Dobranocka14- "Rozstałyśmy się - boli, długo zaliczamy emocjonalną sinusoidę ale trzeba iść do przodu, spotykać z życzliwymi ludźmi, sprawiać sobie drobne przyjemności, czuć się ze sobą dobrze i starać się patrzeć z nadzieją w przyszłość"
- przy trochę głębszej analizie rozstania dochodzi się do wniosku, ze warunek sine qua non powrotu do świata żywych to porzucenie mitu własnej niezwykłości, a co za tym idzie niezwykłości związku, który się rozpadł. Bo skoro olbrzymia większość tworzy jakieś nowe relacje PO- to może i następnych los zaszczyci. Statystycznie są spore szanse. Ale gwarancji brak, i wiemy, ze gdzieś na obrzeżach krzywej Gaussa rozstania bytują unieszczęśliwione do ostatnich dni jednostki, te ostoje.. no właśnie czego? sentymentalizmu ? niezgody na świat? uczucia ?
Talia49- jeśli wybieramy życie po rozstaniu, a tak czyni jednak większość, warto chyba znaleźć jakiś sens poza związkiem- to mogą być proste sprawy, chodzi o przetrwanie w dobrym stylu i oczekiwaniu co jeszcze los ma w zanadrzu. Potrafimy przecież zaskoczyć nawet samych siebie, więc los tym bardziej ma te możliwości. Rady o spotykaniu życzliwych, mądrych ludzi, sprawianiu sobie przyjemności, rozwijaniu zainteresowań, odbudowaniu relacji (to potrwa) są na pewno warte uwagi. Dodałabym, ze warto poszukać czegoś co nada powagi życiu, jak wcześniej nadawał związek. Rozstanie kojarzy mi się z nieznośną lekkością bycia, brakiem zakotwiczenia, przynależności, dlatego coś poważnego- jak najbardziej.
Dobranocka14- "30. letnia perspektywa oczekiwania na zmianę spojrzenia - pocieszająca
- optymizm wrodzony , a tak poważnie chodziło mi o spojrzenie z perspektywy wielu lat życia; wyobrażam sobie, ze wtedy pewne chwile nabierają znaczenia, a inne nieoczekiwanie zupełnie je tracą. No ale pożyjemy, zobaczymy..
Podobno czas miał leczyć rany....
-
- super forma
- Posty: 2580
- Rejestracja: 22 gru 2013, o 22:15
Re: Podobno czas miał leczyć rany....
Dodam jeszcze, że w tym pierwszym, najgorszym okresie dobrze jest postawić sobie jakiś cel/cele i dążyć do ich osiągnięcia. Realne i mierzalne oczywiście (sport! lub nauka czegoś nowego – jeśli tylko potrafimy się skupić, o co na początku jest raczej trudno). Nie dzielić wspólnych znajomych na swoich i ex, od których to zaczniemy się izolować. Kontakty warto utrzymywać ze wszystkimi, jeśli ich lubimy i z nimi wychodzić do kina, w góry czy gdziekolwiek. Wśród dalszego kręgu osób poszukać takich, z którymi dzielimy zainteresowania i wyjść z propozycją ich wspólnej realizacji.
Nie polecam, bo moim zdaniem nie sprawdza się oddawanie w wir pracy: branie dodatkowych zadań, siedzenie po godzinach – myśli i tak wrócą. Odsuwanie ich w czasie nie pomaga, co jest do przemyślenia i przebolenia trzeba przemyśleć i przeboleć, jeśli się da - bez nadmiernego katowania siebie tymi myślami.
No i wierzyć, że to co się stało może być początkiem czegoś nowego i dobrego co się w naszym życiu wydarzy.
Nie polecam, bo moim zdaniem nie sprawdza się oddawanie w wir pracy: branie dodatkowych zadań, siedzenie po godzinach – myśli i tak wrócą. Odsuwanie ich w czasie nie pomaga, co jest do przemyślenia i przebolenia trzeba przemyśleć i przeboleć, jeśli się da - bez nadmiernego katowania siebie tymi myślami.
No i wierzyć, że to co się stało może być początkiem czegoś nowego i dobrego co się w naszym życiu wydarzy.
Re: Podobno czas miał leczyć rany....
Serdeczne dzięki dla wszystkich za 'dobre słowa",uwagi i rady skierowane do mnie,dużo mi to dało ,na pewno wprowadzę w życie wiele z nich.Aktualnie jesteśmy z byłą sympatią na etapie "przyjażnienia się",niezbyt dobry pomysł,ale niech będzie.Jestem już dużo spokojniejsza,mam apetyt na życie,szkoda mi dawnych planów i często na jakieś wspomnienie serducho się ściska,ale mam świadomość,ze nie będzie powrotu do tamtej sytuacji i trzeba zacząć życie nr 2
-
- początkująca foremka
- Posty: 67
- Rejestracja: 15 sty 2013, o 22:13
Re: Podobno czas miał leczyć rany....
Talia49, wspomnienia są bolesne doputy, dopuki nie poznasz KOGOŚ, kto znowu rozkocha, ja również nie wierzę w szczęśliwe powroty i dlatego czynię wszelkie przygotowania do życia nr 4 - jest to liczba stabilności i porządku- jeśli wierzyć numerologii
( bardzo spodobało mi się Twoje numerowanie "związków")
( bardzo spodobało mi się Twoje numerowanie "związków")
-
- początkująca foremka
- Posty: 67
- Rejestracja: 15 sty 2013, o 22:13
Re: Podobno czas miał leczyć rany....
Wybacz,piszemy: dopóki, dopóty!!!
Re: Podobno czas miał leczyć rany....
Tak naprawdę,to przynajmniej nr 3,na razie cisza,ale robię co mogę oczywiscie żart.