Dzień, który nigdy nie minął

Dyskusje, wymiana opinii i doświadczeń na tematy związane z życiem kobiet kochających kobiety. Wsparcie dla potrzebujących.
Awatar użytkownika
AniaMac
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 847
Rejestracja: 2 lut 2016, o 14:30

Re: Dzień, który nigdy nie minął

Post autor: AniaMac » 17 paź 2022, o 22:13

Pytania pisze:
17 paź 2022, o 21:33
wojtek pisze:
17 paź 2022, o 19:57
Wgranacie pisze:
17 paź 2022, o 19:53
Pytałam jak zapomnieć
wyobrazić sobie że ta osoba już nie żyje, i żyć tak, jakby ona była już martwa. mózg w końcu w to uwierzy i uzna że już nic nie można zrobić. wtedy zapomnisz.
Głupszej odpowiedzi to ja dawno nie czytałam. :pilka:
Zgadzam się z Wojtkiem. Też korzystam z tej metody, wprawdzie potem jest nieziemski szok kiedy okazuje się, że osoba żyje i ma się dobrze, ale działa. A to najważniejsze. Zanim ocenisz czyjeś metody, doceń różnorodność ludzką kobieto. Każdy z nas jest inny i każdy ma potencjał do tworzenia metod radzenia sobie z sytuacjami na swój własny niepowtarzalny sposób.
DuzeK
rozgadana foremka
rozgadana foremka
Posty: 121
Rejestracja: 23 wrz 2019, o 16:24

Re: Dzień, który nigdy nie minął

Post autor: DuzeK » 18 paź 2022, o 08:36

Wgranacie pisze:
16 paź 2022, o 21:33
Dziękuję, za odpowiedzi, podpowiedzi. Nie mogę mieć pewności, co czuła do mnie tamta kobieta, czy było to coś dobrego. Historia potoczyła się, dziwnie, a nawet dla mnie dosc przykro. Nie myślę o tym by z Nią być. Na wszystko juz dawno minął czas. Staram się zapomnieć. Moim problemem jest to jak sobie z tym poradzić. Dlaczego to trwa. Jak to zakonczyc w sobie.
Ja wychodzę z założenia że spotykamy ludzi z konkretnego powodu, czasami ciągnie nas coś do kogoś i nie wiemy dlaczego. Ktoś nas rani a my i tak nie możemy się uwolnić od tej osoby. Z własnego doświadczenia wiem, że musimy coś odkryć o nas samych, a takie sytuacje mają nam tylko w tym pomóc. Najlepiej byłoby się wgłębić w to emocjonalnie i zastanowić. Jeśli zaakceptujesz to co odkryjesz, to możliwe że zapomnisz, albo tak jak jest w moim przypadku nie zapomnisz ale przestanie Ci to przeszkadzać. Z drugiej strony wydaje mi się, że to normalne mieć kogoś w głowie nawet jeśli trwa to długi okres czasu, ważne jest żeby się z tym pogodzić i odpuścić jakieś konkretne emocje. Ja w swojej głowie miałam trochę osób oraz negatywne wspomnienia z nimi związane, ale pogodziłam się z tym i teraz po prostu sobie są i tyle, a cały żal i rozczarowanie zniknęło. Może nie próbuj zapomnieć ale pogodzić się z tą przeszłością i zaakceptuj ją taką jaka jest. Pewni ludzie nie potrafią obcować z pewnymi emocjami, dlatego ranią innych swoim zachowaniem, ale to nie znaczy, że my musimy tracić na nich swoje myśli. Wystarczy trochę dystansu do siebie jak i do innych. Może to ci jakoś pomoże się ukierunkować.
wojtek
super forma
super forma
Posty: 2878
Rejestracja: 19 lis 2016, o 21:43

Re: Dzień, który nigdy nie minął

Post autor: wojtek » 18 paź 2022, o 10:52

AniaMac pisze:
17 paź 2022, o 22:13
Też korzystam z tej metody, wprawdzie potem jest nieziemski szok kiedy okazuje się, że osoba żyje i ma się dobrze, ale działa.
szanse spotkania osoby której się nie widziało od lat są małe. w tej metodzie chodzi o to żeby pozbawić mózg nadziei, jakiejkolwiek nadziei związanej z tą osobą (że ją zobaczymy, że kiedyś będziemy razem, itd.). mózg który ma nadzieję będzie czekał, i nie pozwoli zapomnieć. ale gdy straci nadzieję, to ruszy dalej, skupi się na innych ludziach, rzeczach. w sytuacji autorki, nawet jeśli ona sama świadomie tego nie chce, to jej podświadomość żyje nadzieją i czeka, takie jest moje zdanie. widocznie czegoś nie domknęła w przeszłości. sama pisała że uciekła przed emocjami, a to jak zamiatanie problemów pod dywan, w końcu wylezą spod niego.
Awatar użytkownika
AniaMac
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 847
Rejestracja: 2 lut 2016, o 14:30

