Milosc- mit czy fakt
Milosc- mit czy fakt
Hm.... moze tytul nie do konca odpowiada pytaniu ktory mnie troche nurtuje a ktore zadam wprost- czy milosc rzeczywiscie moze ocalic kogos? brzmi moze dosyc ekstremalnie ale i sytuacje bywaja tez ekstremalne... Innymi slowy- czy potega milosci rzeczywiscie jest taka niepodwazalna czy jest znacznie przereklamowana a kwestia milosci w znacznej mierze zalezy od formy odbioru rzeczywistosci i jej intepretacji? czy istnieje milosc absolutna czy to jest tylko zludzenie?
-
- początkująca foremka
- Posty: 46
- Rejestracja: 13 cze 2007, o 00:00
- Lokalizacja: Ontario / Warszawa
Re: Milosc- mit czy fakt
Musisz chyba dopracyzować pytanie. Jeśli chodzi o konkretną sytuację, to może opisz.
Re: Milosc- mit czy fakt
popieram paris
Re: Milosc- mit czy fakt
Z doświadczenia wiem, że zdecydowanie fakt
Re: Milosc- mit czy fakt
Jednego ocali, drugiego nie. Tu niestety nie ma reguły^^
The wind is my voice
The moon is my heart
Come find me
I'm on every hills and fields
I'm here
Re: Milosc- mit czy fakt
Z własnego doświadczenia wiem że takiej miłości nie ma. Wprawdzie na samym początku jest cudownie i fantastycznie jednak z biegiem mat euforia opada i zostaje szara codzienność.. Jednak ja nie wyobrażam sobie życia bez miłości bowiem ona zawsze ma różne oblicza. Czasem lepsze a czasem gorsze.
Re: Milosc- mit czy fakt
Musiałabyś bliżej sprecyzować od czego ma miłość ocalać. Brzmi to nieco dramatycznie i filmowo jak z "Love story"
Ale są bardzo ciekawe badania psychologiczne o tym jak długoterminowe (pow. 10 lat) związki pomagają przezwyciężać różnego rodzaju traumy czy deficyty psychologiczne. Dobre doświadczenia zebrane w takich związkach pomagają stworzyć nowe "ścieżki" w mózgu, nowe wzory rozumienia i reagowania. Wymaga to czasu i budowania stałej i dobrej relacji.
Niestety o tych badaniach tylko słyszałam od pewnej terapeutki i nie potrafię ich wskazać źródłowo. Może jeszcze mi się uda.
Jednak ze swojego doświadczenia potwierdzam. Miłość potrafi zmieniać. Jednak ta zmiana w moim odczuciu, polega na lepszym odkrywaniu swojego potencjału a nie stawaniu się jakąś nową osobą. Dzięki wsparciu kochającej cię osoby i jej wierze w ciebie naprawdę można wiele stworzyć, zrealizować. Możemy stać się sobą tylko bardziej, pełniej.
Ale są bardzo ciekawe badania psychologiczne o tym jak długoterminowe (pow. 10 lat) związki pomagają przezwyciężać różnego rodzaju traumy czy deficyty psychologiczne. Dobre doświadczenia zebrane w takich związkach pomagają stworzyć nowe "ścieżki" w mózgu, nowe wzory rozumienia i reagowania. Wymaga to czasu i budowania stałej i dobrej relacji.
Niestety o tych badaniach tylko słyszałam od pewnej terapeutki i nie potrafię ich wskazać źródłowo. Może jeszcze mi się uda.
Jednak ze swojego doświadczenia potwierdzam. Miłość potrafi zmieniać. Jednak ta zmiana w moim odczuciu, polega na lepszym odkrywaniu swojego potencjału a nie stawaniu się jakąś nową osobą. Dzięki wsparciu kochającej cię osoby i jej wierze w ciebie naprawdę można wiele stworzyć, zrealizować. Możemy stać się sobą tylko bardziej, pełniej.
