Krzywda kobiet w innych kulturach. Nasze postawy.

Wszystko na temat ruchu feministycznego, a więc: fakty, mity, różnorodność opinii i postaw, ważne wydarzenia, a także sylwetki działaczek.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Altena_Q
Moderatorka
Moderatorka
Posty: 2295
Rejestracja: 3 gru 2012, o 17:33

Krzywda kobiet w innych kulturach. Nasze postawy.

Post autor: Altena_Q » 26 cze 2015, o 11:43

Zainspirowana dyskusją,a właściwie przepychanką z działu "Nasze Sprawy", w temacie "nienawiść do mężczyzn", ciekawa jestem opinii większej ilości osób - nie każdy ma ochotę wypowiadać się w konfliktogennym temacie.
Czy kiedy słyszycie w wiadomościach o tym, co dzieje się w Syrii, Iraku, przekręcacie natychmiast na inny kanał, albo kiwacie głową, myśląc, że media jak zwykle przesadzają, albo - jak jedna pani napisała, myślicie, że kobiety są same sobie winne bo się nie bronią?
Czy są wśród Was osoby, które czują wewnętrzny ból na myśl, że w tej właśnie chwili X kobiet jest brutalnie gwałconych? Czy Was to zupełnie nie obchodzi bo to "gdzieś tam", w innej kulturze? Czy empatia wobec obcych ludzi jest dla Was oznaką nadwrażliwości, czy człowieczeństwa?
Czy myślałyście kiedykolwiek o tym, że można z tym coś zrobić? Czy organizacje walczące o prawa człowieka, akcje jakie promują celebrytki typu Angelina Jolie, Emma Watson i inne, zmieniają coś na lepsze, czy uważacie, że aktorki pragną jedynie zwrócić na siebie uwagę?
Świat zainteresował się obrzezaniem dziewczynek po tym, jak książka "Kwiat Pustyni" stała się bestsellerem. Kolejną książką - triggerem była "Jestem Malala." To przykłady, kiedy pojedyncze osoby w pewnych okolicznościach zwracają na siebie uwagę świata na tyle, aby stać się narzędziem zwrócenia uwagi na problem. W skrócie, czy uważacie, że tego typu osoby - i akcje społeczne, są w stanie coś zmienić? Nie teraz, zaraz, jutro, ale stopniowo, przez kolejne 20-30 lat?

Jak dotąd mam wrażenie, że na forum dominuje pełna obojętność, na zasadzie, jeżeli coś nie dotyczy moich znajomych, to niech inni się martwią. Przed chwilą przeczytałam postawę użytkowniczki, która jest odzwierciedleniem poglądów Freuda, jakie wyczytałam w książce Judith Lewis Herman pt. Przemoc - Uraz psychiczny i powrót do równowagi". Mianowicie , badania Freuda nad "Histerią" kobiet zetknęły go z setkami relacji o wykorzystywaniu seksualnym, często we wczesnym dzieciństwie, w które on nie był w stanie uwierzyć. Po latach pracy z pacjentkami Freud poszedł w zaparte, sam odkrywszy wcześniej problem molestowania kobiet i traumy, których doświadczają one nieraz w małżeńskim łożu, zaprzeczył własnym wcześniejszym teoriom i uparcie powtarzał, że kobiety opowiadające o gwałtach wszystko zmyśliły. Autorka książki dowodzi, że Freud nie potrafił zmierzyć się psychicznie z głębią problemu, który dotyczył całej ludzkości, a wyszedł na jaw dopiero w XX wieku. Inni psychiatrzy dostrzegli jego błąd i dzięki temu ofiary mają jednak szanse na uzyskanie pomocy. Do czego zmierzam. Na uniwersytecie we Wrocławiu niedawno grupa panów dyskutowała nad tym, czy kobiety podczas pmsu i miesiączki są zdolne do pracy. Coś, co większości osób tutaj wydaje się powtórką z lat 60tych, grupka osób wydałoby się inteligentnych, wykształconych, znowu chciała zepchnąć kobiety z obszaru wiarygodności, edukacji, kwestionując ich zdrowie psychiczne, ze względu na płeć. Inny przykład, z życia wzięty tym razem, psychicznie chory były mąż mojej znajomej przez kilka lat usiłował przekonać psychologów, aby ubezwłasnowolnili jego żonę między innymi dlatego, że podczas awantur płacze i krzyczy - ergo, wpada w histerię. Tutaj rzecz zakończyła się szczęśliwie, są też mądrzy psychologowie, którzy po kilku rozprawach sądowych odkryli, kto tutaj cierpi na chorobę psychiczną.
Te cztery pozornie nie związane ze sobą tematy wiąże jedno. Postawa zaprzeczenia, raz - zdrowia psychicznego kobiety, dwa - zaprzeczenie jej prawdomówności, zaprzeczenie dziejącej się krzywdy. Mamy doskonały przykład takiej postawy na forum od co najmniej jednej użytkowniczki, kiedy kobieta, w tym wypadku ja, okazuje emocje w związku z krzywdą kobiet na świecie, natychmiast problem zostaje odwrócony. To ja powinnam rozwiązać swoje problemy.
Przerzucenie winy na stronę kobiety mówiącej głośno o traumie, nawet jeżeli chodzi o traumę innych, jest typową reakcją obronną aby nie mierzyć się samemu z problemem. Na moje szczęście nie zostałam nigdy fizycznie skrzywdzona, jak widać po forum, mogę tu mówić o wielkim farcie (widzę co piszecie w tematach np. na temat gwałtu). Ale ile razy Wy spotykacie się z podobnych przerzucaniem odpowiedzialności na Waszą stronę? "To ty masz problem." "Kobiety w Afryce i innych krajach rozwijających się mogły by się przecież bronić, ale nie robią tego. Ergo - to ich wina." Nie przytoczę już linka do artykułu, bo było to dawno, ale w którymś fragmencie książki o wyzwoleniu z Oświęcimia, był cytat jednego z ocalałych. Mówił on o kolejnym bólu zadanym tym razem przez polskie społeczeństwo. Kiedy wypuszczano ich z obozu, ludzie patrzyli na nich z niechęcią, niejednokrotnie mając pretensje, dlaczego się nie bronili. Dlaczego nie rozwalili obozu od środka. Kolejni - nie chcieli słuchać o ich przeżyciach. Odrzucili ich.
Herman pisze: "Najłatwiej stanąć po stronie sprawcy nieszczęścia, ponieważ prześladowca żąda od nas tylko bezczynności. Apeluje do powszechnej skłonności, aby nie widzieć, nie słyszeć i milczeć."

