Było, minęło?

Dyskusje, wymiana opinii i doświadczeń na tematy związane z życiem kobiet kochających kobiety. Wsparcie dla potrzebujących.
ODPOWIEDZ
DarkLady
Posty: 3
Rejestracja: 25 mar 2022, o 15:18

Było, minęło?

Post autor: DarkLady » 7 kwie 2022, o 12:26

Bohaterowie:
  • Ja - ot, ja, obecnie dziarskim krokiem zbliżająca się do trzydziestki.
  • X - ona, 9 lat starsza, kiedyś hetero koleżanka z pracy (czy może być bardziej typowo?), obecnie w kręgu przyjaciół. Pociągająca fizycznie i intelektualnie.
  • Y - on, kiedyś partner, obecnie narzeczony i ojciec dziecka X.
Akt I: 2017

To moja ulubiona część historii, ale po lekturze forum znalazłam tutaj tyle podobnych, że oszczędzę większości szczegółów. W dużym skrócie: Moją racjonalną duszę trafił szlag na punkcie nowo poznanej X. Nigdy nie wierzyłam, że coś takiego jest możliwe, że będę w stanie zauroczyć się osobą, z którą nie zamieniłam nawet słowa. Potem zaczęłam wymieniać słowa, zaprzyjaźniać się, spędzać czas po pracy, no i przepadłam na amen. Nie miałam dylematu co zrobić. Znałam jej marzenia i wizję życia: dom poza miastem, dziecko. Zacisnęłam zęby, puściłam mimo uszu, że Y, to tak naprawdę partner z rozsądku, a nie z miłości (bo taki stabilny i odpowiedzialny), uznałam, że sygnały, które widziałam to życzeniowe myślenie i nic o swoich uczuciach nie powiedziałam. Chciałam po prostu, żeby była szczęśliwa, a jej oczekiwania wobec życia były dość jednoznaczne. Odcierpiałam swoje.

Akt II: 2018-2021

X w poszukiwaniu bardziej stabilnego zatrudnienia zmieniła pracę. Po tym wydarzeniu moje "odchorowywanie" zdecydowanie przyspieszyło. Po jakimś czasie było już na tyle w porządku, że byłam w stanie zainteresować się kimś innym i zaangażować w związek, który trwa do tej pory. Z X pozostałyśmy na stopie przyjacielskiej - w końcu mogłam się z nią spotykać bez tej całej burzy emocji. Potem była wyprowadzka X do domu poza miastem, pojawiło się dziecko - wszystko zgodnie z jej planem. Kontakt trochę osłabł: odległość, pandemia, mały człowiek wymagający opieki, niemniej jednak nadal wymieniałyśmy wiadomości i widywałyśmy się raz na jakiś czas. Nadal nie wydawała się szczęśliwa z Y i w ogóle ze swoimi wyborami, ale cóż, to jej wybory, a ja podjęłam swoje. Wszystko wydawało się być po mojej stronie w porządku.

Akt III: 2022

Zostałam wytrącona z równowagi przez głupi sen. No w tym śnie to relacja z X zdecydowanie nie była tylko przyjacielska - zaczęło się od tego, że przyznała się, że czuje coś do mnie od tamtego czasu, a potem to już poszło. Wiadomo, że generalnie nie bardzo mam wpływ na to co mi się śni, ale mocno mnie to zaskoczyło. Czy to możliwe, że po tylu latach, ułożeniu sobie życia z inną osobą i wygodnym rozgoszczeniu się w friendzone nadal coś mnie do niej ciągnie? Ogromnie dużo energii i czasu kosztowało mnie zamykanie tych drzwi, ale myślałam, że w końcu mi się udało, tymczasem po tym śnie nie umiem odpowiedzieć na pytanie "Co bym zrobiła, gdyby X do mnie przyszła i wyznała coś takiego?".

Raczej szybko uciszę to pytanie i dalej będę żyć swoim życiem, w końcu to był tylko sen, po prostu jestem ciekawa, czy coś takiego może trzymać aż tak długo i czy moja decyzja po prostu zostawiła furtkę "a co by było gdyby?", która mi będzie skrzypić co jakiś czas.
A78
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 30
Rejestracja: 1 kwie 2022, o 16:18

Re: Było, minęło?

