raport o lesbijkach w "Dlaczego"

Dyskusje, wymiana opinii i doświadczeń na tematy związane z życiem kobiet kochających kobiety. Wsparcie dla potrzebujących.
ODPOWIEDZ
nałka

raport o lesbijkach w "Dlaczego"

Post autor: nałka » 21 wrz 2004, o 13:36

Cholera, nie moge znaleźć starego tematu załozonego przez szelest, więc zakładam nowy.
Na stronie miesiecznika "Dlaczego?" jest już jesden z tekstów poświęconych lesbijkom: http://kiosk.onet.pl/dlaczego/1189242,1286,artykul.html

a tu tekst:
"Les? Yes
"Coming out" lesbijek

Dominika Owczarek

Są szykanowane, obrażane i upokarzane przez otoczenie, ale mimo to coraz częściej mówią głośno „jestem lesbijką!”. Przyszedł czas na ich „coming out” – lesbijki widać na uczelniach, w klubach i na ulicy.

Dziewczyna, która wzięła udział w zeszłorocznej akcji „Niech nas zobaczą” została napadnięta i wylądowała w szpitalu, inna przez rok dostawała maile i SMS-y z pogróżkami. Monikę zwolniono z pracy po tym, jak wystąpiła w jednym z programów telewizyjnych, przyznając się, że jest „les”. Alicja musiała zmieniać szkołę, bo dyrektor oskarżył ją o to, że jest zboczona i deprawuje młodzież. Takie konsekwencje ponoszą lesbijki, które decydują się na „coming out”, czyli ujawnienie się. Mimo to, są wśród nich dziewczyny, które zdecydowały się na publiczne pokazanie swojej twarzy na łamach magazynu „Dlaczego”. Ida, Marta, Alicja, Joanna, Agata, Dorota, Ania i Ewa chcą jednoznacznie powiedzieć, że warto zaryzykować, pokonać lęk, by żyć w zgodzie z samą sobą.

Lepiej niż parady

Badania CBOS-u wykazują, że Polacy w większości nie tolerują lesbijek – prawie 64 procent badanych stwierdziło, że związki między dwiema osobami tej samej płci są niewłaściwe. Nic więc dziwnego, że lesbijki wolą się ukrywać. – Fajnie jest mieć fryzjera geja, być artystą gejem – oni uchodzą za kreatywnych, często wyznaczają, które miejsce jest modne, a do którego się nie chodzi – mówi Anna Gruszczyńska, studentka filologii hiszpańskiej w Krakowie i działaczka Kampanii Przeciw Homofobii. – Nam jest o wiele trudniej, bo kobieta powinna mieć dom, męża, dzieci. Ciągle musimy udowadniać, że nie jemy kotów na śniadanie i nie porywamy małych dziewczynek – dodaje.

Sprzeciw mieszkańców Krakowa wobec majowego Marszu Tolerancji gejów i lesbijek oraz hasła wykrzykiwane przez działaczy Młodzieży Wszechpolskiej, jakie mu towarzyszyły – „wypier...ć pedały!” – jednoznacznie ukazują stosunek Polaków do mniejszości seksualnych.

Ale nie dla wszystkich reprezentantów mniejszości seksualnych marsze są dobrym sposobem na pokazanie się. – „Coming out” jest wiele lepszym działaniem. Marsze porównywane są obecnie do zachodnich parad pełnych drag queen i roznegliżowanych wariatów. Wiem, że w grupie raźniej, ale przez indywidualny „coming out” ukazujemy, że jesteśmy normalnymi ludźmi, takimi jak sąsiadka z mieszkania obok, która jeździ maluchem do pracy, kupuje w sklepie bułki, a wieczorem wyprowadza psa na spacer – twierdzi Alicja, która właśnie została studentką.

Moda nie dla każdego

Lesbijki doskonale wiedzą, że „coming out” to jedyna droga do zrozumienia i tolerancji. Dlaczego? – „Ujawnienie się” pozwala na życie w zgodzie z samą sobą, bez kłamstw, teatrzyku dla rodziców i znajomych – mówi Alicja. – Gdyby wszyscy homoseksualiści się ujawnili, szybko wmieszaliby się w tłum i zaczęliby być traktowani jak normalni ludzie – dodaje.

