kilka dni z zycia foremki...
-
- foremka dyskutantka
- Posty: 182
- Rejestracja: 28 maja 2004, o 00:00
- Lokalizacja: U.K.
kilka dni z zycia foremki...
...jest nas tu tak wiele...inne charaktery,zainteresowania,sytuacje zyciowe,wiek.Rozmawiamy na konkretne tematy,podejmujemy okreslone dyskusje,a ja poprostu jestem ciekawa (zwykla babska ciekawoscia )jak wyglada kilka dni z zycia zwyklej(lub niezwyklej ) foremki...
- ryoohki
- super forma
- Posty: 1214
- Rejestracja: 26 cze 2005, o 00:00
- Lokalizacja: Norwegia
w przypadku moim i Mme Butterfly zwykły dzień wygląda tak - od poniedziałku do piątku od rana do popołudnia zajęcia na uczelni, potem czasem ona na koniki a ja na pilates; a sobota i niedziela to zazwyczaj biblioteka i kino; to tak mniej więcej, liczę na to, że Mme się pojawi i doda coś od siebie
Tell me if I say something that offends you, I may want to offend you with that later
- Rosemary
- super forma
- Posty: 1371
- Rejestracja: 18 sty 2006, o 00:00
Wszystko się obecnie kręci wokół uczelni... We środy jestem tam od ósmej rano do 21.30 wieczorem z dwugodzinną przerwą po 15...
A poza tym dorabianie tłumaczeniami, kilka forum, które odwiedzam namiętnie i robienie biżuterii, choć tego wolnego czasu na to coraz mniej jest.
Jak było ciepło to z Paskudem chodziliśmy na spacery, teraz mi się nie chce...
A dzisiejszy dzień wygląda następująco: na 8 zajęcia, po 15 jadę do koleżanki na pogaduchy, potem na zakupy (w końcu, może jakiś szalik uda mi się upolować). Wieczorem pewnie jakiś film, żeby się zrelaksować po tygodniu, a przed snem książka do poczytania. Niestety pewnie to będzie z gramatyki opisowej, nie przygodowa
A poza tym dorabianie tłumaczeniami, kilka forum, które odwiedzam namiętnie i robienie biżuterii, choć tego wolnego czasu na to coraz mniej jest.
Jak było ciepło to z Paskudem chodziliśmy na spacery, teraz mi się nie chce...
A dzisiejszy dzień wygląda następująco: na 8 zajęcia, po 15 jadę do koleżanki na pogaduchy, potem na zakupy (w końcu, może jakiś szalik uda mi się upolować). Wieczorem pewnie jakiś film, żeby się zrelaksować po tygodniu, a przed snem książka do poczytania. Niestety pewnie to będzie z gramatyki opisowej, nie przygodowa
[url=http://www.fantazyjne.pl]Ucho też człowiek[/url]
[img]http://www.psyche-soma.com/nekochas.gif[/img]
[img]http://www.psyche-soma.com/nekochas.gif[/img]
- enzymowka
- super forma
- Posty: 4960
- Rejestracja: 30 cze 2003, o 00:00
- Lokalizacja: z latarni morskiej
Mój dzień zaczyna się od przeklinania na budzik, przytomnieję dopiero po kawie . Potem uczelnia, w zależności od dnia spędzam tam więcej lub (częściej ) mniej czasu, zazwyczaj mam jakieś okienka, które wykorzystuję racjonalnie na odwiedzenie ulubionej księgarni/innych sklepów, jak pogoda dopisuje to obowiązkowy spacer nad morze .
W domu oczywiście komputer chodzi, koniecznie jakaś muzyka (nie lubię ciszy), forum oceanograficzne i KK , oprócz tego siedzę na ogame, czytam (aktualnie "Białe zęby" Zadie Smith - nawiasem mówiąc, świetna książka! ). Jak było cieplej późnym popołudniem chodziłam z kotem na spacer, ale teraz jej szybko łapki marzną i jakoś nam się nie chce .
