stara miłość nie rdzewieje, czy nie zamknęłam pewnego rozdziału?
-
- foremka dyskutantka
- Posty: 233
- Rejestracja: 31 mar 2022, o 21:55
Re: stara miłość nie rdzewieje, czy nie zamknęłam pewnego rozdziału?
jakby nie było miłość to emocje, a emocje to procesy chemiczne zachodzące w naszych organizmach. W dodatku wywołujący stan euforyczny podobny do stanu po zażyciu środków odurzających.. więc wszystko się zgadza ale to w fazie zakochania.. im dalej w las tym trudniej i emocje tez już inne. Może dlatego gdy coś się kończy w niewłaściwym przynajmniej dla jednej ze stron czasie, ta utracona miłość jest idealizowana i nazywana tą jedyną?
Ale to tylko takie moje dywagacje..
nie uważam jednak, ze się oszukuje.. dla mnie ważne jest tu i teraz. Nie znamy dnia i godziny więc chcę cieszysz się tym co mam.
Ale to tylko takie moje dywagacje..
nie uważam jednak, ze się oszukuje.. dla mnie ważne jest tu i teraz. Nie znamy dnia i godziny więc chcę cieszysz się tym co mam.
-
- foremka dyskutantka
- Posty: 233
- Rejestracja: 31 mar 2022, o 21:55
Re: stara miłość nie rdzewieje, czy nie zamknęłam pewnego rozdziału?
Dla mnie wolność w miłości to umiejetność bycia zarówno razem jak i osobno… to ten wspólny świat/dom, ale też światy odrębne w których każda ze stron może się realizować jako odrębna jednostka. Tak rozumianą wolność jest możliwa tylko wtedy gdy w związku jest zaufanie, wsparcie, zrozumienie. Życie w symbiozie jest toksyczne. Z tym, że każdy ma swoją definicje wolnosci
Re: stara miłość nie rdzewieje, czy nie zamknęłam pewnego rozdziału?
Czy gdyby ona zmieniła zdanie, powiedzmy... w jej życiu zadziałoby się kilka rzeczy, które sprawiłyby, że byłaby wolna i zaczęła na nowo Cię szukać? Czy spróbowałabyś jeszcze raz, czy może już na to za późno?wojtek pisze: ↑4 wrz 2022, o 20:46to nie tak że boję się samotności, ale jeśli to moja miłość życia ze mnie zrezygnowała, i wybrała dom, męża, dzieci, to czy ja mam za to pokutować do końca życia w samotności? no chyba nie, co ja złego zrobiłam, żeby męczyć się sama całe życie. z kimś zawsze łatwiej, raźniej, i też jakaś miłość jest, tylko nie ta skalaMayali pisze: ↑4 wrz 2022, o 20:41Wygląda na to, że świat jest wypełniony ludźmi, którzy jedyne czego nie chcą to samotności. Dołująca perspektywa... To ja już wolę sex bez zobowiązań.wojtek pisze: ↑4 wrz 2022, o 20:31
po czasie emocje opadają, ale to nie znaczy że nagle nie wiesz kim jest twoja miłość życia nikt mi nie powiedział że mam napisać coś pocieszającego mogę na pocieszenie napisać że ja też żyję bez z miłości życia, z kimś innym, bo życie to nie bajka i widocznie nie można mieć wszystkiego. co śmieszniejsze, wydaje mi się, że dla mojej obecnej połówki, ja też nie jestem milością życia ale jakoś się turlamy razem przez zycie, bo życie w samotności do końca życia jest też bez sensu.
Wiem, że to tylko hipoteza i to bardzo fantazyjna ale jednak... pogdybajmy. Co by było gdyby... ? Dałabyś sobie szansę na spędzenie reszty życia z nią?
Re: stara miłość nie rdzewieje, czy nie zamknęłam pewnego rozdziału?
szczerze mówiąc to nie wiem. mam już jakoś tam ułożone życie i nie wiem co bym zrobiła. wszystko zależałoby od jej postawy, od tego jak bardzo by się starała przekonać mnie żeby dać jej kolejną szansę. musiałabym widzieć i uwierzyć że jej naprawdę zależy, i że to nie jest chwilowe, że ona nie zniknie znów po miesiącu, czy roku, bo nagle znowu zmieni zdanie. mogłabym zaryzykować i rozwalić sobie życie na nowo, ale musiałabym widzieć że ona się stara, a starać musiałaby się długo, żeby mnie przekonać że to nie chwilowy kaprys z jej strony. ale tak, raczej bym dała szanse, tylko nie od razu, a dopiero po pewnym czasie.Mayali pisze: ↑5 wrz 2022, o 09:14Czy gdyby ona zmieniła zdanie, powiedzmy... w jej życiu zadziałoby się kilka rzeczy, które sprawiłyby, że byłaby wolna i zaczęła na nowo Cię szukać? Czy spróbowałabyś jeszcze raz, czy może już na to za późno?