Normalni – bo lesbijki studiują, piszą prace doktorskie, pracują w bankach, szpitalach, płacą podatki, mają takie same prawa jak heteroseksualiści. I domagają się respektowania tych praw. Coraz częściej widuje się je na ulicy, powstaje wiele tzw. branżowych lokali, portali internetowych, książek, pism. Obserwuje się nawet zjawisko „lesbijek sezonowych”. Młode dziewczyny traktują etykietkę „les” jak atrakcyjny gadżet. Lesbijkami są tylko „na pokaz”, na imprezach i w klubach, tak naprawdę, na co dzień, marzą o silnych męskich ramionach. Oznacza to, że bycie lesbijką, choć w pewnych kręgach nietolerowanie, w innych staje się modą. Zaś manifestowanie swoich zainteresowań budzi coraz mniej lęku i wstydu, staje się „wabikiem” mającym wzbudzić ciekawość i zainteresowanie otoczenia.

– Coraz częstsze ujawnianie się lesbijek jest wynikiem ostatnich przemian w społeczeństwie. Nie jest łatwo przełamywać tabu dotyczące homoseksualizmu, ale ostatnie kampanie społeczne, większa liczba artykułów na ten temat sprawiają, że pozwalamy sobie na rozmowy o tym. Nie jest to jeszcze powszechna otwartość, ludzie wciąż mają opory, ale w Polsce jest wielka potrzeba, żeby o tym mówić i pisać. Jest to forma edukacji społecznej. Dzięki mediom można pokazać, że lesbijki funkcjonują i mają takie samo prawo do samorealizacji w społeczeństwie jak osoby heteroseksualne – mówi prof. Zbigniew Izdebski, pedagog z Uniwersytetu Zielonogórskiego.

Jednak nie każdego stać na to, by otwarcie powiedzieć o swojej orientacji. – Boję się, że po ujawnieniu się na uczelni ludzie wytykaliby mnie palcami, a nie jestem na takim etapie samoświadomości, by być nieczułą na ewentualne nieprzyjemności – mówi „Ziółko”, studentka Politechniki Warszawskiej. Podobny strach towarzyszył Dagi, studentce pedagogiki z Torunia. – Na studiach pomimo częstych dyskusji na temat homoseksualizmu nigdy się nie ujawniłam. Choć nie powiem, że niekiedy miałam dość już jałowych, wiecznie tych samych, czasem bezpodstawnych, argumentów przeciwników. Wzbierała się we mnie ochota, by wstać i powiedzieć prawdę, ale nigdy nie znalazłam w sobie tej odwagi – opowiada.

Wojna domowa

Wiele dziewczyn zdaje sobie sprawę, że prawdziwe wyjście z cienia i powiedzenie głośno „jestem les” wymaga nie tylko odwagi w stosunku do znajomych, ale także, a nawet przede wszystkim, do samych najbliższych. Wbrew pozorom dla większości lesbijek najtrudniej jest powiedzieć o swoich skłonnościach rodzicom. – Nie chcę, żeby moja mama umarła na zawał, muszę ją oswoić. Mimo że jej najbliższe otoczenie to osoby wykształcone, mogłyby uznać to za porażkę wychowawczą mojej mamy – mówi „Ziółko”. Rodzice zaczynają obwiniać siebie i stają się bardziej podejrzliwi.

– Moja mama zaczęła czytywać moją korespondencję. Do dziś między nami toczy się wojna o to, że nigdy nie będę taka jak wszystkie dziewczyny, nie założę „normalnej” rodziny, nie będzie męża – opowiada 18-letnia Marta, której pasją jest pisanie wierszy. Mama Marty odcięła jej dostęp do Internetu i kontrolowała wszystkie jej wyjścia z domu. Pomogły koleżanki. – Kiedy miałam problemy z wychodzeniem z domu, one mnie kryły, kiedy mama zabrała mi telefon, one pomagały mi w kontakcie z moją dziewczyną – opowiada Marta.

Mimo wojny z matką nie żałuje, że zdecydowała się na szczerość. – Chyba im wcześniej, tym lepiej. Rodzic musi przywyknąć do myśli, że ma dziecko, które jest homoseksualistą, musi się z tym pogodzić, spróbować zaakceptować. Warto przetrwać trudny czas, żeby potem było łatwiej – tłumaczy. Podobnie mówi Dorota. Ujawniła się 10 lat temu, kiedy była 15-latką. - Moja mama nigdy mnie nie odrzuciła. Nie dała mi odczuć, że jestem inna, trędowata. Powtarza, że Bóg jest miłosierny, dobry, że mnie kocha, a przecież ja też nic złego nie robię, tylko kocham – tłumaczy Dorota.

Chcesz wiedzieć więcej? Zapisz się do SID!
Więcej opinii na temat lesbijek oraz o les-literaturze przeczytasz we wrześniowym „Dlaczego”.
ODPOWIEDZ