dziwne to wszystko

Rozmowy pan dojrzałych
ODPOWIEDZ
sonata

dziwne to wszystko

Post autor: sonata » 3 lip 2004, o 00:28

Hej, znalazłam tutaj osoby mniej wiecej w moim wieku, to piszę. Ciągnie mnie to forum, już raz pisałam, to jeszcze było na starym. Wiecie co? Głupio się czuje, chciałabym jeszcze raz zacząc życie - zupełnie inaczej bym je rozegrała, podjęłabym inne decyzje. Jestem w tak durnym punkcie życia, że nie wiem. tak jak juz gdzieś ktos napisał - za stara i za młoda jednocześnie. Za późno na zmiany, za daleko zabrnęłam, nic nie mogę zmienić, a za młoda jestem aby się poddać i tylko obserwować, bo tyle jeszcze przede mną.
margo

Post autor: margo » 3 lip 2004, o 00:58

Sonatko, na zmiany nigdy nie jest za późno....wierzaj mi. Jeśli boisz się zmian to pomyśl, iż jeśli ich nie uczynisz to nigdy nie dowiesz się jakie dobro opatrzność ma dla Ciebie w podarunku. :D
Ja, zmieniłam jednego dnia, naprawdę jednego, wszystko.....orientację, podejście do życia, zainteresowania, styl ubierania, smaki, kolor i długość włosów, stan, mieszkanie, a nawet miasto :!: :!: :!:
Warto było i gdyby nie moja radykalna i niecierpliwa natura, to nigdy bym nie wiedziała, że można być tak szczęśliwą. Nawet marzenia to pestka :D
maja

Post autor: maja » 7 lip 2004, o 09:03

Jakże zazdroszczę Margo. Ja też jestem niecierpliwa ale w innych sytuacjach życiowych, bardziej błahych. Tak z dnia na dzień rzucić wszystko, zmienić swój wizerunek- to jest niespotykane. Ja nie umiałabym zrobić pstryk i uciec od dotychczasowego życia. A chciałabym bardzo, podobnie jak Sonata.
Domyślam się Margo, że ten jeden dzień, w którym wszystko zdarzyło się to przenośnia. Jak tego dokonałaś, ile przygotowań to kosztowało?

Sonata piszesz, że inaczej rozegrałabyś swoje życie. A kto nie? Ja też zabrnęłam bardzo daleko ale powoli wyciągam się z tego. Ile jeszcze nerwów, stresu przede mną. Jednak jestem zbyt młoda, żeby tkwić w tym do końca i później mieć żal do samej siebie, że przegrałam życie. Nie poradzę ci jak to się robi, sama chciałabym wiedzieć.
lambda

Re: dziwne to wszystko

Post autor: lambda » 8 lip 2004, o 20:31

sonata pisze:Hej, znalazłam tutaj osoby mniej wiecej w moim wieku, to piszę. Ciągnie mnie to forum, już raz pisałam, to jeszcze było na starym. Wiecie co? Głupio się czuje, chciałabym jeszcze raz zacząc życie - zupełnie inaczej bym je rozegrała, podjęłabym inne decyzje. Jestem w tak durnym punkcie życia, że nie wiem. tak jak juz gdzieś ktos napisał - za stara i za młoda jednocześnie. Za późno na zmiany, za daleko zabrnęłam, nic nie mogę zmienić, a za młoda jestem aby się poddać i tylko obserwować, bo tyle jeszcze przede mną.
:wink: fajny temat.
No wlasnie , takie refleksje przychodza zawsze jak ma sie juz pewien
"dorobek" zyciowy.
Przychodzi taki okres w zyciu.......
:)

zawsze tak bedzie, tylko krowa nie zastanawia sie nad swoim zyciem
( no chyba , ze jest to byczek Fernardo :lol: )
Wydaje mi sie ze zmiany nalezy zaczac od wnetrza nie zewnetrza.
Potem samo sie potoczy.
pytająca

ja też pewnego dnia

Post autor: pytająca » 23 lip 2004, o 21:14

pewnego dnia zakochałam się w kobiecie i już nic nie było wazniejsze, w ciągu tygodnia wyprowadziłam się od narzeczonego i poczułam ulgę.... nareszcie znalazłam coś czego mi w życiu było potrzeba.... i nie żałuję, choć jeszcze tyle od tamtego dnia się wydarzyło...
pytająca

i rzeczywiście

Post autor: pytająca » 23 lip 2004, o 21:18

i rzeczywiście dziwne to wszystko, jak szybko się odnalazłam w tej miłości, jak szybko zrezygnowałam ze swoich tradycyjnych planów, jak szybko skończył się ten mój kobiecy związek i jak bardzo nie chcę wracać do mężczyzny, który mnie kocha... a ja jestem wciąż neolesbikją...
czarodziej_z_oz