Poza tym teraz mam sezon na urodziny wśród znajomych i przynajmniej raz w tygodniu wyprawiam się na poszukiwanie prezentów . Już mi pomysłów zaczyna brakować
W domu oczywiście komputer chodzi, koniecznie jakaś muzyka (nie lubię ciszy), forum oceanograficzne i KK , oprócz tego siedzę na ogame, czytam (aktualnie "Białe zęby" Zadie Smith - nawiasem mówiąc, świetna książka! ). Jak było cieplej późnym popołudniem chodziłam z kotem na spacer, ale teraz jej szybko łapki marzną i jakoś nam się nie chce .
Poza tym teraz mam sezon na urodziny wśród znajomych i przynajmniej raz w tygodniu wyprawiam się na poszukiwanie prezentów . Już mi pomysłów zaczyna brakować
-
- uzależniona foremka
- Posty: 826
- Rejestracja: 24 paź 2004, o 00:00
- Lokalizacja: Warszawa
- pure_morning
- super forma
- Posty: 4885
- Rejestracja: 15 paź 2006, o 00:00
- hrabianka
- super forma
- Posty: 2623
- Rejestracja: 25 lip 2006, o 00:00
W tygodniu w ciągu dnia uczelnia (wykłady i ćwiczenia, moje i nie moje, programowe i te nic z nim nie mające wspólnego, obowiązkowe i dla zainteresowanych.) Mam trochę nieudolnie ułożony plan, ale za to w tych wolnych "dziurach" odwiedzam biblioteki, w celu dokształcenia szarych komórek, lub biegam, w celu załatwienia czegoś. Popołudniami i wieczorami trening lub dodatkowy język. Po nocach praca (projekty komputerowe.) W wolnych chwilach śpię. Od grudnia w soboty lub niedziele całodniowy wypad na narty. Zakupów robić nie lubię, więc nawet nie szukam na to czasu, ale za to na wypady na Kazia nawet o drugiej w nocy zawsze znajdę czas. Imprez nie lubię z gruntu, więc na nich nie bywam (raz na rok to u mnie już święto lasu.) Na moje różnego rodzaju fiub-dziu też zawsze znajdę czas. Choć czasem mam do siebie pretensje, że nie robię tego, co powinnam, zbijam bąki, mimo że wiem, iż się nie wyrobię. A tak naprawdę, to mój dzień mimo wszystko nie wygląda najgorzej i bardzo lubię, to moje uregulowane inaczej życie.
- Lyth
- początkująca foremka
- Posty: 40
- Rejestracja: 2 sie 2006, o 00:00
- Lokalizacja: Wrocław/Oława
Budzik w komórce dzwoni 5:45. Nieprzytomna przestawiam go na 5:55. Dzwoni. Przestawiam na 6:00. Dzwoni. Przekręcam się na plecy. 6:02 wstaję. Zrzucam psa z łóżka, kota wyganiam z pokoju. Pakuję książki. Włączam komputer. Loguję się. Włączam internet i buduję kopalnie żelaza [bądź co innego] na wyspiarzach. Wyłączam komputer. Jest 6:10. Ubieram się, a właściwie zaczynam podczas uruchamiania się internetu. Schodzę do kuchni, wstawiam tosty. Dostaję zawału na dźwięk gotowych tostów. Wyciągam z lodówki plasterek serka tostowego, kładę na tosta i obficie polewam keczupem. Zjadam. Biorę kanapkę i herbatę na górę i pakuję do plecaka. Idę do łazienki. Myję zęby po czym czeszę włosy. Korzystam z wc i kieruję się do wiatrołapu. Zakładam kapelusz, płaszcz i buty. Głaszczę psa i wychodzę z domu. Idę na PKSa. Wsiadam. "Dzień dobry. Do Wrocławia". Zajmuję miejsce. Zabieram się za naukę tudzież odrobienie zadania domowego. Jakiś nieznajomy pyta czy miejsce obok jest wolne, po czym siada. Jest 7:00, PKS odjeżdża. 