Post autor: A78 » 7 kwie 2022, o 12:40

Można powiedzieć, że przezylam coś podobnego, tylko "moja" miała już rodzinę (trzech synów i męża), gdy ją poznałam. Od początku była iskra, przynajmniej z mojej strony. I nie wiem jak to wytłumaczyć, bo jestem raczej realistką, ale do tej pory coś mnie przy niej trzyma. Pragnę zaznaczyć, że ja też mam rodzinę i jestem od 15 lat w związku hetero. Jestem więc doskonałym przykładem tego, że to jeszcze o niczym nie świadczy. Podobnie jak Ty, też kiedyś miałam sen i nie chciałam się obudzić! Spotykam się z "moją" X, chociaż coraz rzadziej, bo po prostu zbyt wiele mnie to kosztuje. Później długo nie umiem wrócić do "swojej" codzienności. Czasami myślę, czy po prostu nie zagrać w otwarte karty (ona wie o mojej orientacji), ale co jeśli zupełnie wtedy ją stracę? W sumie i tak jej nie mam. Nawet gdybym próbowała poznać kogoś, chociaż dla zwykłej przyjaźni, to jest blokada. I co z tym zrobić?
victoria1199
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 49
Rejestracja: 23 lip 2021, o 18:38

Re: Było, minęło?

Post autor: victoria1199 » 7 kwie 2022, o 13:41

Takie myslenie ,,a co by bylo gdyby..'' tylko cie moze zranic i zmarnowac Twoj cenny czas. Skup sie na tym co jest - ona jest w zwiazku, Ty jestes w zwiazku - nawet jesli wtedy cos do Ciebie czula, to co to zmieni? :)
AnnaArendt
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 968
Rejestracja: 25 lut 2017, o 09:54

Re: Było, minęło?

Post autor: AnnaArendt » 7 kwie 2022, o 13:46

Na terapii doradzają żeby zapisywać sny (jeśli się je pamięta) bo w nich wyłazi to co niedomknięte. I że mózg potrzebuje domknięcia. Rozwiązanie (jakkolwiek zabawnie brzmi) polega na tym żeby mózgu rozwiązanie dać.

Znaczy już świadomie domarzyc sobie to co chcemy.
W tym wypadku można sobie domarzyc gorący seks, dalsze wspólne życie, kłótnie o śmieci i równie gorące rozstanie.

Albo cokolwiek innego.

Jak się mózgownicy nie da tego czego ona potrzebuje to będzie rozkminiac. I drążyć.

Smiechowe jest to że to co sobie myślimy wywołuje bardzo porobne reakcje mózgowe jak to co przeżywamy w rzeczywistości.

Stąd realność zakochania online bez nawet jednego spotkania w realu. Dla naszego mózgu to wszystko jedno czy był seks czy było wyobrażenie seksu. Orgazm to orgazm ;)
DarkLady
Posty: 3
Rejestracja: 25 mar 2022, o 15:18

Re: Było, minęło?

Post autor: DarkLady » 7 kwie 2022, o 14:18

Dzięki Wam wszystkim za odpowiedzi!

Na pewno będę dążyła do domknięcia tematu. Wystarczająco dużo czasu straciłam już wtedy na nurzanie się w swoich fantazjach i nie planuję tego powtarzać :)
Skup sie na tym co jest - ona jest w zwiazku, Ty jestes w zwiazku - nawet jesli wtedy cos do Ciebie czula, to co to zmieni?
Prawdopodobnie tylko poczułabym się gorzej z powodu zaniechania sprawy wtedy, więc w istocie, gdybanie nie ma większego sensu.

Zdaje się, że najgorszym problemem takich fatalnych zauroczeń jest nie to, że obiektem jest nieodpowiednia osoba, ale to, że trafiony pechowiec tkwi pomiędzy "chciałabym, ale się boję". Najlepszym co można zrobić jest określenie, czy bardziej bym chciała, czy jednak bardziej się boję i wtedy ruszyć albo w jedną albo w drugą stronę. No ale cóż, łatwo się teraz tak mówi, jak już jest się świadomym swoich dawnych błędów :wink:
Wenus_8005
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 691
Rejestracja: 18 wrz 2019, o 22:30

Re: Było, minęło?