Post autor: czarodziej_z_oz » 26 lip 2004, o 18:03

zmienic zycie w ciagu jednego dnia ?

co za problem jesli sprowadza sie do brania odpowiedzialnosci tylko za siebie .... wyglad, praca, upodobania ... wbrew pozorom zaden problem, jesli na dodatek stymulowane miloscia :D
aczkolwiek jak czytam o tym, ze mozna zabrnac za daleko i ze chcialoby sie zaczac od poczatku ....
coz .... cos o tym wiem .... bo ja, ja wlasnie szarpie sie .... szarpie sie okrutnie z powodu dziecka, ktore w tym i z tego zwiazku jest i tego sie nie da zmienic, odwrocic i wycofac ...
Miala racje bodjze eryka piszac w ktoryms z postow, ze w malzenskich szafach siedza poukrywane les ... :D
sonata

Post autor: sonata » 28 lip 2004, o 22:49

No właśnie, dziecko. Malutki człowieczek, który teraz jest taki szczęśliwy, śmieje się na glos, przytula tatę, który będzie pytał "dzie tata?" i płakał za nim w nocy. To jest to rozdarcie. Nie umiałabym chyba przez to przejść. Na szczęście na razie nie mam problemu czy się wyprowadzić do kobiety i wszystko zacząć na nowo, bo takiej kobiety nie ma. Jest jedynie wspomnienie niedawnej fascynacji, która i tak wprowadziła chaos do mojego życia i tęsknotę za czymś, czego i tak chyba nie poznam, no bo jak? Szukac na siłę? Czego? Przygodnego romansu? Seksu, żeby "zobaczyć jak to jest?" Jeśli tak, to tylko z nią, ale ona mnie nie chce, a z kimkolwiek to ja nie chcę. Zostaje już tylko ten facet, no i może dobrze.
Okropnie smutno. Radzę, nie decydujcie się na dziecko pochopnie - z facetem jeśli nie jesteście pewne swoich preferencji. Hm, tylko co, jesli te preferencje wychodzą po paru latach małżeństwa? Jeśli się pozna faceta i stwierdza, że to jednak nie jest to? A człowiek myślał, że w takiej relacji wszelkie jego potrzeby zostana zaspokojone, będzie czułość, romantyzm i delikatnośc i ZROZUMIENIE - miłość. A tu klapa, namiastka, samotność. Kurcze, wtedy się idzie do tego małego człowieczka i w jego uścisku małych łapek szuka tej miłości. I to pomaga, wtulić się w niego i usłyszeć "moja mama". Ale jestem rzewna dzisiaj, chlip. Prawie kicz.
kim

Post autor: kim » 29 lip 2004, o 23:41

tylko na ile można zatracic się w dziecku, można je kochać, uwielbiać, widzieć w nim cały świat, ale marzenie zostaje, marzenie które, mimo że, tłumione i spychane na dno świadomości, ciagle trwa...rośnie i wypełnia mysli i wyznacza byt...
fascynacja kobietą przemija, miłość do dziecka zostaje....
pojawia sie następna fascynacja i już się nie chce żeby przeminęła bo jak można żyć bez miłości kogoś kogo całym sercem chce sie pokochać i do swojego świata przyjąć....
jedno dano nam życie i nie wolno pozwalać ulecieć miłości....
czarodziej_z_oz

Post autor: czarodziej_z_oz » 2 sie 2004, o 23:12

zaiste kim prawde mowisz .....