Jak jest z Wami? Czy też odwracacie się od problemów krzywdy kobiet?

The wind is my voice
The moon is my heart
Come find me
I'm on every hills and fields
I'm here
VerticalHorizon
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 66
Rejestracja: 19 sty 2013, o 11:22

Re: Krzywda kobiet w innych kulturach. Nasze postawy.

Post autor: VerticalHorizon » 26 cze 2015, o 13:57

Temat jest bardzo ciekawy, ale wydaje mi się, że odpowiedź może być prostsza, niż ta, której szukasz.

Przemoc wobec kobiet - ta prawdziwa, polegająca na gwałceniu i okaleczaniu oraz całkowitym pozbawieniu wolności osobistej - dotyczy konkretnych krajów i konkretnej grupy etnicznej i kulturowej, z którą i tak mamy ogromny problem. Fundamentaliści islamscy to nie tylko krzywdzenie kobiet. Krzywdzą także mężczyzn nie chcących się podporządkować ich zasadom oraz zwierzęta (głośna była niedawno sprawa kontrowersyjnego uboju rytualnego).

Oczywiście nie twierdzę, że wszyscy Muzułmanie to gwałciciele i szowiniści, ale wszyscy wiemy, że w krajach Bliskiego Wschodu tacy żyją i ostatnimi laty problem zaczął się nasilać, a po powstaniu ISIS rozpętało się piekło.

Wydaje się, że nie ma w tym momencie innego rozwiązania, niż zbrojne akcje, ewentualnie opieka nad tymi, którym uda się uciec na własną rękę. Edukacja? Reklamy społeczne? A jak coś takiego miałoby dotrzeć do tych ludzi?

Pytasz nas, czy mamy zamiar coś zrobić w tej sprawie. Nie sądzę, by którakolwiek z użytkowniczek wybierała się na wojnę...

Czy szukamy jakichś dystraktorów i usprawiedliwień, żeby móc spać spokojnie? Możliwe, że to, co obserwujesz to właśnie takie poszukiwania.
mrocznaiskierka
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 80
Rejestracja: 9 gru 2011, o 18:54

Re: Krzywda kobiet w innych kulturach. Nasze postawy.