Re: Dzień, który nigdy nie minął

Post autor: AniaMac » 18 paź 2022, o 13:52

wojtek pisze:
18 paź 2022, o 10:52
AniaMac pisze:
17 paź 2022, o 22:13
Też korzystam z tej metody, wprawdzie potem jest nieziemski szok kiedy okazuje się, że osoba żyje i ma się dobrze, ale działa.
szanse spotkania osoby której się nie widziało od lat są małe. w tej metodzie chodzi o to żeby pozbawić mózg nadziei, jakiejkolwiek nadziei związanej z tą osobą (że ją zobaczymy, że kiedyś będziemy razem, itd.). mózg który ma nadzieję będzie czekał, i nie pozwoli zapomnieć. ale gdy straci nadzieję, to ruszy dalej, skupi się na innych ludziach, rzeczach. w sytuacji autorki, nawet jeśli ona sama świadomie tego nie chce, to jej podświadomość żyje nadzieją i czeka, takie jest moje zdanie. widocznie czegoś nie domknęła w przeszłości. sama pisała że uciekła przed emocjami, a to jak zamiatanie problemów pod dywan, w końcu wylezą spod niego.
Nawet nie chce mi się dywagować na temat co tak naprawdę trapi naszą autorkę, najprawdopodobniej jakieś metafizyczne uczucie, które jednak jak wiemy z dupy się nie wzięło. Jest przyczyna i jest skutek. Z naszej perspektywy ciężko będzie dojść przyczyny przy tak ograniczonych informacjach i niechęci autorki do samopoznania tego uczucia jakiego doświadcza. Pozbyć się, nie myśleć, nie czuć... A może właśnie pochylić się, rozjaśnić, obejrzeć czym to jest i skąd to idzie by dopiero móc zapobiec.
A co do zabijania ludzi, tak to zdecydowanie działa i niestety istnieje prawdopodobieństwo, być może małe, ale istnieje, że na taką osobę człowiek się natknie. Ja się natknęłam. I naprawdę byłam w szoku, aż rozdziawiłam buzię. Ale co, że żyjesz? Naprawdę?
Mayali
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 262
Rejestracja: 24 lut 2022, o 22:43

Re: Dzień, który nigdy nie minął

Post autor: Mayali » 18 paź 2022, o 15:48

AniaMac pisze:
18 paź 2022, o 13:52
wojtek pisze:
18 paź 2022, o 10:52
AniaMac pisze:
17 paź 2022, o 22:13
Też korzystam z tej metody, wprawdzie potem jest nieziemski szok kiedy okazuje się, że osoba żyje i ma się dobrze, ale działa.
szanse spotkania osoby której się nie widziało od lat są małe. w tej metodzie chodzi o to żeby pozbawić mózg nadziei, jakiejkolwiek nadziei związanej z tą osobą (że ją zobaczymy, że kiedyś będziemy razem, itd.). mózg który ma nadzieję będzie czekał, i nie pozwoli zapomnieć. ale gdy straci nadzieję, to ruszy dalej, skupi się na innych ludziach, rzeczach. w sytuacji autorki, nawet jeśli ona sama świadomie tego nie chce, to jej podświadomość żyje nadzieją i czeka, takie jest moje zdanie. widocznie czegoś nie domknęła w przeszłości. sama pisała że uciekła przed emocjami, a to jak zamiatanie problemów pod dywan, w końcu wylezą spod niego.
Nawet nie chce mi się dywagować na temat co tak naprawdę trapi naszą autorkę, najprawdopodobniej jakieś metafizyczne uczucie, które jednak jak wiemy z dupy się nie wzięło. Jest przyczyna i jest skutek. Z naszej perspektywy ciężko będzie dojść przyczyny przy tak ograniczonych informacjach i niechęci autorki do samopoznania tego uczucia jakiego doświadcza. Pozbyć się, nie myśleć, nie czuć... A może właśnie pochylić się, rozjaśnić, obejrzeć czym to jest i skąd to idzie by dopiero móc zapobiec.
A co do zabijania ludzi, tak to zdecydowanie działa i niestety istnieje prawdopodobieństwo, być może małe, ale istnieje, że na taką osobę człowiek się natknie. Ja się natknęłam. I naprawdę byłam w szoku, aż rozdziawiłam buzię. Ale co, że żyjesz? Naprawdę?
A co robicie kiedy ktoś Wam mówi, że się jeszcze kiedyś spotkacie? Do tego jest ta osoba do odnalezienia w internecie, bo pracuje w miejscu, w którym umieszcza się aktualne zdjęcie na ogólnie dostępnych stronach?
Awatar użytkownika
AniaMac
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 847
Rejestracja: 2 lut 2016, o 14:30

Re: Dzień, który nigdy nie minął

Post autor: AniaMac » 18 paź 2022, o 16:29

Mayali pisze:
18 paź 2022, o 15:48
AniaMac pisze:
18 paź 2022, o 13:52
wojtek pisze:
18 paź 2022, o 10:52