Wiem, że to tylko hipoteza i to bardzo fantazyjna ale jednak... pogdybajmy. Co by było gdyby... ? Dałabyś sobie szansę na spędzenie reszty życia z nią?
a Ty co byś zrobiła w takiej sytuacji? zaryzykowałabyś rozwalenie sobie życia, które już jest ułożone, by na nowo zaczynać od zera z kimś innym?
Re: stara miłość nie rdzewieje, czy nie zamknęłam pewnego rozdziału?
Tak. Zanim podjęłabym ryzyko, musiałabym podobnie jak Ty, upewnić się, że to nie jest chwilowe ale prawdziwe i stałe. Wtedy może...wojtek pisze: ↑5 wrz 2022, o 10:52szczerze mówiąc to nie wiem. mam już jakoś tam ułożone życie i nie wiem co bym zrobiła. wszystko zależałoby od jej postawy, od tego jak bardzo by się starała przekonać mnie żeby dać jej kolejną szansę. musiałabym widzieć i uwierzyć że jej naprawdę zależy, i że to nie jest chwilowe, że ona nie zniknie znów po miesiącu, czy roku, bo nagle znowu zmieni zdanie. mogłabym zaryzykować i rozwalić sobie życie na nowo, ale musiałabym widzieć że ona się stara, a starać musiałaby się długo, żeby mnie przekonać że to nie chwilowy kaprys z jej strony. ale tak, raczej bym dała szanse, tylko nie od razu, a dopiero po pewnym czasie.Mayali pisze: ↑5 wrz 2022, o 09:14Czy gdyby ona zmieniła zdanie, powiedzmy... w jej życiu zadziałoby się kilka rzeczy, które sprawiłyby, że byłaby wolna i zaczęła na nowo Cię szukać? Czy spróbowałabyś jeszcze raz, czy może już na to za późno?
Wiem, że to tylko hipoteza i to bardzo fantazyjna ale jednak... pogdybajmy. Co by było gdyby... ? Dałabyś sobie szansę na spędzenie reszty życia z nią?
a Ty co byś zrobiła w takiej sytuacji? zaryzykowałabyś rozwalenie sobie życia, które już jest ułożone, by na nowo zaczynać od zera z kimś innym?
Re: stara miłość nie rdzewieje, czy nie zamknęłam pewnego rozdziału?
tylko problem w tym że nie ma żadnej możliwości upewnienia się że to nie jest chwilowe nie ma takich narzedzi do ocenienia czy to kaprys, czy coś poważnego. trzeba albo zaryzykować, albo dać sobie spokój.
a mogę zapytać na ile % realnie oceniasz szanse że będziesz z tą swoją miłością? ja sobie daję minus 50%
Re: stara miłość nie rdzewieje, czy nie zamknęłam pewnego rozdziału?
Znam ją na tyle, że wiem, że to nie będzie kaprys.wojtek pisze: ↑5 wrz 2022, o 15:22tylko problem w tym że nie ma żadnej możliwości upewnienia się że to nie jest chwilowe nie ma takich narzedzi do ocenienia czy to kaprys, czy coś poważnego. trzeba albo zaryzykować, albo dać sobie spokój.
a mogę zapytać na ile % realnie oceniasz szanse że będziesz z tą swoją miłością? ja sobie daję minus 50%
Z mojej strony też będzie mogła liczyć na identyczne podejście.
U nas to wygląda zgoła inaczej. Temat jest jeszcze bardzo świeży, żadna z nas nie szuka męża... żadna nie jest w związku.
Jeśli... Kiedykolwiek... się spotkamy... Wtedy będzie 100%
A ponieważ świat jest okrutny, a lesbijki to egoistki - minus 100%
Statystycznie wychodzi 50%
Re: stara miłość nie rdzewieje, czy nie zamknęłam pewnego rozdziału?
