Komunikowanie swoich potrzeb w związku
-
- Posty: 7
- Rejestracja: 28 gru 2018, o 22:44
Komunikowanie swoich potrzeb w związku
Cześć.
Tak jak w tytule – jak podchodzicie do komunikowania swoich potrzeb w związku (ale też ogólnie w bardziej bliskich relacjach)?
Mam ten problem, że bardzo dużo od siebie wymagam (punktualności, zaangażowania, odpowiedzialności za swoje słowa i czyny, szczerości, empatii) i mam też wysokie oczekiwania wobec innych. Które, jak się pewnie domyślacie, nie są respektowane.
Nauczyłam się już bardziej otwarcie mówić o takich sprawach, choć nadal szokiem dla mnie jest, że trzeba dorosłemu człowiekowi tłumaczyć niektóre (z mojej perspektywy) oczywistości (przykłady: „jak nie możesz przyjść na spotkanie, to nie pisz do mnie 10 minut przed umówioną godziną, tylko wcześniej”, „jak obiecujesz, że coś mi pożyczysz, to nie zapominaj tego kilka razy z rzędu”, „jak obiecujesz, że ugotujesz dla chorej mnie ciepłą kolację, to dotrzymaj słowa”).
Nadal mam jednak problem z tym, żeby powtarzać swoje prośby. Jestem słowna i nie mam dziury w głowie, więc nie trzeba mi powtarzać czegoś po 10 razy. Dla mnie to dziwne i przykre, że trzeba się przed niektórymi ludźmi wręcz korzyć, żeby w końcu dotrzymali danego słowa. Najgorzej chyba odbieram sytuację, kiedy ustalam coś na gruncie „poważnej rozmowy”, czuję się w końcu zrozumiana i zauważona, a potem… nic się nie zmienia.
Wiadomo, z niektórymi bywa lepiej, z innymi gorzej – tendencja jest jednak taka, że ludzie są raczej słabo zdyscyplinowani i zahukani.
Jak sobie z tym radzicie? I jak te sprawy wyglądają w Waszym związku? Zapraszam do dyskusji.
Tak jak w tytule – jak podchodzicie do komunikowania swoich potrzeb w związku (ale też ogólnie w bardziej bliskich relacjach)?
Mam ten problem, że bardzo dużo od siebie wymagam (punktualności, zaangażowania, odpowiedzialności za swoje słowa i czyny, szczerości, empatii) i mam też wysokie oczekiwania wobec innych. Które, jak się pewnie domyślacie, nie są respektowane.
Nauczyłam się już bardziej otwarcie mówić o takich sprawach, choć nadal szokiem dla mnie jest, że trzeba dorosłemu człowiekowi tłumaczyć niektóre (z mojej perspektywy) oczywistości (przykłady: „jak nie możesz przyjść na spotkanie, to nie pisz do mnie 10 minut przed umówioną godziną, tylko wcześniej”, „jak obiecujesz, że coś mi pożyczysz, to nie zapominaj tego kilka razy z rzędu”, „jak obiecujesz, że ugotujesz dla chorej mnie ciepłą kolację, to dotrzymaj słowa”).
Nadal mam jednak problem z tym, żeby powtarzać swoje prośby. Jestem słowna i nie mam dziury w głowie, więc nie trzeba mi powtarzać czegoś po 10 razy. Dla mnie to dziwne i przykre, że trzeba się przed niektórymi ludźmi wręcz korzyć, żeby w końcu dotrzymali danego słowa. Najgorzej chyba odbieram sytuację, kiedy ustalam coś na gruncie „poważnej rozmowy”, czuję się w końcu zrozumiana i zauważona, a potem… nic się nie zmienia.
Wiadomo, z niektórymi bywa lepiej, z innymi gorzej – tendencja jest jednak taka, że ludzie są raczej słabo zdyscyplinowani i zahukani.