jesli mimo macierzynstwa chocby nie wiem jak bardzo wyczekiwanego, upragnionego i szczesliwego pozostaje w nas odrobina egoizmu i pytanie o siebie, to pragnienia, mimo, iz obiekty fascynacji zmieniaja sie i przemijaja .. to pragnienia zostaja ....
jest tak jak piszesz ..
zycie - przynajmniej wg mojego obecnego stanu wiedzy - mam jedno, za pare lat, o wiele wczesniej niz sie wydaje, dziecie sie usamodzielni, gdy pojawi sie szkola, koledzy/kolezanki, zajecia dodatkowe nasz wplyw i koniecznosc decydowania o jego/jej zyciu bedzie zupelnie inna ...
i w tym wszystkim zostajemy my .. z bagazem doswiadczen ... z pragnieniami ... z poczuciem spelnienia ? niespelnienia ?
no wlasnie, ja chce odpowiedziec sobie za te pare lat, ze jednak spelnienia ...
dlatego tez nie rezygnuje z siebie, realizuje sie w miare dostepnych mozliwosci co daje mi poczucie panowania nad swoim zyciem i ksztaltowania go ...
nie zmienia to faktu jednak, ze sa takie chwile, ze chcialabym pozwolic sobie na komfort podjecia decyzji ostatecznych, takich zero-jedynkowych, czarno-bialych ... a tu niestety .... jeszcze nie teraz ... nie wiem czy wogole ....
tym optymistycznym wieczornym akcentem pozdrawiam Was z krainy Oz 8)
BazaltowyWiatr
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 12
Rejestracja: 4 lip 2008, o 02:00

Post autor: BazaltowyWiatr » 4 lip 2008, o 12:17

sonata pisze:No właśnie, dziecko. Malutki człowieczek, który teraz jest taki szczęśliwy, śmieje się na glos, przytula tatę, który będzie pytał "dzie tata?" i płakał za nim w nocy. To jest to rozdarcie. Nie umiałabym chyba przez to przejść. Na szczęście na razie nie mam problemu czy się wyprowadzić do kobiety i wszystko zacząć na nowo, bo takiej kobiety nie ma. Jest jedynie wspomnienie niedawnej fascynacji, która i tak wprowadziła chaos do mojego życia i tęsknotę za czymś, czego i tak chyba nie poznam, no bo jak? Szukac na siłę? Czego? Przygodnego romansu? Seksu, żeby "zobaczyć jak to jest?" Jeśli tak, to tylko z nią, ale ona mnie nie chce, a z kimkolwiek to ja nie chcę. Zostaje już tylko ten facet, no i może dobrze.
Okropnie smutno. Radzę, nie decydujcie się na dziecko pochopnie - z facetem jeśli nie jesteście pewne swoich preferencji. Hm, tylko co, jesli te preferencje wychodzą po paru latach małżeństwa? Jeśli się pozna faceta i stwierdza, że to jednak nie jest to? A człowiek myślał, że w takiej relacji wszelkie jego potrzeby zostana zaspokojone, będzie czułość, romantyzm i delikatnośc i ZROZUMIENIE - miłość. A tu klapa, namiastka, samotność. Kurcze, wtedy się idzie do tego małego człowieczka i w jego uścisku małych łapek szuka tej miłości. I to pomaga, wtulić się w niego i usłyszeć "moja mama". Ale jestem rzewna dzisiaj, chlip. Prawie kicz.
witam
hmm..smutna masz sytacje sonato.
wszpolczuje ci,nie doswiadczylam tego co ty ale znalam kobiety w podobnych sytuacjach.to bardzo trudne polozenie.
nielatwo tu o dobra rade.
gdybys odeszla byloby duzo krzywd i bolu.
gdy zostaniesz uschniesz jak zapomniana roslinka w doniczce.
ale jedno wiem,jak czegos bardzo pragniesz to tuczucie ma taka moc
ze bedzie cie nieustannie wyrywalo do celu chocbys je wrzucila do studni,zalala betonem,i wytarla z kazdej mapy.
pragnienia serca sa niezniszczalne.
trzymaj sie cieplo
Bazaltowy Wiatr
Awatar użytkownika
Ireth
super forma
super forma
Posty: 9197
Rejestracja: 17 cze 2004, o 00:00
Lokalizacja: Ørestad City

