Aborcja Anki Zawadzkiej - jestem w rozpaczy

Wszystko na temat ruchu feministycznego, a więc: fakty, mity, różnorodność opinii i postaw, ważne wydarzenia, a także sylwetki działaczek.
ulrikam
super forma
super forma
Posty: 1064
Rejestracja: 22 lis 2012, o 22:15

Aborcja Anki Zawadzkiej - jestem w rozpaczy

Post autor: ulrikam » 7 sty 2014, o 15:42

no właśnie
jestem w rozpaczy ..rozumiem szlachetność pobudek znanej aktywistki lesbijskiej i członkini TR najwyższego kapłana , wodza
i guru - Palikota
ale ...
Curie-Skłodowska otrzymała Nobla dzięki ideologii gęder ale sama była hetero ..
a teraz była szansa na Nobla z dziedziny gęderowej medycyny " Partenogeneza w gęderowym związku biologicznie jednopłciowym na przykładzie Anki Z i ..i tej drugiej ..w spodniach ......".
i go nie będzie :cry: :!:

a swoją drogą ..prośba do tych ze stolycy ..przekażcie aktywistkom, co by typowały do takich akcji takie może z większą dozą prawdopodobieństwa ..bo lesbijki po 40 - ce ..jakoś mało są w tym prawdopodobne ..i wywołują komentarze ..
sorry to cytat z popularnego portalu " podpięło się g..no pod okręt "

w rzeczy samej
:lol:
a jak wy to widzicie dziewczyny ?
any_one
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 193
Rejestracja: 4 gru 2012, o 08:32

Re: Aborcja Anki Zawadzkiej - jestem w rozpaczy

Post autor: any_one » 7 sty 2014, o 20:52

One mają uraz nie po, ale przed-aborcyjny. A co by było "po" :?: to już wychodzi poza granice mojej wyobraźni.
Człowiek jest istotą rozumną, i taką pozostaje do śmierci, z wyjątkiem krótkich przerw, kiedy zabiera głos w dyskusji.
ulrikam
super forma
super forma
Posty: 1064
Rejestracja: 22 lis 2012, o 22:15

Re: Aborcja Anki Zawadzkiej - jestem w rozpaczy

Post autor: ulrikam » 7 sty 2014, o 22:41

mylisz się widząc w tym indywidualne zaburzenie psychiczne..jak gdzieś kiedyś tu wspomniałam jestem maniaczką historii totalitaryzmów ..wszelkich ..szczególnie psychospołecznego aspektu ich działania ...jak zwykle przypominam -Z Bauman "Nowoczesność i zagłada "- bez tego nie ma żadnej rozmowy
co dziwne Bauman jest hołubiony przez "siły postępowe " a znienawidzony przez prawicę ze względu na swoją (przeszłość )a dowodzi to że ani jedni, ani drudzy nie przeczytali go ..ze zrozumieniem ( czuję się w tym momencie bardzo samotna )
on zajmuje się postmodernistyczną koncepcją społeczeństwa - ale jako krytyk skutków tej postmoderny ..podobnie jak Baudrillard ( lepszy ale trudniejszy )

i to co właśnie prezentują aktywistki proaborcyjne to typowa taktyka totalitarna ..no niestety ..
teoria Baumana odnosi się nie tylko do Gułagu i Auschwitz ..on udowadnia że to dzieje się zawsze i wszędzie ..we wszystkich aspektach życia ..
w wydaniu z 2009 ,które mam tu przed sobą polecam np wykład wygłoszony przez Baumana w 1990 z okazji otrzymania Europejskiej Nagrody Amalfi i cytuję refleksje końcowe
"Uwierzyliśmy że emancypacja i wolność oznaczają prawo do redukowania Innego do poziomu przedmiotu, którego przydatność mierzy się wyłącznie zdolnością zaspakajania naszych pragnień Społeczeństwo , które poddaje się niepodważalnej i nieograniczonej władzy techniki , skuteczniej niż jakakolwiek forma organizacji społecznej wymazuje ludzką twarz Innego , pogłębiając do nieznanych wcześniej rozmiarów adiaforyzację ludzkich zachowań społecznych "
Adiaforyzacja — tłumaczy autor — polega na tym, że pewne typy ludzkiego postępowania czyni się obojętnymi moralnie, uwalnia się je od ocen moralnych
i ostatnie słowa
"I komu bardziej od nas socjologów . przystoi ostrzegać bliźnich przed przepaścią , jaka rozwiera się między tym co konieczne ,a tym , co rzeczywiste między kluczowym dla przetrwania człowieka uznaniem znaczenia granic moralnych a światem gotowym żyć bez respektowania owych granic "


one są nie dość że nieestetyczne ..to jeszcze niedouczone i ..wsteczne
any_one
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 193
Rejestracja: 4 gru 2012, o 08:32

Re: Aborcja Anki Zawadzkiej - jestem w rozpaczy

Post autor: any_one » 8 sty 2014, o 10:35

ulrikam pisze: "Uwierzyliśmy że emancypacja i wolność oznaczają prawo do redukowania Innego do poziomu przedmiotu, którego przydatność mierzy się wyłącznie zdolnością zaspakajania naszych pragnień Społeczeństwo , które poddaje się niepodważalnej i nieograniczonej władzy techniki , skuteczniej niż jakakolwiek forma organizacji społecznej wymazuje ludzką twarz Innego , pogłębiając do nieznanych wcześniej rozmiarów adiaforyzację ludzkich zachowań społecznych "

"I komu bardziej od nas socjologów . przystoi ostrzegać bliźnich przed przepaścią , jaka rozwiera się między tym co konieczne ,a tym , co rzeczywiste między kluczowym dla przetrwania człowieka uznaniem znaczenia granic moralnych a światem gotowym żyć bez respektowania owych granic "


one są nie dość że nieestetyczne ..to jeszcze niedouczone i ..wsteczne
Może nie mam głębokiej wiedzy filozoficzno-socjologicznej, ale żeby dojść do tych prawd nie trzeba jej posiadać. Wystarczy użyć własnego rozumu, poobserwować przeszłość, przyjrzeć się teraźniejszości i poddać analizie jak może wyglądać przyszłość i do takich samych wniosków się dochodzi.

Aż mnie dziw bierze, że my mentalnie jako naród się nie zmieniamy, a jeszcze większy dziw mnie bierze, że nasi sąsiedzi są całkiem inaczej skonstruowani. Niestety, ale te złe narodowe nawyki przekazujemy z pokolenia na pokolenie. My ciągle jesteśmy sarmacją, która chętna do wypitki i do bijatyki. Kto sprytny to ciągnie do swojego koryta. Megalomania w każdej sferze, w naszym "ja" i w tym co "moje". Żyjemy tym co teraz, aby każdemu oddzielnie było dobrze. Nie myślimy o dobru wspólnych, o dziedzictwu dla przyszłych pokoleń i nigdy nie rozwiniemy się ani na poziomie gospodarczym ani cywilizacyjnym i zawsze będziemy gonić świat. Tylko jak już zaczynamy go gonić to na oślep, bez refleksji nad tym, co dla nas jest potrzebne i jak w naszych warunkach się przyjmie.
U nas nie ma zbiorowego działania, zbiorowych bohaterów. Zawsze musi być na czele jednostka, ta najbardziej krzykliwa, najbardziej rewolucyjna z dużym pokładem egoizmu.

Tak też jest i z tymi feministkami. To nie jest ruch na rzecz kobiet. To ich własna mała wojna. Kilku przywódców i reszta ślepych wojowników. One walczą ze swoimi wrogami. Wcale nie pytają czego potrzebują kobiety w Polsce by ich życie było lepsze. Dla nich ważna jest wojna i wróg, którego nigdy się nie pokona.
Doprowadzają do tego, że kobiety będą się cofać w emancypacji byleby nie były postrzegane jako feministki. I coraz więcej słychać głosów kobiet-żon, kobiet-matek odżegnujących się od tej ideologii.

Ja bym się bardziej pochyliłam nad tym dlaczego 300 Polek dziennie poddaje się aborcji, niż na tym by aborcja była legalna. Dlaczego nigdzie nie są podane badania, ile z tych kobiet ma medycznie uzasadnione powody, a ile robi to tylko, bo tak chce.
Jeżeli założyć 300 aborcji dziennie, to wychodzi 109500 aborcji rocznie!!!
Feministki zapominają też o jednym, że w biednych rodzinach czy rodzinach patologicznych nie ma niechcianych ciąż. One są niechciane emocjonalnie, ale ekonomicznie jak najbardziej uzasadnione. Dziecko to dodatkowe pieniądze.
A niestety tych biednych u nas tylko przybywa.
Dla kogo zatem ta wojna, chyba tylko dla własnego ego. Bo zamiast walczyć o legalizację aborcji, lepiej by było walczyć o godne warunki do rodzenia dzieci.
Człowiek jest istotą rozumną, i taką pozostaje do śmierci, z wyjątkiem krótkich przerw, kiedy zabiera głos w dyskusji.
znerwicowanasta
rozgadana foremka
rozgadana foremka
Posty: 147
Rejestracja: 27 gru 2013, o 14:56

Re: Aborcja Anki Zawadzkiej - jestem w rozpaczy

Post autor: znerwicowanasta » 8 sty 2014, o 10:58

Smutne, a nawet tragiczne jest to, co napisałaś, ale niestety, PRAWDZIWE. Całkowicie się z Tobą zgadzam . Nie tędy droga, moje panie. Zapewnienie godnego życia wszystkim dzieciom, to jedno z podstawowych zadań Państwa . I pytanie: dlaczego nasze dziewczyny chętnie na Wyspach rodzą ?
ulrikam
super forma
super forma
Posty: 1064
Rejestracja: 22 lis 2012, o 22:15

Re: Aborcja Anki Zawadzkiej - jestem w rozpaczy

Post autor: ulrikam » 8 sty 2014, o 17:14

podpieram się w swoich wypowiedziach "nowoczesnymi autorytetami naukowymi " :wink: tylko po to, żeby uniknąć dyskusji
z "rewolucyjnie mądrymi " ,które zaraz rzuciły by się na mnie i rozszarpały węsząc w nich echa encykliki Jana Pawła i kazanie proboszcza .....albo "dyskretnie mądrymi inaczej " , diagnozującymi tu u mnie wypartą agresję, w skutek stłumienia zaspokojenia potrzeb seksualnych :lol:

oczywiście, że sprawa jest prosta ..dać Polkom zarobić tyle ile na wyspach ..nawet za tę samą nędzna robotę i one same sobie już wybiorą -antykoncepcja, aborcja czy "co rok prorok "..i to będzie wolny wybór
a nie odrażająco obłudna , kłamliwa i manipulancka taktyka wmawiania, że wolnością i szczególnym prawem jest wymuszana zwykłą biedą barbarzyńska ..skrobanka
i to przez panie z feministycznej socjety , tuczące dupy na rewolucyjnych kanapach , które nigdy ciężką pracą się nie skalały ..a po dobrze osadzonych w poprzednim systemie rodzicach dostały..bardzo wiele wymiernych bonusów :wink:

jest to dla mnie odrażające ...i uważam że bardzo społecznie i politycznie niepokojące ...
cóż ..do wyborów ..nie ma innej drogi
odbicie
super forma
super forma
Posty: 1364
Rejestracja: 29 cze 2010, o 15:13

