Kobiety bi

Dyskusje, wymiana opinii i doświadczeń na tematy związane z życiem kobiet kochających kobiety. Wsparcie dla potrzebujących.
Aerial
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 483
Rejestracja: 11 paź 2021, o 22:27

Re: Kobiety bi

Post autor: Aerial » 12 paź 2022, o 23:47

Wizerunek czy nie, ta sytuacja nie powinna mieć miejsca. Może rzeczywiście warto to zgłosić.
Wroclove90
Posty: 2
Rejestracja: 12 lis 2023, o 09:56

Re: Kobiety bi

Post autor: Wroclove90 » 12 lis 2023, o 18:40

To może i ja się wypowiem, ponieważ czuje że temat dość mocno o mnie zahacza, jestem BI ,
Od zawsze ciągnęło mnie do kobiet , eksperymentowałam jak się tylko dało , jako nastolatka miałam jakiś chłopaków , ale było to bardziej " chodzenie za rękę niż związek " może to głupio zabrzmi ale będąc nastolatka gdy tylko miałam możliwość uciekałam w ramiona kobiet by oddawać się euforii , podnieceniu i jak narkoman na głodzie pochłaniać zapach i miękkość skóry kobiecego ciała....
Wiedziałam że jest to silniejsze odemnie ale społeczeństwo nie mówiło o tym tak głośno jak teraz , więc mając 18 lat weszłam w związek z facetem , tak jak chciała rodzina . Moja mama wiedziała że wolę kobiety , ale nie miała odwagi stawić czoła wszystkim i stanąć po mojej stronie .
W tym związku żyłam 8 lat ...8 długich pełnych nerwów , agresji , olewania mnie nieszczęśliwych lat .... Odeszłam , przez jakiś czas byłam sama , oddając się podziwianiem i romansowaniem z pięknymi kobietami ....
Zaczęły się niezręczne pytania , męczenie kiedy dzieci kiedy facet ... Babcia , Ojciec , jego żona wszyscy i przy każdej możliwej okazji ...
Wbrew sobie a według powszechnie przyjętych norm społecznych uwikłałam się w kolejny 7 letni związek , który tym razem byl totalna gehenna , nie umiałam odejść , straciłam chęć życia , pasji , radości z czegokolwiek, tkwiłam w związku pełnym przemocy , patologii , agresji słownej Totalnie zOrana psychicznie , wrak człowieka...
Zaszłam w Ciążę , pojawiła się moja nadzieja , moje istnienie dla którego budziłam się rano i przy którym zasypiałam... Wzięłam ślub cywilny gdy mała miała rok , wbrew sobie , dla dobra wszystkich , dla pełnej rodziny w której za zamkniętymi drzwiami odbywał się koszmar ...
Moja rodzina udawała że nie widzi , nie ingerowała , z resztą i tak byłam z nimi w bardzo rozluźnionej relacji , mąż trzymał mnie w klatce , karmił strachem i odsuwał od wszystkich , miałam być tylko do jego dyspozycji, nic z domu miało się nie wylać na światło dzienne...
Pewnie się zastanawiacie czemu nie odeszłam ....
Nie potrafiłam , strach nie pozwalał mi podejmować samodzielnych decyzji , byłam jak sparaliżowana i nie potrafiłam znaleźć w sobie siły by się przeciwstawić .
Poszłam do pracy , bo już trzeba było , miałam trochę swobody , znalazłam się wśród ludzi uśmiechając się do nich jeszcze wtedy mało szczerze , by rozdygotana sprawdzać co chwilę czy przypadkiem nie przegapiłam telefonu od niego ...
Poznałam Ją... Taka niepozorna , nie naciskała na nic , czułam że jej się podobam ,ale ....
oswajała mnie powoli jak mały książe lisa .