Post autor: mrocznaiskierka » 26 cze 2015, o 16:22

Dla nieszczęsnego papy Freuda, skądinąd bardzo zasłużonego dla poznania ludzkiej psyche, mężczyzna był człowiekiem, a kobieta była "okaleczonym mężczyzną", więc też "niepełnowartościowym człowiekiem" (tak też wiele osób odczytuje opowieść z Księgi Rodzaju). Nie bądźmy jednak dla niego zbyt surowe w ocenie, zważywszy na epokę, w jakiej żył i jego intelektualny rodowód. Freud nie umiał uwolnić się od swojej fallocentrycznej perspektywy i wartościowania, więc spoglądał na kobietę "z góry", jako na osobnika bez penisa, a z powodu swej kobiecości właśnie predysponowaną do histerii. Kobieta była więc kwintesencją braku tego, co cenione oraz obecności tego, czym się pogardza. C.G. Jung musiał więc "dać kosza" Zygmuntowi, będąc zdania, że każdy człowiek jest nosicielem wartości nieskończonych (podpisuję się pod tym). Uważał, że mężczyzna nie rozwinie w pełni swego człowieczeństwa, jeśli nie odkryje i nie zintegruje obecnego w swej psychice elementu kobiecego (anima), zaś kobieta - męskiego pierwiastka (animus). Szczęśliwie w kręgu zachodniej cywilizacji współcześnie jest mniej "freudystów" niż "jungistów" i to nie oni kształtują naszą przestrzeń publiczną oraz działania na arenie międzynarodowej (choć często po prostu biznes wygrywa z humanitaryzmem). To między innymi zasługa działalności osób publicznych i organizacji walczących o prawa człowieka, ale też chrześcijańskich podstaw naszej cywilizacji (przez co rozumiem uznanie godności człowieka i to, iż człowiek jest celem samym w sobie, a nie tylko środkiem do jakiegoś innego celu - podmiotem, a nie przedmiotem).
VerticalHorizon pisze: Przemoc wobec kobiet - ta prawdziwa, polegająca na gwałceniu i okaleczaniu oraz całkowitym pozbawieniu wolności osobistej - dotyczy konkretnych krajów i konkretnej grupy etnicznej i kulturowej, z którą i tak mamy ogromny problem. Fundamentaliści islamscy to nie tylko krzywdzenie kobiet. Krzywdzą także mężczyzn nie chcących się podporządkować ich zasadom oraz zwierzęta (głośna była niedawno sprawa kontrowersyjnego uboju rytualnego).
Przemoc wobec kobiet jest obecna również w naszym kraju - ta prawdziwa. I we wszystkich krajach świata. Ale jej skala i legalność to już inna sprawa. W krajach muzułmańskich jest na nią przyzwolenie, podobnie jak w niektórych państwach "chrześcijańskich" na obszarze Ameryki Łacińskiej, gdzie przemoc wobec kobiet staje się zinstytucjonalizowana. Największą bolączką jest istnienie patologicznego systemu, w obrębie którego ludzie żyją i myślą. Kobiety są ofiarami tego systemu, choć nie jedynymi, jak powiedziałaś. W istocie zwykli mężczyźni też nie są szczęśliwi, mając w domu żonę, której z tego domu nie mogą wypuścić, bo na ulicy stałaby się jej krzywda; żonę, która być może została zmuszona do małżeństwa z nimi i której seks sprawia ból, z powodu okaleczonych w wyniku obrzezania genitaliów; żonę sfrustrowaną i być może nienawidzącą. Jeśli tylko nie są troglodytami wyzutymi z ludzkich uczuć, jako ojcowie też nie są szczęśliwi, bo wiedzą, jaki los spotka ich córki i synów. Mężczyźni czują presję, aby podporządkować kobiety w swoim otoczeniu, gdyż w krajach arabskich od tego zależy honor mężczyzny. A od honoru zależy jego być lub nie być w społeczeństwie, więc także np. w interesach, będących źródłem utrzymania całej rodziny. I tak zwykli ludzie służą z mniejszą lub większą gorliwością systemowi totalitarnemu, który wymyślili ideolodzy, a system ten służy interesom klik i abstrakcyjnym ideom, a nie ludziom. Zwykli ludzie są w niego uwikłani i nie widzą wyjścia, bo jednostkowy sprzeciw obraca się przeciw buntownikowi, zaś nie ma czegoś, w czym mogliby się zjednoczyć masowo, albowiem wszystko jest pod kontrolą, a mająca największą moc religia współtworzy ten system, który konstytuuje i podsyca patologiczny stan relacji oraz umysłów. Na szczęście rozwój środków komunikacji sprawił, że nawet te kraje nie są całkowicie odizolowane. Postulaty równościowe wypłynęły w społecznościach arabskich i zyskały wsparcie, a także konkretne przykłady rozwiązań zastosowanych z powodzeniem w różnych zakątkach globu. Ludzie zobaczyli, że można inaczej i zapragnęli zmiany. „Świat muzułmański” wykreowany i kontrolowany przez fundamentalistów zareagował obronnie, jak chory, gdy dotknie się jego bolącego miejsca. W tym momencie zetknięcia nasila się bowiem dyskomfort, a chory próbuje poradzić sobie z objawami w znany mu sposób (przez wzmożone unikanie kontaktu, izolację albo atakowanie dotykającego). Patologiczny system nie może jednak utrzymać status quo, gdy pojawiły się już poważne pęknięcia. Gdy pojawiła się nadzieja na zmiany, będą siły do walki. I walka już się toczy. Linię demarkacyjną wyznacza stosunek do kobiet i postulatu równouprawnienia.
Wydaje się, że nie ma w tym momencie innego rozwiązania, niż zbrojne akcje, ewentualnie opieka nad tymi, którym uda się uciec na własną rękę. Edukacja? Reklamy społeczne? A jak coś takiego miałoby dotrzeć do tych ludzi?
Myślę, że na zbrojne akcje i pomoc uchodźcom nie zdecydowałby się żaden zachodni rząd, nie mając poparcia obywateli.
Altena_Q pisze: Przerzucenie winy na stronę kobiety mówiącej głośno o traumie, nawet jeżeli chodzi o traumę innych, jest typową reakcją obronną aby nie mierzyć się samemu z problemem. (...) Ale ile razy Wy spotykacie się z podobnych przerzucaniem odpowiedzialności na Waszą stronę? "To ty masz problem." "Kobiety w Afryce i innych krajach rozwijających się mogły by się przecież bronić, ale nie robią tego. Ergo - to ich wina." Nie przytoczę już linka do artykułu, bo było to dawno, ale w którymś fragmencie książki o wyzwoleniu z Oświęcimia, był cytat jednego z ocalałych. Mówił on o kolejnym bólu zadanym tym razem przez polskie społeczeństwo. Kiedy wypuszczano ich z obozu, ludzie patrzyli na nich z niechęcią, niejednokrotnie mając pretensje, dlaczego się nie bronili. Dlaczego nie rozwalili obozu od środka. Kolejni - nie chcieli słuchać o ich przeżyciach. Odrzucili ich.
Żydów obwiniano nie tylko o to, że się nie bronili. Dzieci ocalałych nierzadko wstydziły się obozowej przeszłości rodziców (zdaje się, że w filmie o Hannah Arendt jest poruszony pobieżnie ten wątek), gdyż powszechna była opinia, że obozy mogli przetrwać tylko ludzie o wątpliwej moralności: kolaboranci, prostytuujące się kobiety oraz bandziory rabujące jedzenie innym. Dojść można do dość oczywistego wniosku, jak łatwo przychodzi nam oceniać zachowanie i na jego podstawie cechy drugiego człowieka w sytuacji ekstremalnej, kiedy jesteśmy bezpiecznymi obserwatorami. Więc, gdy pytasz:
Czy empatia wobec obcych ludzi jest dla Was oznaką nadwrażliwości, czy człowieczeństwa?
Odpowiadam zdecydowanie, że człowieczeństwa. Empatia jest bardzo potrzebna. Natomiast nie tylko w formie "przeżywania", ale przede wszystkim jako "wyzwalacz" działań. Bo z takiego naszego ograniczenia się do "przeżywania" z domieszką lub bez egzaltacji, ci obcy ludzie pożytku nie mają żadnego, ani my same też, jeśli nie prowadzi nas ono do poprawy - chociażby czegoś w sobie (nie tylko dopieszczenia naszej samooceny, żeśmy takie wrażliwe :P ).
VerticalHorizon
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 66
Rejestracja: 19 sty 2013, o 11:22