Re: Aborcja Anki Zawadzkiej - jestem w rozpaczy

Post autor: odbicie » 8 sty 2014, o 19:39

Hm, - demagogia.
Założyć coś – i uznać że nasze spojrzenie na rzeczywistość budujemy na solidnych fundamentach – znaczy solidnej analizie tego, o czym piszemy.
Ja tutaj niestety widzę ciąg dalszy wyraźnego, bez skrępowania, artykułowania niechęci do pewnego zjawiska - tym może być tzw. działalność feministyczna w Polsce, z uwzględnieniem głównie tzw. działaczek – inaczej, tych najbardziej znanych/głośnych, czy jak je nazwać.
Ja nie wiem – skąd w Was przekonanie – że głośne, „kontrowersyjne” (to też kwestia uznania, bo nie musi to być negatywne) – działania – mające na celu świadomie przyciągnąć – bo inaczej nikt nie zauważy, a jak nikt nie widzi, nie słyszy – to chyba wiadomo że temat nie istnieje – są jakieś niedorzeczne. Mogą być częścią działalności – bo są właśnie częścią.
Tak więc śmiejecie się. Wyciągacie to co Was interesuje – aby następnie omówić.
Cóż – jak rano wstaję z łóżka – na pewno nie wyglądam jak na filmach – bo w makijażu nie sypiam, fryzury nie mam ułożonej. Pewnie i w kącikach oczu coś by się znalazło – co obmywa się pod kranem. Tylko czy skupić się na tym – w opisie mojej działalności danego dnia, czy tygodnia? Można – zaśmiać się, jak zaśmiać z części działalności pewnej grupy kobiet, nazywanych feministkami. Jednakże mimo wszystko – czy aby na pewno warto? To tylko Wasze stanowisko – że uważacie coś za śmieszne, niebezpieczne, niczego nie wnoszące do „walki” o równość, czy wolność...
ulrikam pisze: Aborcja Anki Zawadzkiej - jestem w rozpaczy
Od razu wyśmiać.
Ja tu widzę bezradność – i ona ma tego pełną świadomość. Zresztą miała być jedną z 300…
No ale wiadomo – walka tych mitycznych 300 sprzed wieków musi robić wrażenie. Jakieś śmieszne zabawy Anny Zawadzkiej i reszty – to według Was żenada. Zagonione w kąt – łapią się wszystkiego – aby tylko temat nie wygasł, jak wypalona świeczka. No bo co można zrobić więcej? Nawet tubę na żałosnej konferencji potrafią wyrywać z rąk – gdy chce się żałosnym politykom powiedzieć w twarz, że się nie nadają do tego, by zajmować określone stanowiska i kit wciskać. W dodatku inna kobita działała przeciw, chcąc wyrwać… I wcale nie chodzi o solidarność jajników – tylko empatię, tym łatwiej – choćby teoretycznie sięgnąć po nią, gdy z tej samej grupy się człowiek wywodzi. Jak na KK milej i czytelniej, gdy tylko przykładowy ZBIGWLAD nie szaleje.

Gdybyś chciała się pokłonić nad metodą działań i myśli – biorąc pod uwagę to, że beznadzieja w dużej części kładzie się cieniem nad wyborem metody – może byłoby ciekawie. A tu bezrefleksyjnie – byle wyśmiać.
i to co właśnie prezentują aktywistki proaborcyjne to typowa taktyka totalitarna ..no niestety ..
teoria Baumana odnosi się nie tylko do Gułagu i Auschwitz ..on udowadnia że to dzieje się zawsze i wszędzie ..we wszystkich aspektach życia ..
Utożsamiać daną działalność z totalitaryzmem, widzieć w oczekiwaniach tzw. aktywistek skrajności – nie wydaje Ci się - że to podejrzane? Taka mowa – usilna potrzeba wykreowania sobie wroga, zdyskredytować, posądzić o najgorsze. Tak sobie powybierać z koszyka najdorodniejsze owoce – a resztę za przeproszeniem olać – nie poświęcić tej reszcie uwagi? Zresztą – i owe najdorodniejsze owoce – okażą się być „zgniłe” dopiero wtedy, gdy Ty za takie je uznasz, gdy w określone słowa je ubierzesz. Bo nie – niestety nie ma w Twojej postawie elementarnej potrzeby, zobrazowania zjawiska w miarę obiektywnie – tylko ulegasz swym uprzedzeniom. Nie jest nawet ważne co sama mogłabyś zapodać, by zaistniało w zamian, w temacie działalności „feministycznej” o ile w ogóle jest dla Ciebie wartościowa – z zasady przymierzasz się do tego – by się pośmiać. Przecież droga Ulrikam od dawna na tym forum prowadzisz działalność anty w temacie Polski feminizm. Stałe „Nie” z wyśmianiem – musi chyba zacząć być podejrzane, nie sądzisz?

Do części działalności tych, których tak negatywnie osądzasz – można się odnosić negatywnie – ale stałe „Nie”?

Może zwróć uwagę na to – jaką mamy rzeczywistość w tym kraju – i z czego wynika taktyka działań, pewnego procenta feministek. Nie wyrywać działalności i myśli – nie zauważając w jakiej rzeczywistości wyrastają.
any_one pisze: Aż mnie dziw bierze, że my mentalnie jako naród się nie zmieniamy, a jeszcze większy dziw mnie bierze, że nasi sąsiedzi są całkiem inaczej skonstruowani. Niestety, ale te złe narodowe nawyki przekazujemy z pokolenia na pokolenie. My ciągle jesteśmy sarmacją, która chętna do wypitki i do bijatyki. Kto sprytny to ciągnie do swojego koryta. Megalomania w każdej sferze, w naszym "ja" i w tym co "moje". Żyjemy tym co teraz, aby każdemu oddzielnie było dobrze. Nie myślimy o dobru wspólnych, o dziedzictwu dla przyszłych pokoleń i nigdy nie rozwiniemy się ani na poziomie gospodarczym ani cywilizacyjnym i zawsze będziemy gonić świat. Tylko jak już zaczynamy go gonić to na oślep, bez refleksji nad tym, co dla nas jest potrzebne i jak w naszych warunkach się przyjmie.
Taką filozoficzną myśl – każda osoba może wykreować. Przyozdabiając ją słówkami tak, by wydawała się głęboka, przenikając na wskroś. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Nie upatruj czegoś w odniesieniu do natury człowieka. Polaka/Polki – bo to chybione.
Stan rozwoju gospodarki, ludzkich umysłów – to wynik tego, przez co przeszło się w wiekach minionych. Bo na zachodzie są do przodu? Nawet w Czechach? Mentalność polska zakorzeniona jest w tym, co oddalone od nas jakieś 250 lat. Mamy oto nagłą katastrofę – rozbiory kraju i likwidację państwowości. Nie ma kraju przez jakiś czas, nie ma udziału w rewolucji przemysłowej, kształtowania się nowych idei – które sankcjonowałyby kolejne rządy - własne, nie obcych krajów, mamy I w. światową, mamy II w. światową, mamy 50 lat realnego socjalizmu (a na świecie była rewolucja seksualna, kolejne fale feminizmu) – i gdy po 89 roku otwiera się droga do ponownego samostanowienia – polskie społeczeństwo budzi się ze snu… ze świadomością XVIII wiecznego człowieka. To co Ty chcesz? Porównywać się do doświadczeń ludzi z zachodu? Którzy przeszli inną drogę rozwoju? A może zgoń na historię – na zaborców tych starych, i tych XX-wiecznych – którzy pozwolili przeciętnemu Kowalskiemu zatrzymać się w rozwoju.
Czas potrzebny – nikt dzisiaj rewolucji – krwawej – nie zrobi, aby przyspieszyć zmiany społeczne. Taki pech, i tyle. Czas potrzebny, choć międzyczasie oczywiście i określone działania – bo jedno z drugim w parze doprowadzą do zmian na lepsze.
Utyskiwać na polską rzeczywistość warto z pewną wiedzą, nie bezrefleksyjnie, zakładając, że to co lepsze na zachodzie wykluło się tylko dlatego, że tam inny (lepszy) gatunek człowieka kosmici zesłali na Ziemię.

Tak też jest i z tymi feministkami. To nie jest ruch na rzecz kobiet. To ich własna mała wojna. Kilku przywódców i reszta ślepych wojowników. One walczą ze swoimi wrogami. Wcale nie pytają czego potrzebują kobiety w Polsce by ich życie było lepsze. Dla nich ważna jest wojna i wróg, którego nigdy się nie pokona.
Doprowadzają do tego, że kobiety będą się cofać w emancypacji byleby nie były postrzegane jako feministki. I coraz więcej słychać głosów kobiet-żon, kobiet-matek odżegnujących się od tej ideologii.
Jeden ton – wyrwanie do ocen tego, co dla Ciebie wygodne. Generalizowanie nigdy nie jest zdrowe.
Ja bym się bardziej pochyliłam nad tym dlaczego 300 Polek dziennie poddaje się aborcji, niż na tym by aborcja była legalna. Dlaczego nigdzie nie są podane badania, ile z tych kobiet ma medycznie uzasadnione powody, a ile robi to tylko, bo tak chce.
Chyba mi nie powiesz – że feministki, w tym tzw. aktywistki nie pochylają się nad tym, co Cię tak trapi? Gdzie wyczytujesz przekaz – który pozwala Ci na taką nie inną interpretację? I skąd u Ciebie myśl – że w tym kraju dostaniesz dane które wykażą Ci punkt po punkcie – tego czego oczekujesz? I skąd w Tobie myśl – że masz prawo uznać, iż dana aborcja – to wynik widzimisię jakiejś kobiety? I skąd przekonanie – że masz prawo zadecydować za jakąś – iż jej pogląd na temat własnej ciąży – to fanaberia? Jej ciało – jej ciąża. Może zrobić z nią co chce do pewnego momentu. Pozorny to przekaz – że tylko o widzimisię chodzi, albo że aborcja ma być jedną z metod antykoncepcji.
Feministki zapominają też o jednym, że w biednych rodzinach czy rodzinach patologicznych nie ma niechcianych ciąż. One są niechciane emocjonalnie, ale ekonomicznie jak najbardziej uzasadnione. Dziecko to dodatkowe pieniądze.
A niestety tych biednych u nas tylko przybywa.
Ale czemu ten wpis jest formą obarczania winą feministek? Taki temu dałaś wyraz. I czemu myślisz że ktoś czegoś nie wie?
Dla kogo zatem ta wojna, chyba tylko dla własnego ego. Bo zamiast walczyć o legalizację aborcji, lepiej by było walczyć o godne warunki do rodzenia dzieci.
Kolejny pusty frazes. Rzeczywistość społeczna – rozwiązania prawne, są ukierunkowane jako przeciw zapotrzebowaniom określonej grupy kobiet. I tym które są w ciąży, i tym, które planują zajść w ciążę, i tym, które już urodziły. Nie upatruj w działalność feministek czegoś – co jest bez ładu i składu. Podstawą w ich nastawieniu jest właśnie zmiana sytuacji w temacie – państwo i różne jego instytucje – a matka/ ojciec, rodzina niezależnie od płci rodziców, dziecko/dzieci.
Zamykacie się w analizie działalności feministek – na jednym: aborcja. Upatrując w tym działalności którą trzeba potępić. Przy czym przypisując feministkom to, że chcą „mordować”… Przecież zwolennicy pro-life wystarczająco skutecznie przetwarzają rzeczywistość, przypisując pewnym słowom i zachowaniom określoną etykietkę – a oni zawsze są za życiem… A to kpina.
Ideologicznie lecicie.
ulrikam pisze:podpieram się w swoich wypowiedziach "nowoczesnymi autorytetami naukowymi " tylko po to, żeby uniknąć dyskusji
z "rewolucyjnie mądrymi " ,które zaraz rzuciły by się na mnie i rozszarpały węsząc w nich echa encykliki Jana Pawła i kazanie proboszcza .....albo "dyskretnie mądrymi inaczej " , diagnozującymi tu u mnie wypartą agresję, w skutek stłumienia zaspokojenia potrzeb seksualnych
A po główce pogłaskać? Asekurujesz się w imię czego? Skąd to uczucie zagrożenia? Znaczyć by musiało – że idea mesjanizmu bardzo Ci odpowiada. I nawet na tyle się wczuwasz, że za jakieś 10 lat – nawet ja ze szczerą chęcią zwracając się do Ciebie, rzeknę: o borze! (świadomie piszę z błędem), bo nie o bogini! – jeszcze by Ci to uwłaczało, żeńska forma mogłaby Ci pachnieć czymś co zaczyna się na literę F – a fe! Z tymi feminazistkami, co to chcą wszystko przewrócić do góry nogami.
oczywiście, że sprawa jest prosta ..dać Polkom zarobić tyle ile na wyspach ..nawet za tę samą nędzna robotę i one same sobie już wybiorą -antykoncepcja, aborcja czy "co rok prorok "..i to będzie wolny wybór
Eh Ulrikam – zasoby pieniężne przeszkodą, i tylko o nie chodzi? Dlaczego więc i w zamożnych społeczeństwach – w temacie antykoncepcji, aborcji jakoś inaczej to wszystko wygląda jak u nas? Tu nie chodzi tylko o „skrobankę” (ach to słowo) ale o całą otoczkę: kobieta, ciąża, jej ciało, państwo wobec niej, szpital wobec niej, zapładniacz wobec niej, i inne. A nie spłycać temat.
a nie odrażająco obłudna , kłamliwa i manipulancka taktyka wmawiania, że wolnością i szczególnym prawem jest wymuszana zwykłą biedą barbarzyńska ..skrobanka
Spłycasz nadal. A nawet gdyby tak w tym temacie – nadal wolność w wyborze (te pierwsze tygodnie) – ponad, niezależnie od tego, że w biedzie.
i to przez panie z feministycznej socjety , tuczące dupy na rewolucyjnych kanapach , które nigdy ciężką pracą się nie skalały ..a po dobrze osadzonych w poprzednim systemie rodzicach dostały..bardzo wiele wymiernych bonusów
Cóż poradzisz, nie pierwszy to i ostatni raz, gdy łopaty złapać się musi ten z dołu drabiny społecznej, a Ci zrodzeni w zamożnych domach – od razu na salony dostęp mają. Przyszłoby Ci nawet dużą cześć autorów/autorek książek które tak lubisz i polecasz wrzucić do pieca – gdybyś zgłębiła wiedzę – na jakim gruncie się rodzili/rodziły, i czy nie mieli/miały sposobności od razu w cieplarnianych warunkach się literacko hartować, często tylko z nadmiaru czasu – tworząc.