7:30. "Może się pan tu zatrzymać? Dziękuję. Do widzenia." Idę na przystanek tramwajowy. Nadjeżdża tramwaj. Wsiadam, stając na pierwszym schodku, nie kasując biletu. Jadę 3 przystanki. Wysiadam. Idę do szkoły. Te kilka godzin mogę pominąć, bo szkoda nerwów. Koło 16 wychodzę ze szkoły i idę na przystanek tramwajowy. Wsiadam do tramwaju, wyciągam bilet, ale go nie kasuję. Zajmuję dogodną pozycję przy kasowniku. Wysiadam z ulgą, że nie było kanara. Idę na dworzec PKS. Czekam chwilę, po czym wsiadam. "Dzień dobry. Do Oławy." zajmuję miejsce w środkowej części autobusu na przeciwko drzwi. Rozwalam się na dwóch siedzeniach i udaję, że śpię. 17. Autobus odjeżdża. Słyszę głowy w stylu "zostaw, niech śpi. I tak niedługo wysiadamy." Godzina 17:40. "Halo, proszę wstać, już Oława." Wysiadam. Idę do domu. Zdejmuję buty, kapelusz i płaszcz. Idę na górę, odkładam plecak, włączam komputer. Idę umyć ręce. Schodzę na dół, jem obiad. Matka zrzędzi, żebym zaczęła jeść mięso. Idę na górę. Siadam przed komputerem. Kilka godzin później przychodzi siostra. Zrzędzi, że chce skorzystać z Internetu. W skrajnych przypadkach wali kapciem i wyrywa modem. Odrabiam lekcje. Czytam książkę. Ściągam bluzę, biorę piżamę, idę do łazienki. Myję zęby, odkręcam kran przy wannie. W ten czas się rozbieram. Myję się. Wychodzę z wanny, wycieram się i ręcznik niechlujnie zarzucam na wieszak. Jak spadnie to trudno. Zakładam piżamę. Idę do pokoju, rzucam ciuchy na karton/krzesło/meble. Ustawiam budzik. Wywalam psa z pokoju. Idę spać. Coś mnie budzi. Nie zamknęłam drzwi od pokoju i kot mi się rzucił na łeb. Biorę zraszacz i pryskam kota. Kot ucieka. Zamykam drzwi i idę spać. I tak w kółko z wyjątkiem dni wolnych.
- enzymowka
- super forma
- Posty: 4960
- Rejestracja: 30 cze 2003, o 00:00
- Lokalizacja: z latarni morskiej
- Lyth
- początkująca foremka
- Posty: 40
- Rejestracja: 2 sie 2006, o 00:00
- Lokalizacja: Wrocław/Oława
ja się cieszę, ze nie mam w żaden dzień na 7:10 lekcji ;>enzymowka pisze:O rany boskie.. ja bym nie dała rady tak przez cały tydzieńLyth pisze:Budzik w komórce dzwoni 5:45.
No wiesz?! Nie ma nic lepszego niż taki przytulający się kot w łóżku [no dobra.. kobieta w łóżku jest lepsza ]Lyth pisze:Biorę zraszacz i pryskam kota.
no przytulający się nie jest zły, ale jak ci się rzuca na łeb, to już nie jest przyjemne
- Ciri
- super forma
- Posty: 5823
- Rejestracja: 13 lis 2004, o 00:00
- Lokalizacja: Cracovie
Dzień Świra, chyba. Ześwirowanego Świstaka może?Osowiała pisze:ja mam od roku "Dzień Świstaka"...