Post autor: Ireth » 4 lip 2008, o 18:36

BazaltowyWiatr pisze:gdy zostaniesz uschniesz jak zapomniana roslinka w doniczce.
ale jedno wiem,jak czegos bardzo pragniesz to tuczucie ma taka moc
ze bedzie cie nieustannie wyrywalo do celu chocbys je wrzucila do studni,zalala betonem,i wytarla z kazdej mapy.
pragnienia serca sa niezniszczalne.
Jakbym "Alchemika" czytala 8).
Nim nasza kolej zdążymy jeszcze
Wspomnieć proroctwa i przepowiednie
Znaki na niebie myśli piwniczne
Które niejedną zabrały noc
Awatar użytkownika
ruby
super forma
super forma
Posty: 1947
Rejestracja: 18 cze 2004, o 02:08

Post autor: ruby » 4 lip 2008, o 19:16

Ireth, piąteczka :) Właśnie miałam to napisać, że więcej patosu, niż w tych kilku postach , nie czytałam od dawna. To się nazywa mieć dobre wejście !
Awatar użytkownika
implant
super forma
super forma
Posty: 1280
Rejestracja: 29 maja 2008, o 02:00

Post autor: implant » 5 lip 2008, o 13:14

Kto nie był w sytuacji, o której piszą dziewczyny, ten nigdy nie zrozumie, co znaczy takie rozdarcie. Niektórzy czują empatie, ale to naprawdę za mało.
To prwadziwa alchemia.
Nie wiem czy to pocieszajace dla Was, ale ja dokonałam przemiany. Mając już męża od wielu lat, dzieci i ustabilizowane życie, wybrałam miłość do kobiety. Licząc się z odrzuceniem i piętnowaniem, po prostu odeszłam i to nie do konkretnej osoby.
Odeszłam dla siebie.
Bałam sie nowego, ale to rozdarcie które spędzało mi sen z powiek prowadziło mnie na szafot, na skraj przepaści, a ja nie chciałam umierać. Powiedziałam wszystkim w domu i najbliższym, że taki jest mój wybór, i że jeżeli nie chcą mnie znać, to usunę się z drogi, ale decyzji nie zmienię.
Jedyne na czym mi zależało, to dzieci, ale wywalczyłam je dla siebie - zrozumiały.
Dzisiaj nie jestem sama, mam cudowną Partnerkę, wspólnie radzimy sobie z tym, co nas spotyka i śmiało moge powiedzieć, że jest to moja Pierwsza Wielka Spełniona Miłość. Czego i wam życzę.
Bądźcie odważne.
BazaltowyWiatr
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 12
Rejestracja: 4 lip 2008, o 02:00

Post autor: BazaltowyWiatr » 6 lip 2008, o 17:55

implant pisze:Kto nie był w sytuacji, o której piszą dziewczyny, ten nigdy nie zrozumie, co znaczy takie rozdarcie. Niektórzy czują empatie, ale to naprawdę za mało.
To prwadziwa alchemia.
Nie wiem czy to pocieszajace dla Was, ale ja dokonałam przemiany. Mając już męża od wielu lat, dzieci i ustabilizowane życie, wybrałam miłość do kobiety. Licząc się z odrzuceniem i piętnowaniem, po prostu odeszłam i to nie do konkretnej osoby.
Odeszłam dla siebie.
Bałam sie nowego, ale to rozdarcie które spędzało mi sen z powiek prowadziło mnie na szafot, na skraj przepaści, a ja nie chciałam umierać. Powiedziałam wszystkim w domu i najbliższym, że taki jest mój wybór, i że jeżeli nie chcą mnie znać, to usunę się z drogi, ale decyzji nie zmienię.
Jedyne na czym mi zależało, to dzieci, ale wywalczyłam je dla siebie - zrozumiały.
Dzisiaj nie jestem sama, mam cudowną Partnerkę, wspólnie radzimy sobie z tym, co nas spotyka i śmiało moge powiedzieć, że jest to moja Pierwsza Wielka Spełniona Miłość. Czego i wam życzę.
Bądźcie odważne.
witam
dokonalas swiadomego wyboru Implancie.
nie zrobilas tego w akcie rozpaczy ale po prostu wybralas siebie.
jestes odwazna.
masz racje ,odwaga otwiera drzwi,a strach wszystko niszczy.
strach to najgorsze uczucie jakie istnieje.
lek jest gesty i czarny.
lepiej mu podziekowac za wspolprace i puscic ,niech sobie odleci.
takze polecam odwage i zaufanie do zycia.
wszystkiego dobrego impancie
pozdrawiam
Bazaltowy wiatr
ODPOWIEDZ