bladonaksiezycu Zaczerpnąć łyk niepokoju, aby rósł w gardle, aż do stanu udławienia. Gęstość zakotwiczonych ponad spojrzeniem chmur przywołał wspomnienie tego nietypowego utworu. Utworu wtłaczającego się w tętnice niepokojem przemijania. Rozwarstwiania się i łuszczenia niczym taśma, aż nagranie życia rozlatuje się na miliony urwanych dźwięków odchodzących w nierzeczywistość.
W 2001 r. William Basinski, chcąc zdigitalizować kolekcję starzejących się taśm z muzyką rozrywkową, zauważył, że taśma zaczęła nieco łuszczyć się podczas odtwarzania, podobnie jak starzejąca się farba. Zapętlając utwory, dźwięki, kompozycja zatracała się w miarę rozpadu taśmy. To, co zaczynało się się jako fragment muzyki, dźwięku instrumentu, ostatecznie przekształca się w bladą jej imitację, jak gdyby kompozycja traciła swój blask, bladła rozpadając się na kawałki - trzaski, które także zanikają. Muzyka urywa się, niczym gasnące życie
The Disintegration Loops składają się z powtarzających się fragmentów, czasem tak krótkich, jak pięć lub dziesięć sekund. W tym czasie melodia rozpada się, kona. „Nagrywam życie i śmierć melodii” - powiedział Basiński w wywiadzie dla Radiolab z 2011 roku. Tajemnice życia i śmierci są być może zbyt wielkim pytaniem, aby można było znaleźć na nie odpowiedź. Można podążać na dźwiękiem, jego młodością, powolnym starzeniem się - rozwarstwianiem przypominającym czasami łkanie, a czasami urwany krzyk. Aż w końcu stać się świadkiem śmierci.
Basiński tego niesamowitego odkrycia dokonał w 2001 roku, na krótko przed atakami na World Trade Center. Ze swojego domu na Brooklynie 11 września wieczorem nakręcił krótki film. To właśnie kadr pochodzący z tego filmu jest okładką do The Disintegration Loops. W ten sposób utwór nabrał jeszcze bardziej tragicznego wydźwięku. Gdy dźwięk powoli się pogarsza, jasne jest, że w końcu całkowicie zniknie. Lecz zanim się to wydarzy, wciąż jest, wciąż gra - żyje, próbując przed swoim końcem jak najlepiej wybrzmieć.