Kobieta warta zachodu...

Rozmowy pan dojrzałych
kalka40
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 34
Rejestracja: 9 kwie 2012, o 21:14

Re: Kobieta warta zachodu...

Post autor: kalka40 » 4 lut 2014, o 20:11

Przeczytałam ten wątek i jestem zdruzgotana. Myślałam, że to zdarza się w tanich romansidłach, że jedno z kochanków wykorzystuje drugie, lub też poniża, obraża, wyżywa się. Dla mnie to nie pojęte jak można, po pierwsze pozwolić się tak traktować a po drugie być z taką osobą - chyba, że jest to układ sadomacho albo jakaś patologia.
Podstawą związku jest szacunek, ale wzajemny. Ja szanuję ciebie a ty mnie. Jeśli jest problem to rozmawiamy o nim i próbujemy rozwiązać. Jeśli nie chce z kimś być to się rozstajemy a jeśli chce to rozwiązuje problemy.
Jeśli ktoś mnie nie chce, nie umie uszanować to jego strata;) Dziewczyny obudźcie się.
luczqa
Posty: 4
Rejestracja: 23 gru 2012, o 19:14

Re: Kobieta warta zachodu...

Post autor: luczqa » 14 kwie 2014, o 20:51

Witajcie,
wracając do wątku, po wielu zranieniach i emocjach związanych ze swoim uczuciem postanowiłam wyznać swojej szefowej miłość. Miało to miejsce jeszcze przed Sylwestrem, musiałam się spieszyć, bo już umowa mi się kończyła i dałam jej wybór, czy dalej chce mnie w swoim teamie czy nie. A jednak, zatrudniła mnie. Na razie do dzisiaj pracuję, ale były przeboje...
Jedyne co w momencie wyznania powiedziała to to, że jest to dla niej abstrakcja. Jednym słowem była w ciężkim szoku.

Jak już po tym moim wyznaniu się uspokoiła (przez kilka tygodni) odbyła ze mną poważną rozmowę. Całej nie będę przytaczać, ale jedna rzecz mi utkwiła w pamięci. Prosto z mostu powiedziała, że "gdyby" było coś więcej i wyszłoby to na jaw, to ona za to ponosi odpowiedzialność, bo ludzie dookoła wieszaliby psy na niej, ponieważ uwiodła o wiele młodszą od siebie i to w dodatku swojego pracownika. Dla przypomnienia dodam, że ona ma 45 lat, a ja 26.

Teraz udaję, że już się odkochałam, ale niestety... ostatnio zauważam u siebie więcej oschłości w stosunku do niej i jak wcześniej we wszystkim jej ulegałam, tak teraz potrafię mieć swoje zdanie i w razie potrzeby podnieść głos, chociaż przyznam się, że strasznie się na nią złoszczę, a ona zaczyna się wtedy uśmiechać i złość mija. Czasami jest to bardzo irytujące i frustruję się dość łatwo. Pomimo wszystko nie chcę wciąż nosić w sobie złości.
Jedna rzecz mnie jednak zastanawia, im bardziej próbuję wyrwać się z pracy i zamykam się w sobie, to ona swym analitycznym umysłem docieka dlaczego tak jest. To mnie również denerwuje i zaczynam się męczyć, chcę się zwolnić, mówię jej o tym, a ona mi nie wierzy. Wręcz zaczynam jej komunikować, że na niczym się nie znam, mam wszystko gdzieś. I dalej mi nie wierzy! Chce żebym jeździła na szkolenia, wręcz ostatnio mi zakomunikowała, że mnie do nich zmusi.

Ot taka historia, gdzie nic z tego dobrego nie wyjdzie, ale i tak chciałam się z wami podzielić. Taka moja rada dla niektórych dziewczyn, warto jest pomimo wszystko wyznać uczucie, bo od razu na sercu robi się lżej. Wiem, że druga strona ma w tym momencie gorzej, ale też widać, że można przywyknąć. Ja tam nie żałuję, jestem bogatsza o nowe doświadczenia :)
Awatar użytkownika
Altena_Q
Moderatorka
Moderatorka
Posty: 2295
Rejestracja: 3 gru 2012, o 17:33

Re: Kobieta warta zachodu...

Post autor: Altena_Q » 16 kwie 2014, o 18:33

Skoro wysyła na szkolenia etc. to znaczy, że robi wszystko aby relację z pracownicą uzdrowić, zachowuje się profesjonalnie, okazuje życzliwość, a z drugiej strony na pewno głupio jej w świetle tego, co wyznałaś. Najlepsza rada w takiej sytuacji to spróbować się zdystansować, bo inaczej będzie ciężko w pracy.

The wind is my voice
The moon is my heart
Come find me
I'm on every hills and fields
I'm here
luczqa
Posty: 4
Rejestracja: 23 gru 2012, o 19:14

Re: Kobieta warta zachodu...

Post autor: luczqa » 16 kwie 2014, o 22:20

Altena_Q !
Zgadzam się z Tobą w zupełności. Mam jednak w sobie wiele żalu z tego powodu, że pozwoliłam sobie na to uczucie, teraz czuję, że niestety nie potrafię się jeszcze do końca zdystansować, ale małymi kroczkami idę do przodu. Na to też nakładają się inne sytuacje, które zwalają mnie czasami z nóg, nie poddaję się pomimo wszystko. Mówiąc jej o uczuciu było mi już wszystko jedno czy mnie ponownie zatrudni czy nie, a chciałam też być w porządku w stosunku do niej i nie mówić jej po wzięciu umowy. No ale było minęło ;)
ODPOWIEDZ