Post autor: Wenus_8005 » 8 kwie 2022, o 00:19

DarkLady pisze:
7 kwie 2022, o 14:18
No ale cóż, łatwo się teraz tak mówi, jak już jest się świadomym swoich dawnych błędów :wink:
I ta świadomość wcale nie pomaga jeśli nastawiasz sie jednak na działanie pomimo strachu, bo myślę, że ten strach jest w nas zawsze, mniejszy czy większy.
Bardzo podobna historia do mojej i te sny. U mnie też pojawiały się, gdy już myślałam, że uwolniłam się od niej. Budziłam się myśląc o niej, gdy chwilę wcześniej w śnie widziałam jej uśmiech. Wszystko wracało. Serce ściskało mi z tęsknoty. Anna Arendt napisała to co nieświadomie udało mi się zrobić. Nie wiedziałam o tej metodzie ale puściłam wodze fantazji i pozwoliłam sobie na życie przez tydzień w fantazjach i bólu z ich powodu. Z pomocą wspaniałej osoby poznanej tutaj, udało mi się wyrwać z tego uczucia. Ono jest gdzieś tam, całkiem nie znikło ale nie osacza już mnie tak, mam nad nim kontrolę. Poraz pierwszy od czterech lat wiem, że nie chce jej widzieć ani przypadkiem ani nie będę się już o to widzenie więcej starać. Choć gdyby to ona przyszła to też nie wiem jakby się skończyło. Na ten moment myślę, że pewnie wielkim przytulasem bo tego najbardziej gdzieś tą pragnęłam. Ale myślę, że takiej sytuacji nie będzie. Natomiast mam blokadę nadal na inne kobiety. Nie szukam ich ale ciągle poznaje. Mam chyba jakiś nadajnik w sobie bo kobiety szybko odbierają i idą w jednym kierunku. Poznałam fajną kobietę, nie chciałabym znowu zepsuć tej relacji przez wspomnienie o tamtej.

Powodzenia u Ciebie.
Mayali
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 262
Rejestracja: 24 lut 2022, o 22:43

Re: Było, minęło?

Post autor: Mayali » 8 kwie 2022, o 19:01

Każdy pewnie posiada podobne doświadczenie. Mocniejsze lub słabsze miłości niespełnione, które pulsują gdzieś we wspomnieniach.
Te niespełnione bywają najmocniejsze.
Ja mam wspomnienie domknięte, na którym się wspieram.

