saudade8 pisze:
to budujące co piszesz, niestety zraziłam się swego czasu do kempingowania w PL tak, ze nie szukałam już tych alternatyw, o których piszesz. Ale cieszy mnie, ze są. No i przy okazji uświadomiłam sobie, ze słabo znam własny kraj. I jeszcze, ze ten polski wiejski krajobraz to dla mnie- prócz niewątpliwego piękna natury-także brzydota patologii wszelakiej ("taka gmina"). A tego podczas urlopu bardzo chciałabym uniknąć.
Co do Europy - spokojnie, są jeszcze obszary, w których natura jest chroniona i nie ingeruje się bardziej strategicznie i planowo niż u nas (gdzie ta zachowana nadzwyczajnie natura wynika raczej z zawirowań historycznych, biedy i braku pomysłu niż jest zasługą (?).Ale może znowu się mylę?
Problem z Europą jest taki, że trzeba tam choć trochę dojechać:)
Wiem, że pięknych miejsc jest wiele i z pewnością są one o wiele lepiej zaopiekowane niż nasze. Cała Skandynawia jaka niezwykła. Ale muszę tam się choć trochę wybrać. A w pobliżu Gdańska mam w granicach od 20 do 120 km cuda na wyciągnięcie ręki. Od kompletnie dzikiego jaru Raduni (rzeka górska, pełna przełomów, szybka, wokół 30m zbocza porosłe lasem - 20 km od centrum Gdańska) do pięknych jezior lobeliowych (woda w nich czysta w kolorze zieleni, zapiera dech w piersiach) w Borach Tucholskich. Kto widział Płęsno, Garliczno, Małe i Duże Głuche? Cisza, kormorany, czaple, nawet orły. A klęgor żurawi? Mogę tam wyskoczyć choćby na jedno popołudnie i już jestem zresetowana
Nie dlatego się zachwycam bo mamy piękniej. Nie mamy. Tylko, że to nasze i bliskie a takie nieznane.
Kiedyś nocowałam na Piławą. Zostawiłyśmy namiot nad rzeką i poszłyśmy w las na spacer. Spacerujemy a tu nagle jakieś śpiewy, wiec idziemy za głosami. Wyszłyśmy na jakąś kamieniem układaną drogę, wokoło stare lipy czasem dęby. Środkiem szła pielgrzymka. Jestem nie wierząca ale naprawdę odmówiłam wtedy jakiś mały różaniec, takie to było piękne i czyste. Tędy ludzie chodzili może i od setek lat. Poczułam ciągłość.
Jeśli chodzi o ten wiejski krajobraz to czasem zęby bolą, oj bolą. Ale też rozczula mnie jak ludzie też potrafią dbać i starać się bardzo skromnie ale jakoś. Niestety to są 50 letnie zaniedbania. A w niektórych miejscach (zwłaszcza byłe rejony poniemieckie) wciąż się obawiają , że Niemiec przyjdzie i zabierze. I to jest autentyczny lęk.