Post
autor: misja27 » 2 sty 2022, o 15:26
Aniu Nowak, dziękuję Ci za wszystko, jest prawda w każdym Twoim słowie, głęboka myśl i spostrzeżenia, trzeba żyć dalej, ale ciągle myślę, że jest jej przykro z mojego powodu, że Ją zraniłam, łączyła nas ogromna więź... Wiem, gdy się kogoś kocha, skrzywdzi się raczej siebie niż kochaną osobę i tak było, byłam przy niej, gdy chorowała na raka i gdy go pokonała, pomagałam jej rodzinie, mężowi, córce, wnukom.Byłyśmy sobie bliskie... A ona była przy mnie, gdy umierał mój Tata, gdy chorwał na Alzheimera i przy mojej Mamie, gdy pokonała raka piersi... Była heteronormatywna, choć czułam, że kocha mnie bardziej jak przyjaciółka. Rozmawiałyśmy godzinami, jakbyśmy były jednym organizmem. Potem zaczęła się lekko dystansować, jest bardzo silną osobą... Nie wolno nikogo ranić, nigdy... Cholera nie mogę się pogodzić, zawsze żyłam życiem innych, poświecając swoje... A tu takie świństwo, muł, gówno, wiem o tym dobrze Aniu..., nie chcę żyć, myślę, że ona sobie z tym radzi, to naprawdę silna osobowość. Zrobiłam świństwo, podłość, zraniłam, idę teraz się przejść, jestem zwykłym zerem