ShatteredCookie Błysk noża w ciszy mrokiem łkającej
Wątłe kroki na bruku słońcem skonanym
Moim palcom z pragnienia cierpiącym
Ciepła odstąp swego, bom przez nie pokonany
Miękki łoskot w ciemności gęstej, niezgłębionej
To ma miłość upadła wilgotna, ma rozkosz
Tej słodyczy tak dzikiej, niecierpliwej, utajnionej
Przez moralność wypartej, wkrótce miła poznasz
Woń miedziana rozpływa się w mgle mlecznej
To pragnienie tak pachnie, wrzask wydaje słodki
Bije pięściami w otchłani grzesznej, wiecznej
Błaga o więcej, pulsując torsem wiotkim
To, czegom pragnął, na wyciagnięcie ręki
Dostajemy co nasze, padamy zmęczeni
Ja ciepły, ty też jeszcze, cisza mnoży jęki
Moim westchnieniem
I twym milczeniem
Na zawsze złączeni
Tak, psychopata poetycko o gwałcie. Ostatnio, pisząc wiele ryzykuję, bo balansuję na cieniutkiej granicy grafomanii. Takie odnoszę wrażenie.