ja o jednym Ty o drugim ..... dalsza rozmowa dla mnie jest bezcelowa ....niemamnicku pisze:smooczyca pisze:doskonałeniemamnicku pisze: Mam wrażenie, że wiele osób podkreślając, że było zarówno po jednej i po drugiej stronie automatycznie uznaje, że tylko one w tym temacie mają coś do powiedzenia, moim zdaniem - mylnie. Po pierwsze - nie każdy czegoś się uczy zdradzając - a często nie na tyle, żeby tego uniknąć w przyszłości. Po drugie mam wrażenie, że zdrada jest bagatelizowana i wręcz traktowana jak zdobywanie doświadczenia życiowego.. albo ja to całkiem pokrętnego odbieram. Nie - to nie jest tylko zdobywanie doświadczenia. Zdradzając przekracza się pewną granicę, niszczy się własną wrażliwość i ta osoba nigdy już nie jest taka sama potem, bez względu czy jest dalej z tym samym partnerem czy tez nie. Tak twierdzą sami zdradzający więc nie do mnie zastrzeżenia. No tak, jeszcze filozofii tu brakowało.. na ten temat akurat wiem więcej niż podejrzewasz ale mniejsza o to bo nie o to chodzi. I nie jest to nurt a bardziej jeden z przedmiotów dociekań - nieważne. Człowiek działa w rożnych przestrzeniach życia codziennego - fakt, że ktoś zachowuje się jak gnida w życiu uczuciowym nie znaczy, że nie może być kochającym synem, córką, bratem, siostrą, sąsiadem ( whatever). Znam takie osoby. W tym momencie ty postawiłaś wszystko w barwach czarno-białych bo nikt nie napisał, że zdradzający całkiem pozbawiony sumienia. Ktoś raniąc, zdradzając, nie licząc się z uczuciami partnera ma jakieś braki w normach - nie będę dociekać w jakich... Ale wobec przyjaciół czy nawet obcych ludzi może wykazywać się np. szlachetnością.
uroczy zbitek ogolnikow z inwektywami so ...
a. to, ze nie kazdy sie uczy i wyciaga wnioski z tego co go spotyka jest faktem i dotyczy to nie tylko zdrady ale wogole rzeczy spotykanych przez owa osobe - wiec nie bardzo rozumiem w czym rzecz i co to wnosi do rozmowy
b. to , ze nie każdy czegoś się uczy zdradzając - a często nie na tyle, żeby tego uniknąć w przyszłości - coz bywa .... patrz pkt. a)
c. ze masz wrazenie, ze zdrada jest bagatelizowana - coz ... kazdy postrzega rzeczywistosc wg swojego subiektywnego punktu widzenia, odnoszac sie do mojej wypowiedzi ciekawa jestem co wskazuje na owo bagatelizowanie
d. "i ta osoba nigdy już nie jest taka sama potem" - a to ci ciekawa figura - rozumiem, ze oczywiscie niszczac owe cos, staje sie juz duzo gorsza w przyszlosci ... rozumiem, ze w Twojej rzeczywistosci nie mozna uczyc sie na bledach w ten sposob, ze stajemy sie lepsi ?
e. filozofia - he he he - tu sie mylisz - ja niczego nie podejrzewam jesli chodzi o Twoja osobe, zupelnie nie interesuje mnie to czy znasz sie na filozofii czy nie - a Ty od razu uwazasz, ze w czym Cie niedoceniam - jakies problemy z wlasna wartoscia ?
f. "gnida" - czy Ty naprawde jestes gotowa do rozmowy na przedmiotowy temat na pewnym poziomie ogolnosci czy juz Twoje doswiadczenia wzbudzaja tak silne emocje, ze tracisz umiejetnosc prowadzenia dyskusji ?
cala reszta ..... projekcje projekcje projekcje i poczucie krzywdy .... coz ... wspolczuje z calego serca ... naprawde ale dopoki tego nie przerobisz w sobie bedziesz cierpiec na nowo i nowo ...
zycze wszystkiego naj
Smoo
a. A tyle wnosi,że po raz n-ty czytałam jak to nie ma sensu wypowiadanie się osób niezdradzających o zdradzie
c. czytając to forum, czasem mam takie wrażenie.. zaznaczam, że może mylne.
d. nie, nie, nie.. czytaj mnie dokładnie. Nie chodzi o bycie lepszym, gorszym. Chodzi o samo to co zachodzi w takim człowieku. Zdrada to niszczenie samego siebie, własnej wrażliwości i szacunku do samego siebie. A to, że ktoś potem jest być może lepszym człowiekiem dla innych, że być może nie popełnia pewnych błędów to zupełnie co innego. Po prostu zdrada robi o wiele większe spustoszenie niż się to tu porusza.
e. nie wiem, sama zaczęłaś temat filozofii i nawiązałam o tym, żeby uniknąć całej tyrady na ten temat. Jest to temat rzeka i nie widzę w ogóle sensu zapuszczania się w te rejony. Tyle. Co do wartości każdy ma jakieś kompleksy, ale akurat nie w tej dziedzinie. W każdym razie dziękuję, niczego bardziej nie lubię jak diagnozy przez internet.
f.Słowa "gnida" użyłam tylko dla wzmocnienia przekazu. Nie znam ciebie ani nawet dotychczas nie miałam okazji ciebie "czytać" więc.. jakim prawem miałabym cię obrzucać inwektywami? Jakbyś nie zauważyła pisałam ogólnikowo. Chyba, że zaliczasz się do tych, którzy nawet z ogólnikowymi przykładami się utożsamiają. Tak poza tym gdzie ty poza tą nieszczęsną "gnidą" widzisz inwektywy? Jeśli cię to zadowoli, możemy zamienić to na inne wyrażenie np. "osoba nieładnie się zachowująca"
eee.. projekcje? Teraz w psychologię będziemy wchodzić? nie dziękuję. Mylisz się jeśli uważasz, że wszystkie opisane przeze mnie sytuacje w jakiś sposób mnie dotyczyły.. zresztą zobacz moje posty - sporo ich było. Ale silnie identyfikuję się z osobami pokrzywdzonymi, zawsze tak było.
Przerabianie nic nie da, jeśli będą ciągle na nowo pojawiać się osoby które z elegancją słonia depczą innych. Poza tym nie każdy nadaje się do n-tej liczby związków, to tez tutaj niepojęte jak zauważyłam.Bo ciągle ktoś pisze w stylu, " e tam, raz się było w jednym związku, potem w drugim a w trzecim to już trochę lepiej postępuję i jakoś to będzie- ale za ile już wiem..". Niektóre skrzywdzone kobiety poprzestaną na tylko jednym i chciałam uświadomić "uczącym się" lekkoduchom, że uczą się na czyimś cierpieniu.
Za życzenia dziękuję, ale tak jak pisałam nie wszystko zależy ode mnie. Noo chyba, że tak jak coraz częściej myślę, wybiorę życie w pojedynkę. Nie mam ochoty być dla kogoś kolejnym doświadczeniem .
dla mnie swiat jest wazny, ciekawy i wartosciowy a ludzie warci poznania .... znam rowniez osoby, ktore wola zyc w oblezonej twierdzy postrzegajac wszystko i wszystkich przez pryzmat wrogosci i zagrozenia .... z takimi osobami nie jestem w stanie sie porozumiec ... wiec pozostaje tylko odwolac sie do starej prawdy, ze rozni ludzie roznie do zycia podchodza ...
nieodmiennie zyczac Ci dobrze
Bez odbioru
Smoo