IT'S NOT A PROBLEM IT'S A CHALLENGE
- Persephone
- początkująca foremka
- Posty: 16
- Rejestracja: 29 maja 2013, o 02:52
Re: Milosc- mit czy fakt
Mnie ocaliła.jhwert pisze:Hm.... moze tytul nie do konca odpowiada pytaniu ktory mnie troche nurtuje a ktore zadam wprost- czy milosc rzeczywiscie moze ocalic kogos? brzmi moze dosyc ekstremalnie ale i sytuacje bywaja tez ekstremalne...
Nie pisałabym tutaj, gdyby nie obietnica złożona eks parę lat temu.
Zależy od człowieka? Niektórzy potrzebują tego jak powietrza, inni radzą sobie doskonale bez niej...Innymi slowy- czy potega milosci rzeczywiscie jest taka niepodwazalna czy jest znacznie przereklamowana a kwestia milosci w znacznej mierze zalezy od formy odbioru rzeczywistosci i jej intepretacji?
Ogólnie ciężko coś powiedzieć, bo mało konkretna jesteś.
Co dla Ciebie oznacza "miłość absolutna"?czy istnieje milosc absolutna czy to jest tylko zludzenie?
-
- początkująca foremka
- Posty: 13
- Rejestracja: 28 lip 2013, o 20:58
Re: Milosc- mit czy fakt
"miłość absolutna" w sensie: jak Ty skoczysz to ja też skoczę? pewnie istnieją takie wyjątki, ale raczej nie jest to zdrowe.
tak, myślę, że wszystko zależy od spojrzenia, interpretacji, wyobrażenia co do pojęcia "miłość".
także doświadczenie, przeżyte "miłoście" na pewno mogą znacznie zmieniać to podejście. np. jeśli ktoś potrafił być oddany, zdolny do poświęceń itd., a zostaje zraniony przez drugą stronę i porzucony to taki człowiek na pewno nie będzie już tak samo podchodził do miłości. być może uzna, że nie warto tak się "wypalać", może nie będzie potrafił już tak zaufać, będzie ostrożniejszy. może nawet ci, którzy są zdolni do tej legendarnej miłości po nieszczęśliwych perypetiach związkowych przestają w taką miłość wierzyć?
czy miłość potrafi uratować? wiem, że jeśli coś w człowieku jest nie tak, coś co woła o ratunek czy lekarstwo, to miłość może na jakiś czas to utulić, przytłumić, odwrócić na jakiś czas uwagę od tego. to pewnie zależy od człowieka, czy jest zdolny do pomocy i od samego problemu, ale z własnego doświadczenia wiem, że z problemami ze sobą trzeba sobie poradzić samemu. i dopiero wtedy, kiedy nie rozgląda się za oparciem, bo zapewniło się sobie samemu to oparcie, dopiero wtedy (moim zdaniem) jest szansa na zdrową relację i miłość.
tak, myślę, że wszystko zależy od spojrzenia, interpretacji, wyobrażenia co do pojęcia "miłość".
także doświadczenie, przeżyte "miłoście" na pewno mogą znacznie zmieniać to podejście. np. jeśli ktoś potrafił być oddany, zdolny do poświęceń itd., a zostaje zraniony przez drugą stronę i porzucony to taki człowiek na pewno nie będzie już tak samo podchodził do miłości. być może uzna, że nie warto tak się "wypalać", może nie będzie potrafił już tak zaufać, będzie ostrożniejszy. może nawet ci, którzy są zdolni do tej legendarnej miłości po nieszczęśliwych perypetiach związkowych przestają w taką miłość wierzyć?
czy miłość potrafi uratować? wiem, że jeśli coś w człowieku jest nie tak, coś co woła o ratunek czy lekarstwo, to miłość może na jakiś czas to utulić, przytłumić, odwrócić na jakiś czas uwagę od tego. to pewnie zależy od człowieka, czy jest zdolny do pomocy i od samego problemu, ale z własnego doświadczenia wiem, że z problemami ze sobą trzeba sobie poradzić samemu. i dopiero wtedy, kiedy nie rozgląda się za oparciem, bo zapewniło się sobie samemu to oparcie, dopiero wtedy (moim zdaniem) jest szansa na zdrową relację i miłość.