Poznałam kogoś, z kim wyobrażałam sobie idealny związek. Było pięknie, miłość bardzo niedojrzała ale do właściwej osoby. Takiej, która nie zrani celowo. Powodowana niedojrzałością i niemocą w przezwyciężeniu czasu i odległości zrezygnowałam. Ja, tuż przed klasą maturalną, druga strona na studiach daleko. Żałuję trochę, że zrezygnowałam. Cierpiałam przez tą odległość i to nie pozwoliło mi wytrzymać. (Dziś mieszkam w tym mieście, gdzie chodziliśmy na pierwsze spacery). Czas zatarł wspomnienia, jednak jedno przypadkowe spotkanie, spojrzenie wystarczyło aby umówić się na spotkanie.
Spotkaliśmy się po kilku latach. Odległość była jeszcze większa (karma?). Przyciąganie i poczucie, że prawdziwe uczucie nie umiera nigdy, sprawiło, że zadaliśmy sobie jeszcze raz pytanie: czy spróbujemy?
Tym razem znów ja zdecydowałam, że nie. Dostałam wtedy 27 róż... (chyba 😉) i powiedziałam "nie" bo nie wyobrażałam sobie tęsknoty i niepewności, z jaką musiałabym się mierzyć każdego dnia zanim wyjechałabym z kraju. Powiedziałam to otwarcie. Nie żałuję dziś, chociaż uważam że zbudowalibyśmy bardzo fajny związek razem. Byłam jeszcze za głupia, jeszcze się leczyłam z poprzedniej, nieudanej relacji, zbyt mało odważna, za bardzo bujająca w obłokach żeby związać się na stałe.
Teraz jestem mądrzejsza, odważniejsza i mam doświadczenie. Nadal robię głupoty ale...
Domykanie w wyobraźni pozwala uwolnić się od powracających myśli. Pozwala żyć dalej ale nie zamyka uczucia. Ono będzie żywe już zawsze, możliwe że na zawsze niespełnione. Doświadczenie jednak pokazuje mi, że warto ŻYĆ! Warto odważnie skonfrontować to, czego pragniemy ze strachem przed tym, co się stanie gdy to jednak dostaniemy. Co wtedy, gdy ta niespełniona, uzależniająca miłość zamieni się w prawdziwe życie? Wejdą problemy, niesnaski, różnice... To nieuniknione. Wiem jak to wygląda. Gdzie kończy się miłość niespełniona, a zaczyna życie pełne problemów dnia codziennego. To tylko mały fragment tego, czego można się bać. Mierzyłam się z tym znam smak tęsknoty i ciągle popełniam błędy... ale... ja chcę ŻYĆ. Chcę WYŻYĆ to życie do cna. Jeśli cokolwiek warto robić, to mówić "Kocham Cię" szczerze i z serca (tylko!) i próbować sięgnąć spełnienia. Warto nie bać się mówić "chcę być z Tobą", "widzę perspektywę na coś, co warto pielęgnować i w czym warto rozpływać się każdego wieczoru". "Wiem, że się boisz i nie wiesz czy to się uda ale to jest szansa, a z szans się korzysta, bo jeśli jesteśmy na tym świecie po coś, to właśnie po to aby żyć szczęśliwie, kochać i być kochanym."
To nie tylko filozofia i marzenia ale realna świadomość, że jesteś tu na chwilę, a za momencik będzie już bardzo późno, życie przeleci jak mrugnięcie okiem, a wspomnienia i niespełnione miłości to będzie wszystko, czym żyłaś. Ja chcę ŻYĆ z kimś odważnym, kto ma klasę i świadomość. Jestem w stanie czekać i walczyć o to. Jeszcze nie umiem wszystkiego i pewnie nigdy się nie "naumiem" ale patrząc na ludzi, którzy są razem dekady... chcę tak. Będę próbować. Odległości, różnice i czas uczynię swoim sprzymierzeńcem.
Jeśli jednak ceną jest zburzenie życia drugiej strony, dla własnego spełnienia to... nie jest miłość. To wtedy jest niezaspokojone pragnienie bycia kochanym bezwarunkowo. Tego pragnie ego i nie zaspokoi tego pragnienia żadna miłość, nawet ta spełniona 😉
Takie jest moje zdanie i spojrzenie bardzo subiektywne. Bardzo... subiektywne...

P. S. Lubię stare fora internetowe. Tutaj nic nie znika.
pilin
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 235
Rejestracja: 28 lut 2022, o 20:55

Re: Było, minęło?

Post autor: pilin » 4 cze 2022, o 21:14

Mayali pisze:
8 kwie 2022, o 19:01
Każdy pewnie posiada podobne doświadczenie. Mocniejsze lub słabsze miłości niespełnione, które pulsują gdzieś we wspomnieniach.
Te niespełnione bywają najmocniejsze.
Ja mam wspomnienie domknięte, na którym się wspieram.