Jak sobie z tym radzicie? I jak te sprawy wyglądają w Waszym związku? Zapraszam do dyskusji.
- gimmeeverything
- super forma
- Posty: 4848
- Rejestracja: 25 lut 2012, o 16:14
- Lokalizacja: ha-ha-Hardcorowo :)
Re: Komunikowanie swoich potrzeb w związku
jak sobie z tym radzę? - bardzo prosto: co jakiś czas weryfikuję relacje z najbliższym otoczeniem i eliminuję tych, którzy nie są dla mnie wiarygodni;
nie dopuszczam opcji wiecznego przypominania, dopraszania się, czekania, wałkowania w nieskończoność tych samych kwestii, ciągłego ustalania raz ustalonych ustaleń; nie akceptuję tego, że ktoś "nawalił" bez naprawdę wyjątkowej przyczyny - oznajmiam wtedy jasno, że właśnie wypadł z obiegu i tyle;
otaczanie się ludźmi, którzy maja diametralnie inny system wartości, priorytetów i zasad to jakaś forma kryptomasochizmu, albo co najmniej strata czasu i nerwów, skutkująca niepotrzebną frustracją, wkurwem czy rozczarowaniem -
natomiast ludzi, których nie mogę traktować poważnie (ale z jakichś powodów chcę utrzymywać z nimi kontakt) lokuję na marginesie i nie mam wobec nich żadnych oczekiwań - a już na pewno nie wyobrażam sobie związku;
w moim przekonaniu odpowiedni dobór załatwia sprawę = oczywistości są wtedy oczywiste z natury (bez zbytecznego komunikowania) no i nie spala się sił na bezsensowną syzyfową wyrypę.
nie dopuszczam opcji wiecznego przypominania, dopraszania się, czekania, wałkowania w nieskończoność tych samych kwestii, ciągłego ustalania raz ustalonych ustaleń; nie akceptuję tego, że ktoś "nawalił" bez naprawdę wyjątkowej przyczyny - oznajmiam wtedy jasno, że właśnie wypadł z obiegu i tyle;
otaczanie się ludźmi, którzy maja diametralnie inny system wartości, priorytetów i zasad to jakaś forma kryptomasochizmu, albo co najmniej strata czasu i nerwów, skutkująca niepotrzebną frustracją, wkurwem czy rozczarowaniem -
natomiast ludzi, których nie mogę traktować poważnie (ale z jakichś powodów chcę utrzymywać z nimi kontakt) lokuję na marginesie i nie mam wobec nich żadnych oczekiwań - a już na pewno nie wyobrażam sobie związku;
w moim przekonaniu odpowiedni dobór załatwia sprawę = oczywistości są wtedy oczywiste z natury (bez zbytecznego komunikowania) no i nie spala się sił na bezsensowną syzyfową wyrypę.
...i nawet jak upadnę, to wstanę - a wtedy TY masz przejebane
Re: Komunikowanie swoich potrzeb w związku
Niektóre z tych przykładów świadczą o tym, że ta osoba Cię lekceważy. Zwłaszcza to nieprzychodzenie na spotkanie jest dziwne. O ile to nie była jakaś naprawdę wyjątkowa sytuacja, to ja nie rozumiem, jak osoba, której zależy na związku może tak zlekceważyć spotkanie.
Natomiast to o pożyczaniu rzeczy jest chyba małostkowe. Mi się bardzo często zdarza, że bardzo się spieszę wychodząc na spotkanie i w tym pośpiechu zapominam, że coś miałam przynieść. Może po prostu wpadnij do jej domu i sama to odbierz. Przyjdź po nią przed randką, albo odprowadź po.
Nie wszyscy są super uporządkowani i przywiązują wagę do drobiazgów. Skoro jesteście razem, to zakładam, że Twoja dziewczyna ma inne cechy, które cenisz. Tego nieuporządkowania raczej diametralnie nie zmieni, więc zastanów się, czy jesteś w stanie być z takim typem człowieka i czy jej zalety nie przeważają nad wadami.