Spotkanie przypadkiem na ulicy w jakimś mieście w naszej sytuacji graniczy z cudem Cuda się zdarzają rzadko
Nasze pierwsze spotkanie było w takich okolicznościach, że to był prawdziwy cud, że tak się to dalej potoczyło.
Dlatego jeśli... kiedykolwiek... się spotkamy, to znaczy, że ona chce się spotkać. Tylko tyle i aż tyle.
Nie czekam na ten sygnał. Żyję i układam sobie życie sama. Ćwiczę egoizm i wkur..iam się na siebie... ale idę do przodu. Powolutku...
Re: stara miłość nie rdzewieje, czy nie zamknęłam pewnego rozdziału?
no tak ale samo spotkanie nie świadczy o niczym, a już na pewno nie o tym że zechce z toba być. czemu jesteś taka wku... na siebie?
Re: stara miłość nie rdzewieje, czy nie zamknęłam pewnego rozdziału?
Dlatego nie czekam...
Wkur.. iam się na siebie bo chciałam zbudować coś trwałego, wpakowałam w to masę energii, a teraz jestem z niczym. Z resztą nie pierwszy już raz... Mówiłam wiele razy, że ja nie potrzebuję związków na chwilę, że jestem gotowa na coś poważnego. Jasno mówiłam jedno, a robiłam drugie. Szłam jak ta głupia koza. Jakbym była głucha i ślepa na to, co się dzieje i w jakich światach funkcjonujemy.
Ona robiła dokładnie to samo co ja... Jak te dwie kretynki wpadłyśmy po równo w bagno, a miłość podobno unosi i wszystko się zaczyna układać. Kolejna obalona bzdura neoszamanów.
Jak stracisz z oczu przyziemne sprawy, to Cię za chwilę zasypią.
Padło totalnie wszystko nad czym pracowałam kilka lat... zapomnialam się i wydawało mi się, że mogę teraz spijać śmietankę, a wszystko samo się zrobi. Tylko, że ja byłam o krok od kupienia mieszkania, a w kilka miesięcy sytuacja na rynku zmienila się tak, że teraz to ja moge sobie co najwyżej hulajnogę kupić. Wszystkie moje cele i plany szlag trafił... bo się zakochałam! Jak to beznadziejnie brzmi. Nie wierzę normalnie, że odwaliłam coś takiego... Totalnie trzymam się ziemi. To jest, mój żywioł a tu odleciałam jak nastolatka.
Jestem zła i czuję, że ciągle zataczam koło. Najchętniej wlazłabym pod koc i spała całymi dniami... ale od miesiąca prawie nic innego nie robię... a trzeba jeść i gdzieś mieszkać. No i ile można żyć w depresji? Noż kur.. mać!
Czas wylizać rany, wziąć siłę z gniewu i ruszyć do przodu... Odbuduję siebie, to oczywiste ale to już nie będzie ta sama osoba co wcześniej. Moje priorytety się zmieniają i na pewno nie będzie to love story ale realna chata, z piękną deszczownicą i najbliższym sąsiadem, który będzie musiał wziąć porządną lornetkę, plecak na prowiant i podjechać samochodem terenowym żeby mnie podglądać... bo ja akurat lubię chodzić nago po domu.
Będzie chciała ze mną coś zbudować? Zapraszam. Będzie chciała się pobzykać? Nie, dziękuję... ja bzykam bez emocji... a tu bez emocji się nie da. No to jak się spotkamy to wiadomo po co...
Re: stara miłość nie rdzewieje, czy nie zamknęłam pewnego rozdziału?
może ona nie potrzebuje związków tylko bzykania? jak będziesz miała okazję to bzykajMayali pisze: ↑5 wrz 2022, o 22:46Dlatego nie czekam...
Wkur.. iam się na siebie bo chciałam zbudować coś trwałego, wpakowałam w to masę energii, a teraz jestem z niczym. Z resztą nie pierwszy już raz... Mówiłam wiele razy, że ja nie potrzebuję związków na chwilę, że jestem gotowa na coś poważnego. Jasno mówiłam jedno, a robiłam drugie. Szłam jak ta głupia koza. Jakbym była głucha i ślepa na to, co się dzieje i w jakich światach funkcjonujemy.