Wysłuchała mnie , opowiadałam jej o swoim życiu powoli się otwierając , czułam w niej oparcie , ale bałam się poczuć szczęśliwa , już nie potrafiłam czułam jakby to było coś złego ... Wtedy się wycofywałam , znów byłam zastraszona , zahukana i zamknięta w sobie, robiłyśmy 2 kroki w przód i 5 w tył....
Miała czas , nie nalegała , była cierpliwa , opanowana , spokojna do granic możliwości.... Coś zupełnie innego ...
Od początku mnie oswajała, nie dając mi żadnego sygnału że chce już- natychmiast , mogłam przy niej być sobą , pokazać słabości , zapłakać .
Oszukując się cały czas że nic do niej nie czuje i nic nie będzie z tego , dawałam jej sygnały żeby odpuściła nie robiła sobie nadziei i uświadomiłam sobie że przecież to jest wszystko BLEF !
Ja nie potrafię jej nie mieć , nie potrafię już wyobrazić siebie że mogłabym ja puścić z rąk ..
Kurde poczułam że ja kocham , ale tak inaczej, tak bardziej tak powoli .....
Zrozumiałam że w głowie snułam marzenia o tym jak krząta mi się po domu , jak śmiejemy się razem tłumy wieczorem w łóżku ...
Ona ... Odrodziła mnie , dała mi siłę , dała mi całą masę siły... odeszłam od niego , a raczej uciekłam mu z domu po kolejnym rękoczynie , już nigdy nie wróciłam , jestem Z NIĄ! NajSzczęśliwsza na świecie , spełniona , kochana , zaopiekowana , Wspólnie wychowujemy córkę , powiedziałam całej rodzinie nie zważając na to czy się odwrócą czy nie , tyle siły mi dała ...
Rodzina powiedziała że to akceptuje , wszyscy ją uwielbiają , teraz głośno mówiąc że lepiej tak ale żebym była szczęśliwa niż żebym znów cierpiała w związku z mężczyzną....
Nie przepracowałam jeszcze sobie w głowie swoich demonów przeszłości , teraz nachodzi mnie paniczny lęk, że ja stracę , że odejdzie że znajdzie się ktoś lepszy ( niestety już w późniejszym czasie mocno dała popalić , też jest Bi , nie do końca wierzyła że odejdę od niego gdy to wszystko między nami trwało już rok i niestety pokazała co potrafi ale to już jest inny temat ) Ja już nie miałam wyjścia nie mogłam i nie chciałam się wycofywać , nie chciałam żeby córka na to patrzyła, więc gdy Ją dopadł mrok , pomimo tego że byłam sama w rozsypce , zawalczylam o Nią, wciąż miałam siłę .
Od tego wszystkiego minął kolejny rok .Już od kilku dobrych miesięcy jest idealnie , jest tak jak powinno być .Ja jestem siebie pewna że po tylu przeżyciach nie pójdę do mężczyzny , nie poczuje się nigdy bezpieczna w męskich ramionach , ale Ona ... Krzywdy z męskiej ręki nie zaznała, nie wiem co będzie , czy jej się nie zatęskni ... Czasem o tym myślę , ale nic nie zrobię , jestem jej wdzięczna za siłę która mi dała i cieszę się tym co teraz się dzieje .
Nad sobą muszę pracować jeszcze sporo, dziecku zapewniam wszystko to co powinna mieć w domu , ciepło , miłość , azyl .
We wtorek spotykamy się z dawcą, kolejny wielki krok , będziemy miały wspólne dziecko , tym razem Mój anioł stróż będzie miał pod sercem przypieczętowanie i owoc naszej trudnej miłości:)
Daslibe
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 51
Rejestracja: 3 lut 2020, o 01:24