Natomiast to o pożyczaniu rzeczy jest chyba małostkowe. Mi się bardzo często zdarza, że bardzo się spieszę wychodząc na spotkanie i w tym pośpiechu zapominam, że coś miałam przynieść. Może po prostu wpadnij do jej domu i sama to odbierz. Przyjdź po nią przed randką, albo odprowadź po.
Nie wszyscy są super uporządkowani i przywiązują wagę do drobiazgów. Skoro jesteście razem, to zakładam, że Twoja dziewczyna ma inne cechy, które cenisz. Tego nieuporządkowania raczej diametralnie nie zmieni, więc zastanów się, czy jesteś w stanie być z takim typem człowieka i czy jej zalety nie przeważają nad wadami.
Re: Komunikowanie swoich potrzeb w związku
dobór na zasadzie podobieństwa załatwia sprawę. niestety niektórzy ulegają mitom że to przeciwieństwa się pzyciagają, a potem męczą się z kimś z innej bajki.
-
- początkująca foremka
- Posty: 65
- Rejestracja: 12 paź 2018, o 00:22
Re: Komunikowanie swoich potrzeb w związku
Może dopytać tę drugą osobę - a nie nas - o co chodzi, jakie za tymi zachowaniami stoją uczucia czy problemy, i powiedzieć jej jak się z tym masz i jakie to dla Ciebie ważne? Albo jesteś po prostu olewana i jak nic się nie zmieni trzeba postawić granicę, tak jak pisze gimmeeverything. Z szacunku do samej siebie.
Nie ma magicznej formuły, po której ktoś nagle spełni naszą prośbę. Można się porozumieć tylko z tym, kto chce się porozumieć z nami i szukać z nami najlepszego rozwiązania. Ruganie, takie "rodzicielskie" karcące marudzenie w stylu "tak trudno zrobić xyz???" nie pomaga w niczym, nie motywuje i stawia drugą osobę w pozycji dziecka.
Nie ma magicznej formuły, po której ktoś nagle spełni naszą prośbę. Można się porozumieć tylko z tym, kto chce się porozumieć z nami i szukać z nami najlepszego rozwiązania. Ruganie, takie "rodzicielskie" karcące marudzenie w stylu "tak trudno zrobić xyz???" nie pomaga w niczym, nie motywuje i stawia drugą osobę w pozycji dziecka.
Re: Komunikowanie swoich potrzeb w związku
Powtarzam prośby. Nie wszyscy muszą mieć taką pamięć jak ja.
- gimmeeverything
- super forma
- Posty: 4848
- Rejestracja: 25 lut 2012, o 16:14
- Lokalizacja: ha-ha-Hardcorowo :)
Re: Komunikowanie swoich potrzeb w związku
serio? "kochanie, zapłać rachunki" - i w krótkim czasie komornik ma zajęcie
ja tego nie kupuję -
to nie jest kwestia pamięci, tylko elementarnego braku poszanowania oczekiwań drugiej osoby.
...i nawet jak upadnę, to wstanę - a wtedy TY masz przejebane
Re: Komunikowanie swoich potrzeb w związku
Z własnego doświadczenia wiem, że ciągłe przypominanie/zrzędzenie, ba - nawet dogłębna komunikacja i cierpliwe tłumaczenie, niewiele dają. Najlepsze rezultaty przynosi zwrot własnego zachowania o 180 stopni tak, żeby ta druga strona doświadczyła tego z czym Ty się borykasz. Ktoś nie dał znać, że nie przyjdzie na spotkanie? Następnym razem zrób dokładnie to samo. Drastyczne, tak, ale bardzo skuteczne. Moim zdaniem tę metodę warto stosować tylko w bliższych relacjach. A jeśli chodzi o dalsze, to proponuję raczej selekcję - szkoda energii na kogoś zupełnie nieistotnego.