szanse spotkania osoby której się nie widziało od lat są małe. w tej metodzie chodzi o to żeby pozbawić mózg nadziei, jakiejkolwiek nadziei związanej z tą osobą (że ją zobaczymy, że kiedyś będziemy razem, itd.). mózg który ma nadzieję będzie czekał, i nie pozwoli zapomnieć. ale gdy straci nadzieję, to ruszy dalej, skupi się na innych ludziach, rzeczach. w sytuacji autorki, nawet jeśli ona sama świadomie tego nie chce, to jej podświadomość żyje nadzieją i czeka, takie jest moje zdanie. widocznie czegoś nie domknęła w przeszłości. sama pisała że uciekła przed emocjami, a to jak zamiatanie problemów pod dywan, w końcu wylezą spod niego.
Nawet nie chce mi się dywagować na temat co tak naprawdę trapi naszą autorkę, najprawdopodobniej jakieś metafizyczne uczucie, które jednak jak wiemy z dupy się nie wzięło. Jest przyczyna i jest skutek. Z naszej perspektywy ciężko będzie dojść przyczyny przy tak ograniczonych informacjach i niechęci autorki do samopoznania tego uczucia jakiego doświadcza. Pozbyć się, nie myśleć, nie czuć... A może właśnie pochylić się, rozjaśnić, obejrzeć czym to jest i skąd to idzie by dopiero móc zapobiec.
A co do zabijania ludzi, tak to zdecydowanie działa i niestety istnieje prawdopodobieństwo, być może małe, ale istnieje, że na taką osobę człowiek się natknie. Ja się natknęłam. I naprawdę byłam w szoku, aż rozdziawiłam buzię. Ale co, że żyjesz? Naprawdę?
A co robicie kiedy ktoś Wam mówi, że się jeszcze kiedyś spotkacie? Do tego jest ta osoba do odnalezienia w internecie, bo pracuje w miejscu, w którym umieszcza się aktualne zdjęcie na ogólnie dostępnych stronach?
To zależy od stosunku do osoby z którą pragniesz się rozstać i od szczerości wobec siebie czy rzeczywiście chcesz już ten rozdział zamknąć. Nieważne co ta osoba Ci powie. Obiecać może nawet złote góry. Jeśli pragniesz ją zabić w swoim życiu, uznać, że nie istnieje, jesteś w stanie to uczynić dla dobra swojego, nawet dla dobra tej osoby. Blokujesz sobie wszystkie kanały dostępu. Wszystkie. Usuwasz wszystkie pozostałości po tej osobie, wszystkie. Przestajesz się interesować, przestajesz szukać, zabijasz nadzieję, dla siebie przede wszystkim. Uświadamiasz sobie jak rzeczywistość między Wami wygląda, a nie jaką jest w Twoich wyobrażeniach. Zderzasz się ze swoim gołym podejściem bez ściemy i bez cukierków. Widzisz prawdę. Nie godzisz się na nią w ten sposób, że odmawiasz sobie dalszego kontaktu, dalszej utraty swojej uwagi. Zamykasz drzwi. Bez powrotu. Jeśli osoba jest Ci przeznaczona to i tak zmartwychwstanie, a dla Ciebie teraz jest najlepiej, ty już to wiesz, zamknąć ten rozdział. Zabijasz tą osobę, ucinasz wszystkie więzy jakie Cię z nią łączyły, co więcej nawet wyobrażasz sobie jak ona znika. To jest proces. To nie jest kwestia jednego dnia. To świadomy proces zabijania człowieka, znikania go. Na początku jest trudno ale z czasem człowiek umiera. Odchodzi w niebyt. Staje się nicością. Nikim. Przestaje istnieć. Co więcej, odcinasz się od osób które tego człowieka znają tak by nie dostawać z trzeciej ręki niepotrzebnych Tobie informacji.
A co do zdania drugiej osoby, to pozostaje zdaniem drugiej osoby, będzie chciała wrócić to pewnie wróci i zmartwychwstanie w Twoim życiu, na to nie masz wpływu, na czyjeś kroki, decyzję, ale wpływ masz na to czy zechcesz całe swoje bycie tu i teraz uczynić czekaniem na coś czego nie jesteś pewny.
Awatar użytkownika
AniaMac
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 847
Rejestracja: 2 lut 2016, o 14:30

Re: Dzień, który nigdy nie minął

Post autor: AniaMac » 18 paź 2022, o 16:38

A to co zabija najlepiej to konfrontacja. Wyznanie swoich grzechów, potem dostajesz bana i jesteś wolna. Człowiek nie istnieje. Jeśli cokolwiek do nas wraca, objawia się nam, dręczy to jest właśnie to czego nie powiedzieliśmy, czego nie uczyniliśmy, czasem to tylko zły punkt widzenia. Dlatego konfrontacja bądź zmiana punktu postrzegania danej sytuacji są progiem sukcesu, gwoździem do trumny.
wojtek
super forma
super forma
Posty: 2878
Rejestracja: 19 lis 2016, o 21:43

Re: Dzień, który nigdy nie minął

Post autor: wojtek » 18 paź 2022, o 17:01

AniaMac pisze:
18 paź 2022, o 16:38
A to co zabija najlepiej to konfrontacja.
konfrontacja wymaga odwagi, a na nią mało którą kobietę stać. wszystkie takie mądre online, ale jak przychodzi co do czego i trzeba stanąć oko w oko ze swoimi lękami, to wymiękają i uciekają.
Sympatyczna1974
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 305
Rejestracja: 8 lut 2022, o 08:03