Cóż. Jeśli zakładasz, że w wyborach może startować każda, w telewizji się pokazać, albo że wydrukują każdej książkę, jeśli zaplecza nie ma… Sama chęć – zmieńcie „elity”, „aktywistki” na inne – okazuje się być dziwnym marzeniem.
Znaczyć musi – coś za bardzo fantazjujesz w tym temacie, a wydaje Ci się, że jesteś taką realistką.
any_one
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 193
Rejestracja: 4 gru 2012, o 08:32

Re: Aborcja Anki Zawadzkiej - jestem w rozpaczy

Post autor: any_one » 8 sty 2014, o 20:55

Odbicie...mądra z Ciebie dziewczyna, ale wiesz jak się zachowujesz...identycznie jak kościelne dewoty. Widzą, jaki ich kapłan grzeszny, ale złego słowa powiedzieć nie dadzą i ślepo będą go bronić. Ty zachowujesz się podobnie. Naprawdę wątpię by wszystko co się dzieje było po Twojej myśli, a jednak będziesz popierać dla idei.
Chyba jednak nie jest wszystko ok w tych akcjach, bo grono działających feministek jest dość szerokie i zauważ, że więcej nawet tych znanych twarzy nie staje za tymi akcjami, a jest to tylko mała grupa co śmieszniejsze silnie wspomagana lesbijkami. Ciekawe jak teraz będą tłumaczone te zachowania przez te środowisko. Ostatnio mówiły, że Bratkowskiej puściły nerwy.

I znowu będę to samo klepać, nawiązując nawet do tego co napisałaś. Nie potrzebujemy u nas feminizować od tematów aborcji, niech najpierw przejdą te inne fale, choćby świadomej antykoncepcji, planowania rodziny, świadomości seksualnej, świadomości mówienia "nie". Potem niech przejdzie fala feminizmu i genderyzmu sprzyjającego rodzicielstwu, a potem może dojdziemy do odpowiedzialnego i moralnego korzystania z pełnej wolności.
Skoro twierdzisz, że w wyniku naszej historii mentalnie jesteśmy 250 lat do tyłu, to może je powoli nadrabiajmy, a nie wchodzimy na etap, jaki jest obecnie dyskutowany w wyżej obyczajowo rozwiniętych krajach.
Nam i 500 lat nie pomoże, bo my nigdy nie będziemy mieć schludności Niemca, szacunku do przyrody Skandynawa, otwartości i uśmiechu Amerykanina, luzu południowców. My żebyśmy byli nawet bogatym narodem, to dalej będziemy brudnymi, awanturującymi się pijusami.
Sama spójrz na młode pokolenia i szczerze sobie odpowiedz czy nawet w porównaniu do naszego pokolenia one są bardziej intelektualnie i mentalnie rozwinięte (chyba jednak nie). Pokolenie dobry cyfryzacji z dostępem do wszystkich możliwych informacji, a wiedzy, kultury w większości przypadków brak. O obyczajowości nie będę się nawet wypowiadać.
My się cofamy a nie rozwijamy.
Nas zabory, wojna i komunizm tak nie ogłupił jak demokracja i wolność.
Wybitni wymierają a następców brak. Jeszcze dwadzieścia lat temu żadne autorytet w jakiejś dziedzinie, a tak można nazwać choćby znane twarze feminizmu, nie pozwoliłby sobie na takie zachowanie i taki język.
Człowiek jest istotą rozumną, i taką pozostaje do śmierci, z wyjątkiem krótkich przerw, kiedy zabiera głos w dyskusji.
Awatar użytkownika
witch75
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 183
Rejestracja: 20 cze 2005, o 00:00
Lokalizacja: UK

Re: Aborcja Anki Zawadzkiej - jestem w rozpaczy

Post autor: witch75 » 8 sty 2014, o 21:27

A ja całkowicie popieram zdanie foremki Odbicie. Być może to co robi Anka i inne działaczki jest kontrowersyjne, ale jak inaczej wstrząsnąć społeczeństwem, politykami i decydentami? Ile razy można grzecznie prosić o wysłuchanie? Głos kobiet od wielu lat jest ignorowany, zagłuszany, przekrzykiwany grzmiącym głosem z ambony albo z prawicy - i to jest za przeproszeniem totalitaryzm, narzucanie innym własnych przekonań czy zasad. To co robią aktywistki to w moim odczuciu jest już jakiś głos rozpaczy, bo ile razy można grochem o ścianę?? Każda kobieta powinna mieć PRAWO DO WYBORU, do podejmowania AUTONOMICZNEJ DECYZJI, niezależnie od statusu społecznego czy stanu konta w tak trudnych momentach życia. Aktywistki wybrały taką formę walki, bo muszą walczyć z takim a nie innym wrogiem - głuchym, nietolerancyjnym, zadufanym w swoich zaściankowych przekonaniach, fanatycznym, pełnym hipokryzji. I ja mogę być im tylko wdzięczna, że mają odwagę, by to robić, narażać się na nienawiść, w imię jakiegoś ogólnego dobra i przemian społecznych.
Kto stoi w miejscu, ten się cofa. Choć czasem trzeba zrobić krok w tył, by potem pójść do przodu. Ważne, by nie stać w miejscu.
any_one
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 193
Rejestracja: 4 gru 2012, o 08:32

Re: Aborcja Anki Zawadzkiej - jestem w rozpaczy

Post autor: any_one » 8 sty 2014, o 21:34

witch75 pisze:To co robią aktywistki to w moim odczuciu jest już jakiś głos rozpaczy, bo ile razy można grochem o ścianę?? Każda kobieta powinna mieć PRAWO DO WYBORU, do podejmowania AUTONOMICZNEJ DECYZJI, niezależnie od statusu społecznego czy stanu konta w tak trudnych momentach życia.
Ale jakim wyborem??? Jak już kobieta zajdzie w ciąże to ma wybierać czy urodzi czy nie??? Niech wybiera wcześniej. Antykoncepcja ile daje % możliwości wpadki, 1-2? I o to cała afera :roll: Dlaczego nie ma takiego głosu rozpaczy feministek o zasiłki pielęgnacyjne, o uznanie urlopów wychowawczych jako formy pracy wraz z opłacanymi przez państwo składkami itp.
Człowiek jest istotą rozumną, i taką pozostaje do śmierci, z wyjątkiem krótkich przerw, kiedy zabiera głos w dyskusji.
odbicie
super forma
super forma
Posty: 1364
Rejestracja: 29 cze 2010, o 15:13

Re: Aborcja Anki Zawadzkiej - jestem w rozpaczy

Post autor: odbicie » 8 sty 2014, o 21:42

any_one pisze:ale wiesz jak się zachowujesz...identycznie jak kościelne dewoty.
O rzesz fuck! Zrównać mnie z czymś takim… Gdy ja anty w tej materii? :twisted:
Widzą, jaki ich kapłan grzeszny, ale złego słowa powiedzieć nie dadzą i ślepo będą go bronić. Ty zachowujesz się podobnie. Naprawdę wątpię by wszystko co się dzieje było po Twojej myśli, a jednak będziesz popierać dla idei.
Any_one – tym sposobem zakładasz, że moja wypowiedz wynikiem przynależenia do czegoś?
I dalej – czyż ja w wyważony sposób nie wypowiadam się – ledwie tylko sygnalizując, jaki radykalizm przez Was przemawia?

Jakżeby to było – gdyby jeden ton – Wasze słowa stanowić miały o tym, co tutaj? W obliczu pewnych przekonań, jakie prezentujecie?
No, pewne sprawy już wyjaśniłam – więc i powtarzać się nie będę.
A podejść do taktyki (ocenić ją), jaką stosują strony – też trzeba umieć – i wnioski wyciągać nie tylko takie, jakie Wy wyciągacie.
Awatar użytkownika
witch75
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 183
Rejestracja: 20 cze 2005, o 00:00
Lokalizacja: UK

Re: Aborcja Anki Zawadzkiej - jestem w rozpaczy

Post autor: witch75 » 8 sty 2014, o 21:44

Oczywiście, zgadzam się, kobiety powinny powinny być bardziej odpowiedzialne, myśleć o konsekwencjach, nie traktować aborcji jako łatwego środka na pozbycie się "poimprezowego problemu". Tylko nie zapominajmy, że w Polsce antykoncepcja nie jest dostępna wszędzie i dla każdej- to jest problem. Poza tym nie zapominajmy, że niechciane dzieci to nie tylko "wpadki" - czasem trzeba podjąć decyzję o aborcji z powodów zdrowotnych, losowych, życiowych, nagłych jakiś dramatów, które mogą pojawić się z dnia na dzień w życiu każdej kobiety, dla których podjęcie takiej decyzji na pewno nie jest łatwe, ale mimo wszystko powinny mieć prawo do jej podjęcia. Tak, oczywiście, Polki powinny mieć pomoc materialną i społeczną, powinny zarabiać tyle, by im ciąża nie ciążyła, itp. Ale póki co chyba się na takie zmiany nie zanosi, to po pierwsze, a po drugie - nawet gdyby Polska była krajem bogatym i wysoko rozwiniętym, to i tak kobiety powinny mieć prawo do decydowania o swoim życiu!
Kto stoi w miejscu, ten się cofa. Choć czasem trzeba zrobić krok w tył, by potem pójść do przodu. Ważne, by nie stać w miejscu.
Awatar użytkownika
witch75
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 183
Rejestracja: 20 cze 2005, o 00:00
Lokalizacja: UK

Re: Aborcja Anki Zawadzkiej - jestem w rozpaczy

Post autor: witch75 » 8 sty 2014, o 21:46

Bo póki co, to o żuciu kobiet, ich ciałach, decydują księża lub politycy. I to jest absurd.
Kto stoi w miejscu, ten się cofa. Choć czasem trzeba zrobić krok w tył, by potem pójść do przodu. Ważne, by nie stać w miejscu.
Awatar użytkownika
witch75
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 183
Rejestracja: 20 cze 2005, o 00:00
Lokalizacja: UK

Re: Aborcja Anki Zawadzkiej - jestem w rozpaczy

Post autor: witch75 » 8 sty 2014, o 21:47

* życiu.
Kto stoi w miejscu, ten się cofa. Choć czasem trzeba zrobić krok w tył, by potem pójść do przodu. Ważne, by nie stać w miejscu.
any_one
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 193
Rejestracja: 4 gru 2012, o 08:32