Ona robiła dokładnie to samo co ja... Jak te dwie kretynki wpadłyśmy po równo w bagno, a miłość podobno unosi i wszystko się zaczyna układać. Kolejna obalona bzdura neoszamanów.
Jak stracisz z oczu przyziemne sprawy, to Cię za chwilę zasypią.
Padło totalnie wszystko nad czym pracowałam kilka lat... zapomnialam się i wydawało mi się, że mogę teraz spijać śmietankę, a wszystko samo się zrobi. Tylko, że ja byłam o krok od kupienia mieszkania, a w kilka miesięcy sytuacja na rynku zmienila się tak, że teraz to ja moge sobie co najwyżej hulajnogę kupić. Wszystkie moje cele i plany szlag trafił... bo się zakochałam! Jak to beznadziejnie brzmi. Nie wierzę normalnie, że odwaliłam coś takiego... Totalnie trzymam się ziemi. To jest, mój żywioł a tu odleciałam jak nastolatka.
Jestem zła i czuję, że ciągle zataczam koło. Najchętniej wlazłabym pod koc i spała całymi dniami... ale od miesiąca prawie nic innego nie robię... a trzeba jeść i gdzieś mieszkać. No i ile można żyć w depresji? Noż kur.. mać!
Czas wylizać rany, wziąć siłę z gniewu i ruszyć do przodu... Odbuduję siebie, to oczywiste ale to już nie będzie ta sama osoba co wcześniej. Moje priorytety się zmieniają i na pewno nie będzie to love story ale realna chata, z piękną deszczownicą i najbliższym sąsiadem, który będzie musiał wziąć porządną lornetkę, plecak na prowiant i podjechać samochodem terenowym żeby mnie podglądać... bo ja akurat lubię chodzić nago po domu.
Będzie chciała ze mną coś zbudować? Zapraszam. Będzie chciała się pobzykać? Nie, dziękuję... ja bzykam bez emocji... a tu bez emocji się nie da. No to jak się spotkamy to wiadomo po co...
Re: stara miłość nie rdzewieje, czy nie zamknęłam pewnego rozdziału?
a tak całkiem serio, jeśli już o bardzo przyziemnych sprawach mowa ,to czy nie będziesz się bała że gdy już wystawisz swoją wielką chatę, to ona poleci nie na ciebie ale na twoją piękną chatę? czasy są ciężkie, a oportunistek nie brakuje co innego dorabiać się razem, a co innego wejść na gotowe. ja bym zawsze miała gdzieś za uszami w takiej sytuacji że laska poleciała na moją willę, a nie na mnie.
Re: stara miłość nie rdzewieje, czy nie zamknęłam pewnego rozdziału?
Na razie robię restart.wojtek pisze: ↑6 wrz 2022, o 09:05a tak całkiem serio, jeśli już o bardzo przyziemnych sprawach mowa ,to czy nie będziesz się bała że gdy już wystawisz swoją wielką chatę, to ona poleci nie na ciebie ale na twoją piękną chatę? czasy są ciężkie, a oportunistek nie brakuje co innego dorabiać się razem, a co innego wejść na gotowe. ja bym zawsze miała gdzieś za uszami w takiej sytuacji że laska poleciała na moją willę, a nie na mnie.
Do willi jeszcze daleko. Na deszczownicę i hulajnogę już mam
Nie ma nic zlego w chęci stabilizacji finansowej. To naturalna potrzeba, w dzisiejszych czasach mocno niezaspokojona. Dobre jedzenie, wygodny dom, spokojne wakacje w pięknym miejscu to podstawa normalnego życia.
Ta konkretna osoba to jest typ, który nie umie przyjmować, a chce wyłącznie dawać. Wszystko musi zrobić sama, a życie ją skopało równo i niestety pokrzywiło trochę wizję zdrowej relacji. Ma to odbicie w pracy i w związkach. Ale umie dawać pięknie... tylko, że pięknie się przy tym spala powtarzając "muszę sama bo nikt za mnie tego dobrze nie zrobi".
Ja z kolei chcę mieć poczucie, że to co daję, jest przyjęte, a nie, że jak jej zabraknie zasobów to wpadnie w panikę i zwieje bo ma zobowiązania i musi sama to ogarnąć.
Jak zbuduję willę, to zacznę się martwić oportunistkami ale Ona zdecydowanie nie jest oportunistką.