Re: Dzień, który nigdy nie minął

Post autor: Sympatyczna1974 » 18 paź 2022, o 17:08

AniaMac ja tak zrobiłam jak piszesz … Zabiłam w myślach w duszy i w potrzaskanym sercu osobę, która mnie zniszczyła. Odeszła po 12 latach z dnia na dzień do innej. Bolało tak bardzo, że postanowiłam zerwać i zarazem zabić wszystko co było nawet najskrytszą myślą o niej. Zrobiłam to dla siebie dla swojej ochrony. Można oszukać mózg w ten sposób bo inaczej przyzwyczajony do widoku, zapachu, głosu obrazu nie daje żyć staje się obsesja. Dla mnie to proces jeszcze nie dokończony w pełni jeszcze trwa ale myśl która się czasem pojawia jest jakby oddalona bardzo zamglona i martwa. Tak jsk wspomnienie któregoś lata z dzieciństwa. Wspomnień nie uśmiercę ale osobę tak dla siebie i dla swojego serca które sklejałam po kawałku .
Awatar użytkownika
AniaMac
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 847
Rejestracja: 2 lut 2016, o 14:30

Re: Dzień, który nigdy nie minął

Post autor: AniaMac » 18 paź 2022, o 17:11

wojtek pisze:
18 paź 2022, o 17:01
AniaMac pisze:
18 paź 2022, o 16:38
A to co zabija najlepiej to konfrontacja.
konfrontacja wymaga odwagi, a na nią mało którą kobietę stać. wszystkie takie mądre online, ale jak przychodzi co do czego i trzeba stanąć oko w oko ze swoimi lękami, to wymiękają i uciekają.
Konfrontacja to działanie ostateczne. Kiedy na szali waży się Twoje szczęście. Twoje własne szczęście. Konfrontacja wymaga nie odwagi, a bezprecedensowej chęci do zmiany swojego życia, bo stanie w miejscu straszliwie męczy.
I czy rzeczywiście odwagi? Im częściej konfrontujesz swoje odczucia z drugim człowiekiem na temat drugiego człowieka, tym bardziej stajesz się autentyczny, a więc jeśli w Twoim życiu przyświeca Ci bycie autentycznym to nie kwestia odwagi, a hołdowania swojej idei życia, tego spełnionego. I rzeczywiście jest tak, że strach paraliżuje, strach przed oceną, przed byciem źle zrozumianym, odrzuconym, ale jeśli dbasz o miłość do siebie, o szacunek do siebie, o swoją wartość dla siebie samego konfrontacja już nie jest ostatecznością, jest Twoją codziennością.
Awatar użytkownika
AniaMac
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 847
Rejestracja: 2 lut 2016, o 14:30

Re: Dzień, który nigdy nie minął

Post autor: AniaMac » 18 paź 2022, o 17:30

Sympatyczna1974 pisze:
18 paź 2022, o 17:08
AniaMac ja tak zrobiłam jak piszesz … Zabiłam w myślach w duszy i w potrzaskanym sercu osobę, która mnie zniszczyła. Odeszła po 12 latach z dnia na dzień do innej. Bolało tak bardzo, że postanowiłam zerwać i zarazem zabić wszystko co było nawet najskrytszą myślą o niej. Zrobiłam to dla siebie dla swojej ochrony. Można oszukać mózg w ten sposób bo inaczej przyzwyczajony do widoku, zapachu, głosu obrazu nie daje żyć staje się obsesja. Dla mnie to proces jeszcze nie dokończony w pełni jeszcze trwa ale myśl która się czasem pojawia jest jakby oddalona bardzo zamglona i martwa. Tak jsk wspomnienie któregoś lata z dzieciństwa. Wspomnień nie uśmiercę ale osobę tak dla siebie i dla swojego serca które sklejałam po kawałku .
To będzie okrutne co powiem, ale ludzie odchodzą i nigdy nie można mieć pewności, że z nami na zawsze zostaną. Bo człowieka nie można posiadać, a już na pewno nie na zawsze. Miłość to wolność. Jeśli ktoś ode mnie odchodzi to nie czyni to wyrwy w mojej miłości do niego. Na równi z moim szczęściem stawiam szczęście tej drugiej osoby. Jeśli osoba nie jest przy mnie szczęśliwa najlepiej żeby odeszła, lub bym ja odeszła. Życie jest zbyt krótkie by doświadczać nieszczęścia. Jeśli zaś miłość rani to tylko dlatego, że miłością nie jest, wolnością nie jest, a uzależnieniem, chęcią, żądzą posiadania drugiego człowieka na własność, na zawsze. Jak można mówić jednocześnie, że się kocha i zamykać drugą osobę w klatce.
Sympatyczna1974
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 305
Rejestracja: 8 lut 2022, o 08:03

Re: Dzień, który nigdy nie minął

Post autor: Sympatyczna1974 » 18 paź 2022, o 18:17

Ludzie tak robią … kochają i zamykają w klatce na kluczyk. Nie dają przestrzeni drugiej osobie i robią wszystko żeby ją posiąść tylko dla siebie. Kiedyś miałam bardzo bliska przyjaciółkę i ona poznała kobietę i tamta była tak zazdrosna o nasza długoletnia przyjaźń, że moja przyjaciółka zaczęła się dziwnie wobec mnie zachowywać. Dzwoniła tylko jak jej nie było w pobliżu, wyciszala moje smsy bo bolały podobno jej kobietę… itd. Czułam że im przeszkadzam …To była tylko przyjaźń ale w oczach tamtej urosła do ogromnego zagrożenia. Ja nie chciałam być ukrytym przyjacielem i w dodatku bez możliwości kontaktów i praw przyjaciela. Odeszłam po prostu któregoś dnia oddałam jej przestrzeń na własny rozwój bez problemów i konfliktów. I potem usłyszałam od jednego człowieka że prawdziwy przyjaciel nie odchodzi . Czyli przyjacielem nie była …
Mayali
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 262
Rejestracja: 24 lut 2022, o 22:43