-
- początkująca foremka
- Posty: 11
- Rejestracja: 6 sty 2013, o 17:43
Re: Milosc- mit czy fakt
Jest tylko jedna miłość absolutna zwana świętością. Tylko ona jest bezgranicznie bezintersowna w całej swojej rozciągłości i tylko ona jest początkiem i końcem.
-
- początkująca foremka
- Posty: 11
- Rejestracja: 3 maja 2013, o 20:18
Re: Milosc- mit czy fakt
A propos tematu - a może przywołam Cię tutaj swoimi myślami o Tobie:
...nasze oczy się spotkały, uśmiechnęły się, a wraz z nimi nasze usta. Myślę, jak Ty pięknie do mnie się uśmiechasz…i swymi anielsko łagodnymi, błękitnymi jak ciepłe letnie niebo oczami przenikasz w moje myśli, odczucia…tu i teraz…kiedy pragnę byś podeszła bliżej, jeszcze bliżej, pozwolę nawet na wkroczenie w moją strefę osobistą. Czy już…czujesz jak zadrżała przestrzeń wokół Nas? Czy słyszysz szalony rytm mojego galopującego serca? Nie wytrzyma tego tempa dłużej jeśli zaraz nie ukoisz je…dotknij tylko moją dłoń, ja przybliżę swój policzek do Twojego, stykając się i wymieniając wzajemnie ciepłem…teraz słyszę Twojego serca ton. Moje serce powoli uspokaja się…teraz uderzają jednakowym rytmem. I ta chwila niech trwa, a wokół nas czasoprzestrzeń się zatrzyma. Wpadamy w błogi stan. Z oddali dobiega jakiś głos…nagle czasoprzestrzeń pękła wokół nas, rozdziela nasze stykające się policzki, cuci nas z letargu, a cząsteczki w swym szalonym rozedrganiu wracają do harmonijnego ruchu…a my żegnamy się uśmiechem i wracamy do swoich światów...
...nasze oczy się spotkały, uśmiechnęły się, a wraz z nimi nasze usta. Myślę, jak Ty pięknie do mnie się uśmiechasz…i swymi anielsko łagodnymi, błękitnymi jak ciepłe letnie niebo oczami przenikasz w moje myśli, odczucia…tu i teraz…kiedy pragnę byś podeszła bliżej, jeszcze bliżej, pozwolę nawet na wkroczenie w moją strefę osobistą. Czy już…czujesz jak zadrżała przestrzeń wokół Nas? Czy słyszysz szalony rytm mojego galopującego serca? Nie wytrzyma tego tempa dłużej jeśli zaraz nie ukoisz je…dotknij tylko moją dłoń, ja przybliżę swój policzek do Twojego, stykając się i wymieniając wzajemnie ciepłem…teraz słyszę Twojego serca ton. Moje serce powoli uspokaja się…teraz uderzają jednakowym rytmem. I ta chwila niech trwa, a wokół nas czasoprzestrzeń się zatrzyma. Wpadamy w błogi stan. Z oddali dobiega jakiś głos…nagle czasoprzestrzeń pękła wokół nas, rozdziela nasze stykające się policzki, cuci nas z letargu, a cząsteczki w swym szalonym rozedrganiu wracają do harmonijnego ruchu…a my żegnamy się uśmiechem i wracamy do swoich światów...
-
- początkująca foremka
- Posty: 67
- Rejestracja: 15 sty 2013, o 22:13
Re: Milosc- mit czy fakt
Zgadzam się zupełnie z Wendy.