Tymczasem jestem zła na siebie za to, że dałam się ponieść, zapominając o podstawach i na dodatek na świat, który tak okrutnie postępuje z takimi mądrymi i wartościowymi istotami jak ona... a uwierz mi, jest warta całego tego bajzlu. Nie żałuję żadnej sekundy.
Re: stara miłość nie rdzewieje, czy nie zamknęłam pewnego rozdziału?
to jest typowa cecha ludzi którzy nie mogli na nikogo liczyć i musieli wszystko ogarniać sami. nie potrafią dzielić obowiązków, bo są tak nauczeni, że wszystko muszą zrobić sami, bo nikt za nich tego nie zrobi. drugą osobę traktują w razie kłopotów jak kogoś kto chwilowo przeszkadza, zabiera cenny czas i uwagę, a oni przecież muszą ugasić jakiś pożar. nie widzą w niej partnera, który po to jest żeby pomóc w takich momentach, tylko zjada czasu i energii. muszę ci powiedzieć że ciężko się żyje z kimś takim. jest dobrze jak jest dobrze, ale jak robi się źle to taki ktoś albo znika, albo fizycznie jest, ale w swojej głowie jest sam i kontaktu z nim nie ma dopóki nie ogarnie swoich spraw. o ile to ten typ o którym myślę ale z tego co piszesz to bardzo prawdopodobne.
Re: stara miłość nie rdzewieje, czy nie zamknęłam pewnego rozdziału?
Dokładnie tak jest... ale... mam piękny przykład, bardzo blisko, że się da i że to nie jest jakaś straszna przeszkoda. On zamknięty w sobie, chodzi wkurzony gdy coś idzie nie tak i nikomu nic nie powie, bo sam ze wszystkim musi sobie radzić (oj trudno się z niego wyciąga problemy). Do tego ona, rozgadana, emocjonalna z tysiącem pomysłów jak upiększyć dom, wchodzi jak taran i rozwiązuje wszystkie najtrudniejsze problemy i ją to uskrzydla. On używa jej jak Narzędzia Ostateczności albo daje jej drobne zadania, w których jest dobra, ona ma z tego taką radochę, że hej! Do tego dwa ogniste charaktery... hehehe.wojtek pisze: ↑6 wrz 2022, o 12:48to jest typowa cecha ludzi którzy nie mogli na nikogo liczyć i musieli wszystko ogarniać sami. nie potrafią dzielić obowiązków, bo są tak nauczeni, że wszystko muszą zrobić sami, bo nikt za nich tego nie zrobi. drugą osobę traktują w razie kłopotów jak kogoś kto chwilowo przeszkadza, zabiera cenny czas i uwagę, a oni przecież muszą ugasić jakiś pożar. nie widzą w niej partnera, który po to jest żeby pomóc w takich momentach, tylko zjada czasu i energii. muszę ci powiedzieć że ciężko się żyje z kimś takim. jest dobrze jak jest dobrze, ale jak robi się źle to taki ktoś albo znika, albo fizycznie jest, ale w swojej głowie jest sam i kontaktu z nim nie ma dopóki nie ogarnie swoich spraw. o ile to ten typ o którym myślę ale z tego co piszesz to bardzo prawdopodobne.
Piękny przykład, że się da znaleźć złoty środek i przeżyć razem kupę lat.
Tymczasem moja samosia nie ufa nikomu, a w pierwszej kolejności temu, kto jest emocjonalnie najbliżej, w tym wypadku mnie. Ma też miliardy zalet, więc ta drobna wada to tylko element nie aż taki straszny jak by się mogło zdawać.
Kocham ją ale zrobiłam już wszystko, co się dało. Usunęłam się. Nie przebiję się przez tą skorupę teraz ale mam nadzieję, że leciutko rozchyliłam łuski. Najpierw zaobserwowałam bolące miejsca, a potem powolutku wchodziłam w ten rejon, gdzie czuła się zagrożona i łagodnie ale stanowczo robiłam drobiazgi, ledwo zauważalne rzeczy, coraz więcej. Paradoksalnie, wprostproporcjonalnie pogłębiała się nasza relacja.
