerażenie ogarnia. Szybciej się z licealistką dogadam niż z dawną koleżanką, co to już dwójkę dzieci ma. A te, co nie spoważniały - to aż miło na piwo się wybrać z nimi.
Babuleńka> To może wpadniesz do mnie pogotować? Bo tak samej to smętnie chyba... I parę weków też by mi się przydało. Wczoraj zeżarłam ostatnią konfiturkę z wiśni od babci
koniec gadania o niczym. teraz sprawy ważne-
nauczyłam się otwierać piwo zapalniczką ;)
na razie jestem na poziomie- żubr (podobno najsłabiej siedzi kapsel)
juz nie mogę się doczekać starcia z żywcem...
mało kto jest jednak w stanie przebić koleżankę- otwiera wszystko zębami.
co do tego- nie będę próbowała.
miłego wieczoru ;)
nauczyłam się otwierać piwo zapalniczką ;)
na razie jestem na poziomie- żubr (podobno najsłabiej siedzi kapsel)
juz nie mogę się doczekać starcia z żywcem...
mało kto jest jednak w stanie przebić koleżankę- otwiera wszystko zębami.
co do tego- nie będę próbowała.
miłego wieczoru ;)
choć mało rozumiem, a dzwony fałszywe, coś mówi mi, że
jeszcze wszystko będzie możliwe
jeszcze wszystko będzie możliwe