Jedno wiem o swoim dniu - czegokolwiek nie zaplanuję, muszę liczyć się z tym, że nastąpi zmiana o 180 st. I'm lovin' it
you’ve got to take this moment
then let it slip away
let go of complicated feelings
[img]http://www.dokina.pl/grafika/opis/1140/4.jpg[/img]
then let it slip away
let go of complicated feelings
[img]http://www.dokina.pl/grafika/opis/1140/4.jpg[/img]
- ~Emjotka~
- super forma
- Posty: 4591
- Rejestracja: 15 wrz 2005, o 00:00
- ryoohki
- super forma
- Posty: 1214
- Rejestracja: 26 cze 2005, o 00:00
- Lokalizacja: Norwegia
ja kocham każdy dzień, w którym mogę pospać dłużej niż 5h nie ważne do której, byleby minimum 8 h snu było~Emjotka~ pisze:Ja kocham piątki, (soboty i niedziele), bo nie muszę wstawać o 5:10 czy 5:20 ...enzymowka pisze:O rany boskie.. ja bym nie dała rady tak przez cały tydzieńLyth pisze:Budzik w komórce dzwoni 5:45.
Tell me if I say something that offends you, I may want to offend you with that later
- ~Emjotka~
- super forma
- Posty: 4591
- Rejestracja: 15 wrz 2005, o 00:00
Tak... 7-8 godzin snu. Wtedy człowiek jest wyspany i wesół. Ale niestety zwykle udaje mi się usnąć nie wcześniej niż o 12 czy 1 i ciut po piątej muszę wstać, a 19 albo 34 po szóstej być na przystanku. Chociaż w sumie lepsze to w taką jak teraz pogodę niż dreptanie jakieś 3 kilometry do szkoły przed godziną siósmą rano...ryoohki pisze:ja kocham każdy dzień, w którym mogę pospać dłużej niż 5h nie ważne do której, byleby minimum 8 h snu było~Emjotka~ pisze:Ja kocham piątki, (soboty i niedziele), bo nie muszę wstawać o 5:10 czy 5:20 ...enzymowka pisze: O rany boskie.. ja bym nie dała rady tak przez cały tydzień
Kada izgovaram reč Ništa,
stvaram nešto što se ne smešta u bilo kakvo nepostojanje.
stvaram nešto što se ne smešta u bilo kakvo nepostojanje.
- ryoohki
- super forma
- Posty: 1214
- Rejestracja: 26 cze 2005, o 00:00
- Lokalizacja: Norwegia
a ja się wkurzam, bo zabrali mi autobus z pętli pod domem i teraz na przystanku, z którego odjeżdża nie da się do niego wsiąść, więc albo muszę jechać mega wcześnie rano, albo później i wtedy nie idę na wykłady, tylko siedzę w bibliotece i się uczę~Emjotka~ pisze:Tak... 7-8 godzin snu. Wtedy człowiek jest wyspany i wesół. Ale niestety zwykle udaje mi się usnąć nie wcześniej niż o 12 czy 1 i ciut po piątej muszę wstać, a 19 albo 34 po szóstej być na przystanku. Chociaż w sumie lepsze to w taką jak teraz pogodę niż dreptanie jakieś 3 kilometry do szkoły przed godziną siósmą rano...
Tell me if I say something that offends you, I may want to offend you with that later
- ~Emjotka~
- super forma
- Posty: 4591
- Rejestracja: 15 wrz 2005, o 00:00
Autobusy to jest w ogóle świetny wynalazek. Jak tylko nie pada, to z powrotem idę do domu z buta, bo naprawdę nie mam najmniejszej chęci czuć się jak sardynka w puszce... 33 miejsca siedzące, 77 stojących, a w autobusie strzelam, że koło 120 ludzi... I rozkład jest taki, że na następny autobus z podobną chociaż trasą trzeba czekać pół godziny. No więc ludzie z dwóch ogólniaków pakują się do trzech jadących w różnych kierunkach autobusów. Do "mojego" niestety w ilości największej. Jak jest pusto, to i tak dobrze, bo z reguły wszystkie miejsca siedzące są zajęte już przez różnej maści starsze jednostki, która jeszcze w międzyczasie zwiększą swoją liczebność, co wymaga od biednej młodzieży niesamowitej ekwilibrystyki, niemalże wiszenia na poręczach i tym podobnych...