Re: Krzywda kobiet w innych kulturach. Nasze postawy.

Post autor: VerticalHorizon » 26 cze 2015, o 16:38

mrocznaiskierka pisze:
VerticalHorizon pisze: Przemoc wobec kobiet - ta prawdziwa, polegająca na gwałceniu i okaleczaniu oraz całkowitym pozbawieniu wolności osobistej - dotyczy konkretnych krajów i konkretnej grupy etnicznej i kulturowej, z którą i tak mamy ogromny problem. Fundamentaliści islamscy to nie tylko krzywdzenie kobiet. Krzywdzą także mężczyzn nie chcących się podporządkować ich zasadom oraz zwierzęta (głośna była niedawno sprawa kontrowersyjnego uboju rytualnego).
Przemoc wobec kobiet jest obecna również w naszym kraju - ta prawdziwa. I we wszystkich krajach świata. Ale jej skala i legalność to już inna sprawa. W krajach muzułmańskich jest na nią przyzwolenie,
Tak, o to mi chodziło. Źle się wyraziłam przez nadmierny skrót myślowy.
mrocznaiskierka pisze: Kobiety są ofiarami tego systemu, choć nie jedynymi, jak powiedziałaś. W istocie zwykli mężczyźni też nie są szczęśliwi, mając w domu żonę, której z tego domu nie mogą wypuścić, bo na ulicy stałaby się jej krzywda; żonę, która być może została zmuszona do małżeństwa z nimi i której seks sprawia ból, z powodu okaleczonych w wyniku obrzezania genitaliów; żonę sfrustrowaną i być może nienawidzącą. Jeśli tylko nie są troglodytami wyzutymi z ludzkich uczuć, jako ojcowie też nie są szczęśliwi, bo wiedzą, jaki los spotka ich córki i synów. Mężczyźni czują presję, aby podporządkować kobiety w swoim otoczeniu, gdyż w krajach arabskich od tego zależy honor mężczyzny.

