autumnii Dojrzałość okrada mnie z czasu
Załzawionymi od cebuli oczami
I stertą nowych zdań do przetrawienia, pcha mnie w świat od drugiej strony,
by w końcu dać trawić innym, dla mojej satysfakcji.
- Uzależnienie poziom ostateczny, faza śmiertelnej destrukcji, brak możliwości powrotu, albo co gorsza, ambicja na miarę wszechświata
(Bez dna, o zgrozo, niezbadana mocy)
Szczęścia ostatnio mam na pęczki jak głupia,
Tylko coś zarazki grzeją się w moim cieple zbyt często.
Mimo wszstko warto,
Żeby choć pokłócić się z blond panią doktor
i zaciekawić, po prostu.
Tak właśnie widzę ten rok- Niezmarnowany, ba! Wybitny.
Bo umiem, wiem, niezależnie od procentów mogę.
(I o ile nikt mnie nie powstrzyma, będę nawet leczyć się sama).
Obrzydliwy brak pokory doskwiera od zawsze,
Ale co ja poradzę,
Kiedy coraz częściej myślę,
Że jednak nie psychologia,
Że może właśnie tam..!?