AnnaMaj 0 km. Są piosenki niecnoty, kamienie milowe w naszym życiu. Mnie się przytrafiła taka. :) Z czasów chmurnych, z czasów durnych, z czasów gdy jeszcze wierzyłam, że wszystko mogę, chcę i powinnam. :)
AnnaMaj 0 km. Ile nas jest? Zastanowiałam się przez moment? W Ameryce ponoć 1,4%, a w Polsce? Nie wypada się nawet dziwić, że w Polsce nikogo to nie interesuje; jakichkolwiek badań brak. Jeśli przyjąć klasyczną średnią, około 1,5% - 3%. Jestem średniakiem; średnia, to moje środowisko naturalne. ;) A więc przyjmijmy 2%... To jakoś około 800 tysięcy. Dużo? Mało? W tym miejscu powinno paść sakramentalne pytanie Pierwszej Z Lewej: "Mało ci?" Hmm... No, chyba mało jednak. :) Zawsze byłam zwolennikiem tezy, że w większej ilości, łatwiej coś dla siebie wyszukać, nie tylko na ciuchach zresztą. Pozdrawiam 2%! :)
AnnaMaj 0 km. Gombrowiczowskie gęby... Przyznaję zawsze rację Gąbrowiczowi, że przyprawiamy sobie "gęby". Tak to już jest, że mamy różne twarze, dla różnych ludzi, w różnych sytuacjach; choć jesteśmy wciąż tymi samymi osobami. A dziś uświadomiłam sobie coś jeszcze. Nie tylko my zakładamy owe gombrowiczowskie "gęby". Czasami bywa i tak, że maski zakładają nam inni ludzie. I najbardziej gorzkie jest to, że nijak nie da się z tym walczyć. Jesteśmy bezsilni wobec tego, jak widzą nas inni, jakie "gęby" nam przyprawiają. Jedni widzą w nas w wspaniałych ludzi, inni sarkastycznych idiotów, jeszcze inni, wspaniałych przyjaciół lub zapiekłych wrogów.
AnnaMaj 0 km. Przeczytałam kiedyś słowa, które zapadły mi głęboko w pamięć: "Człowiek, który boi się śmierci, umiera setki razy, ten który się nie boi, umiera tylko raz". Tak sobie myślę... Może podobnie jest z ludźmi, którzy nie żyją w zgodzie ze sobą, zaprzeczając swojej orientacji, udają, oszukując siebie i innych. Myślę, że oni nie żyją tak naprawdę. :(
mrocznaiskierka Lęk paraliżuje życie, przejmując kontrolę, przez co życie wymyka nam się z rąk, a czas ucieka i jest nie do nadrobienia, niestety. Utraciwszy je w ten sposób, czujemy się martwi lub bliscy śmierci. To przerażające, taka wielokrotna agonia za życia, każdego dnia, gdy zaabsorbowanie umieraniem, czyli lękiem przed prawdziwym życiem, nie pozwala zaangażować się w nie i przeżyć choć odrobiny radości.
AnnaMaj 0 km. Dziwny czas, nie? ;) Ja zawsze jednak szukam plusów. I wiecie co? Są. Można jak w szkle powiększającym przyjrzeć się ludziom. Jedni stają się bardziej ludzcy niż zwykle, inni, zostają sobą. ;)