Re: Aborcja Anki Zawadzkiej - jestem w rozpaczy

Post autor: any_one » 8 sty 2014, o 21:47

odbicie pisze: O rzesz fuck! Zrównać mnie z czymś takim… Gdy ja anty w tej materii? :twisted:
Wiedziałam, że takie porównanie zrozumiesz :-P
Nie tylko w tej materii jesteś anty. Ty jesteś anty any_one :wink:
Człowiek jest istotą rozumną, i taką pozostaje do śmierci, z wyjątkiem krótkich przerw, kiedy zabiera głos w dyskusji.
any_one
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 193
Rejestracja: 4 gru 2012, o 08:32

Re: Aborcja Anki Zawadzkiej - jestem w rozpaczy

Post autor: any_one » 8 sty 2014, o 21:53

witch75 pisze:Bo póki co, to o żuciu kobiet, ich ciałach, decydują księża lub politycy. I to jest absurd.
no proszę Cię. A tak trąbią, że za komuny aborcja była na porządku dziennym, a cały dewotyzm z tamtego pokolenia. To tylko puste hasła, bo jak może sama zauważyłaś chodzenie do kościoła i niby "wiara" nijak mają się do życia Polaków. Do kościoła chodzą a swoje i tak robią.
Nigdy nie powiedziałam aborcji NIE. Obecna ustawa jest wystarczająca tylko należy ją respektować. U nas jest tendencja do tworzenia ustaw i nakładania nowego prawa, ale nie do jego egzekwowania. Przykład pierwszy z brzegu: aktualna debata o zaostrzeniu kar wobec pijanych kierowców. Zamiast usprawnić system to kary się zaostrza.
Tu też nie chodzi o to by była wolność w decydowaniu o aborcji, tylko by była dostępna wtedy, kiedy jest uzasadniona, bo inaczej, jak to zwykle z ludźmi bywa, nadmiar wolności zostanie moralnie i etycznie wypaczony.
Człowiek jest istotą rozumną, i taką pozostaje do śmierci, z wyjątkiem krótkich przerw, kiedy zabiera głos w dyskusji.
Awatar użytkownika
witch75
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 183
Rejestracja: 20 cze 2005, o 00:00
Lokalizacja: UK

Re: Aborcja Anki Zawadzkiej - jestem w rozpaczy

Post autor: witch75 » 8 sty 2014, o 22:15

A moim zdaniem obowiązująca ustawa to kpina, a jeszcze większą kpiną jest brak jej egzekwowania, to ustawa tylko na papierze, w rzeczywistości to poniżająca procedura, która i tak nie musi się skończyć wynikiem pozytywnym, czyli zgodą na aborcję - kobieta prosi, chodzi, przedstawia papierki, spowiada się ze swojego stanu zdrowia, czy sytuacji życiowej. Wcale się nie dziwię, że podziemie aborcyjne kwitnie, i kobiety robią to często w warunkach zagrażających ich życiu. I to ma być środek Europy? I to ma być część UE? Kpina! Tak, oczywiście, każdy kij ma dwa końce, aborcja ułatwi życie kobietom będącym w ciężkiej sytuacji życiowej, a z drugiej strony otworzy możliwości pozbycia się problemu dla tych nieodpowiedzialnych. Ale taka jest cena, tak jest ze wszystkim sprawami - ale mimo wszystko nie mamy prawa decydować za innych, ani ich umoralniać, to powinien być wybór jednostki, każda kobieta powinna mieć prawo do godnego życia czyli do między innymi decydowania o swoim ciele i tym co się z nim dzieje. Cóż, są ludzie głupi i mądrzy, odpowiedzialni i nieodpowiedzialni, ale na to się już nic nie poradzi, a nie wolno karać i ograniczać tych odpowiedzialnych za głupotę innych.
Kto stoi w miejscu, ten się cofa. Choć czasem trzeba zrobić krok w tył, by potem pójść do przodu. Ważne, by nie stać w miejscu.
Awatar użytkownika
witch75
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 183
Rejestracja: 20 cze 2005, o 00:00
Lokalizacja: UK

Re: Aborcja Anki Zawadzkiej - jestem w rozpaczy

Post autor: witch75 » 8 sty 2014, o 22:18

any_one pisze: Zamiast usprawnić system to kary się zaostrza.
No ale właśnie o to walczą aktywistki! Są przeciwko zaostrzaniu, karaniu kobiet, mówią o usprawnieniu systemu!
Kto stoi w miejscu, ten się cofa. Choć czasem trzeba zrobić krok w tył, by potem pójść do przodu. Ważne, by nie stać w miejscu.
odbicie
super forma
super forma
Posty: 1364
Rejestracja: 29 cze 2010, o 15:13

Re: Aborcja Anki Zawadzkiej - jestem w rozpaczy

Post autor: odbicie » 8 sty 2014, o 22:34

Witch75 - właśnie :)
any_one pisze: Nie tylko w tej materii jesteś anty. Ty jesteś anty any_one :wink:
Cóż, nie zgadzamy się w odbiorze pewnych spraw – nic na to nie poradzę. :wink:
A tak trąbią, że za komuny aborcja była na porządku dziennym, a cały dewotyzm z tamtego pokolenia.
Wybacz – zrozumieć to byłoby warto – a nie rzucić po prostu tekstem.
Ty chyba nie rozumiesz na co dzisiejsze „elity” polityczne, kościelne mogą sobie pozwolić.
I chyba warto brać pod uwagę to, że początek akcji Bratkowskiej, czy Zawadzkiej i reszty to wynik – koniec z cierpliwością dla stałego pchania się oknami i drzwiami moralistów kościelnych – projekt zaostrzenia kar za przerywanie ciąży, nad którym „nieoficjalnie” pracowało grono Komisji Kodyfikacyjnej coś Ci mówi? Od takich rzeczy się zaczyna – 20 lat temu tego nie było, lobby ze strony kościoła, które trafia wciąż na podatny grunt – doprowadziło do sytuacji, że trzeba się bać, aby Polska nie stała się jakąś wersją któregoś z arabskich krajów.
ulrikam
super forma
super forma
Posty: 1064
Rejestracja: 22 lis 2012, o 22:15

Re: Aborcja Anki Zawadzkiej - jestem w rozpaczy

Post autor: ulrikam » 8 sty 2014, o 22:53

taaa ? a adekwatnym argumentem przeciwko zaostrzaniu i karaniu jest publiczne robienie sobie totalnych jaj z ciąży i aborcji ?
" a zrobię sobie aborcję ..żeby było śmiesznej w wigilię a druga aaa w trzech króli - żeby było śmieszniej, a kolejne - a w boże ciało żeby było śmieszniej ..a potem żeby było śmieszniej będziemy se te zygotki i płodziki ...no nie wiem ? może nowocześnie i radośnie konsumować..?
już to wystarczy
żeby zdyskwalifikować całą tę żenującą hucpę i zakwalifikować jako nędzną prowokacyjkę na poziomie cycków szmatławych aktywistek ..nie - niżej ..w końcu cycki nie szkodzą, a patrzyć jak się nie podobają nie trzeba
ok odpuszczam szmatkom cycki :wink:

a teraz tak - to nie kościół ani prawica decyduje o prawie do stanowienia kobiet swoich ciążach i porodach ..posłowie prawicy
( oczywiście pod wpływem swojego religijnego światopoglądu i stanowiska kościoła, i oczywiście interesów , mając święte
i demokratyczne prawo do posiadania swojego zdania na temat ) robią projekty ustaw itp ..ale to większość sejmowa decyduje o ich wejściu w życie ...tu nie ma żadnej dyktatury kościoła i prawicy ..po prostu zróbcie sobie większość sejmową , która demokratycznie przegłosuje projekt wolnego dostępu do aborcji na życzenie ..no proszę bardzo ..czekamy
p Bratkowska i Zawadzka maja tu g..no do gadania !sorry po jednym , równoważnym z biskupem i kardynałem głosie wyborczym
niestety .. metody kampanii wyborczej zaprezentowane przez panie B i Z są kontrskuteczne !bo np obrażają inteligencję przeciętnej Polki, bo obrażają rozumienie praworządności i demokracji
twojaczarna
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 20
Rejestracja: 26 lut 2012, o 18:42

Re: Aborcja Anki Zawadzkiej - jestem w rozpaczy

Post autor: twojaczarna » 9 sty 2014, o 04:49

Hej, jestem redaktorką codziennika feministycznego i właśnie pisze artykuł do Repliki, którego głównym tematem ma być stosunek lesbijek do aborcji i feminizmu jako takiego. Będę starala sie odpowiedzieć m.in. na pytanie, jak walka o prawa reprodukcyjne kobiet może przysluzyc się lesbijkom. Wszystko oczywiście w kontekście ostatniej akcji facebookowej - czyli dokładnie to, o czym rozmawiacie.

Bardzo wyraźnie rysujecie podzial na „my” i „one” (czyli feministki). Staram się nie podchodzić do tego emocjonalnie, ale jest to trudne, ponieważ sama jestem jednocześnie lesbijka i feministka i do tej pory nie zdawałam sobie sprawy, ze istnieją aż tak głębokie podziały.

Zadaje sobie pare pytan, ale jako lesbijka-feministka jestem nieobiektywna, wiec pytam Was, lesbijki-antyfeministki.
1. Czy zgadzacie się z teza, ze jako lesbijek prawa reprodukcyjne (przerywanie ciazy) Was po prostu nie dotycza, wiec nie warto się nimi przejmować?
2. Jaki jest Wasz stosunek do kobiet przerywających ciaze. Czy nazwalybyscie ja „morderczynią dzieci”? Czy wg Was powinna się wstydzić swojego wyboru i mowic o nim wyłącznie w kategorii przykrego doświadczenia/traumy? Czy uważacie, ze za dokonanie aborcji powinna isc do wiezienia? Jeśli tak to jaka kara bylaby stosowna – 5 lat, czy może 25, jak za zabicie człowieka?
3. Czy uważacie status Anny Zawadzkiej za „chwalenie się”? Czy pomyslalyscie, ze rzeczywiście jest w ciazy, czy może od początku zdajecie sobie sprawę z politycznego aspektu akcji? Jeśli tak to jaka wg Was miała być jego wymowa.
4. Teraz o samym feminizmie. Czy wg. Was feminizm jest lesbijkom potrzebny/był potrzebny w przeszlosci, teraz już nie jest/jest zupełnie niepotrzebny, wręcz szkodzi.

Mam nadzieje, ze dyskusja się rozwinie, pewnie niektóre pytania/watki wyjda w trakcie. Przepraszam za brak polskich znakow momentami (awaria klawiatury).
any_one
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 193
Rejestracja: 4 gru 2012, o 08:32

Re: Aborcja Anki Zawadzkiej - jestem w rozpaczy

Post autor: any_one » 9 sty 2014, o 08:31

witch75 pisze:A moim zdaniem obowiązująca ustawa to kpina, a jeszcze większą kpiną jest brak jej egzekwowania, to ustawa tylko na papierze, w rzeczywistości to poniżająca procedura, która i tak nie musi się skończyć wynikiem pozytywnym, czyli zgodą na aborcję - kobieta prosi, chodzi, przedstawia papierki, spowiada się ze swojego stanu zdrowia, czy sytuacji życiowej.
Witch kpiną jest nasza służba zdrowia w ogóle. Poniżanie pacjenta, traktowanie go jako tylko źródło dochodu dla siebie plus do tego idiotyczna biurokracja dotyczy nie tylko aborcji, ale całej służby zdrowia. I powiem Ci, że nie obwiniam za to państwo i jego ustawodawstwo, ale to jest wina ludzi, którzy tam pracują, braku jakiekolwiek empatii z ich strony i traktowania tego zawodu jako służby. Ta praca powinna być pacjento-centryczna a jest pieniężno-centryczna.

witch75 pisze:Tak, oczywiście, każdy kij ma dwa końce, aborcja ułatwi życie kobietom będącym w ciężkiej sytuacji życiowej, a z drugiej strony otworzy możliwości pozbycia się problemu dla tych nieodpowiedzialnych. Ale taka jest cena [...] Cóż, są ludzie głupi i mądrzy, odpowiedzialni i nieodpowiedzialni, ale na to się już nic nie poradzi, a nie wolno karać i ograniczać tych odpowiedzialnych za głupotę innych.
Nie, nie, nie. Nie można poświęcać jednostek dla ogółu. Tą ceną jest możliwe życie. I własnie trzeba chronić te życie, kiedy powołuje je głupi i nieodpowiedzialny. Szczycimy się rozwojem cywilizacyjnym i zamiast dążyć do ochrony życia, walczy się o prawo do zabijania nienarodzonych. To nie jest postęp, to jest gorzej niż w średniowieczu. Postępem cywilizacyjnym nie można uznać faktu, że aborcji dokonuje się jawnie i humanitarnych warunkach.