Ostatnio zmieniony 10 lis 2006, o 22:08 przez ~Emjotka~, łącznie zmieniany 1 raz.
Kada izgovaram reč Ništa,
stvaram nešto što se ne smešta u bilo kakvo nepostojanje.
stvaram nešto što se ne smešta u bilo kakvo nepostojanje.
- ryoohki
- super forma
- Posty: 1214
- Rejestracja: 26 cze 2005, o 00:00
- Lokalizacja: Norwegia
z powrotem nie mam problemu, bo rzadko kiedy wracam w godzinach szczytu, najczęściej zdarza mi się wracać dużo później i prawie cały autobus jest wtedy mój~Emjotka~ pisze:Autobusy to jest w ogóle świetny wynalazek. Jak tylko nie pada, to z powrotem idę do domu z buta, bo naprawdę nie mam najmniejszej chęci czuć się jak sardynka w puszce... 33 miejsca siedzące, 77 stojących, a w autobusie strzelam, że koło 120 ludzi... I rozkład jest taki, że na następny autobus z podobną chociaż trasą trzeba czekać pół godziny. No więc ludzie z dwóch ogólniaków pakują się do trzech jadących w różnych kierunkach autobusów. Do "mojego" niestety w ilości największej.
Tell me if I say something that offends you, I may want to offend you with that later
- enzymowka
- super forma
- Posty: 4960
- Rejestracja: 30 cze 2003, o 00:00
- Lokalizacja: z latarni morskiej
To ja najwyraźniej dziwna jestem.. nieważne ile godzin snu, ważne od której do której.. mogę spać od 5 do 9 i będę bardziej wyspana niż jakbym poszła spać o 22 i wstała o 7 . Mam przesunięty zegar biologiczny i nic na to nie poradzę, dlatego przez 5 dni w tygodniu chodzę jak zombie napędzane kawą i nadrabiam w weekendy .~Emjotka~ pisze:Tak... 7-8 godzin snu. Wtedy człowiek jest wyspany i wesół.ryoohki pisze: ja kocham każdy dzień, w którym mogę pospać dłużej niż 5h nie ważne do której, byleby minimum 8 h snu było
- a1psik
- rozgadana foremka
- Posty: 132
- Rejestracja: 16 lip 2006, o 00:00
- Lokalizacja: rzut okiem od stolicy
A ja wstaję kiedy chcę ! Dzień bez kawy dniem straconym.
Jak już stwierdzam ,że jestem gotowa wychodzę z domu i załatwiam swoje przeróżne sprawy . Między 15 a 16 melduję się na obiad (sama nie muszę gotować ), sjesta popołudniowa obowiązkowo. A od 19-20 wchodzę dopiero w swój rytm i robię co mi akurat przyjdzie do głowy. Czyli jakieś spotkanie , książki itp. Spać idę paaardzoo późno. I uważam , że jestem bardzo zorganizowaną osobą . Czas musi być na wszystko.
Jak już stwierdzam ,że jestem gotowa wychodzę z domu i załatwiam swoje przeróżne sprawy . Między 15 a 16 melduję się na obiad (sama nie muszę gotować ), sjesta popołudniowa obowiązkowo. A od 19-20 wchodzę dopiero w swój rytm i robię co mi akurat przyjdzie do głowy. Czyli jakieś spotkanie , książki itp. Spać idę paaardzoo późno. I uważam , że jestem bardzo zorganizowaną osobą . Czas musi być na wszystko.
POMIĘDZY KAŻDYM MĘŻCZYZNĄ I KAŻDĄ KOBIETĄ JEST PUSTYNIA , KTÓRĄ NAZYWAMY PRZEPAŚCIĄ ...