Każde nasze spotkanie to osobny kosmos... unikalne w skali życia. No i w skali życia to ja tak spokojnie mogę dalej... ale sama to ja sobie mogę tutaj gadać i gadać a życie pokaże czy się jeszcze... kiedykolwiek... spotkamy. Kocham ją bardzo ale ona musi chcieć być kochana. Mam szacunek do własnych zasobów. Moja siła i wytrzymałość też skądś się wzięły. Niestety nie z sielskiego życia w puchu
Re: stara miłość nie rdzewieje, czy nie zamknęłam pewnego rozdziału?
tylko że to życie nie będzie trwać wiecznie. pytanie czy warto się tak marnować i żyć w samotności, gdy się wie że szans na nic już nie ma, albo sa minimalne? ja uznałam że nie, i dobrze mi z tym wyborem. nie wiem ile masz lat, ale bardzo prawdopodobne że w pewnym wieku uznasz że już nie ma na co czekać i będziesz szybko szukać jakiegoś planu B ona pewnie zrobi to samo.
Re: stara miłość nie rdzewieje, czy nie zamknęłam pewnego rozdziału?
Na razie czekam aż mi przejdzie ten emocjonalny wirnik.wojtek pisze: ↑6 wrz 2022, o 16:03tylko że to życie nie będzie trwać wiecznie. pytanie czy warto się tak marnować i żyć w samotności, gdy się wie że szans na nic już nie ma, albo sa minimalne? ja uznałam że nie, i dobrze mi z tym wyborem. nie wiem ile masz lat, ale bardzo prawdopodobne że w pewnym wieku uznasz że już nie ma na co czekać i będziesz szybko szukać jakiegoś planu B ona pewnie zrobi to samo.
Muszę wrócić do równowagi i przestać tak mocno to przeżywać. W tej chwili nie mam nic do zaoferowania poza przyjaźnią. To tyle. Nie planuję niczego, dopóty dopóki się we mnie ten stan nie wypali. Na wszystko jest odpowiedni czas.
Re: stara miłość nie rdzewieje, czy nie zamknęłam pewnego rozdziału?
to co z nią nie tak że nie chce byc kochana?
Re: stara miłość nie rdzewieje, czy nie zamknęłam pewnego rozdziału?
Ja mam prawo do mówienia wyłącznie o tym co widzę, robię i czuję ja. Mój punkt widzenia znasz...
Na to powyższe pytanie ma prawo odpowiadać tylko ona. Może zwyczajnie nie chce być kochana przeze mnie, bo z nią wszystko jest w porządku, a ja mam urojenia i tendencję do rozbioru psychologicznego i nadinterpretacji zdarzeń nieustannie wybieram niewłaściwe osoby? Wybieram wygodne tłumaczenie, a ona teraz w najlepsze bzyka się z kimś innym?
Jest tyle opcji...
Re: stara miłość nie rdzewieje, czy nie zamknęłam pewnego rozdziału?
równie dobrze ona może teraz rozbierać na czynniki pierwsze twoją postawę i zastanawiać się nad tym co z tobą nie tak, że jeszcze nie bzyka ciebieMayali pisze: ↑6 wrz 2022, o 21:24Może zwyczajnie nie chce być kochana przeze mnie, bo z nią wszystko jest w porządku, a ja mam urojenia i tendencję do rozbioru psychologicznego i nadinterpretacji zdarzeń nieustannie wybieram niewłaściwe osoby? Wybieram wygodne tłumaczenie, a ona teraz w najlepsze bzyka się z kimś innym?
Jest tyle opcji...
Re: stara miłość nie rdzewieje, czy nie zamknęłam pewnego rozdziału?
To zabrzmiało obiecującowojtek pisze: ↑6 wrz 2022, o 21:29równie dobrze ona może teraz rozbierać na czynniki pierwsze twoją postawę i zastanawiać się nad tym co z tobą nie tak, że jeszcze nie bzyka ciebieMayali pisze: ↑6 wrz 2022, o 21:24Może zwyczajnie nie chce być kochana przeze mnie, bo z nią wszystko jest w porządku, a ja mam urojenia i tendencję do rozbioru psychologicznego i nadinterpretacji zdarzeń nieustannie wybieram niewłaściwe osoby? Wybieram wygodne tłumaczenie, a ona teraz w najlepsze bzyka się z kimś innym?
Jest tyle opcji...
No i się rozmarzyłam...
Re: stara miłość nie rdzewieje, czy nie zamknęłam pewnego rozdziału?
powiedziałam, że to przemyślę, pomarzyć chyba mi jeszcze wolno
ale żonę bzykałoby się trochę lepiej niż taki bumerang z doskoku nie sądzisz?