Powiem Ci, że głupio zrobiłaś i następnym razem tak łatwo nie odpuszczaj. Ja przyszłam ok 21:30, po raz pierwszy byłam w tym miejscu i nie miałam zielonego pojęcia jak ono wygląda i źe ogólnie taki tłum ludzi przez to miejsce się przewija. Obeszłam na spokojnie teren, dojrzałam plakacik z orką i tęczową wodą, wzięłam głęboki wdech i na spokojnie podeszłam z pytaniem ; czy jeszcze moźna się przyłączyć. Nie znałam tam nikogo, a przejechałam 130 km.pachnacaposciel pisze: ↑1 wrz 2018, o 08:16Ja przyznaję - spoznilam sie dużo i wstydzilam sie podejsc . Rzeczywiscie byla duza grupa i wygladalyscie na zaznajomione, a ja niestety nie kojarzylam osob i to mnie jakos powstrzymało. Żaluje ze nie przyszlam od początku. Ej malkontentki - facetów nie widziałam. Na nastepne przyjdę pierwsza. Bo podejscie do rozgadanej ekipy mnie przeroslo
Tak, masz rację, wszyscy wyglądali na zaznajomionych, ale :
po 1) tak naprawdę prawie połowa ludzi się nie znała,
po 2) piwo się dość obficie lało, więc ogólnie humory dopisywały,
po 3) to, ze tak wyglądało to w ogromnej mierze zasługa Marty i Ani ,
po 4) widziałaś kiedyś nierozgadane baby, i to w takiej ilosci ?
po 5) tam w ogóle był taki klimat, jakby wszyscy w tym zaułku byli od dawna znajomymi.
IMPREZA BYŁA CUDOWNA !!!!!!
Marto i Smaż( rz)u - raz jeszcze wielkie, wielkie dzięki. Miejsce, które wybrałyście jest idealne na takie spotkania, a właściciele tego lokalu powinni dostać Pokojowego Nobla.
Zawsze wiedziałam, źe Wrocław jest super.
Ps. Dziewczyno, piszesz takie odważne teksty, a bałaś się podejść ? Łee.
Następnym razem nie rezygnuj, bo te tematy teź były poruszane - inteligentnie, z przymruźeniem oka