Kto stoi w miejscu, ten się cofa. Choć czasem trzeba zrobić krok w tył, by potem pójść do przodu. Ważne, by nie stać w miejscu.
Re: Komunikowanie swoich potrzeb w związku
Selekcja naturalna. Czy w związku (wiadomo tu daje się trochę więcej szans) czy w śród znajomych. Też tego nie lubię i czekam ale wszystko jest do czasu
Re: Komunikowanie swoich potrzeb w związku
Kto stoi w miejscu, ten się cofa. Choć czasem trzeba zrobić krok w tył, by potem pójść do przodu. Ważne, by nie stać w miejscu.
Re: Komunikowanie swoich potrzeb w związku
Zanim zaczniesz wielce doradzać innym to może sama zweryfikujesz swoje aspołeczne i wykalkulowane ( czytaj: nastawione na własną i wymierną korzyść) zachowanie. Pisząc o selekcji naturalnej w twoim przypadku mówimy o bilansie zysku. A w tym wszystkim sama nie masz nic do zaoferowania, a termin korzyść w tym przypadku dla drugiej strony jest kompletnie abstrakcyjny i nie ma żadnego zastosowania.witch75 pisze: ↑7 paź 2019, o 19:28Z własnego doświadczenia wiem, że ciągłe przypominanie/zrzędzenie, ba - nawet dogłębna komunikacja i cierpliwe tłumaczenie, niewiele dają. Najlepsze rezultaty przynosi zwrot własnego zachowania o 180 stopni tak, żeby ta druga strona doświadczyła tego z czym Ty się borykasz. Ktoś nie dał znać, że nie przyjdzie na spotkanie? Następnym razem zrób dokładnie to samo. Drastyczne, tak, ale bardzo skuteczne. Moim zdaniem tę metodę warto stosować tylko w bliższych relacjach. A jeśli chodzi o dalsze, to proponuję raczej selekcję - szkoda energii na kogoś zupełnie nieistotnego.
Re: Komunikowanie swoich potrzeb w związku
Serio seriogimmeeverything pisze: ↑7 paź 2019, o 00:09serio? "kochanie, zapłać rachunki" - i w krótkim czasie komornik ma zajęcie
ja tego nie kupuję -
to nie jest kwestia pamięci, tylko elementarnego braku poszanowania oczekiwań drugiej osoby.
Co to w ogle za pytanie HaHaHa
Warto się jednak doekukować zanim się komuś zarzucić brak poszanowania. Moja partnerka jest akurat chora na coś co powoduje problemy z koncentracją i pamięcią. Zapomina o rzeczach, na których jej bardzo zależy, bo nie dość, że choroba to jeszcze leki.
-
- super forma
- Posty: 2580
- Rejestracja: 22 gru 2013, o 22:15
Re: Komunikowanie swoich potrzeb w związku
Wygląda, że panie się znają ale abstrahując od kalkulowania w celu osiągnięcia wyłącznie własnej korzyści - co do zasady witch75 ma rację. Czasem komunikowanie czegoś 10. raz nic nie daje, nie ma więc co oczekiwać, że 11. komunikat przyniesie zmianę.starlite pisze: ↑24 paź 2019, o 00:09Zanim zaczniesz wielce doradzać innym to może sama zweryfikujesz swoje aspołeczne i wykalkulowane ( czytaj: nastawione na własną i wymierną korzyść) zachowanie. Pisząc o selekcji naturalnej w twoim przypadku mówimy o bilansie zysku. A w tym wszystkim sama nie masz nic do zaoferowania, a termin korzyść w tym przypadku dla drugiej strony jest kompletnie abstrakcyjny i nie ma żadnego zastosowania.witch75 pisze: ↑7 paź 2019, o 19:28Z własnego doświadczenia wiem, że ciągłe przypominanie/zrzędzenie, ba - nawet dogłębna komunikacja i cierpliwe tłumaczenie, niewiele dają. Najlepsze rezultaty przynosi zwrot własnego zachowania o 180 stopni tak, żeby ta druga strona doświadczyła tego z czym Ty się borykasz. Ktoś nie dał znać, że nie przyjdzie na spotkanie? Następnym razem zrób dokładnie to samo. Drastyczne, tak, ale bardzo skuteczne. Moim zdaniem tę metodę warto stosować tylko w bliższych relacjach. A jeśli chodzi o dalsze, to proponuję raczej selekcję - szkoda energii na kogoś zupełnie nieistotnego.