Re: Dzień, który nigdy nie minął

Post autor: Mayali » 18 paź 2022, o 18:46

Ja to zrobiłam. Mam tu na myśli konfrontację tego, co czułam z tym, co mnie uzależniło, konfrontację z nią i definitywne zakończenie tej relacji bo poczucie strachu przed odrzuceniem i życie w klatce złudzeń już mnie przerosło.
Niestety nie jest możliwe odciąć się od wszystkich ludzi, bo żyjemy w siatce powiązań, w świecie portali społecznościowych, na których wystarczy mieć kilka osób w znajomych aby mieć kontakt z całym światem. Odcinanie ludzi powiązanych też odcina nas od przyjaciół. Jeśli ma się prawdziwych przyjaciół, to oni nie będą nas dręczyć informacjami o kimś, o kim nie chcemy tych informacji posiadać. Jest też kwestia powiązań zawodowych, które to odcięcie całkowite czasem uniemożliwiają.
Dodatkowo w każdej relacji nie tylko dajemy ale też otrzymujemy. Trzeba nauczyć się brać z tego doświadczenia to, co nas rozwija. Wiedzę o rzeczach, do których nie mieliśmy wcześniej dostepu. Wspomnienia pięknych miejsc i widoków, ścieżek, które razem lub dzięki tej osobie poznawaliśmy. Ja to wszystko spokojnie rozdzielam i zostawiam to, co dobre, a odcinam to, co złe. Fajne miejsce i lokalizacja przystanku jest dobra, to, że kłóciłyśmy się w tym miejscu jest złe. Każde miejsce można nasączyć nowym wspomnieniem. Podobno dobrze jest wrócić do miejsca, w którym się płakało po to aby się tam szczerze pośmiać lub po prostu pobyć bez nadziei, że się kogoś tam spotka - sprawdziłam, działa.
Mam też bardzo złe skojarzenia z uśmiercaniem osoby. Można uśmiercić nadzieję ale uśmiercanie osoby w sercu jest dla mnie zaklęciem, a jak wiemy, zaklęcia tego typu to miecz obusieczny. Nie chcę nosić w sercu trupów...
Zgadzam się za to z twierdzeniem o procesie i tym, że można ograniczyć możliwość kontaktu. Nauczyć się tego jak nie wpadać we wspomnienia i złudzenia, wciąż na nowo dostrzegając rzeczywistość i jej prawdziwe możliwości i nowe piękno. Wciąż na nowo przypominając sobie to, gdzie jesteś, co Cię w danej chwili otacza, skupiać się na realiach i korzystać z nich w pełni wykorzystując też wiedzę o sobie. Czasem jeszcze popłynie łza ale ze wspomnień i doświadczeń budujemy siebie i odcinanie się od siebie w czasie, w którym żyliśmy złudzeniami może być odcięciem ważnej części naszej osobowości, która też się kiedyś upomni o swoje miejsce, a najgorzej dla nas byłoby gdyby się upomniała w nowej relacji, z nową osobą, co jak widać niejednokrotnie ma miejsce ale z tym też można sobie poradzić, zwłaszcza jeśli ta osoba ma na nas uzdrawiające działanie.
Awatar użytkownika
AniaMac
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 847
Rejestracja: 2 lut 2016, o 14:30

Re: Dzień, który nigdy nie minął

Post autor: AniaMac » 18 paź 2022, o 18:53

Relacje w których dwójka ludzi jest prawdziwa i autentyczna nie trzeba kontrolować. One trwają wbrew zapędom czasu.
Awatar użytkownika
AniaMac
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 847
Rejestracja: 2 lut 2016, o 14:30

Re: Dzień, który nigdy nie minął

Post autor: AniaMac » 18 paź 2022, o 19:05

Noszenie w sercu trupów, nie wiem czym to jest. Nie zdarza mi się po uśmiercaniu osób, nosić ich trupów. Nawet nie pojmuję jak można nosić w sercu coś co nie istnieje. Czego nie ma.
A z drugiej strony, trudno też uśmiercić, coś czego wcale nie chcemy uśmiercić, kogoś kogo nie chcemy wcale stracić choć zapewniamy siebie że tak. Jeśli walczymy ze sobą to potem nosimy trupy, bo te trupy są wciąż żywe. A to co je ożywia to właśnie dysonans między rozumem a sercem. Rozum uśmierca każdą myśl wspomnienie a serce pamięta i odzywa się. Kiedy pozwalasz komuś umrzeć i odejść to czynisz to nie tylko z pozycji rozumu, ale też z pozycji serca. W zgodzie. Ze sobą przede wszystkim.
Nie rozumiem pojęcia trzymania trupów, kojarzą mi się z pomostami do przeszłości, a wszak cały czas mówimy tu o zrywaniu połączeń. Trupy warto pogrzebać i pożegnać. A przede wszystkim dać sobie czas na żałobę. Jeśli nie ma żałoby, to masz trupa. Jeśli była żałoba to masz nowe życie.
Mayali
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 262
Rejestracja: 24 lut 2022, o 22:43