Nicholas Evans
Nicholas Evans
-
- super forma
- Posty: 5801
- Rejestracja: 13 lis 2005, o 00:00
- Lokalizacja: no direction home
zależnie od dnia budzik dzwoni o 5:45 lub 6:45. i tak przeleguję do pełnej godziny, chyba, że nie przygotowałam sobie wieczorem ubrań, nie spakowałam się, albo chcę się umalować. ale to już wybitnie rzadki przypadek.
ubrać się, umyć, zrobić niskowęglowodanowe śniadanie, wypić mleko bez dodatku mleka, spakować śniadanie i chleb ryżowy, kiedyś owoce - teraz tylko patrze...
idę na przystanek - autobusy o 6:42 i 7:44. jeśli się spóźnię, to do 7 jadą dwa busy, potem nie wiem - nie spóźniam się.
dziwnie u nas jakoś, bo w autobuisie pusto. ceny są takie, że nikt nie korzysta.
wyjątkiem jestem, bo lekcje kończę koło południa, maksymalnie o wpół do trzeciej, ale to tylko raz w tygodniu. zbieramy grupkę na stopa, wstępnie się dzielimy i idziemy na stanowisko stopowe. zależnie od szczęścia bierze nas nauczycielka albo żebrzemy kierowcom przez dłuższy czas.
wracam do domu i marnuję czas. jak nie ma rodziców, to palę, jak są, to jem przygotowany obiad. jak jestem sama, to po papierosie zabieram się za obiad dla wszystkich na podstawie tego, co w lodówce. potem jakaś książka albo net. zadania domowe w ostateczności.
jak jest sens, to siedze na necie do pierwszej w nocy, potem załączyć jakas muzykę i spać. no i w międzyczasie umyć się.
ubrać się, umyć, zrobić niskowęglowodanowe śniadanie, wypić mleko bez dodatku mleka, spakować śniadanie i chleb ryżowy, kiedyś owoce - teraz tylko patrze...
idę na przystanek - autobusy o 6:42 i 7:44. jeśli się spóźnię, to do 7 jadą dwa busy, potem nie wiem - nie spóźniam się.
dziwnie u nas jakoś, bo w autobuisie pusto. ceny są takie, że nikt nie korzysta.
wyjątkiem jestem, bo lekcje kończę koło południa, maksymalnie o wpół do trzeciej, ale to tylko raz w tygodniu. zbieramy grupkę na stopa, wstępnie się dzielimy i idziemy na stanowisko stopowe. zależnie od szczęścia bierze nas nauczycielka albo żebrzemy kierowcom przez dłuższy czas.
wracam do domu i marnuję czas. jak nie ma rodziców, to palę, jak są, to jem przygotowany obiad. jak jestem sama, to po papierosie zabieram się za obiad dla wszystkich na podstawie tego, co w lodówce. potem jakaś książka albo net. zadania domowe w ostateczności.
jak jest sens, to siedze na necie do pierwszej w nocy, potem załączyć jakas muzykę i spać. no i w międzyczasie umyć się.
Now you don't talk so loud
Now you don't seem so proud
Now you don't seem so proud
- ~Emjotka~
- super forma
- Posty: 4591
- Rejestracja: 15 wrz 2005, o 00:00
Spałam niecałe 5 godzin. Potem dziewięć godzin w szkole (od siódmej rano) . Dwie niezapowiedziane kartkówki. Gdyby nie jakaś młoda kobieta na przejściu, to wystarczyłby krok, żeby mnie już nie było. Obiad u babci. W domu byłam na wpół do piątej (wyszłam z domu przed wpół do siódmej rano. Życie jest piękne.
Kada izgovaram reč Ništa,
stvaram nešto što se ne smešta u bilo kakvo nepostojanje.
stvaram nešto što se ne smešta u bilo kakvo nepostojanje.