(...)

Patologiczny system nie może jednak utrzymać status quo, gdy pojawiły się już poważne pęknięcia. Gdy pojawiła się nadzieja na zmiany, będą siły do walki. I walka już się toczy. Linię demarkacyjną wyznacza stosunek do kobiet i postulatu równouprawnienia.
W tym miejscu akurat chciałam zwrócić uwagę na zupełnie co innego. To niezmiernie ciekawe, że wspomniałaś o fallocentrycznej perspektywie Freuda podczas, gdy tutaj widać perspektywę waginocentryczną, choć może wzięła się ona z tego, że piszemy w takim a nie innym temacie.

Moim zdaniem jest zupełnie odwrotnie. Linię demarkacyjną wyznacza stosunek do człowieka, jego wolności i swobód. Miałam na myśli krzywdzenie mężczyzn nie poprzez przypinanie im "złej żony" ale choćby utrudnienie dostępu do edukacji czy samodzielnego poszerzania wiedzy, do niektórych rozrywek, sposobów życia, już nie wspominając o tym, jak traktuje się gejów. To nie jest tak, że te narody dzielą się na panów-mężczyzn i ofiary-kobiety. Panami czy też oprawcami nazwałabym grupy ludzi uznających, że maja prawo czy wręcz obowiązek siłą narzucać innym swój światopogląd i sposób życia oraz siłą egzekwować przestrzeganie zasad, które oni arbitralnie uznali za właściwe.
mrocznaiskierka
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 80
Rejestracja: 9 gru 2011, o 18:54

Re: Krzywda kobiet w innych kulturach. Nasze postawy.

Post autor: mrocznaiskierka » 27 cze 2015, o 17:25

VerticalHorizon pisze: Linię demarkacyjną wyznacza stosunek do człowieka, jego wolności i swobód. Miałam na myśli krzywdzenie mężczyzn nie poprzez przypinanie im "złej żony" ale choćby utrudnienie dostępu do edukacji czy samodzielnego poszerzania wiedzy, do niektórych rozrywek, sposobów życia, już nie wspominając o tym, jak traktuje się gejów. To nie jest tak, że te narody dzielą się na panów-mężczyzn i ofiary-kobiety. Panami czy też oprawcami nazwałabym grupy ludzi uznających, że maja prawo czy wręcz obowiązek siłą narzucać innym swój światopogląd i sposób życia oraz siłą egzekwować przestrzeganie zasad, które oni arbitralnie uznali za właściwe.
Myślę, że trafiłaś w sedno.

W systemie, gdzie brak jest wolności, nie może ujawnić się różnorodność. Ludzie nie mogą jej poznać, ani docenić znaczenia jakie ma dla rozwoju / funkcjonowania jednostki oraz wspólnoty. Wiedźmy i heretycy są masowo zabijani - niczym za czasów inkwizycji.

Przestrzeganie praw kobiet czy mniejszości musi mieć silne umocowanie w przestrzeganiu praw człowieka, bo kobiety i mniejszości to ludzie.

Uznanie wszystkich ludzi za ludzkich w tym samym stopniu, a więc za takich, którym z tego tytułu pełnia ludzkich praw należy się, jak psu micha, niestety nie jest powszechną w wielu krajach praktyką. Nie dotyczy to tylko kobiet, ale też mniej licznych grup nienormatywnych, aczkolwiek z powodu zasięgu istnień jakie obejmuje, to właśnie dyskryminacja ze względu na płeć wydaje się ostatnim bastionem fundamentalnej społecznej niesprawiedliwości. Zastanawiam się nawet, czy w kwestii homoseksualistów, to przypadkiem nie płeć jest kluczowa? Tzn. ten „niewłaściwy” stosunek do płci własnej oraz płci przeciwnej?

Jak zauważyłaś poszanowania praw człowieka nie da się wywalczyć jedynie zbrojnie, ale głównie poprzez edukację i swobodny dostęp do rzetelnej wiedzy. Rzekłabym nawet, że poprzez koedukację. I jeszcze rzecz bardziej podstawową – koegzystencję i kooperację w różnych sferach życia.
Wonderka
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 34
Rejestracja: 15 sty 2015, o 13:03

Re: Krzywda kobiet w innych kulturach. Nasze postawy.