Re: Dzień, który nigdy nie minął

Post autor: Mayali » 18 paź 2022, o 19:12

AniaMac pisze:
18 paź 2022, o 19:05
Noszenie w sercu trupów, nie wiem czym to jest. Nie zdarza mi się po uśmiercaniu osób, nosić ich trupów. Nawet nie pojmuję jak można nosić w sercu coś co nie istnieje. Czego nie ma.
A z drugiej strony, trudno też uśmiercić, coś czego wcale nie chcemy uśmiercić, kogoś kogo nie chcemy wcale stracić choć zapewniamy siebie że tak. Jeśli walczymy ze sobą to potem nosimy trupy, bo te trupy są wciąż żywe. A to co je ożywia to właśnie dysonans między rozumem a sercem. Rozum uśmierca każdą myśl wspomnienie a serce pamięta i odzywa się. Kiedy pozwalasz komuś umrzeć i odejść to czynisz to nie tylko z pozycji rozumu, ale też z pozycji serca. W zgodzie. Ze sobą przede wszystkim.
Nie rozumiem pojęcia trzymania trupów, kojarzą mi się z pomostami do przeszłości, a wszak cały czas mówimy tu o zrywaniu połączeń. Trupy warto pogrzebać i pożegnać. A przede wszystkim dać sobie czas na żałobę. Jeśli nie ma żałoby, to masz trupa. Jeśli była żałoba to masz nowe życie.
Symbolika uśmiercania, zabijania kojarzy mi się z czymś bardzo złym i możliwe, że ta symbolika nie jest moja ale jeśli Tobie skutecznie pomaga, to wiadomo, że to jest Twoja symbolika. Ja wolę rozpuszczać, oświetlać i zaakceptować to, co zaakceptować najtrudniej, czyli koniec starego... i otwarcie na nowe. Bez powtórek :wink:
Awatar użytkownika
AniaMac
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 847
Rejestracja: 2 lut 2016, o 14:30

Re: Dzień, który nigdy nie minął

Post autor: AniaMac » 18 paź 2022, o 19:29

Niech każdy czyni PODLE własnych potrzeb :⁠-⁠)
Mayali
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 262
Rejestracja: 24 lut 2022, o 22:43

Re: Dzień, który nigdy nie minął

Post autor: Mayali » 18 paź 2022, o 20:10

Na zdrowie 8)
wojtek
super forma
super forma
Posty: 2878
Rejestracja: 19 lis 2016, o 21:43

Re: Dzień, który nigdy nie minął

Post autor: wojtek » 18 paź 2022, o 20:13

ja nikogo nie zabijałam, tylko wyobrażałam sobie że ta osoba umarła, np. na zawał. i żylam tak jakby jej już z nami nie było. dzięki temu mój mózg tracił stopniowo nadzieję na przypadkowe spotkanie, na to że może coś kiedyś... w końcu stracił ją całkiem i wtedy zaczął dostrzegać inne, nowe opcje. i nawet gdybym dziś zobaczyła tę osoba, to dla mnie ona już umarła, wraz z nadzieją na cokolwiek z nią. wszystko można sobie wmówić :wink: nie noszę trupa w sercu, bo nie mam tej osoby w sercu i nie chce mieć, chcialam zapomnieć, zapomniałam. dziś już nie wzbudza we mnie żadnych emocji. nawet gdy ją czasem w internecie zobaczę.
Awatar użytkownika
AniaMac
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 847
Rejestracja: 2 lut 2016, o 14:30

Re: Dzień, który nigdy nie minął

Post autor: AniaMac » 18 paź 2022, o 21:28

wojtek pisze:
18 paź 2022, o 20:13
ja nikogo nie zabijałam, tylko wyobrażałam sobie że ta osoba umarła, np. na zawał. i żylam tak jakby jej już z nami nie było. dzięki temu mój mózg tracił stopniowo nadzieję na przypadkowe spotkanie, na to że może coś kiedyś... w końcu stracił ją całkiem i wtedy zaczął dostrzegać inne, nowe opcje. i nawet gdybym dziś zobaczyła tę osoba, to dla mnie ona już umarła, wraz z nadzieją na cokolwiek z nią. wszystko można sobie wmówić :wink: nie noszę trupa w sercu, bo nie mam tej osoby w sercu i nie chce mieć, chcialam zapomnieć, zapomniałam. dziś już nie wzbudza we mnie żadnych emocji. nawet gdy ją czasem w internecie zobaczę.
No to u mnie jest z tą różnicą, że ludzie ożywają. Wstają z martwych. Co nie oznacza, że wzbudzają te same uczucia. Ja już jestem inna, ludzie są już inni. I to że wstają z martwych nie oznacza, że zostają przyjęci spowrotem. To już inna kwestia.
Wenus_8005
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 691
Rejestracja: 18 wrz 2019, o 22:30