- hrabianka
- super forma
- Posty: 2623
- Rejestracja: 25 lip 2006, o 00:00
- ~Emjotka~
- super forma
- Posty: 4591
- Rejestracja: 15 wrz 2005, o 00:00
- osa
- rozgadana foremka
- Posty: 153
- Rejestracja: 11 lis 2004, o 00:00
- Lokalizacja: 3miasto:)
u mnie budzik dzwoni 6:20... wstaje z lozka zrzucajac przy okazji kota ze swojej polowy (on niewdziecznik patrzy na mnie z wyrzutem i idzie spac na polowe mojej kobiety) potem prysznic, sniadanko i 7:10 wymarsz do pracy. Nastepnie od 7:45 do 15:45 wylaczone z zyciorysu przez prace. No a po pracy w zaleznosci od dnia tygodnia albo trening plki noznej, albo angielksi albo silownia. Piatek kocham nad zycie bo wtedy wiem ze w sobote wyjde gdzies potupac noga i sie zrelaksuje w kinie, teatrze czy na jakiejs imprezie... tylko czemu ten weekend tak szybko mija...
Pozdrawiam
Pozdrawiam
- Pcheła
- super forma
- Posty: 1599
- Rejestracja: 25 sie 2003, o 00:00
- Lokalizacja: Galway
- smoky321
- rozgadana foremka
- Posty: 157
- Rejestracja: 21 lut 2004, o 00:00
- Lokalizacja: Gdańsk
Ja cały dzień siedze w pracy, przychodzę wieczorem do domu, idę na spacer z psem a potem siedze w książkach - dzisiaj w menu jest zarys teorii literatury. W weekendy od rana do wieczora siedze w szkole.
Jak znajduje jakąś wolną chwilę to podrztrzymuje znajomości...albo siedzę na necie tak jak teraz, bo kompletnie nic mi się nie chce ...
Jak znajduje jakąś wolną chwilę to podrztrzymuje znajomości...albo siedzę na necie tak jak teraz, bo kompletnie nic mi się nie chce ...
- ~Emjotka~
- super forma
- Posty: 4591
- Rejestracja: 15 wrz 2005, o 00:00
Matury próbne.
Środa, dnia 15-go listopada roku 2006. Klasa druga byyy przed BWA kontempluje plakat "Kto nigdy nie żył...". Punktem kulminacyjnym jest skupienie się na nie wiadomo co kryjących literkach "JP II". Ktoś rzuca hasło, że dwójka na pewno oznacza sequel, ale JP istotnie ciężko rozgryźć. Rozpoczyna się rozmowa o tym, jak wspaniałe są filmy o tym, że jakiś ksiądz "miał syfa" i że naprawdę podobnego problemu nie ma miliony ludzi w biednych krajach świata. Nasza kochana fanatyczno-katolicka Gosia zabija nas wzrokiem, kiedy padamy ze śmiechu podczas rozszyfrowywania tych dwóch paskudnych literek J i P. Oglądamy wystawę. Turkównie dzwoni telefon, a twarz przybiera kolor zbliżony do purpury, kiedy cała reszta klasy próbuje powstrzymać się od śmiechu, nie przerywać kustoszce. W międzyczasie ktoś wpada na genialny pomysł powąchania obrazu, na którym przyklejono jakieś witki. Oni są po prostu niereformowalni.
Czwartek, dzień później. Nasze wspaniałe zatyłkowe, wróć, ostrowieckie kino "Etiuda". Bronek na seansie "World Trade Center". Jakiś facet próbuje do nas dotrzeć z informacjami na temat oferty kina, kiedy pół sali śpi, drugie pół szuka miejsca, z klasa druga beee właśnie zaobserwowała jakieś dziwne plamy na jedym z siedzeń. Setki gardłem wybucha śmiechem na niezbyt śmiesznym filmie, gdy mowa o synku J.J. W sumie skąd producenci mogli wiedzieć, że jeden z nauczycieli trzeciego LO znany jest szerzej jako Dżejdżej i że przylgnęło to do niego do tego stopnia, że czasem nawet inni nauczyciele przez pomyłkę tak właśnie mówią.
