autumnii Rozdarły mnie dzisiaj słabości demony,
walczyłam długo by się im nie poddać,
z uśmiechem nawet dałam rade przez dzień cały,
tyle, że potem jakby krwi upuściły,
skalpem zerwały z głowy włosy i wylały siarczyście gorzkie słabości potoki,
drżeniem spowite zaciskały się dłonie,
niemocy wewnętrzny krzyk mnie rozrywał i przysiadł na płucach jak smolisty dym.
Wypełzłam z łóżka słaba jak dziecko,
dziecko, które właśnie potrącił autobus,
i czołgałam po ziemi odrętwiałe ciało, krwistą za sobą zostawiając poświatę.
Ryczałam jak samobujca minute przed skokiem,
nawet twój głos nie zatrzymał mnie na krawędzi.
Do kolekcji dodałam też nowe rozterki i serce wiedzące lepiej niż rozum, tyle, że panią jestem tylko swego życia,
Pamiętać muszę o twojej przestrzeni.
Jutro silniejsza otrząsne się z popiołu, wojna start, o moje szczęście.
A ten wiersz, który napisałam na historii, chciałabym wstawić, ale nie mogę.