Re: Dzień, który nigdy nie minął

Post autor: Wenus_8005 » 19 paź 2022, o 01:19

Sęk w tym, że ja nie myślę o tamtej kobiecie. Nie szukam wspomnień. To samo przychodzi, jak przelotny deszcz, nie spodziewasz się a nagle pada. Miłość, nie nazwałam tego, aż takimi słowami, nie byłam z nią. To nie jest EX. To epizod, znajomość, nadużywam tu tego słowa. To odbiera mi spokój i nie daje mi odejść, nie płynie swoim torem rzeki. Mam wrażenie, że jest obok.
Bardzo mi bliskie to co piszesz. To epizod, który jest z Tobą do teraz. Podobno istnieje tylko jedna prawdziwa miłość, ta od pierwszego wejrzenia. Nie trzeba być z kimś, by poczuć do kogoś miłość.
Wgranacie pisze:
17 paź 2022, o 15:18
Zamknęło się wszystko na jednym zdaniu, kogoś, kto ją znał i kogo ja poznałam. Potraktowałam to jako informacje od niej, choć to mój wymysł. W jej życiu już wtedy był mężczyzna z którym planowała ułożyć sobie życie. Czuję, że do dziś są razem.
To był powód mojego unikania jej, wyklucza to też jakąkolwiek konfrontację.
To znaczy, że podjęłaś decyzję, że będziesz jej unikać bo powiedział Ci o niej coś jej znajomy?
Bardzo to słabe. Jeśli ona czuła do Ciebie to samo, musiało jej serce pękać gdy ją tak unikałaś.

Celem konfrontacji nie musi być planowanie wspólnego życia, podejrzewam, że z taką wizją podchodzisz do niej. Ale nawet gdyby tak było, to byłaby jej decyzja, że może wybrać Ciebie, do czego ma prawo, które jej zabrałaś, albo którego sobie nie dałaś.
Celem konfrontacji, może być rozmowa. Może meczy Cię to, że jej unikałaś? Może chcialabyś jej coś powiedzieć albo coś usłyszeć. Może zwykłe "hej, co słychać?" rozjaśniłoby co nie co ;)

Nie podpowiem Ci tego co oczekujesz, czyli jak zapomnieć, uważam, że nie ma takiej szansy, a im bardziej chcesz zapomnieć tym bardziej ją czujesz.
Wgranacie
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 32
Rejestracja: 16 paź 2022, o 19:24

Re: Dzień, który nigdy nie minął

Post autor: Wgranacie » 19 paź 2022, o 08:05

Tak, są emocje w obliczu których odwaga jest tylko słowem.
Mi jej zabrakło, byłam zbyt młoda. Okoliczności znajomości były niesprzyjające. Z drugiej strony, jakie miały być. Nigdy wcześniej nie byłam zakochana. Myślałam, że to fascynacja, że obie mamy z tym problem. Obie miałyśmy, nazwę to, trudne zachowania wobec siebie.
Co usłyszałam od jej znajomej, że Pani jest zakochana i stara się o dziecko, bardzo.. Usłyszałam to w dniu w którym odważyłam się zrobić ten pierwszy krok. Znalazłam w sobie tą odwagę. Równie szybko uznałam, że jej przeznaczeniem jest rodzina, że to nie ma sensu. Od tamtej pory, żyłam nadzieją, że moje życie też się ułoży.
Układało się wyśmienicie... pływałam po bagnach, tracąc nadzieję i tak to trwało całe długie lata. Aż tu nagle, pojawiła się kobieta, z którą czuję się bardzo dobrze. Można śmiało powiedzieć, o co ci kobieto chodzi. Chodzi mi o to, że pojawia się w moich myślach tak samo jak kiedyś. A ja mam tego serdecznie dość.
Ona ma rodzinę. Nie będę niczego konfrontowała, nie naruszę jej związku.
Tak moje zachowanie było, fatalne.
To tylko fascynacja, nic więcej.
Wgranacie
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 32
Rejestracja: 16 paź 2022, o 19:24

Re: Dzień, który nigdy nie minął

Post autor: Wgranacie » 19 paź 2022, o 08:23

Męczy mnie to co do Niej czuję, śniadość tego, że nie mogę tego zmienić.
Wgranacie
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 32
Rejestracja: 16 paź 2022, o 19:24

Re: Dzień, który nigdy nie minął

Post autor: Wgranacie » 19 paź 2022, o 08:31

,,świadomość", pisanie w samochodzie :oops:
biedronca
super forma
super forma
Posty: 2073
Rejestracja: 22 kwie 2015, o 19:46

Re: Dzień, który nigdy nie minął

Post autor: biedronca » 19 paź 2022, o 08:52

Piszesz, że w swoim obecnym związku czujesz się dobrze, ale czy kochasz swoją dziewczynę, czy jesteś w niej zakochana. Bo może być tak, że z zewnątrz wszystko wygląda dobrze, Twoja dziewczyna traktuje Cię wspaniale, ale mimo wszystko jej nie kochasz, w każdym razie nie w romantyczny sposób.