Re: Kobiety bi

Post autor: Daslibe » 8 gru 2023, o 15:08

Wroclove90 pisze:
12 lis 2023, o 18:40
To może i ja się wypowiem, ponieważ czuje że temat dość mocno o mnie zahacza, jestem BI ,
Od zawsze ciągnęło mnie do kobiet , eksperymentowałam jak się tylko dało , jako nastolatka miałam jakiś chłopaków , ale było to bardziej " chodzenie za rękę niż związek " może to głupio zabrzmi ale będąc nastolatka gdy tylko miałam możliwość uciekałam w ramiona kobiet by oddawać się euforii , podnieceniu i jak narkoman na głodzie pochłaniać zapach i miękkość skóry kobiecego ciała....
Wiedziałam że jest to silniejsze odemnie ale społeczeństwo nie mówiło o tym tak głośno jak teraz , więc mając 18 lat weszłam w związek z facetem , tak jak chciała rodzina . Moja mama wiedziała że wolę kobiety , ale nie miała odwagi stawić czoła wszystkim i stanąć po mojej stronie .
W tym związku żyłam 8 lat ...8 długich pełnych nerwów , agresji , olewania mnie nieszczęśliwych lat .... Odeszłam , przez jakiś czas byłam sama , oddając się podziwianiem i romansowaniem z pięknymi kobietami ....
Zaczęły się niezręczne pytania , męczenie kiedy dzieci kiedy facet ... Babcia , Ojciec , jego żona wszyscy i przy każdej możliwej okazji ...
Wbrew sobie a według powszechnie przyjętych norm społecznych uwikłałam się w kolejny 7 letni związek , który tym razem byl totalna gehenna , nie umiałam odejść , straciłam chęć życia , pasji , radości z czegokolwiek, tkwiłam w związku pełnym przemocy , patologii , agresji słownej Totalnie zOrana psychicznie , wrak człowieka...
Zaszłam w Ciążę , pojawiła się moja nadzieja , moje istnienie dla którego budziłam się rano i przy którym zasypiałam... Wzięłam ślub cywilny gdy mała miała rok , wbrew sobie , dla dobra wszystkich , dla pełnej rodziny w której za zamkniętymi drzwiami odbywał się koszmar ...
Moja rodzina udawała że nie widzi , nie ingerowała , z resztą i tak byłam z nimi w bardzo rozluźnionej relacji , mąż trzymał mnie w klatce , karmił strachem i odsuwał od wszystkich , miałam być tylko do jego dyspozycji, nic z domu miało się nie wylać na światło dzienne...
Pewnie się zastanawiacie czemu nie odeszłam ....
Nie potrafiłam , strach nie pozwalał mi podejmować samodzielnych decyzji , byłam jak sparaliżowana i nie potrafiłam znaleźć w sobie siły by się przeciwstawić .
Poszłam do pracy , bo już trzeba było , miałam trochę swobody , znalazłam się wśród ludzi uśmiechając się do nich jeszcze wtedy mało szczerze , by rozdygotana sprawdzać co chwilę czy przypadkiem nie przegapiłam telefonu od niego ...
Poznałam Ją... Taka niepozorna , nie naciskała na nic , czułam że jej się podobam ,ale ....
oswajała mnie powoli jak mały książe lisa .
Wysłuchała mnie , opowiadałam jej o swoim życiu powoli się otwierając , czułam w niej oparcie , ale bałam się poczuć szczęśliwa , już nie potrafiłam czułam jakby to było coś złego ... Wtedy się wycofywałam , znów byłam zastraszona , zahukana i zamknięta w sobie, robiłyśmy 2 kroki w przód i 5 w tył....
Miała czas , nie nalegała , była cierpliwa , opanowana , spokojna do granic możliwości.... Coś zupełnie innego ...
Od początku mnie oswajała, nie dając mi żadnego sygnału że chce już- natychmiast , mogłam przy niej być sobą , pokazać słabości , zapłakać .
Oszukując się cały czas że nic do niej nie czuje i nic nie będzie z tego , dawałam jej sygnały żeby odpuściła nie robiła sobie nadziei i uświadomiłam sobie że przecież to jest wszystko BLEF !
Ja nie potrafię jej nie mieć , nie potrafię już wyobrazić siebie że mogłabym ja puścić z rąk ..
Kurde poczułam że ja kocham , ale tak inaczej, tak bardziej tak powoli .....
Zrozumiałam że w głowie snułam marzenia o tym jak krząta mi się po domu , jak śmiejemy się razem tłumy wieczorem w łóżku ...
Ona ... Odrodziła mnie , dała mi siłę , dała mi całą masę siły... odeszłam od niego , a raczej uciekłam mu z domu po kolejnym rękoczynie , już nigdy nie wróciłam , jestem Z NIĄ! NajSzczęśliwsza na świecie , spełniona , kochana , zaopiekowana , Wspólnie wychowujemy córkę , powiedziałam całej rodzinie nie zważając na to czy się odwrócą czy nie , tyle siły mi dała ...
Rodzina powiedziała że to akceptuje , wszyscy ją uwielbiają , teraz głośno mówiąc że lepiej tak ale żebym była szczęśliwa niż żebym znów cierpiała w związku z mężczyzną....
Nie przepracowałam jeszcze sobie w głowie swoich demonów przeszłości , teraz nachodzi mnie paniczny lęk, że ja stracę , że odejdzie że znajdzie się ktoś lepszy ( niestety już w późniejszym czasie mocno dała popalić , też jest Bi , nie do końca wierzyła że odejdę od niego gdy to wszystko między nami trwało już rok i niestety pokazała co potrafi ale to już jest inny temat ) Ja już nie miałam wyjścia nie mogłam i nie chciałam się wycofywać , nie chciałam żeby córka na to patrzyła, więc gdy Ją dopadł mrok , pomimo tego że byłam sama w rozsypce , zawalczylam o Nią, wciąż miałam siłę .
Od tego wszystkiego minął kolejny rok .Już od kilku dobrych miesięcy jest idealnie , jest tak jak powinno być .Ja jestem siebie pewna że po tylu przeżyciach nie pójdę do mężczyzny , nie poczuje się nigdy bezpieczna w męskich ramionach , ale Ona ... Krzywdy z męskiej ręki nie zaznała, nie wiem co będzie , czy jej się nie zatęskni ... Czasem o tym myślę , ale nic nie zrobię , jestem jej wdzięczna za siłę która mi dała i cieszę się tym co teraz się dzieje .
Nad sobą muszę pracować jeszcze sporo, dziecku zapewniam wszystko to co powinna mieć w domu , ciepło , miłość , azyl .
We wtorek spotykamy się z dawcą, kolejny wielki krok , będziemy miały wspólne dziecko , tym razem Mój anioł stróż będzie miał pod sercem przypieczętowanie i owoc naszej trudnej miłości:)
To jest najpiękniejsza historia jaką kiedykolwiek przeczytałam .
Piękna ,pełna Twojej siły i nie gasnącej nadziei.

Życzę wam wszystkiego co najlepsze a Tobie dziękuje ,ze się podzieliłas ta historia .
ODPOWIEDZ