Post autor: Wonderka » 16 wrz 2015, o 12:19

Niestety ja nie wierzę, ze sie coś zmieni tak totalnie i od razu, trochę może tak ale...
Rous
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 48
Rejestracja: 7 maja 2016, o 01:29

Re: Krzywda kobiet w innych kulturach. Nasze postawy.

Post autor: Rous » 13 maja 2016, o 13:07

Boze jaki stary temat odkopuje :)

Zycie mnie nauczylo, ze:

- kobiety nauczyly sie udawac pokrzywdzone dla zysku
- same leca do mezczyzn ktore je krzywdza

Dlatego generalnie nie obchodzi mnie kobiecy los. Po prostu.

Jesli juz to pojedyncze przypadki, kogos kogo znam. A i tak trudno odroznic te naprawde pokrzywdzone.

Wole sie nie wtryniac w obce kultury, bo po co - azjatycka kobieta w poligamistycznej kulturze postrzega mezczyzne ktory ma wiele zon jako kogos wartosciowego (utrzymuje wiele kobiet czyli jest bogaty) - dla nas to glupie dzielic sie facetem z innymi i byc jedna z wielu.

A czy my doceniamy to co mamy? Nawet jak przyjdzie nam urodzic sie w zje/banej rodzinie to mozna uciec, u muzulmanow juz "nie bardzo".
Rous
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 48
Rejestracja: 7 maja 2016, o 01:29

Re: Krzywda kobiet w innych kulturach. Nasze postawy.

Post autor: Rous » 13 maja 2016, o 13:08

Rous pisze:eca do mezczyzn ktore je krzywdza
ktorzy
Awatar użytkownika
Altena_Q
Moderatorka
Moderatorka
Posty: 2295
Rejestracja: 3 gru 2012, o 17:33

Re: Krzywda kobiet w innych kulturach. Nasze postawy.

Post autor: Altena_Q » 13 maja 2016, o 15:47

Temat poswiecony jest krzywdzie kobiet w innych kulturach. Nie jest miejscem na kolejne mizoginistyczne wywody pana Rous.

The wind is my voice
The moon is my heart
Come find me
I'm on every hills and fields
I'm here
warpechowskak
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 12
Rejestracja: 26 mar 2018, o 11:20

Re: Krzywda kobiet w innych kulturach. Nasze postawy.

Post autor: warpechowskak » 5 kwie 2018, o 12:42

Nikt nikogo ni udaje Rous. Po prostu jest to problem nie tylko w innych kulturach ale i w Polsce. Wiele kobiet jest zastraszanych. Większość może i leci na takich facetów. A co powiesz jeżeli niektóre kobiety po pewnym czasie dowiadują się jaki jest ich partner. Bo zdarzają się takie sytuacje.
Tylko jeżeli ciebie coś nie interesuje to nie ma żadnego powodu żeby to komentować. Możesz ominąć ten temat. :roll:
biedronca
super forma
super forma
Posty: 2073
Rejestracja: 22 kwie 2015, o 19:46

Re: Krzywda kobiet w innych kulturach. Nasze postawy.

Post autor: biedronca » 5 kwie 2018, o 14:01

Większość kobiet leci na facetów, którzy zastraszają? Gdzie? W jakim świecie? Znasz jedną, która by powiedziała "jest taki seksowny, kiedy mi grozi" ? :shock:
eminem98xd
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 826
Rejestracja: 2 lip 2014, o 19:46

Re: Krzywda kobiet w innych kulturach. Nasze postawy.

Post autor: eminem98xd » 7 kwie 2018, o 20:42

Co tu dużo mówić na ten temat,ja uważam że im bardziej jest zacofana kultura tym większe przyzwolenie na przemoc.
A im bardziej jest większe przyzwolenie na przemoc,tym częściej padają ofiarami osoby słabsze czyli:Dzieci,kobiety i słabsi mężczyźni. Więc jeżeli chodzi o islam,to niestety ale uważam że żeby w jakimś stopniu zmniejszyć przemoc wobec kobiet w obszarach gdzie islam występuje. Musiało by dojść do całkowitej śmierci tej religii. Musiałby wystąpić przewrót taki jak np Europie,czyli wojna komunistyczno-nazistowska,która pozbawiła by majątku i władzy tych wszystkich islamskich szejków i na tych terenach przez przynajmniej 100 lat musiałby panować ustrój socjalistyczny,który osłabił by autorytet koranu.
Trudno jest też wyplewić przemoc z mężczyzn wobec kobiet,ponieważ we większości kultur męskość to właśnie agresja,siła osobnik który zawsze ma racje i musi dostawać to co chce.
Najsmutniejsze jest to że większość kobiet wychowując małych mężczyzn same nie świadomie wpajają im ten program do umysłu.A kobiety to te słabe,grzeczne i muszą być dobroduszne i za każdym razem wybaczać wszystkie błędy tak jak mama.
Więc nic dziwnego że w takim układzie dochodzi do przemocy.
Zauważ też że wśród mężczyzn trafia się duży odsetek psychopatów.A psychopaci,żeby usprawiedliwić siebie i jeszcze bardziej wkopać własną ofiarę czepi się każdej deski ratunku. Chodź by tej że ofiara jest kobietą która sobie zmyśla.Tak samo jak pedofil, powie że dziecko sobie bzdura i że jest nienormalne,albo że ono go prowokowało(argument księży).
Awatar użytkownika
seeemilyplay
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 49
Rejestracja: 13 kwie 2018, o 00:22

Re: Krzywda kobiet w innych kulturach. Nasze postawy.

