AnnaArendt pisze: ↑23 sty 2020, o 14:31
Spotykalam sie z ta osoba cale 4 tygodnie, przez ten czas było kilka niepokojących sygnałów ale postanowiłam nie oceniać za szybko sytuacji. Potem ta osoba, kiedy przez chwilę u niej w mieszkaniu zajelam się czymś innym - wymagającym niejako przejścia do innego pomieszczenia - ta osoba przejrzala mi telefon. Następnie zaczęła mnie wypytywac o treści smsow które przeczytala. Od spraw zawodowych (wypytujac kto to, co to) po osobistą korespondencję z drugą mamą dziecka - korespondencje normalna, techniczna. Następnie zarzucila mi kłamstwo (bo stwierdziłam że to nie sa jej sprawy, a to co zrobiła to grube przekroczenie granic) a następnie wyrzuciła mnie za swojego mieszkania ze słowami na k i ch.
Wyszłam. W sumie bez większego oporu. Następnie (tydzień pozniej) okazało się ze ona uważa ze nadal jesteśmy parą... aha. No to uprzejmie ja poinformowalam ze nie. I ze nie mam w planach powrotów.
A potem zaczęło się piekło.
No to sama sobie oceń.
"Zakochanie" też przeszłam i to kilkukrotnie. Dopóki nie trafiłam na to forum, nie miałam pojęcia, że mogłoby mi się coś takiego w życiu przytrafić. Jak do tej pory w życiu realnym nic takiego mnie nie spotkało.
Najpierw byłam zakochana, w mojej stalkerce. Dowiedziałam się o tym od laski, którą wcześniej prześladowała, po rozkochaniu w sobie. Że panie miały "ciekawą" maso-sadystyczną relację, to zakochana prześladowana oczywiście postanowiła być zazdrosna.
Potem okazało się, że Zazdrosna doszła do wniosku, że to jednak w niej jestem zakochana, o czym mnie poinformowała.
Najciekawiej się zrobiło na zjeździe 40stek, na którym to się pojawiłam. Moja stalkerka, jako że strasznie wyszczekana w internecie, a życiowo schowany szczelnie pod mamy spódnicą tchórz, przysłała na to spotkanie Zazdrosną, by mnie śledziła. Zazdrosna, jako ten wierny pies swej pani, łaziła za mną niczym szpieg z krainy Deszczowców, przy czym robila to tak profesjonalnie i skrycie, że moje nowo poznane kolezanki w realu na zjeździe uznały, że owa dziewczyna musi być we mnie bardzo zakochana, gdyż ciągle za mną łazi i się we mnie wpatruje. Z własciwym sobie sarkazmem odparłam, że to ja jestem w niej zakochana. Laski buchnęły śmiechem i stal się to nasz żart aż do dzisiaj.
Ale, byla też tam jeszcze jedna pani, która uznała, że to może być prawda, więc się żachnęłam, że tak, oczywiście i że w niej też jestem zakochana.
I to jedno zdanie, powiedziane sarkastycznie, przetrwało w głowie tej pani kilka lat (nie wiem jak jest teraz, bo urwałam całkowicie kontakt). Otóż pani ta zwierzała sie potem innym paniom, że jestem w niej zakochana....
Trzeba bardzo uważać gdy kogoś nowego poznajemy.
Ale musze też napisać, że dzięki bytności tutaj poznałam kilka wspaniałych kobiet, z którymi się spotykam i koleguję rownież w życiu prywatnym. Czasem razem gdzieś wyjeżdżamy. Jest fajnie, ale już na żadne nowe forumowe spotkanie nie pojadę.
Dzięki tym wydarzeniom też dostrzeglam inny sposob myślenia:
1. to nie ja decyduję w kim jestem zakochana, tylko inne osoby za mnie. Tak, są tacy ludzie, którzy wiedzą lepiej o naszych uczuciach,
2..nie każdy rozumie żarty czy sarkazm, dlatego do obcych należy mówić drukowanymi literami.
Lubię kiedy kobieta...