Jutro znów kino... A za rok to ja będę pisać próbną maturę. Raaatuuunkuuu.
Środa, dnia 15-go listopada roku 2006. Klasa druga byyy przed BWA kontempluje plakat "Kto nigdy nie żył...". Punktem kulminacyjnym jest skupienie się na nie wiadomo co kryjących literkach "JP II". Ktoś rzuca hasło, że dwójka na pewno oznacza sequel, ale JP istotnie ciężko rozgryźć. Rozpoczyna się rozmowa o tym, jak wspaniałe są filmy o tym, że jakiś ksiądz "miał syfa" i że naprawdę podobnego problemu nie ma miliony ludzi w biednych krajach świata. Nasza kochana fanatyczno-katolicka Gosia zabija nas wzrokiem, kiedy padamy ze śmiechu podczas rozszyfrowywania tych dwóch paskudnych literek J i P. Oglądamy wystawę. Turkównie dzwoni telefon, a twarz przybiera kolor zbliżony do purpury, kiedy cała reszta klasy próbuje powstrzymać się od śmiechu, nie przerywać kustoszce. W międzyczasie ktoś wpada na genialny pomysł powąchania obrazu, na którym przyklejono jakieś witki. Oni są po prostu niereformowalni.
Czwartek, dzień później. Nasze wspaniałe zatyłkowe, wróć, ostrowieckie kino "Etiuda". Bronek na seansie "World Trade Center". Jakiś facet próbuje do nas dotrzeć z informacjami na temat oferty kina, kiedy pół sali śpi, drugie pół szuka miejsca, z klasa druga beee właśnie zaobserwowała jakieś dziwne plamy na jedym z siedzeń. Setki gardłem wybucha śmiechem na niezbyt śmiesznym filmie, gdy mowa o synku J.J. W sumie skąd producenci mogli wiedzieć, że jeden z nauczycieli trzeciego LO znany jest szerzej jako Dżejdżej i że przylgnęło to do niego do tego stopnia, że czasem nawet inni nauczyciele przez pomyłkę tak właśnie mówią.
Jutro znów kino... A za rok to ja będę pisać próbną maturę. Raaatuuunkuuu.
Ostatnio zmieniony 18 lis 2006, o 11:00 przez ~Emjotka~, łącznie zmieniany 1 raz.
Kada izgovaram reč Ništa,
stvaram nešto što se ne smešta u bilo kakvo nepostojanje.
stvaram nešto što se ne smešta u bilo kakvo nepostojanje.
- chumurka:)
- rozgadana foremka
- Posty: 151
- Rejestracja: 19 paź 2006, o 00:00
- Lokalizacja: z chmur...
schemat dnia normalnie zwyczajny... 6.30 pobudka kawa papieros szybkie wyjście w miarę możliwości oczywiście, uczelnia, ćwiczenia, nauka, czas za szybko biegnie, trochę nic nie wiąrzących rozmów, niedopowiedzeń, małe wielkie problemy, w między czasie jakieś posiłki, oj relaks wieczorem w wannie i w łóżeczku przy mojej ukochanej, sen...
czasami schemat wypełniany jest drobnymi pięknymi chwilami, wariactwami, spontanami i tak się żyje...
a w zyciu piękne są tylko chwile...
czasami schemat wypełniany jest drobnymi pięknymi chwilami, wariactwami, spontanami i tak się żyje...
a w zyciu piękne są tylko chwile...
- hrabianka
- super forma
- Posty: 2623
- Rejestracja: 25 lip 2006, o 00:00
- idealna
- super forma
- Posty: 3896
- Rejestracja: 14 kwie 2006, o 00:00