Mam zupełnie inne obserwacje. Żaden z moich zagranicznych znajomych nigdy nie był ofiarą rasistowskiego ataku. Wielokrotnie mijałam na ulicy czy w autobusie rozmawiających głośno po arabsku czy ukraińsku ludzi, których nikt się nie czepiał (chyba tylko mnie to wkurzało, bo mam alergię na ludzi, którzy strasznie głośno gadają w przestrzeni publicznej). Co więcej - pochodzę z 30tysięcznej prowincji, gdzie mieszka dużo Ukraińców, trochę Turków, Hindusów i nikt się ich nie czepia.jasandra pisze: ↑9 gru 2017, o 12:06A z innej beczki a propos bezpieczeństwa - ostatnio coraz częściej spotykam obcokrajowców, którzy mówią, że oni się Polski boją. Zwłaszcza Arabowie. Ostatnio rozmawiałam z dwójką Egipcjan i zaczęli mnie pytać o "faszystowski marsz", który był niedawno w Polsce. Musiałam przełknąć gorycz tego pytania. Ja w każdym razie zawsze przestrzegam przed mówieniem po arabsku, nawet niemiecki jest niebezpieczny, i w ogóle odwiedzaniem Polski, gdy ma się ciemny kolor skóry. I statystyki mogą sobie trąbić co chcą (nie mówiąc o pani ex-Premier ). Ale w Polsce NIE JEST bezpiecznie.
Co jest z Wami feministkami nie tak? Polska przoduje w rankingach
Re: Co jest z Wami feministkami nie tak? Polska przoduje w rankingach
Re: Co jest z Wami feministkami nie tak? Polska przoduje w rankingach
A w jakim regionie mieszkasz, tak z ciekawości?
Re: Co jest z Wami feministkami nie tak? Polska przoduje w rankingach
Dosłownie godzinę temu byłam świadkiem jak na wrocławskim rynku kobieta (polka - celowo z malej) wyzwała i opluła młodego, sniadego mężczyznę. Nie powiem, wstyd mi się zrobiło.
Re: Co jest z Wami feministkami nie tak? Polska przoduje w rankingach
Podeszłaś może do niego? Najskuteczniejsza metoda to podejść u zagadnąć do zaatakowanego. Nie jest intuicyjna (wydawałoby się, że powinniśmy zagadać do atakującego, a często się boimy), ale ofiary mówią, że bardzo często brakuje im tego dobrego słowa od osoby postronnej. (Można też próbować ośmieszyć atakującego, ale wtedy, gdy czujemy, że nic nam nie zrobi)
W przeszłości byłam świadkiem takiej sytuacji, tylko że w autobusie nocnym w Warszawie jakiś wyrostek lub dwóch krzyczał/eli na śniadoskórego, że ma wypier... i że go zabiją. Byłem trochę sparaliżowana i daleko od sytuacji (próbowałam interweniować potem w MPK, ale na próżno). Nie wiedziałabym też wtedy, jak się zachować.
Dziś wiem, że znacznie bezpieczniej jest zagadnąć ofiarę, ignorując sprawcę. To go raczej skonfunduje niż rozsierdzi i powinniśmy uniknąć jego ataku.
Tyle teorii. Wciąż nie miałam okazji tego wypróbować, ale staram się być czujna. Niestety, takie sytuacje są codziennością, ale trzeba reagować.