Miłość absolutna, jedyna, spełniona, ostatnia...tak naprawdę zależy od tego jak my sami traktujemy siebie, jak bardzo potrafimy być odporni na problemy, dzielni, czy jesteśmy tolerancyjni, czy jesteśmy mocni duchem- silni psychicznie...
Miłość polega na dawaniu bez liczenia i jeśli tak to rozumujemy, otrzymujemy również wszystko, co najważniejsze- bezcenne- stajemy się jednością nierozłączną. Nawet po porażkach i utraconych na zawsze uczuciach szukamy TEJ JEDYNEJ MIŁOŚCI
( czy każdemu dana jest absolutna miłość, tego nie wiem).
Miłość absolutna, jedyna, spełniona, ostatnia...tak naprawdę zależy od tego jak my sami traktujemy siebie, jak bardzo potrafimy być odporni na problemy, dzielni, czy jesteśmy tolerancyjni, czy jesteśmy mocni duchem- silni psychicznie...
Miłość polega na dawaniu bez liczenia i jeśli tak to rozumujemy, otrzymujemy również wszystko, co najważniejsze- bezcenne- stajemy się jednością nierozłączną. Nawet po porażkach i utraconych na zawsze uczuciach szukamy TEJ JEDYNEJ MIŁOŚCI
( czy każdemu dana jest absolutna miłość, tego nie wiem).
-
- początkująca foremka
- Posty: 11
- Rejestracja: 3 maja 2013, o 20:18
Re: Milosc- mit czy fakt
Wiem, że mój wpis nie jest kontynuacją tematu, ni w pięć ni dziesięć, ale jednak dotyka sprawy miłości. Znalazł się właśnie z tego powodu. Wiem, że to nierozważne, niemądre. Ale miłość właśnie taka jest! Kieruje się swoimi prawami, nie podlega kwestiom umysłu, analizowania, nie oblicza szans. Po prostu jest, wypełnia wolną przestrzeń i skłania do działania i walki o nią. To jest odzwierciedleniem wołania mojego serca o odnalezienie się. Nie próbuję nawet odpowiedzieć na zadane pytanie o miłość absolutną, czy taka istnieje. Moim zdaniem „miłość” to uczucie potężniejsze od wszystkich innych odczuć, to metafizyka, to wszystko co najpiękniejsze i najcenniejsze człowiek może dać drugiemu człowiekowi i nie da się jej jednoznacznie zdefiniować. Dla każdego znaczy co innego, miłość każdego człowieka i sposób jej przeżywania jest inna. Ja kończąc 20 lat przestałam zadawać sobie pytanie, co to właściwie jest co tak przemienia człowieka, spojrzenie na świat, ludzi…jeśli to uczucie już go znajdzie. Nie chcę definiować, nie chcę starać się zrozumieć, ja chcę przeżywać, poddać się temu i móc obdarzyć swoją miłością Tę, która jest przyczyną jej narodzenia. Pozdrawiam wszystkie Panie debatujące o Absolucie uczuć .
Re: Milosc- mit czy fakt
Miłość istnieje, ale nie każdemu jest dane ją przeżyć. Przeżywamy co najwyżej miłostki, zauroczenia czy chemiczne przyciąganie Prawdziwej, absolutnej, szczerej i dobrej doświadczają tylko szczęściarze, którzy chronią wtedy tą miłość jak najcenniejszy skarb. Mówię oczywiście o miłości obustronnej a nie o sytuacji kiedy jedna osoba kocha a druga odchodzi... Kochająca twierdzi, że kocha ale moim zdaniem to nie jest miłość, bo ta prawdziwa nie może być jednostronna... Dlatego nie warto płakać po kimś kto odchodzi albo nas nie kocha BO MOŻE TO CO NAJLEPSZE DOPIERO PRZED NAMI - TA PRAWDZIWA MIŁOŚĆ...