Post autor: seeemilyplay » 13 kwie 2018, o 11:14

Trudna sprawa. Tak naprawdę trudno walczyć o prawa kobiet w innych kulturach, gdy na swoim podwórku mamy taki szajs i musimy wychodzić na ulice. Osobiście staram się działać w myśl zasady: "myśl globalnie - działaj lokalnie", bo wydaje mi się, że to zawsze przynosi najlepsze efekty. I że - jeśli nasze społeczeństwo nauczy się traktować kobiety tak jak należy - będzie mogło skuteczniej wspierać skrzywdzone panie w innych krajach / kulturach. Jednocześnie jednak staram się podpisywać petycje i inne takie, jeśli na nie trafiam, a dotyczą kobiet spoza Polski. Wydaje mi się, że mniejsze działania są lepsze niż żadne.
Odwiedź mój blog: :arrow: wstronekobiet.pl 8)
Awatar użytkownika
modernoo
Posty: 2
Rejestracja: 24 kwie 2018, o 18:50

Re: Krzywda kobiet w innych kulturach. Nasze postawy.

Post autor: modernoo » 26 kwie 2018, o 18:54

No, bardzo trudna sprawa...
Żadna przyjemność nie jest w sobie złem
Awatar użytkownika
Kejt_19-22
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 10
Rejestracja: 20 lut 2019, o 08:55

Re: Krzywda kobiet w innych kulturach. Nasze postawy.

Post autor: Kejt_19-22 » 20 lut 2019, o 09:26

No po pierwsze to nalezy nie być obojetnym na krzywdę drugiej osoby, a niestety brak empatii często widoczyny jest w mężczyznach, jak i u nas ze strony kobiet. Zawsze nalezy reagowac, zawsze należy działac tak by coś zaczeło krok po kroku sie zmieniać. Tak jak pisze seeemilyplay zaczać działać lokalnie, a coś będzie sie ruszało w kierunku tej prawie dobrej zmiany :)
eminem98xd
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 826
Rejestracja: 2 lip 2014, o 19:46

Re: Krzywda kobiet w innych kulturach. Nasze postawy.

Post autor: eminem98xd » 26 lut 2021, o 22:23

Altena_Q pisze:
26 cze 2015, o 11:43
Zainspirowana dyskusją,a właściwie przepychanką z działu "Nasze Sprawy", w temacie "nienawiść do mężczyzn", ciekawa jestem opinii większej ilości osób - nie każdy ma ochotę wypowiadać się w konfliktogennym temacie.
Czy kiedy słyszycie w wiadomościach o tym, co dzieje się w Syrii, Iraku, przekręcacie natychmiast na inny kanał, albo kiwacie głową, myśląc, że media jak zwykle przesadzają, albo - jak jedna pani napisała, myślicie, że kobiety są same sobie winne bo się nie bronią?
Czy są wśród Was osoby, które czują wewnętrzny ból na myśl, że w tej właśnie chwili X kobiet jest brutalnie gwałconych? Czy Was to zupełnie nie obchodzi bo to "gdzieś tam", w innej kulturze? Czy empatia wobec obcych ludzi jest dla Was oznaką nadwrażliwości, czy człowieczeństwa?
Czy myślałyście kiedykolwiek o tym, że można z tym coś zrobić? Czy organizacje walczące o prawa człowieka, akcje jakie promują celebrytki typu Angelina Jolie, Emma Watson i inne, zmieniają coś na lepsze, czy uważacie, że aktorki pragną jedynie zwrócić na siebie uwagę?
Świat zainteresował się obrzezaniem dziewczynek po tym, jak książka "Kwiat Pustyni" stała się bestsellerem. Kolejną książką - triggerem była "Jestem Malala." To przykłady, kiedy pojedyncze osoby w pewnych okolicznościach zwracają na siebie uwagę świata na tyle, aby stać się narzędziem zwrócenia uwagi na problem. W skrócie, czy uważacie, że tego typu osoby - i akcje społeczne, są w stanie coś zmienić? Nie teraz, zaraz, jutro, ale stopniowo, przez kolejne 20-30 lat?