Jest takie powiedzenie, chcesz zmienić świat, zacznij od siebie. Chyba można je parafrazować i powiedzieć, chcesz zmienić innych zachowanie wobec siebie, zmień swoje wobec tych osób.
Poza tym nikt nie jest idealny.
-
- super forma
- Posty: 2580
- Rejestracja: 22 gru 2013, o 22:15
Re: Komunikowanie swoich potrzeb w związku
Dobieranie się na zasadzie podobieństw ułatwia życie ale niczego nie załatwia w związku. Ta zasada sprawdza się w dobrze znajomych, z którymi chce się spędzać czas. W związku można się różnić tylko (czy raczej aż) trzeba chcieć i umieć się porozumieć. Szukać wspólnych punktów a nie skupiać na wytykaniu inności partnerki.
Teoretycznie wszyscy to wiedzą a związki jak się rozpadały tak się rozpadają.
Re: Komunikowanie swoich potrzeb w związku
dobranocka14 pisze: ↑24 paź 2019, o 10:53"ale abstrahując od kalkulowania w celu osiągnięcia wyłącznie własnej korzyści - co do zasady witch75 ma rację. Czasem komunikowanie czegoś 10. raz nic nie daje, nie ma więc co oczekiwać, że 11. komunikat przyniesie zmianę."- Nie bez parady istnieje określenie "rzucać/ tłuc grochem o ścianę " i nie sądzę, że potrzeba jakiegokolwiek mędrca żeby stwierdzić tę oczywistą oczywistość.
- gimmeeverything
- super forma
- Posty: 4848
- Rejestracja: 25 lut 2012, o 16:14
- Lokalizacja: ha-ha-Hardcorowo :)
Re: Komunikowanie swoich potrzeb w związku
1. wątek nie dotyczy przypadków chorobowych, tylko prozaicznego luzackiego niechlujstwatrusia26 pisze: ↑24 paź 2019, o 10:14Serio seriogimmeeverything pisze: ↑7 paź 2019, o 00:09serio? "kochanie, zapłać rachunki" - i w krótkim czasie komornik ma zajęcie
ja tego nie kupuję -
to nie jest kwestia pamięci, tylko elementarnego braku poszanowania oczekiwań drugiej osoby.
Co to w ogle za pytanie HaHaHa
Warto się jednak doekukować zanim się komuś zarzucić brak poszanowania. Moja partnerka jest akurat chora na coś co powoduje problemy z koncentracją i pamięcią. Zapomina o rzeczach, na których jej bardzo zależy, bo nie dość, że choroba to jeszcze leki.
2. w zasięgu mamy szereg możliwości - od tradycyjnych kalendarzy i notesów, poprzez karteczki na lustrze czy lodówce, po najprostszy nawet telefon, który z indywidualnie dostosowaną skutecznością przypomni o czym się tylko zechce - no chyba, że komuś wygodnie z tego rodzaju ułomnością
generalnie wszyscy jesteśmy na coś chorzy, tylko nie wszyscy jesteśmy prawidłowo zdiagnozowani;
zasłanianie się/tłumaczenie kogoś powszechnie nadużywanymi "problemami z koncentracją i pamięcią" oraz efektami ubocznymi przyjmowania dowolnych leków (które przecież wciąga dziś większość społeczeństwa) jest zwyczajnie słabe i kompletnie do mnie nie przemawia -
ale każdy ma to, na co się zgadza.