Poznałam kogoś, z kim wyobrażałam sobie idealny związek. Było pięknie, miłość bardzo niedojrzała ale do właściwej osoby. Takiej, która nie zrani celowo. Powodowana niedojrzałością i niemocą w przezwyciężeniu czasu i odległości zrezygnowałam. Ja, tuż przed klasą maturalną, druga strona na studiach daleko. Żałuję trochę, że zrezygnowałam. Cierpiałam przez tą odległość i to nie pozwoliło mi wytrzymać. (Dziś mieszkam w tym mieście, gdzie chodziliśmy na pierwsze spacery). Czas zatarł wspomnienia, jednak jedno przypadkowe spotkanie, spojrzenie wystarczyło aby umówić się na spotkanie.
Spotkaliśmy się po kilku latach. Odległość była jeszcze większa (karma?). Przyciąganie i poczucie, że prawdziwe uczucie nie umiera nigdy, sprawiło, że zadaliśmy sobie jeszcze raz pytanie: czy spróbujemy?
Tym razem znów ja zdecydowałam, że nie. Dostałam wtedy 27 róż... (chyba 😉) i powiedziałam "nie" bo nie wyobrażałam sobie tęsknoty i niepewności, z jaką musiałabym się mierzyć każdego dnia zanim wyjechałabym z kraju. Powiedziałam to otwarcie. Nie żałuję dziś, chociaż uważam że zbudowalibyśmy bardzo fajny związek razem. Byłam jeszcze za głupia, jeszcze się leczyłam z poprzedniej, nieudanej relacji, zbyt mało odważna, za bardzo bujająca w obłokach żeby związać się na stałe.
Teraz jestem mądrzejsza, odważniejsza i mam doświadczenie. Nadal robię głupoty ale...
Domykanie w wyobraźni pozwala uwolnić się od powracających myśli. Pozwala żyć dalej ale nie zamyka uczucia. Ono będzie żywe już zawsze, możliwe że na zawsze niespełnione. Doświadczenie jednak pokazuje mi, że warto ŻYĆ! Warto odważnie skonfrontować to, czego pragniemy ze strachem przed tym, co się stanie gdy to jednak dostaniemy. Co wtedy, gdy ta niespełniona, uzależniająca miłość zamieni się w prawdziwe życie? Wejdą problemy, niesnaski, różnice... To nieuniknione. Wiem jak to wygląda. Gdzie kończy się miłość niespełniona, a zaczyna życie pełne problemów dnia codziennego. To tylko mały fragment tego, czego można się bać. Mierzyłam się z tym znam smak tęsknoty i ciągle popełniam błędy... ale... ja chcę ŻYĆ. Chcę WYŻYĆ to życie do cna. Jeśli cokolwiek warto robić, to mówić "Kocham Cię" szczerze i z serca (tylko!) i próbować sięgnąć spełnienia. Warto nie bać się mówić "chcę być z Tobą", "widzę perspektywę na coś, co warto pielęgnować i w czym warto rozpływać się każdego wieczoru". "Wiem, że się boisz i nie wiesz czy to się uda ale to jest szansa, a z szans się korzysta, bo jeśli jesteśmy na tym świecie po coś, to właśnie po to aby żyć szczęśliwie, kochać i być kochanym."
To nie tylko filozofia i marzenia ale realna świadomość, że jesteś tu na chwilę, a za momencik będzie już bardzo późno, życie przeleci jak mrugnięcie okiem, a wspomnienia i niespełnione miłości to będzie wszystko, czym żyłaś. Ja chcę ŻYĆ z kimś odważnym, kto ma klasę i świadomość. Jestem w stanie czekać i walczyć o to. Jeszcze nie umiem wszystkiego i pewnie nigdy się nie "naumiem" ale patrząc na ludzi, którzy są razem dekady... chcę tak. Będę próbować. Odległości, różnice i czas uczynię swoim sprzymierzeńcem.
Jeśli jednak ceną jest zburzenie życia drugiej strony, dla własnego spełnienia to... nie jest miłość. To wtedy jest niezaspokojone pragnienie bycia kochanym bezwarunkowo. Tego pragnie ego i nie zaspokoi tego pragnienia żadna miłość, nawet ta spełniona 😉
Takie jest moje zdanie i spojrzenie bardzo subiektywne. Bardzo... subiektywne...

P. S. Lubię stare fora internetowe. Tutaj nic nie znika.
Zwabiona tytułem wątku, w drugiej kolejności nickiem (bo czasem ładnie piszesz), tym razem przeczytałam tylko P.S. i chciałam Cię poinformować po przejrzeniu forum, że owszem... znika. Tak piszą.
Mayali
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 262
Rejestracja: 24 lut 2022, o 22:43

Re: Było, minęło?

Post autor: Mayali » 5 cze 2022, o 10:01

pilin pisze:
4 cze 2022, o 21:14

Zwabiona tytułem wątku, w drugiej kolejności nickiem (bo czasem ładnie piszesz), tym razem przeczytałam tylko P.S. i chciałam Cię poinformować po przejrzeniu forum, że owszem... znika. Tak piszą.
Dziękuję, tutaj popełniłam strasznego tasiemca :lol: więc nie będę miała żalu gdy admin będzie tutaj sprzątał...
ODPOWIEDZ