Z kolei ta kobieta o której marzysz - co właściwie o niej wiesz? Na ile ją znasz? Czy nie jest tak, że jesteś zakochana w jakimś swoim wyobrażeniu osoby, reprezentacji tego, czego Ci brakuje w związku, a nie w kimś realnym?
Wenus_8005
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 691
Rejestracja: 18 wrz 2019, o 22:30

Re: Dzień, który nigdy nie minął

Post autor: Wenus_8005 » 19 paź 2022, o 10:21

Wgranacie pisze:
19 paź 2022, o 08:23
Męczy mnie to co do Niej czuję, śniadość tego, że nie mogę tego zmienić.
Czujesz tak bo wyparłaś swoje uczucie, zamiotłaś je pod dywan, wtrąciłaś do najciemniejszego miejsca Twojej duszy. Póki ego, Twoja duma i Twoje przekonania dzięki, którym podjęłaś tę decyzje o unikaniu przekonywały Ci, że robisz dobrze to uczucie było skryte i mogłaś nawiązać nową relacje nie oparta na miłości i namiętności a na właśnie Twoich wzorcach. Gdy uśpiłaś ego, wmówiłaś sobie nową relację, miałaś dość kontrolowania tamtego uczucia, chciałaś pościć na luz i poczuć coś więcej do obecnej partnerki to tamto uczucie przypomniało o sobie, że jest schowane, że zostało wyparte i nachodzi Cię myślami. Być może czujesz przy tym pustkę i tęsknotę, która zamieniasz na wściekłość i reagujesz płaczem na swoją bezsilność wobec niego. Z mojego doświadczenia powiem Ci, ze lepiej nie będzie. Że czas nie goi ran, on uczy się jak z tym żyć. Jedyne co możesz żeby nie zwariować to zaakceptować, że tak jest.
Ja konfrontowałam, dziewczyny tutaj też to radziły i hm... jeśli druga strona nie jest nastawiona na rozmowę to jest tylko gorzej. Jednak usprawiedliwiam się tym, że próbowałam. Że jakby chciała to jej teraz ruch. Jestem spokojniejsza, że ona wie. Z drugiej strony wiem, że rozmowa to nie jest dobry wybór gdy dwojga osób targa silna namiętność i obie mają swoje przekonania. U Ciebie jeśli nie ma tej namiętności, która zwala z nóg i krew z mózgu wysyła do innych organów, to rozmowa może być sensowna. Spróbuj nie zagłuszać a zaakceptować to co czujesz. Zaopiekuj się tą częścią Ciebie, którą wtedy zagłuszyłaś. Przyjrzyj się temu co Ci mówi teraz gdy znowu masz te myśli, co czujesz, jakie masz w tym momencie pragnienia. Czego Ci brakuje. Spróbuj poznać tę część Ciebie. Świadomość tego uczucia może pozwolić Ci pozbyć się takich natrętnych i bezkontroli myśli. Nie powiem Ci, ze o niej zapomnisz ale możesz kontrolować to co czujesz kiedy o niej myślisz. A to wtedy uda Ci się jak już będziesz wiedziała co to uczucie znaczyło i znaczy dla Ciebie.
Trudno jest prawdziwie pokochać inną osobę, jakąkolwiek, jeśli ma się w sobie takie nierozwiązane sprawy.
Wenus_8005
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 691
Rejestracja: 18 wrz 2019, o 22:30

Re: Dzień, który nigdy nie minął

Post autor: Wenus_8005 » 19 paź 2022, o 10:25

Ja piszę na telefonie, nie czytam tego co piszę a potem nie mogę poprawić tych błędów jak już udostępnię. 🤦‍♀️
wojtek
super forma
super forma
Posty: 2878
Rejestracja: 19 lis 2016, o 21:43

Re: Dzień, który nigdy nie minął

Post autor: wojtek » 19 paź 2022, o 11:10

Wgranacie pisze:
19 paź 2022, o 08:23
Męczy mnie to co do Niej czuję, śniadość tego, że nie mogę tego zmienić.
a nie przyszło ci do głowy że to całe nasze "czucie", to co czujemy, to jedyna prawda o nas samych? że wmówić możemy sobie całą resztę, wytłumaczyć, zracjonalizować, ale to wszystko może być gówno prawda, w przeciwieństwie do naszych uczuć, które jako jedyne są prawdziwe, właśnie dlatego że nie możemy ich zmienić, kontrolować, manipulować nimi?
Wgranacie
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 32
Rejestracja: 16 paź 2022, o 19:24

Re: Dzień, który nigdy nie minął

Post autor: Wgranacie » 19 paź 2022, o 12:01

Wmówić sobie całą resztę? Nie do końca wiem jak to czytać.
Moja historia, to co miało miejsce, co się wydarzyło jest oczywiście bardziej złożona. Nie jest to miejsce w którym będę ujawniała szczegóły do analizy. Uśmiercanie kogoś, kogo się widzi co jakiś czas... Jak ktoś potrafi, ja nie.
Czuję, że pozostaje mi godzenie się z tymi natręctwami. Mózg jest złośliwy.
wojtek
super forma
super forma
Posty: 2878
Rejestracja: 19 lis 2016, o 21:43

Re: Dzień, który nigdy nie minął

Post autor: wojtek » 19 paź 2022, o 12:07

Wgranacie pisze:
19 paź 2022, o 12:01
Wmówić sobie całą resztę? Nie do końca wiem jak to czytać.
tak to czytać że można sobie wmówić że: jestem szczęśliwa, kocham obecną dziewczynę, jest mi dobrze tak jak jest, tamto to nie była miłość tylko chora fascynacja, moje życie zmierza w dobrym kierunku, na pewno wybrałam dobrze, itp. itd.
co pozostaje z tym wszystkim zrobić? pogodzić się z tym, że ogromna wiekszość ludzi na świecie nie żyje w związkach z miłości, tylko w związkach z rozsądku, i być może jesteś jedną z tych osób. inni mogą, to i ty też możesz. miłość wymaga odwagi i poświęceń, nie każdego na to stać.
ODPOWIEDZ