Liberalizm, którym tak świat się posiłkuje jest tylko utopijną teorią. Nikt nie wspomina o tym, że liberalizm zakłada pewne wymogi by mógł być spełniony, m. in. wysoką inteligencję jednostki, w tym emocjonalną, empatię, uczciwość, dążenie do dobra wspólnego itd. Po to od zarania dziejów tworzone są prawa, by ograniczać wolność właśnie tych głupich i nieodpowiedzialnych jednostek, którzy nie są wyposażeni w mechanizmy do etycznego korzystania z wolności.

Pomyśl sobie dla kogo jest aborcja. Kobieta dojrzała, której przydarzyła się ciąża czy to jest w luźnym związku czy związku małżeńskim naprawdę głęboko się zastanowi zanim podejmie jakieś kroki. I dam głowę uciąć, że pojedyncze jednostki wybrałyby aborcję. Ciągle mówimy o przypadkach aborcji bez przeciwwskazań medycznych odnośnie płodu czy zdrowia matki, ani o przypadkach ciąży z gwałtu. Mówimy o zdrowych matkach i zdrowych płodach.
Więcej po aborcję sięgnie kobiet młodych, kobiet w wieku szkolnym czy studentek. Dlaczego? Ze strachu. To jest rewolucja w ich życiu, na którą nie są przygotowane. Coś co nagle burzy ich plany. Nie są na to przygotowane, więc się boją jak to będzie. I ten strach pcha do aborcji.
Ale naprawdę pomyślmy chwilę o skutkach. Młoda dziewczyna zrobi to pod wpływem strachu...tylko większość takich kobiet w pewnym momencie swojego życia będzie chciało mieć potomka. Niektórzy twierdzą, że mitem jest trauma poaborcyjna. Ja jednak się z tym nie zgadzam, bo wiem jakim cieniem na psychice kobiety kładzie się samoistne poronienie i żadna kobieta, która to przeżyła nigdy nie zapomina, a co mówić, gdy świadomie decyduje się na zabicie swojego dziecka. Czy kiedy urodzi następne to patrząc na nie (naprawdę) nie będzie się zastanawiać nad tym, jakie byłoby jej zabite dziecko. Ta trauma nie dotyczy tylko kobiety, ale również odnosi się do mężczyzn, o których zapominamy, bo uważamy, że jak my rodzimy i nosimy w sobie dziecko, to tylko my możemy decydować o tym, co będzie działo się z naszym ciałem.
Trzeba chronić nie tylko nienarodzone dzieci, ale także kobiety przed samymi sobie.

A co będzie, jeśli w tym gronie znajdą się kobiety, które będą zachowywać się jak gapowicze w autobusach. Nie będą myśleć o zabezpieczeniu, a jak w końcu złapią ciążę, to ją usuną i tak do następnego razu. Nie można do tego dopuścić.
Nie można stawiać wyżej własnych potrzeb, własnego ciała nad nowe życie. My w ten sam sposób powstaliśmy i dano nam szansę żyć. Jak można świadomie tej szansy odmawiać innym, których powołujemy do życia w naszym własnym ciele.
Ciekawe co by kobieta powiedziała temu nienarodzonemu dziecku, gdyby miała możliwość konfrontacji z nim. Czy by powiedziała, że ważniejsza była dla niej jej wolność i jej ciało, czy raczej wtedy by zapłakała.

odbicie pisze:
I chyba warto brać pod uwagę to, że początek akcji Bratkowskiej, czy Zawadzkiej i reszty to wynik – koniec z cierpliwością dla stałego pchania się oknami i drzwiami moralistów kościelnych – projekt zaostrzenia kar za przerywanie ciąży, nad którym „nieoficjalnie” pracowało grono Komisji Kodyfikacyjnej coś Ci mówi? Od takich rzeczy się zaczyna – 20 lat temu tego nie było, lobby ze strony kościoła, które trafia wciąż na podatny grunt
Odbicie to nie politycy, ani lobby kościoła. Ludzie są przeciwko dobrowolnej aborcji. To nie są ani kwestie polityczne ani religijne. Dziecko, szczególnie to nowo narodzone, uzależnione w pełni od dorosłych to dla człowieka bez względu na płeć "świętość" tu na ziemi. Kiedy tak nie jest, to jest to wynik zaburzeń w mózgu.

I boję się własnie tego, że przepisy nie będą liberalizowane, a wręcz radykalizowane. Takie akcje tylko ku temu sprzyjają.
Całe wystąpienie p. B i kolejne pochodne akcje wzbudzają w ludziach obawę, że mogą faktycznie ziścić się te facebookowe symboliczne akcje. I społeczeństwo bardziej będzie skłonne do zaostrzenia przepisów niż do ich rozluźnienia. To jest woda na młyn. Zauważ, że wiele osób nawet o liberalnych, lewackich, feministycznych poglądach w kwestiach aborcji wypowiada się delikatnie i zachowawczo. Bo jest to temat delikatny i trudny i nie wypada go w ten happeningowy sposób trywializować.
Aborcja to moralna i etyczna granica dla większości ludzi.
Człowiek jest istotą rozumną, i taką pozostaje do śmierci, z wyjątkiem krótkich przerw, kiedy zabiera głos w dyskusji.
any_one
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 193
Rejestracja: 4 gru 2012, o 08:32

Re: Aborcja Anki Zawadzkiej - jestem w rozpaczy

Post autor: any_one » 9 sty 2014, o 09:49

twojaczarna pisze: Bardzo wyraźnie rysujecie podzial na „my” i „one” (czyli feministki). Staram się nie podchodzić do tego emocjonalnie, ale jest to trudne, ponieważ sama jestem jednocześnie lesbijka i feministka i do tej pory nie zdawałam sobie sprawy, ze istnieją aż tak głębokie podziały.
Tia..już widzę kolejny ideologicznie skrzywiony artykuł.
Od razu narzuciłaś swoją tezę, że jak feministka to mamy ideologiczny obowiązek popierać każdy pogląd i każde działanie. Feminizm nie jest jednorodnym tworem, tylko zlepkiem różnorakich płaszczyzn od ekonomicznych poprzez społeczne do obyczajowych. Feminizm stawia w centrum swoich działań kobietę. Ja też podzielam tę postawę, tylko na kwestię kobiece można patrzeć z różnej perspektywy. Feminizm nie narzuca jednej słusznej linii. Każdy z nas jest indywidualnością z własnym zbiorem poglądów i doświadczeń.

To, że "my" nie popieramy akcji, jakie podejmują "one", to nie znaczy, że "my", a konkretnie "ja" nie jestem feministką, a "one" nimi są. Błąd. Jestem taką samą feministką jak "one", ale nie popieram ich działań w kwestii aborcji. Inaczej patrzę na potrzeby kobiet i na skutki dobrowolności aborcji, niż "one". Moje rozważania również koncertują się na kobiecie, ale nie zapominam o ochronie poczętego życia. Nie można zrzucać odpowiedzialności za coś, co wynika z naszych działań. Dziecko nie zostaje nam dane, to kobieta wraz z mężczyzną powołuje je do życia. W tej kwestii głos ma matka jak i ojciec, tylko zapominamy, że rośnie nowy człowiek, którego głos trzeba brać również pod uwagę. Za niego mówi całe społeczeństwo.
Będę starala sie odpowiedzieć m.in. na pytanie, jak walka o prawa reprodukcyjne kobiet może przysluzyc się lesbijkom. Wszystko oczywiście w kontekście ostatniej akcji facebookowej - czyli dokładnie to, o czym rozmawiacie.
Mam ochotę aż przekląć. To ta walka jest o co...o to by komuś do czegoś się przysłużyła. Każdy ma czerpać dla siebie jak ze studni. Walka jest o "coś" konkretnego, dla "kogoś" konkretnego. Tu walka jest o dobrowolną aborcję dla kobiet.
Co do tego ma lesbijstwo.
Właśnie pokazałaś, że Ciebie nie interesuje kwestia tych kobiet, ale sama sprawa i to co korzystnego może wyniknąć z niej dla Ciebie indywidualnie i ewentualnie co może skapnąć dla środowiska, które reprezentujesz.
I o to własnie chodzi, że w tych "walkach" zapomina się o kobietach w imieniu, których się walczy. One nie są ważne. Istotna jest idea i to jak ją można wykorzystać do własnych celów.

Zadaje sobie pare pytan, ale jako lesbijka-feministka jestem nieobiektywna, wiec pytam Was, lesbijki-antyfeministki.
1. Czy zgadzacie się z teza, ze jako lesbijek prawa reprodukcyjne (przerywanie ciazy) Was po prostu nie dotycza, wiec nie warto się nimi przejmować?
2. Jaki jest Wasz stosunek do kobiet przerywających ciaze. Czy nazwalybyscie ja „morderczynią dzieci”? Czy wg Was powinna się wstydzić swojego wyboru i mowic o nim wyłącznie w kategorii przykrego doświadczenia/traumy? Czy uważacie, ze za dokonanie aborcji powinna isc do wiezienia? Jeśli tak to jaka kara bylaby stosowna – 5 lat, czy może 25, jak za zabicie człowieka?
3. Czy uważacie status Anny Zawadzkiej za „chwalenie się”? Czy pomyslalyscie, ze rzeczywiście jest w ciazy, czy może od początku zdajecie sobie sprawę z politycznego aspektu akcji? Jeśli tak to jaka wg Was miała być jego wymowa.
4. Teraz o samym feminizmie. Czy wg. Was feminizm jest lesbijkom potrzebny/był potrzebny w przeszlosci, teraz już nie jest/jest zupełnie niepotrzebny, wręcz szkodzi.
Ad. 1. Jak najbardziej dotyczy. Nie jest ważne czy jestem kobietą, czy jestem lesbijką, czy mam dzieci, czy je będę miała czy nie. Ta kwestia dotyczy wszystkich. Kobiet i mężczyzn. Nie ma spraw, które dotyczą wybiórczych jednostek i nie mają wpływu na innych.

Ad.2. Rozumiem, że dyskutujemy o aborcji, której nie obejmuje obecna ustawa, czyli o dobrowolności przerywania ciąży bez przeciwwskazań medycznych i nie będącej wynikiem gwałtu.

NIE, nigdy nie nazwałabym nikogo "morderczynią dzieci". Nawet kobiet rzeczywistych morderczyń dzieci narodzonych nigdy tak nie nazywam. Tu nie chodzi o to, by komuś przypisać epitet, nałożyć łatkę i wrzucić do wspólnego kosza. Każda kobieta podejmuje działania z określonych przyczyn. Bardziej pochylam się nad tym, co ją do tego skłoniło. Próbuję ją zrozumieć. Mogę czegoś nie akceptować, ale to nie daje mi prawa by kogoś potępiać. Nie jestem tym kimś i nie mogę patrzeć na kogoś swoją miarą. Chodzi o to by poznawać przyczyny i im przeciwdziałać, by minimalizować ilość aborcji.

Co to zapytanie czy powinna się wstydzić i mówić o tym w kategorii przykrego doświadczenia/traumy.
Wybacz, ale spłycasz problem. To nie jest cudowne doświadczenie. Ono jest przykre, tylko jedna kobieta się z niego łatwo otrząśnie, dla innej będzie traumą. Każdej jednak pozostawi ślad. Możemy temu głośno zaprzeczać, ale ślad w psychice i tak zostanie i nie musi dać o sobie szybko znać, ono może kiełkować przez lata, a jego ujście też może być różne w zależności od kobiety. Ten ślad pozostaje też w mężczyznach, a o nich się kompletnie zapomina.

