Zapomniałam już (nie)szczęśliwie jak to jest, kiedy nieustannie towarzyszy ci ściśnięte gardło i uczucie kurczących się trzewi. Poszukując jakiejś ulgi, przydrożnego przystanku dla gonitwy myśli, szukasz czegoś, co stanie się chociaż podmuchem odebranego bezpieczeństwa. Tragikomiczne kompromisy względem zaspokajania własnych potrzeb - poczucie bliskości, dotykanie słowem, wibrujący głos zamienione na komunikat "aktywny 5 minut temu". Psychoza. To już gdzieś było. Drugi raz mieli nie zaprosić nas wcale, ta orkiestra już nigdy nie miała prawa grać.
vacuitym Głęboka warstwa kurzu przykrywała to miejsce. Jest nieco lepkie, momentami posiniałe. Widać otarcia, zadrapania i - wydawałoby się patrząc przez pryzmat tamtych czasów - utracone nadzieje. Zbitek słów trudnych do przeżywania, skrzynka po brzegi kipiąca rozczarowaniem i bezradność. Tak, ta ostatnia - moja najwierniejsza przyjaciółka, od lat. Czuje mrowienie na skroniach i lekki uśmiech,barwiący moje poliki na różowawy kolor. Soczewka projektuje retrospekcje - opieram się swoim ciałem o przeszkloną kabinę prysznicową,swoim wzrokiem delikatnie rozchylam Twoje uda, artyzm tego kadru powoduje, że robię się coraz bardziej wilgotna. Znowu kocham. Zegarek, którego nienawidzisz, porzucony gdzieś na małym stoliku odmierza kolejne minuty, minuty do rozpoczęcia wyścigu. Wyścigu troski, czekania, niepojętej tęsknoty, smutku, maratonu świeżych wspomnień.
Kochanie, czy będziesz czekała na mnie tuż za metą?
vacuitym Najtrudniejsze pożegnania to te, które muszą się zadziac w naszym wnętrzu. Bez lagodzacych spojrzeń, bez dotyku twojej ciepłej ręki, bez grymasu na Twojej twarzy, kiedy histerycznie szlocham próbując Cię powstrzymać. Bez złudzeń. Akt kapitulacji złożyła moja wiara, nadalas mojej miłości granice - dla mnie przecież to kompletny oksymoron, to coś, co się wzajemnie wyklucza. Ktoś powiedział mi, że człowiek to bardzo delikatna i zawiła konstrukcja. Nie da się zmienić człowieka bez konsekwencji. Wyciągając petelke z nieporzadana cechą z drugiej osoby, możemy być pewni, że zahaczy po drodze o pozostałe nici, niekoniecznie już złe. Niektóre z nich stracą sprężystość, niektóre będą niebezpiecznie napięte, niektóre po prostu się zerwa. Bo człowiek to jest całość, a miłość to odpowiedzialność za konstrukcję. Otrzepywanie jej z kurzu, przyszywanie lat, datowanie, budowanie takich wzmocnień, które pozwolą na zmianę konstrukcji, kiedy jedna z nici będzie musiała być przecieta. Wszystko w człowieku jest po coś. Każdy z nas ma w sobie dobre i złe nici, miłością jest akceptacja dla tego stanu rzeczy. Później jest tylko proza życia, Twoje doleczki na plecach, uśmiech, którego nie możesz opanować, kiedy idziemy do siebie z daleka. Rozmowy o domu, o pracy, o sensie i bezsensie życia. Nasze łóżko, cisza, wtulone w siebie. Głód. Fochy. Zmienne nastroje. Tęsknota. Rachunki. Troska. Nerwy. Ukojenie. Plany. Załamania. Zmartwychwstania. Miłość. Płakałam, kiedy dochodzilam do szczytu. Nie było tam niczego oprócz kompletnej bieli, mrozu, który trzaskal raniąc moją twarz. Straciłam słuch. Jednostajny pisk w uszach, pustka tak rozległa dookoła mnie, pokrwawione stopy, odmrozone palce. To tam Cię zostawiłam, razem ze wszystkim tym, w co wierzyłam.
vacuitym Dobrze jest w końcu się ze sobą dogadać. Nigdy nie wybacze Ci tego wszystkiego, czego doświadczyłam od Ciebie przez cały ten czas. Ale żadnej z nas już dłużej nie będę tym obarczac. Nie zmieniasz się. A ja jestem gotowa kochać w końcu bardziej siebie od Twoich oczu. To prawda, życie to nie film. Zycie, to nie miłość.
vacuitym Tak łatwo przychodzi ludziom tłumaczenie swojego skurwysynstwa. Co za wygoda, co za logika, co za chłód. Ależ proszę Pani, ja jestem inna. Kiedy jest mi smutno to płacze, kiedy się śmieje to krzyczę, kiedy się zapominam to mam na to ochotę, a kiedy żyję, to czuję mocno i szczerze. Co za pierdolone maski, wyrahowania, obojętności, ofiary, agresora, człowieka sukcesu, człowieka porażki, przebieglej idiotki, cnotliwej kurwy. Proszę Pani, czy Pani mnie w ogóle widzi przez te mgłę?
vacuitym Jeżeli nie możesz pokonać swojego wroga, to się do niego przyłącz. Jako dziecku, zdanie te, wypowiadane przez bohaterów różnych kreskówek zawsze wydawało mi się bardzo komiczne. Dziś przez chwilę nie dostrzegając tego, że to ja sama, materia z krwi i kości, która nie wyszła niestety spod ołówka utalentowanego rysownika, ja stałam się bohaterem własnej kreskówki, czuję na twarzy lekki grymas. Sama nie wiem już jednak czy to jeden z odcieni moich uśmiechów, czy malujaca się w moim mózgu gorycz wylewa się przez skórne receptory. Jedno wiem, te zdanie, które kiedyś przyprawialo Cię o tak duży niesmak, stało się dziś kwintesencją relacji, która niegdyś była dla mnie wyrazem najczystszych myśli, najszczerszych uczuć i oddechem mojego superego na Twoim karku. Nadgorliwosc jest gorsza od faszyzmu, czyż nie tak to szło babe?