...i nawet jak upadnę, to wstanę - a wtedy TY masz przejebane
-
- super forma
- Posty: 2580
- Rejestracja: 22 gru 2013, o 22:15
Re: Komunikowanie swoich potrzeb w związku
Tak z cytowaniem lepiejstarlite pisze: ↑24 paź 2019, o 22:19Nie bez parady istnieje określenie "rzucać/ tłuc grochem o ścianę " i nie sądzę, że potrzeba jakiegokolwiek mędrca żeby stwierdzić tę oczywistą oczywistość.dobranocka14 pisze: ↑24 paź 2019, o 10:53"ale abstrahując od kalkulowania w celu osiągnięcia wyłącznie własnej korzyści - co do zasady witch75 ma rację. Czasem komunikowanie czegoś 10. raz nic nie daje, nie ma więc co oczekiwać, że 11. komunikat przyniesie zmianę."
I właśnie o to chodzi - albo nadawca komunikatu coś zmieni w swoim postępowaniu albo będzie tłukł tym grochem w nieskończoność, mając nadzieję, że w końcu adresat zacznie go słyszeć i szanować jego potrzeby.
-
- super forma
- Posty: 2580
- Rejestracja: 22 gru 2013, o 22:15
Re: Komunikowanie swoich potrzeb w związku
Idealne podsumowanie tematu.
Re: Komunikowanie swoich potrzeb w związku
IMO na pewnym etapie życia człowiek zdaje sobie sprawę z tego, że powinien doceniać i szanować przede wszystkim siebie samego - i to właśnie tym bardziej, im więcej ma do zaoferowania innym ludziom. Niekończąca się walka w wiatrakami w postaci zbawiania niemot życiowych ma być może swój urok społeczno-romantyczny, ale nie każdy ma obowiązek być irracjonalnym masochistą/altruistą. Nie każda relacja (i nie każdy człowiek), zasługuje na uwagę i energię psychofizyczną, którą można by spożytkować efektywnie dając z siebie wszystko co można gdzieś indziej. Mało to wampirek, które potrafią wyssać człowieka emocjonalnie/finansowo/życiowo itp. aż zostanie z niego wrak, i to na jego własne życzenie? Jakiś instynkt obronny i zachowawczy powinien być, dla własnego zdrowia i bezpieczeństwa psychicznego. Nie każdego da się zmienić, po prostu. Nie każdy szanuje to, co dostaje od innych ludzi, get over it. Więc chyba nie warto. I niech rzuca kamieniem ta, która nigdy nie urwała kontaktu z kimś, z kim jej było po prostu nie po drodze z różnych względów.starlite pisze: ↑24 paź 2019, o 00:09Zanim zaczniesz wielce doradzać innym to może sama zweryfikujesz swoje aspołeczne i wykalkulowane ( czytaj: nastawione na własną i wymierną korzyść) zachowanie. Pisząc o selekcji naturalnej w twoim przypadku mówimy o bilansie zysku. A w tym wszystkim sama nie masz nic do zaoferowania, a termin korzyść w tym przypadku dla drugiej strony jest kompletnie abstrakcyjny i nie ma żadnego zastosowania.witch75 pisze: ↑7 paź 2019, o 19:28Z własnego doświadczenia wiem, że ciągłe przypominanie/zrzędzenie, ba - nawet dogłębna komunikacja i cierpliwe tłumaczenie, niewiele dają. Najlepsze rezultaty przynosi zwrot własnego zachowania o 180 stopni tak, żeby ta druga strona doświadczyła tego z czym Ty się borykasz. Ktoś nie dał znać, że nie przyjdzie na spotkanie? Następnym razem zrób dokładnie to samo. Drastyczne, tak, ale bardzo skuteczne. Moim zdaniem tę metodę warto stosować tylko w bliższych relacjach. A jeśli chodzi o dalsze, to proponuję raczej selekcję - szkoda energii na kogoś zupełnie nieistotnego.