Nie ma jednego ogólnie przyjętego schematu zachowania się po aborcji. Nie można narzucić kobiecie jak powinna reagować. To kwestia indywidualna. Cóż ja mogę sądzić, co powinna a czego nie powinna. Jedna będzie nosić to całe życie w sobie, inna będzie starała się "rozgadać" tę kwestię, by umniejszyć jej znaczenie, by zagłuszyć poczucie winy, by zrzucić odpowiedzialność z siebie itp. O to chodzi, by nie wmawiać kobietom co powinny czuć. Każdej uczucia trzeba szanować i pozwolić jej na ich przeżywanie po swojemu.

Więzienie dla kogo? Dla kobiety...tylko? A gdzie ojciec dziecka. On tak samo dokonuje aborcji jak i matka. Odpowiedzialność jest wspólna.
Nie, aborcja nie powinna podlegać każe więzienia. To są dylematy etyczno-moralne, a nie z dziedziny prawa karnego. Gdyby do tego weszło prawo, to do zbyt wielu mogłoby dojść nadużyć. Najpierw trzeba by precyzyjnie zdefiniować pojęcie aborcji, bardzo szczelnym i hermetycznym językiem prawnym, który nie pozwoliłby na jakakolwiek dowolność interpretacji. Tylko proszę spojrzeć. Jedna aborcja a trzech więźniów: matka, ojciec i lekarz, a może dodatkowo jeszcze personel medyczny, który również pośrednio jest współwinny. To by było kuriozum.

Ad.3. Jak poświęcisz trochę czasu i przeczytasz moje poprzednie wpisy to będziesz wiedziała co ja o tym myślę. Nie nazwę tego "chwaleniem się" ale głupotą. Naprawdę głupotą. Już napisałam te słowa, ale nawet w prowokacji wymagam określonego poziomu zachowania. Dobra prowokacja to ta, która nie pozostawia możliwości kontrargumentacji. A tu jest jedna wielka hucpa.

Bije śmiesznością, gdy nawet w Twoim/Waszym Codzienniku widzę screeny z fb kobiet popierających akcję, a wśród nich przodują lesbijki. Jakby nie patrzeć najmniej zainteresowana podgrupa wśród kobiet :wink:
Tak jak wcześniej powiedziałam, sprawa dotyczy nas wszystkich, ale dla dobrego PRu, lesbijki nie mogą być tą najzacieklej walczącą grupą, bo cała sprawa staje się groteskowa.

Ad.4. Feminizm dotyczy wszystkich kobiet bez względu na orientację. Moje lesbijstwo nie zrównało mnie w prawach i obowiązkach z mężczyznami. :roll: Mądrze kierowany i wprowadzany ruch feministyczny potrzebny jest każdej kobiecie.
Człowiek jest istotą rozumną, i taką pozostaje do śmierci, z wyjątkiem krótkich przerw, kiedy zabiera głos w dyskusji.
any_one
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 193
Rejestracja: 4 gru 2012, o 08:32

Re: Aborcja Anki Zawadzkiej - jestem w rozpaczy

Post autor: any_one » 9 sty 2014, o 10:12

twojaczarna pisze:pisze artykuł do Repliki
Zapomniałam dodać oczywistą oczywistość. NIE ŻYCZĘ SOBIE CYTOWANIA.
Mam na oku Codziennik i teraz będę śledzić Replikę, więc...proszę uszanować moją prośbę, bo się pogniewamy :wink:
Człowiek jest istotą rozumną, i taką pozostaje do śmierci, z wyjątkiem krótkich przerw, kiedy zabiera głos w dyskusji.
odbicie
super forma
super forma
Posty: 1364
Rejestracja: 29 cze 2010, o 15:13

Re: Aborcja Anki Zawadzkiej - jestem w rozpaczy

Post autor: odbicie » 9 sty 2014, o 11:37

twojaczarna pisze: Bardzo wyraźnie rysujecie podzial na „my” i „one” (czyli feministki). Staram się nie podchodzić do tego emocjonalnie, ale jest to trudne, ponieważ sama jestem jednocześnie lesbijka i feministka i do tej pory nie zdawałam sobie sprawy, ze istnieją aż tak głębokie podziały.
Ja bym do tego nie przywiązywała aż tak dużej wagi. To że z danej wypowiedzi nie wynika jasno że ktoś deklaruje się jako feministka, nie oznacza, że nie ma zbieżnych poglądów na pewne tematy z dużą częścią jawnych feministek. Sam fakt, że osoby nieheteronormatywne nie mają do czegoś dostępu, a jeszcze wśród nich są kobiety – chcąc nie chcąc stawia je w rzędzie wykluczanych, ograniczanych w dostępie do czegoś – czyli znajdują się w grupie osób, które podchodzą pod określone kryteria, jakie wpasowują się w wolnościowe czy równościowe hasła, głoszone przez feministki.
Poza tym występuje tutaj pewnie podobna taktyka, może nieuświadomiona – jak w świecie hetero – chcę równouprawnienia, dostępu do czegoś co na razie mi się ogranicza w imię patriarchalnego widzimisię – ale „nie chcę” być utożsamiana z… Dlaczego? Może wynika to z potrzeby założenia, że samo bycie człowiekiem, czy kobietą winno wystarczać aby muc głosić określone hasła, i etykietowanie się dodatkowo np. mianem feministka – denerwuje. No ale skoro bywa że w danym historycznym momencie, trzeba wejść na barykady – to i słowa: rewolucjonistka, bojowniczka, czy nawet żołnierka trzeba przyswoić, uznać je… A że ktoś nie chce, boi się, wstydzi?

Zadaje sobie pare pytan, ale jako lesbijka-feministka jestem nieobiektywna, wiec pytam Was, lesbijki-antyfeministki.
Nie zakładaj że osoby wypowiadające się tutaj to wyłącznie antyfeministki. Ostatecznie zwracasz się ogólnie – więc wywnioskować można, że zakładasz, że z takimi masz wyłącznie do czynienia. Jeśli nawet nie – nie wiem czy moja wypowiedź będzie miała tutaj znaczenie – bo sama uznaję się za feministkę, niezależnie od tego, że nie wszystko mi odpowiada, czy że często mogę wystąpić z krytycznym nastawieniem.
1. Czy zgadzacie się z teza, ze jako lesbijek prawa reprodukcyjne (przerywanie ciazy) Was po prostu nie dotycza, wiec nie warto się nimi przejmować?
Pytanie kto stawia taką tezę?
Absurdalne jest zakładać że coś nie dotyczy lesbijki, biorąc pod uwagę to że może w swym życiu doświadczyć tego – co doświadcza przykładowa kobieta hetero czy bi. Nawet jeśli odniesiemy się do incydentu: któraś spróbowała z mężczyzną, któraś została zgwałcona… Więc odpowiedź musi iść w kierunku – lesbijka to w końcu kobieta, a lesbijka to w końcu ktoś, kto biologicznie nie różni się od heteryczki czy bi. Jej doświadczenia seksualne mogą być różne, a bycie lesbijką nie wyklucza kontaktu intymnego z mężczyzną – na co może mieć wpływ bardzo wiele rzeczy.

2. Jaki jest Wasz stosunek do kobiet przerywających ciaze. Czy nazwalybyscie ja „morderczynią dzieci”? Czy wg Was powinna się wstydzić swojego wyboru i mowic o nim wyłącznie w kategorii przykrego doświadczenia/traumy? Czy uważacie, ze za dokonanie aborcji powinna isc do wiezienia? Jeśli tak to jaka kara bylaby stosowna – 5 lat, czy może 25, jak za zabicie człowieka?
Zakładasz, że wchodzisz w środowisko na tyle radykalne w swym nastawieniu – iż zasadne jest wyjść do niego od razu z tekstem: „Czy nazwałybyście ją morderczynią dzieci”. Jak myślisz – jak można to ocenić? Tym bardziej, że środowisko lesbijek ze względu na swój status na tle ogółu społeczeństwa na pewno nie jest i nie może być tak radykalny – jak przykładowa społeczność heteroseksualna. Przesadziłaś.

Dalej zakładasz – że całe środowisko lesbijek preferuje używać sformułowania „dziecko” w odniesieniu do zygoty, zarodka – skąd to przekonanie? Obarczone jest to tym – że sama występujesz w roli tej – która pochodzi ze środowiska aktywnego feminizmu?
Masz tutaj trochę dziwne podejście – zadając kolejne pytania. I nie wyróżniasz – co tutaj jest bardzo istotne – etapu ciąży. Bo czym jest płód w 8 miesiącu, a zarodek w 2 tygodniu? Człowiek może mieć różne nastawienie do tego, co nazywa się ciąża. A niewiedza, ideologiczne przekonanie przyczyniają się do budowania pewnej postawy.


3. Czy uważacie status Anny Zawadzkiej za „chwalenie się”? Czy pomyslalyscie, ze rzeczywiście jest w ciazy, czy może od początku zdajecie sobie sprawę z politycznego aspektu akcji? Jeśli tak to jaka wg Was miała być jego wymowa.
Po pierwsze – nie każda może wiedzieć, że istnieje ktoś taki jak Anna Zawadzka. Jeśli jednak odnosimy się do osób świadomych, które mają jakieś rozeznanie w temacie feminizmu – byłoby niepoważne uznać działanie Anny Zawadzkie jako „chwalenie się” – skoro nie jest to niczym innym jak pewną metodą walki o poszanowanie własnego wyboru. Jako że mam świadomość, że pani Zawadzka jest lesbijką w długim pożyciu z partnerką – prawdopodobieństwo że zaszła przez przypadek w ciążę – bo środki antykoncepcyjne zawiodły – jest raczej małe. Mogła oczywiście doświadczyć przemocy na tle seksualnym – ale pewnie pozwoliłaby sobie o tym poinformować – nie zależnie jak to brzmi w całym tym kontekście.
Akcja – „usunę ciążę” – ma taką wymowę: pociągnę dalej temat, skoro zaistniał dzięki Bratkowskiej, stale wskazując na to, że jest to próba zasygnalizowania, że kwestia aborcji w Polsce nie jest tak rozwiązana, aby traktować ją jako satysfakcjonującą. Bo oczywiście zawsze będzie to kompromis, gdzie nie powinno się przeginać w żadną ze stron.

4. Teraz o samym feminizmie. Czy wg. Was feminizm jest lesbijkom potrzebny/był potrzebny w przeszlosci, teraz już nie jest/jest zupełnie niepotrzebny, wręcz szkodzi.
Lesbijki jako strona wykluczona z dostępu do wielu rzeczy, w tym uregulowań prawnych, szykanowane, zagrożone przemocą ze względu na płeć i orientację – wpisują się w dużą część haseł równościowych jakie głoszą feministki. Zwróć uwagę na to, że na portalu Kobiety Kobietom istnieje oddzielny dział „Feminizm”, czy „Debata”. Jaki wyciągniesz z tego wniosek?


any_one pisze: Odbicie to nie politycy, ani lobby kościoła. Ludzie są przeciwko dobrowolnej aborcji. To nie są ani kwestie polityczne ani religijne. Dziecko, szczególnie to nowo narodzone, uzależnione w pełni od dorosłych to dla człowieka bez względu na płeć "świętość" tu na ziemi. Kiedy tak nie jest, to jest to wynik zaburzeń w mózgu.
Ale o co chodzi? Czy ja mam coś przeciw dzieciom, albo czy ktokolwiek ma coś przeciw? Czy my tu rozmawiamy o tzw. aborcji?
Trzeba też określić – co to jest dobrowolna aborcja, i czy kraje które pozwalają usunąć ciąże do któregoś tam tygodnia na zasadzie „bo nie chcę dziecka” – to totalitaryzm, zło? Mówimy o polskim społeczeństwie – gdy zaznaczasz że ludzie są przeciwko dobrowolnej aborcji?
I nie bardzo rozumiem że – to nie politycy ani lobby kościoła? Any_one znaczy kosmici? A politycy i ci od kościoła to nie ludzie? Bo oni tylko zajmują określone stanowiska w dodatku przez niedopatrzenie akurat te – gdzie ustala się co można a czego nie można.
I boję się własnie tego, że przepisy nie będą liberalizowane, a wręcz radykalizowane. Takie akcje tylko ku temu sprzyjają.
No to ja już nie wiem o co Ci chodzi. Jesteś przeciw, ja np. wskazuję na radykalizm panujący w tym kraju, i że może być jeszcze gorzej, bo katotaliban chce nam zrobić z dup jesień średniowiecza.
Całe wystąpienie p. B i kolejne pochodne akcje wzbudzają w ludziach obawę, że mogą faktycznie ziścić się te facebookowe symboliczne akcje.
W jakich ludziach – wyjaśnij. Wiesz, to tak jakbym weszła do kościoła, zrzuciła z ambony księdza – i zaczęła raczyć wyznawców tym, co nie jest po ich myśli. No ja się nie dziwię tym, że określony procent ludzi nie jarzy o co chodziło Bratkowskiej – bo im wiele nie trzeba, ktoś rzuci hasło, a najczęściej ksiądz – morderczyni! Gender! Feminazistka! – i mamy gotową armię co to chętna na kolejną wyprawę krzyżową. Pogląd by nic nie robić i nie mówić – w imię obawy że mohery nie rozumieją, albo z zasady będą przeciw? Nie wiem jak to się stało – że kobiety zaczęły chodzić w spodniach i dano im prawo głosu. Mimo że kościółkowi widzieli w tym niejakiego szatana.

