AnnaMaj 108 km. Przez nieomal połowę drogi było przyjemnie lekko z górki, wytracałyśmy powoli resztki zapasów wysokości Pogórza Przemyskiego. Dookoła nas morza malin i rzeki truskawek. Piękne cerkwie wyłaniają się tutaj z powodzi traw. I w końcu Roztocze! Tu już nie ma mowy o ulgowym pedałowaniu. Krótki postój o rzut beretem od magicznego Czartowego Pola i spędzimy dalej. Solidne górki, tylko na szczęście o wieeeele krótsze podjazdy. Zabytkowe studnie głębinowe; bardzo głębokie i ogromne. Służyły całej wsi. Tu wody nie ma na wyciągnięcie ręki. Nieprzyzwoicie długo zwiedzałyśmy sobie malutkie muzeum z dawnymi sprzętami domowymi i gospodarczymi. Tu klucz do niego bierze się po prostu od pani w sklepie obok. :) Jedenasty przystanek: stara roztoczańska zagroda. Kilka wspomnień.
AnnaMaj 103 km. Wreszcie w miarę równo, można było pędzić przed siebie. Tylko granica, las, granica, las, mijane kolejne wioski i piękne drewniane cerkiewki po drodze. No i panowie pogranicznicy oczywiście. Obejrzeli nas sobie uważnie kilka razy. Hmm... Chyba nie wzbudziłyśmy zainteresownia, niestety. :) Dziesiąty przystanek: na rubieżach naszej ukochanej ojczyzny.
AnnaMaj 51 km + 46 km. Upalnie. Miła wędrówka się skończyła. Teraz porażające w swej udręce dłuuugie wzniesienia i... serpentyny! No, na serpentyny, to ja się nie pisałam! :) Mozolne wspinaczki pod niekończące się wzniesienia i szaleńcze zjazdy w dół. Tak szybko to ja jeszcze rowerem nie jeździłam. :) Dobrze, że kask jest solidnie mocowany do głowy; już wiem dlaczego. Ósmy przystanek: "Apartament pod Garbem". Dziewiąty przystanek: "Nocleg na Zamkowym Wzgorzu".
courageous O, jestes prawie w moich okolicach! ;) jesli lubisz serpentyny to zapraszam na Wujskie :D polskaatrakcyjna.pl/core/file/image/5402/custom:640x480/image.pngrnTrzymam kciuki za wyprawę, tez kiedys planowalam spędzić urlop na green velo. Ladne odleglosci, do ktorego województwa planujesz dojechać?
AnnaMaj 88 km. Bezdeszczowo, pogodnie, ciepło. Wciąż miła wędrówka przez ładne okolice. Z zaskakujących widoków, nieznanych mi zupełnie, łany pól wierzby i jej snopy suszące się na polach. Cóż, w końcu wiklinowe zagłębie. Siódmy przystanek "Apartament przy Parku".
AnnaMaj 54 km. Lasy, łąki, doliny rzek i rzeczółek. Szósty przystanek "Chata Zielarki". To nawet nie spotkanie z historią tych ziem, to sama historia, a my w niej zanurzone po uszy w pledach wełnianych kocy :)
AnnaMaj 96 km. Góra dół, góra dół, a kilometry lecą :) Piękne widoki kolejnych obszarów "Natura 2000". Cicho, pusto, bezpiecznie. Od czasu do czasu naszą jedyną troską jest odgadywanie, który z podwórkowych stróżów porządku zechce być nadgorliwy w swojej pracy. :) Piąty przystanek "Sebar".
AnnaMaj 88 km. Zacznę chyba tęsknić za deszczem. ;) Prawie nie padało. No i zaczynają się górki. Ech! Dziś 668 m w górę, a to dopiero początek. :) Trzeci przystanek "Gościniec Europejski".
AnnaMaj 74 km. Idealna pogoda na rower. Asfalt się nie topi w słońcu; w deszczu i owszem. :) Jakże wspaniałe i zaskakujące spotkania na trasie. Oby takich więcej! ☺ Ach życie! Więcej takich miłych niespodzianek proszę! Drugi przystanek "Promień". ☺
AnnaMaj 92 km. Ładnie jest. Dobrze jest. Pedałuje się aż miło. ☺ Nie można ufać pociągom. Więc do Green Velo dotrzemy na dwóch kółkach. Pierwszy przystanek "Orchidea". ☺
AnnaMaj 0 km. Jutro ruszamy! Rowerowa włóczęga cześć II. :) Zupełnie nie á propos. Zastanawiam się czy z dzieciństwa mi nie została pewna przypadłość. Bawienie się zabawką dopóty, dopóki się nie zepsuje. ;)
AnnaMaj 0 km. A może by tak trochę bardziej poważnie. Nie za bardzo, troszeczkę. :) Lubię walce. Staromodna jestem. Hmm... zresztą to jedyne co umiem tańczyć. ;)
AnnaMaj 5 km. Lubię pozytywnych ludzi. Dodają wiele radości do mojego życia. I cieszę się, że i ja mogę im daj coś z siebie. Dobrze jest. Trzymam ten kurs!
AnnaMaj 0 km. Ostatnie utarczki co zebrać, co zostawić. Bez czego na pewno nie da się przeżyć dwóch tygodni na dwóch kółkach, a co jednak sobie darować. Wydawało się, że doświadczenie poprzedniej wyprawy rozwiewa wiele wątpliwości. Nie do końca jednak. :) Ciuchów zdecydowanie mniej, ale energetyzujących utensyliów duuużo więcej. Spakowane! Sakwy już czekają na rozpoczęcie włóczęgi. Przed nami ponad 1000 km.
AnnaMaj Listy do A. Kiedyś, ktoś już raz złamał mi serce. Zrosło się; trzeba było wielu lat, ale się zrosło. Mówią, że złamania w miejscach zrośnięcia są jeszcze silniejsze. No cóż, widać złamałaś je w innym miejscu. :) Należę do śmiesznego gatunku ludzi, którzy nie potrafią zapomnieć. Ale wciąż się uczę. Uczę się zapominania o ludziach, którzy nie potrafią spojrzeć życiu prosto w oczy. Ludziach, którzy wciąż uciekają przed sobą, przed innymi. Kiedy pierwszy raz zrozumiałam, że jesteś tchórzem, nie mogłam w to uwierzyć. To było tak nieprawdopodobne choćby z uwagi na… Dlaczego by jednak nie? Prawda? Uśmiecham się. Życie jest zabawne. Pomimo deklaracji, nie nauczyłaś się wiele ode mnie. A ja od Ciebie? Mam nadzieję, że nie przejęłam zbyt wiele. Jedno chcę jednak sobie „pożyczyć”. Bezgraniczną wiarę w to, że „będzie dobrze”.