Moim zdaniem nic nie jest gorsze ani lepsze.
Chodzi tutaj o oczekiwania i o to jak jesteś traktowana w relacji i jak chcesz i potrzebujesz być traktowana, aby czuć się dobrze. Z pomocą przychodzi jasna komunikacja i szanowanie granic obu stron.
Mąż na papierze może być nieszkodliwy i sobie mieszkać osobno i nawet żyć z inną kobietą ale papier to są zobowiązania finansowe i rodzinne.
W sytuacji kryzysowej, gdy ona wyląduje w szpitalu, to on będzie miał większe prawa niż Ty i taka jest rzeczywistość.
Pomijam już fakt, że jeśli jest na papierze to musi być ku temu poważny powód, a jeśli takiego powodu nie ma, to trzeba się liczyć z faktem, że rozwód to nie jest najczęściej wizyta na miłej kawie ale przywrócenie dawnych uraz i złości na moment formalizacji rozwodu. Zanim to nastąpi to musimy spełniać szereg warunków aby taki rozwód sąd przyznał... W nowej relacji czasem to bywa gwóźdź do trumny, a czasem pogłębienie wzajemnej wiedzy o sobie i stawianie wspólnie czoła trudnej sytuacji. Wszystko zależy od tego w jaki sposób ten balagan jest porządkowany.
Świat się nie kończy na lesbijkach ale też nie kończy się na bi, czy na mężczyznach. Takie oceny są nie w porządku. Czasem to nie jest kwestia wyboru takiego kalibru jak wybór koloru rajstop na imprezę, bo tu trzeba się liczyć z uczuciami, które potrafią zabić, potrafią odebrać radość, wpędzić w chorobę i zmienić komuś życie w koszmar.
Każdy kij ma dwa końce. Trzeba tylko uważać aby tym kijem nie oberwać gdy uczucia nami targają. A będą targać i to jest akurat normalne.
Nie każda bi ma lub miała męża. Nie każda będzie z Wami postępować nie w porządku, zdradzać z facetami i wykorzystywać jako opiekunkę do dzieci. Nie każda lesbijka zachowa się egoistycznie, będzie pracoholiczką i nie każda nie chce i nie lubi dzieci... Grunt to unikać fuck up'ów na początku, a to chyba jak się okazuje nie jest wcale taką łatwą sprawą.