I społeczeństwo bardziej będzie skłonne do zaostrzenia przepisów niż do ich rozluźnienia.

A co tutaj zaostrzać?
wiele osób nawet o liberalnych, lewackich, feministycznych poglądach w kwestiach aborcji wypowiada się delikatnie i zachowawczo.
Zdaje się że to jest błąd.
Bo jest to temat delikatny i trudny i nie wypada go w ten happeningowy sposób trywializować.
Nikt nie oczekuję radykalnych rozwiązań – w rodzaju róbta co chceta, więc nie ma szczególnej potrzeby uznawać, że nad tematem trzeba się pochylać chodząc na paluszkach. I udawać świętych niepokalanych, jak robią to kościółkowi, którzy w imię umiłowania swojego boga, i tak robią swoje w temacie aborcji, a swoją wiarę roznosili wojując a nie prosząc o przyjęcie.
Happeningi są jedną z metod dla poruszenia tematu – to tylko kwestia uznania, co uznam za dziwne czy kontrowersyjne. Z zasady działalność mniejszości – jest traktowana z przymrużeniem oka, czy uznawana za zło. Wynika to z tego – że ocenia większość.
Aborcja to moralna i etyczna granica dla większości ludzi.
Naturalnie. I w imię tego jedni narzucają się innym ze swoją ideologią. Szkoda tylko że za właściwe podejście uznaje się podejście jednej strony – wiadomo jakiej. A pseudomoralność bardzo łatwo wytknąć tym, którzy uznają się za policjantów jedynie słusznego podejścia.
Dziecko nie zostaje nam dane, to kobieta wraz z mężczyzną powołuje je do życia. W tej kwestii głos ma matka jak i ojciec, tylko zapominamy, że rośnie nowy człowiek, którego głos trzeba brać również pod uwagę. Za niego mówi całe społeczeństwo.
Oczywiście prezentujesz pogląd – że od zapłodnienia mamy do czynienia z człowiekiem? Którego trzeba zapytań o to, jakie ma zdanie na temat… jakikolwiek. Nie wiem też jak się ustosunkujesz do tego, że przykładowa kobieta (w tym lesbijka) sięga po spermę z banku spermy i… co z tatusiem?
Co do tego ma lesbijstwo.
Po cóż taki radykalizm w postawie Any_one? Są różne środowiska – przykładowa lesbijka może mieć inne doświadczenia życiowe przez fakt podwójnego wykluczenia. Kobieta i w końcu homoseksualna.

Nie ma jednego ogólnie przyjętego schematu zachowania się po aborcji. Nie można narzucić kobiecie jak powinna reagować. To kwestia indywidualna. Cóż ja mogę sądzić, co powinna a czego nie powinna. Jedna będzie nosić to całe życie w sobie, inna będzie starała się "rozgadać" tę kwestię, by umniejszyć jej znaczenie, by zagłuszyć poczucie winy, by zrzucić odpowiedzialność z siebie itp. O to chodzi, by nie wmawiać kobietom co powinny czuć. Każdej uczucia trzeba szanować i pozwolić jej na ich przeżywanie po swojemu.

A jednak wychodzi z tego opisu jedno przekonanie – trauma, którą co najwyżej może się komuś udać zagłuszyć.
any_one
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 193
Rejestracja: 4 gru 2012, o 08:32

Re: Aborcja Anki Zawadzkiej - jestem w rozpaczy

Post autor: any_one » 9 sty 2014, o 11:55

Odbicie nie mam siły już z Tobą dyskutować. Jak już czytasz moje wpisy, to staraj się je chociaż zapamiętywać by mieć ogląd w moich poglądach, a wtedy pewne sformułowania będą kształtować się w logiczna całość.

Moje poglądy mieszczą się w jednym sformułowaniu.
Ustawa o aborcji jest dobra, tylko należy zadbać o jej przestrzeganie. Zmiana tej ustawy wcale nie polepszy jej przestrzegania. Koniec kropka. Nie ma tu podziału, kiedy zaczyna się dziecko a kiedy jest to zarodek. Gdy jest to wynik gwałtu, uszkodzony płód albo zagraża życiu matki to decyzja o aborcji jest w rękach matki lub rodziców dziecka.

Nie ma dla mnie argumentów za dobrowolnością aborcji w każdej sytuacji. Takie sytuacje trzeba minimalizować pracując nad wszystkimi czynnikami, które do takich sytuacji mogą doprowadzić.
Dlaczego nie buduje się pozytywnego wizerunku kobiet oddających dziecko do adopcji. Takie kobiety są nadal w społeczeństwie piętnowane bardziej niż te, które poddają się aborcji czy te, co zabijają narodzone dzieci.
Aborcja to nie jedyne wyjście, są inne ewentualności dla niechcianych ciąż.
Człowiek jest istotą rozumną, i taką pozostaje do śmierci, z wyjątkiem krótkich przerw, kiedy zabiera głos w dyskusji.
ulrikam
super forma
super forma
Posty: 1064
Rejestracja: 22 lis 2012, o 22:15

Re: Aborcja Anki Zawadzkiej - jestem w rozpaczy

Post autor: ulrikam » 9 sty 2014, o 12:36

w całości zgadzam się ze zdaniem any-one..i nie mogę się nacieszyć, że w końcu mogę się tu z kimś zgodzić :slonko:

i muszę zwrócić uwagę pani redaktorce, że w temacie akcji p. B . i p Z,
bezprawnie na wejściu dokonała podziału na feministki i antyfeministki , nazywając te pierwsze feministkami, a zdegustowane ich głupotą, brakiem wrażliwości i empatii dla tak ważnych problemów kobiet jak ich zdrowie i rozrodczość, oraz udziału w stanowieniu prawa w tych kwestiach - antyfeministkami

co w dalszym ciągu wywodów musi procentować wykrzywieniem ideologicznym i zakłamaniem wniosków

moim zdaniem panie B i Z są po prostu opłacanymi przez antyklerykalne siły polityczne propagandzistkami ( i to marnymi ) wykorzystującymi do swej propagandowej ( i to marnej ) pracy problem dopuszczalności aborcji ..który to problem jest do rozwiązywania drogą demokratycznych , większościowych wyborów ...a wszystkie kobiety w tym kraju posiadają prawa wyborcze i głosują w głosowaniu wolnym i tajnym


muszę również zauważyć, że argumentacja "feministek " w sprawie aborcji jest żywcem skopiowana z wywodów feministek amerykańskich z lat 70 -tych ..proszę przeczytać sobie np Judith Jarvis Thomson "Obronę sztucznego poronienia " (1975!..przed wynalezieniem internetu :) i przekonać sie, że wszelkie argumenty feministek są z tego żywcem z niej kopiowane
tylko że to było 38 lat temu ..i to było zaledwie 15 lat od pojawienia się w aptekach pierwszej , bardzo niedoskonałej pigułki antykoncepcyjnej ( w Polsce jeszcze 6 lat później )
medycyna dokonała w tym czasie ogromnego postępu , dostępność najnowszych środków jest powszechna a informacja dzięki internetowi - totalna
te "feministki " cofają Polki o lata świetlne w cywilizacyjnym rozwoju, wmawiając im jako szczególne prawo - prawo do wyrywania, wyskrobywania czy wysysania żywych płodów z ich macic

niech se same na znak protestu wyrwą po zdrowym zębie z przodu zamiast błaznować na telewizyjnych kanapach - to ja uwierzę w szczerość ich intencji :lol:

to my jesteśmy nowoczesnymi feministkami :!:

Awatar użytkownika
Escrimeuse
rozgadana foremka
rozgadana foremka
Posty: 137
Rejestracja: 17 kwie 2013, o 22:58

Re: Aborcja Anki Zawadzkiej - jestem w rozpaczy

Post autor: Escrimeuse » 9 sty 2014, o 16:42

Przyznam sie od razu, ze nie przeczytalam wszystkich postow, bo nie dalam rady przez nie przejsc.
Co daje legalizajca aborcji? na przykladzie szwedzkim, ktorego nie da sie przelozyc na grunt Polski. a szkoda.
Mianowicie realna statystyke, ktorej nie da sie przeprowadzic w podziemiu. Tutaj bynajmniej kazda kobieta, ktora dokonala aborcji jest znana statystykom z imienia i nazwiska. To nie sa jakies liczby z gwiazd, to realne liczby kobiet, ktore przyszly i dokonaly aborcji. Kolejny "plus" ustawy to faktyczna mozliwosc dotarcia do kobiet, ktore chca dokonac aborcji. Kazdy mysli, ze idziesz do gabinetu prosisz i tak jak Urlikam powiedziala: skrobiesz sie na boze narodzenia a potem na trzech kroli. Nie, to tak Urlikam nie wyglada tutaj. Zanim dostaniesz pozwolenie na aborcje czeka cie wiele rozmow z psychologami, z osobami z pomocy socjalnej, wyluszcza ci tysiace twoich praw i zapewnia ze sama nie zostaniesz, a aborcja to totalna ostatecznosc. Beda wspierac, tluc ci do glowy,ze nie jestes sama, bo panstwo daje na to realne pieniadze. Panstwo chce tego dziecka i stanie na glowie, zeby je dostac i ci pomoc. I mimo tego, wybor nadal pozostawiaja tobie!
Sama ustawa jest ustawa - mowiac, tak po ludzku - smutna, ale konieczna by zaczac kontrole na aborcja. Jesli ktos chce aborcji znajdzie ja i pozostanie nieuchwytny. Nikt, nigdy sie nie dowie. Dlatego szwecja, zadna kontroli zalegalizowala ustawe, by polozyc na podziemiu lape. Any-one, Urlikam rozumiem Wasz punkt widzenia, ale potrzcie tez na to z innej strony. Jak zaczac to kontorlowac??? co zrobic, aby pozanc te kobiety?? Sa "plusy" tej ustawy. Pytanie tylko czy w Polsce da sie skorzystac z tych "plusow"? czy da sie naprawde pomoc kobietom i odciagnac od aborcji, czy mamy na to srodki?
If you want breakfast in bed, sleep in the kitchen.
odbicie
super forma
super forma
Posty: 1364
Rejestracja: 29 cze 2010, o 15:13

Re: Aborcja Anki Zawadzkiej - jestem w rozpaczy

Post autor: odbicie » 9 sty 2014, o 16:47

any_one pisze:Odbicie nie mam siły już z Tobą dyskutować. Jak już czytasz moje wpisy, to staraj się je chociaż zapamiętywać by mieć ogląd w moich poglądach, a wtedy pewne sformułowania będą kształtować się w logiczna całość.
Nie Any_one, nie kieruj się przekazem – imputowaniem mi że nie rozumiem z czym wychodzisz w tym temacie. Kreując wizję osoby, która ma rację i tylko rację więc nie widzi też powodu aby się bronić, gdzie jej wywód i przekonania są najwyższej wartości – i nie można ich podważyć. Nie chodzi też o to, aby zamknąć dyskusję przekazem – to mój punkt widzenia, to za mało, bo uprawnia do określonego rozwiązania, które zwyczajnie może być szkodliwe.