Jak dotąd mam wrażenie, że na forum dominuje pełna obojętność, na zasadzie, jeżeli coś nie dotyczy moich znajomych, to niech inni się martwią. Przed chwilą przeczytałam postawę użytkowniczki, która jest odzwierciedleniem poglądów Freuda, jakie wyczytałam w książce Judith Lewis Herman pt. Przemoc - Uraz psychiczny i powrót do równowagi". Mianowicie , badania Freuda nad "Histerią" kobiet zetknęły go z setkami relacji o wykorzystywaniu seksualnym, często we wczesnym dzieciństwie, w które on nie był w stanie uwierzyć. Po latach pracy z pacjentkami Freud poszedł w zaparte, sam odkrywszy wcześniej problem molestowania kobiet i traumy, których doświadczają one nieraz w małżeńskim łożu, zaprzeczył własnym wcześniejszym teoriom i uparcie powtarzał, że kobiety opowiadające o gwałtach wszystko zmyśliły. Autorka książki dowodzi, że Freud nie potrafił zmierzyć się psychicznie z głębią problemu, który dotyczył całej ludzkości, a wyszedł na jaw dopiero w XX wieku. Inni psychiatrzy dostrzegli jego błąd i dzięki temu ofiary mają jednak szanse na uzyskanie pomocy. Do czego zmierzam. Na uniwersytecie we Wrocławiu niedawno grupa panów dyskutowała nad tym, czy kobiety podczas pmsu i miesiączki są zdolne do pracy. Coś, co większości osób tutaj wydaje się powtórką z lat 60tych, grupka osób wydałoby się inteligentnych, wykształconych, znowu chciała zepchnąć kobiety z obszaru wiarygodności, edukacji, kwestionując ich zdrowie psychiczne, ze względu na płeć. Inny przykład, z życia wzięty tym razem, psychicznie chory były mąż mojej znajomej przez kilka lat usiłował przekonać psychologów, aby ubezwłasnowolnili jego żonę między innymi dlatego, że podczas awantur płacze i krzyczy - ergo, wpada w histerię. Tutaj rzecz zakończyła się szczęśliwie, są też mądrzy psychologowie, którzy po kilku rozprawach sądowych odkryli, kto tutaj cierpi na chorobę psychiczną.
Te cztery pozornie nie związane ze sobą tematy wiąże jedno. Postawa zaprzeczenia, raz - zdrowia psychicznego kobiety, dwa - zaprzeczenie jej prawdomówności, zaprzeczenie dziejącej się krzywdy. Mamy doskonały przykład takiej postawy na forum od co najmniej jednej użytkowniczki, kiedy kobieta, w tym wypadku ja, okazuje emocje w związku z krzywdą kobiet na świecie, natychmiast problem zostaje odwrócony. To ja powinnam rozwiązać swoje problemy.
Przerzucenie winy na stronę kobiety mówiącej głośno o traumie, nawet jeżeli chodzi o traumę innych, jest typową reakcją obronną aby nie mierzyć się samemu z problemem. Na moje szczęście nie zostałam nigdy fizycznie skrzywdzona, jak widać po forum, mogę tu mówić o wielkim farcie (widzę co piszecie w tematach np. na temat gwałtu). Ale ile razy Wy spotykacie się z podobnych przerzucaniem odpowiedzialności na Waszą stronę? "To ty masz problem." "Kobiety w Afryce i innych krajach rozwijających się mogły by się przecież bronić, ale nie robią tego. Ergo - to ich wina." Nie przytoczę już linka do artykułu, bo było to dawno, ale w którymś fragmencie książki o wyzwoleniu z Oświęcimia, był cytat jednego z ocalałych. Mówił on o kolejnym bólu zadanym tym razem przez polskie społeczeństwo. Kiedy wypuszczano ich z obozu, ludzie patrzyli na nich z niechęcią, niejednokrotnie mając pretensje, dlaczego się nie bronili. Dlaczego nie rozwalili obozu od środka. Kolejni - nie chcieli słuchać o ich przeżyciach. Odrzucili ich.
Herman pisze: "Najłatwiej stanąć po stronie sprawcy nieszczęścia, ponieważ prześladowca żąda od nas tylko bezczynności. Apeluje do powszechnej skłonności, aby nie widzieć, nie słyszeć i milczeć."

Jak jest z Wami? Czy też odwracacie się od problemów krzywdy kobiet?
Już nie trzeba być w innym kraju.
Młode kobiety jak zajdą w ciążę są skazywane na rodzenie warzyw, bleeming victim trwa w najlepsze, kobiety są coraz bardziej wyszywane i obrażane, ludzie są cięci na młode dziewczyny, po prostu jakaś masakra.
ODPOWIEDZ