Kto stoi w miejscu, ten się cofa. Choć czasem trzeba zrobić krok w tył, by potem pójść do przodu. Ważne, by nie stać w miejscu.
Re: Komunikowanie swoich potrzeb w związku
W punkt.
Kto stoi w miejscu, ten się cofa. Choć czasem trzeba zrobić krok w tył, by potem pójść do przodu. Ważne, by nie stać w miejscu.
Re: Komunikowanie swoich potrzeb w związku
Wyjątkowo słaba rehabilitacja re: my post i zero kontrargumentów co do własnego oportunizmu, co do którego, jak sama wiesz, mam rację.witch75 pisze: ↑25 paź 2019, o 20:31IMO na pewnym etapie życia człowiek zdaje sobie sprawę z tego, że powinien doceniać i szanować przede wszystkim siebie samego - i to właśnie tym bardziej, im więcej ma do zaoferowania innym ludziom. Niekończąca się walka w wiatrakami w postaci zbawiania niemot życiowych ma być może swój urok społeczno-romantyczny, ale nie każdy ma obowiązek być irracjonalnym masochistą/altruistą. Nie każda relacja (i nie każdy człowiek), zasługuje na uwagę i energię psychofizyczną, którą można by spożytkować efektywnie dając z siebie wszystko co można gdzieś indziej. Mało to wampirek, które potrafią wyssać człowieka emocjonalnie/finansowo/życiowo itp. aż zostanie z niego wrak, i to na jego własne życzenie? Jakiś instynkt obronny i zachowawczy powinien być, dla własnego zdrowia i bezpieczeństwa psychicznego. Nie każdego da się zmienić, po prostu. Nie każdy szanuje to, co dostaje od innych ludzi, get over it. Więc chyba nie warto. I niech rzuca kamieniem ta, która nigdy nie urwała kontaktu z kimś, z kim jej było po prostu nie po drodze z różnych względów.starlite pisze: ↑24 paź 2019, o 00:09Zanim zaczniesz wielce doradzać innym to może sama zweryfikujesz swoje aspołeczne i wykalkulowane ( czytaj: nastawione na własną i wymierną korzyść) zachowanie. Pisząc o selekcji naturalnej w twoim przypadku mówimy o bilansie zysku. A w tym wszystkim sama nie masz nic do zaoferowania, a termin korzyść w tym przypadku dla drugiej strony jest kompletnie abstrakcyjny i nie ma żadnego zastosowania.witch75 pisze: ↑7 paź 2019, o 19:28Z własnego doświadczenia wiem, że ciągłe przypominanie/zrzędzenie, ba - nawet dogłębna komunikacja i cierpliwe tłumaczenie, niewiele dają. Najlepsze rezultaty przynosi zwrot własnego zachowania o 180 stopni tak, żeby ta druga strona doświadczyła tego z czym Ty się borykasz. Ktoś nie dał znać, że nie przyjdzie na spotkanie? Następnym razem zrób dokładnie to samo. Drastyczne, tak, ale bardzo skuteczne. Moim zdaniem tę metodę warto stosować tylko w bliższych relacjach. A jeśli chodzi o dalsze, to proponuję raczej selekcję - szkoda energii na kogoś zupełnie nieistotnego.
Tradycyjnie wyjechałaś z powtarzalną, narcystyczną, w twoim przypadku źle pojmowaną koncepcją self- love, którą tak się chorobliwie obwarowujesz, a której wcale nie rozumiesz.
Wspominasz o niemotach życiowych, jednocześnie zapominając, ze korzystanie z social housing w uk nie jest wyznacznikiem sukcesu. Więc get over it yourself.