Moje poglądy mieszczą się w jednym sformułowaniu.
Ustawa o aborcji jest dobra, tylko należy zadbać o jej przestrzeganie.Zmiana tej ustawy wcale nie polepszy jej przestrzegania. Koniec kropka. Nie ma tu podziału, kiedy zaczyna się dziecko a kiedy jest to zarodek. Gdy jest to wynik gwałtu, uszkodzony płód albo zagraża życiu matki to decyzja o aborcji jest w rękach matki lub rodziców dziecka.

Znaczy się wiesz w jakim kraju żyjesz? I że w tym kraju zygota jest dzieckiem? I znaczy się że jak Ty uznasz że jak się coś zagnieździło to tak ma już zostać niezależnie od woli tej, w której się zagnieździło?
Antykoncepcja nie jest 100%-towo pewna, więc jeśli przydarzy się że kobieta zaszła – powinna mieć prawo usunąć, mimo że nie była przykładowo zgwałcona. To czy płód zagraża jej zdrowiu czy też źle się rozwija – przestaje być tutaj argumentem, bo w pierwszych tygodniach ciąży nie da się pewnych rzeczy ustalić (stanu), czy tego na ile będzie zagrażać matce.
Natomiast ciąża, narodziny, dziecko, w sposób istotny wpływają na życie kobiety. I ona nie chce przykładowo aby tak się stało – tylko przez sam fakt że zaszła w ciążę. Nie zgadzam się z tym, aby zygotę, zarodek traktować od „poczęcia” jako coś, co jest już nienaruszalne i powinno być chronione. Znaczy się – bo w tych ostatnich tygodniach „dyskusji” o to właśnie chodziło: zamierzasz pilnować zapłodnioną kobietę, aby przypadkiem nie pozbyła się tego, co się w niej zagnieździło? Jeśli nie zadba o swoje zdrowie należycie – i dojdzie do przerwania ciąży – co z nią zrobisz? Ty dajesz sobie prawo uznać że coś jest święte? Przyozdobienie zarodka w „świętość” – jakie jest? Twoja ideologia lepsza?
Nie ma dla mnie argumentów za dobrowolnością aborcji w każdej sytuacji. Takie sytuacje trzeba minimalizować pracując nad wszystkimi czynnikami, które do takich sytuacji mogą doprowadzić.
Zakaz stosunków kobiety z mężczyzną – podsunę Ci rozwiązanie. Bo przecież przy różnych rozwiązaniach zabezpieczeń antykoncepcyjnych jednak się zdarza, że… Więc wyraź się w temacie – jak odniosą się do takiego zakazu ludzie? Uznasz ich sprzeciw? Że jak to, nie mogą się seksić? Skoro zdroworozsądkowo może brzmieć ich postawa, to może uświęcanie zarodków, zygot jest przegięciem?
Dlaczego nie buduje się pozytywnego wizerunku kobiet oddających dziecko do adopcji. Takie kobiety są nadal w społeczeństwie piętnowane bardziej niż te, które poddają się aborcji czy te, co zabijają narodzone dzieci.
Ale Ty nadal nie rozumiesz – że chcesz zmuszać kobiety do przechodzenia całego etapu ciąży, a następnie urodzenia. Tu nie ma nic do rzeczy, że można dziecko oddać. To jest następny etap. Któraś zwyczajnie może w ogóle nie chcieć być w ciąży, nosić ją przez ileś tam miesięcy, rodzić, a następnie żyć z przekonaniem, że oddała dziecko, że dziecko które urodziła gdzieś tam jest… Ma prawo podejść do tematu na sposób inny, jak taki, który Tobie wydaje się być jedynie słuszny.

Aborcja to nie jedyne wyjście, są inne ewentualności dla niechcianych ciąż.
Aborcja czego? Inaczej – co chcesz usuwać? Ciąża jest procesem, można ją przerwać, nie doprowadzając do wykształcenia się płodu. To że coś dotyczy człowieka – nie którym się wydaje że jest ponad wszystko – nie znaczy że to co się w nim wykształca ma być nienaruszone. Że z tym nic nie możemy zrobić – bo z automatu myśląc ciąża – myślimy człowiek. A niby dlaczego?

ulrikam pisze: moim zdaniem panie B i Z są po prostu opłacanymi przez antyklerykalne siły polityczne propagandzistkami ( i to marnymi ) wykorzystującymi do swej propagandowej ( i to marnej ) pracy problem dopuszczalności aborcji .
Cenię sobie to – że zaznaczyłaś: Twoim zdaniem.
.który to problem jest do rozwiązywania drogą demokratycznych , większościowych wyborów ...a wszystkie kobiety w tym kraju posiadają prawa wyborcze i głosują w głosowaniu wolnym i tajnym
Jaja sobie robisz Ulrikam.
Bo jest coś takiego jak większość – która posiłkuje się skrajną ideologią, gdzie nikt nie kryje się z potrzebą wartościowania kto jest normalny, a kto nie jest, i co w związku z tym wynika.
No i trudno zrozumieć, aby nie rozumieć czym charakteryzuje się metoda prania mózgów, i takiej nie innej socjalizacji. Bo pewnie mi napiszesz że to tylko przypadek – że akurat w Polsce mamy takie a nie inne społeczeństwo, w Afganistanie jest takie, a we Francji jest takie? Jarzysz o co biega? Zachód jest postępowy, czy nie jest? Uznasz że prawo do aborcji na życzenie to zło – tam tak jest, czy bywa? Samoświadomość Polek i Polaków to wynik czego? Powtarzać się mam? Po co Polska weszła do Unii Europejskiej, i dlaczego mohery tak się cieszą, że „zgnilizna” zachodu nie doszła do nas – i mamy super prawo oparte na zasadach wykreowanych przez kościół? Dlaczego sięgają po kasę od zepsutego zachodu? Który ma umoczone we krwi ręce po zabójstwach „dzieci nienarodzonych”?
Prawo wyborcze to za mało. Kobietą jesteś a taki tekst zapodajesz – ja bym Ci powiedziała tak, człowiekiem jesteś, równym mężczyźnie – a nie miałabyś nic do gadania 100 lat temu. Teraz Ty zakładasz, że samo prawo wyborcze wystarczy, aby wywalczyć sobie zmiany. Możesz sobie wywalczyć, jeśli masz do czynienia ze świadomym społeczeństwem. Nasze na razie ceni sobie powrót do moralności i prawa średniowiecza. Oczywiście założysz jeszcze pewnie, że skoro większość chce aby było tak – to tak ma być. Na tym polega „demokracja”…

muszę również zauważyć, że argumentacja "feministek " w sprawie aborcji jest żywcem skopiowana z wywodów feministek amerykańskich z lat 70 -tych ..proszę przeczytać sobie np Judith Jarvis Thomson "Obronę sztucznego poronienia " (1975!..przed wynalezieniem internetu i przekonać sie, że wszelkie argumenty feministek są z tego żywcem z niej kopiowane
tylko że to było 38 lat temu ..i to było zaledwie 15 lat od pojawienia się w aptekach pierwszej , bardzo niedoskonałej pigułki antykoncepcyjnej ( w Polsce jeszcze 6 lat później )
medycyna dokonała w tym czasie ogromnego postępu , dostępność najnowszych środków jest powszechna a informacja dzięki internetowi - totalna
te "feministki " cofają Polki o lata świetlne w cywilizacyjnym rozwoju, wmawiając im jako szczególne prawo - prawo do wyrywania, wyskrobywania czy wysysania żywych płodów z ich macic
Nie rozumiesz, ale coś zapodajesz jako przykład.
to my jesteśmy nowoczesnymi feministkami
Zabawne – tu ledwie o podstawy się rozchodzi, a Wy już przeszłyście na wyższy poziom – „pierdołami” się już nie zajmując. Bo „pierdoły” już zamknięte w określone artykuły w prawie – takie jakie chciał lud. No, ten z większości o określonej moralności.
No ale według Was tzw. „kompromis” aborcyjny jest ideałem, i cała otoczka wokół ciąż – bo ciąża wpływa na życie, posiadanie dziecka wpływa a życie – to coś, do czego macie prawo się wciskać, jakby samostanowienie czyjejś osoby było bez wartości.
twojaczarna
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 20
Rejestracja: 26 lut 2012, o 18:42

Re: Aborcja Anki Zawadzkiej - jestem w rozpaczy

Post autor: twojaczarna » 9 sty 2014, o 17:27

Dzięki za odpowiedzi.

Wypowiedz Katarzyny Bratkowskiej (przypominam) była reakcją na pomysl zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej, wedlug której kobieta (nie anty_on, bynajmniej nie potencjalny ojciec) za dokonanie aborcji miałaby trafic na 5 lat do wiezienia.

http://wyborcza.pl/1,75478,15148037,Now ... l#TRrelSST

Stad pytanie do tych z Was, które sa przeciwniczkami aborcji o Wasz stosunek do karania kobiet przerywających ciaze.

KB swoja deklaracja ‘dokonam aborcji konkretnego dnia’ zadala pytanie o realne skutki tego prawa. W sensie, czy przyjdzie do niej policja i czy ktokolwiek ‘nakaże’ jej rodzić. Odp posla Żalka była taka, ze nie nakaze, a będzie ja namawial, żeby ciaze donosila. To jest moim zdaniem istota sporu. To, ze obowiazujace prawo nie działa, bo kobiety (te, które stać) wyjezdzaja zrobić aborcje zagranice lub (te, których nie stać) dokonują niebezpiecznych zabiegow na swoim ciele.

Obydwie grupy kobiet sa napiętnowane jako ‘morderczynie dzieci’ przez środowiska katolickie. Stad moje pytanie do Was o jezyk. Gdyz wlasnie zmiana jezyka, w moim przekonaniu, była drugim glownym celem KB i tych z nas, które wlaczyly się w akcje na fb. Z ‘mam traume, bo usunelam plod’ na ‘przerwalam ciaze i czuje ulge’.
Jak skutecznie Kosciol Katolicki potrafi narzucić innym swoje rozumienie i wygenerować konkretny stosunek emocjonalny do słów, widać na przykładzie słowa ‘gender’.

Aborcja nie była i nie jest celem samym w sobie. Również nam marzy się, aby liczba aborcji, szczególnie tych niebezpiecznych, przeprowadzanych ‘w podziemiu’ malala. Do tego potrzebna jest edukacja seksualna, dostep do antykoncepcji, stabilność zatrudnienia, etc. Ruchy feministyczne, także my, jako redakcja Codziennika, często poruszamy problem fikcyjności funduszow alimentacyjnych, opisujemy sytuacje samotnych matek lub pomagamy kobietom doswiadczajacym przemocy. Zastanawiajace jest swoja droga jak ‘spoleczenstwo’ chętnie bierze odpowiedzialność za płody, a jak bardzo ma gdzies dzieci, które już się urodza.

Co do tego wszystkiego maja lesbijki? Replika jest pismem kierowanym do środowiska homoseksualnego, a pytanie o role lesbijek, które teoretycznie maja mniejsze ryzyko zajścia w nieplanowana ciaze, w sporze aborcyjnym jest moim zdaniem ciekawe. Porusza problem empatii, solidarnosci społecznej grup dyskryminowanych. Pokazuje, ze lesbijki niekonieczie potrafią wczuć się w sytuacje kobiet, które nie chcą urodzić dziecka. Troche na zasadzie ‘zaszlas w ciaze nieodpowiedzialna babo to teraz ponieś konsekwencje swoich czynow i urodz, możesz przeciez być przez 9m-cy inkubatorem i oddac potem dziecko do adopcji’, ALE – nie sa już na tyle radykalne w soich poglądach, żeby kobiety niestosujące się do zakazu aborcji karać więzieniem.
Nie sile się na ustalanie statystycznych prawidlowosci w tym zakresie, bo nie mam takiej możliwości. Będziemy w Codzienniku staraly się opisac swoje doświadczenia i powiedzmy ‘nastroje’, które obserwujemy. Bez cytowania, jedynie luzne wnioski.

Odbicie, podziwiam Twój glos w tej dyskusji, dzięki takim wypowiedziom jak Twoja wraca mi wiara w lesbijki.
ODPOWIEDZ