A reszta tematu, czyli odpowiedzialność za rachunki itd są oczywistą oczywistością i nie wiem skąd tak absurdalne tematy i dylematy. I jeżeli znasz emotikon na ziew to możesz go sobie w tym momencie wstawić.
Re: Komunikowanie swoich potrzeb w związku
Pudło. Na jakiej podstawie taka opinia? Bo na pewno nie na podstawie rzetelnej znajomości upoważniającej do tego typu uwag.
Znowu pudło, patrz wyżej.
(Z góry przepraszam autorkę tematu za off topic.) Moim zdaniem osoby korzystające z social housing zasługują na ogromny szacunek. Takie lokale są najczęściej oddawane w stanie do większego/mniejszego remontu, bez żadnych sprzętów czy mebli. Obserwowałam moje znajome, które zdecydowały się na tę formę poszukiwania lokum. Nie dość, że musiały wypełniać aplikacje, nie dość, że czekały ponad rok na przyznanie lokalu, to jeszcze potem przez kilka miesięcy go odmalowywały, tapetowały, kładły w nim nowe wykładziny, odświeżały stare szafki w kuchni, inwestowały w meble i sprzęt AGD. Ogrom pracy, zaangażowania, czasu - z mojej strony chapeau bas. Moje pięciominutowe podpisywanie umowy na wynajem w pełni wyposażonego i wyremontowanego mieszkania i skręcenie jednej komody z IKEA nie było żadnym wyczynem w porównaniu z tym, z czym mierzą się osoby korzystające z social housing.
I to jest pierwsza wypowiedź w jakimś stopniu nawiązująca do tematu, a niebędąca personalnym atakiem/hejtem czy skoncentrowaniem na swoich wewnętrznych żalach.
Kto stoi w miejscu, ten się cofa. Choć czasem trzeba zrobić krok w tył, by potem pójść do przodu. Ważne, by nie stać w miejscu.
Re: Komunikowanie swoich potrzeb w związku
Dobranocka14, nie mam pojęcia kim ta osoba jest i wiedzieć tego nie chcę, ale faktycznie po tonie i kulturze jej wypowiedzi można by wnioskować, że jest to niepogodzona z losem ofiara wymienianej tu przez kilka rozmówczyń stosowanej selekcji (czyżby mojej ?), która jak widać jest niestety bardzo potrzebna.dobranocka14 pisze: ↑24 paź 2019, o 10:53Wygląda, że panie się znająstarlite pisze: ↑24 paź 2019, o 00:09Zanim zaczniesz wielce doradzać innym to może sama zweryfikujesz swoje aspołeczne i wykalkulowane ( czytaj: nastawione na własną i wymierną korzyść) zachowanie. Pisząc o selekcji naturalnej w twoim przypadku mówimy o bilansie zysku. A w tym wszystkim sama nie masz nic do zaoferowania, a termin korzyść w tym przypadku dla drugiej strony jest kompletnie abstrakcyjny i nie ma żadnego zastosowania.witch75 pisze: ↑7 paź 2019, o 19:28Z własnego doświadczenia wiem, że ciągłe przypominanie/zrzędzenie, ba - nawet dogłębna komunikacja i cierpliwe tłumaczenie, niewiele dają. Najlepsze rezultaty przynosi zwrot własnego zachowania o 180 stopni tak, żeby ta druga strona doświadczyła tego z czym Ty się borykasz. Ktoś nie dał znać, że nie przyjdzie na spotkanie? Następnym razem zrób dokładnie to samo. Drastyczne, tak, ale bardzo skuteczne. Moim zdaniem tę metodę warto stosować tylko w bliższych relacjach. A jeśli chodzi o dalsze, to proponuję raczej selekcję - szkoda energii na kogoś zupełnie nieistotnego.
Kto stoi w miejscu, ten się cofa. Choć czasem trzeba zrobić krok w tył, by potem pójść do przodu. Ważne, by nie stać w miejscu.