Jak sobie radzić z życiem?

Rozmowy pan dojrzałych
Haiku1
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 48
Rejestracja: 7 kwie 2013, o 23:33

Jak sobie radzić z życiem?

Post autor: Haiku1 » 3 paź 2014, o 17:59

Mam wrażenie, że popełniam w życiu same błędy.
Jak sobie radzić ze wszystkim, Mam dosyć. Nie ma siły a muszę tą siłę znaleźć. Praca, która czasami lubiłam czasami nienawidziłam, zostawiłam, żeby odpocząć odpoczynek wpędził mnie w długi. Kolejnej szukam od wakacji i nic. Zaczynam mieć problem ze snem ze stresu, ciągłe myśli o rachunkach. Wiem to moja decyzja pewnie lekkomyślna, ale potrzebowałam oddechu po 9 latach pracy bez przerw. Nie chciałam skończyć jak moja mama z depresją na starość, bo całe życie dawała radę, była silna, musiała być i na emeryturze organizm powiedział jej dość i teraz nie radzi sobie z wieloma rzeczami.
Do tego samotność od prawie 4 lat, po rozpadzie ponad 10 letniego burzliwego związku. Nie potrafię ponownie zaufać, pokochać, czuję się wypalona. Próbowałam, ale to była kilkumiesięczna męczarnia zakończona klapą, nie można pokochać na siłę chociaż bardzo by się chciało. Co jest ze mną nie tak? Niedługo zbliża się 40 tka a ja się czuje jakbym zmarnowała swoje życie, szansy. Przecież wraz z wiekiem nie jest łatwiej tylko trudniej. Żałuję, że nie zostałam zagranicą po studiach. Wtedy byłam odważniejsza, teraz myślę bardziej co może pójść nie tak niż o tym, że może być lepiej. Nie mam z kim o tym porozmawiać, osoby z którymi pracowałam albo z którymi łączy mnie hobby są w większości przed 30 tką. Nie mam wokół siebie autorytetów a chyba pierwszy raz w życiu ich potrzebuję. Wiem, że każdy wie najlepiej co jest dla niego dobre, ja podejmowałam sama decyzje przez całe życie, a teraz nie mam już do siebie zaufania.
Jak postawić się na nogi?
adama
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 971
Rejestracja: 12 sie 2014, o 23:07

Re: Jak sobie radzić z życiem?

Post autor: adama » 3 paź 2014, o 23:17

No cóż. Każdy ma gorsze chwile w życiu.
Jeżeli chcesz uzyskać wsparcie, musisz się bardziej konkretnie określić, bo tak to mogę Ci tylko współczuć i nic konkretnego nie mogę Ci doradzić :(
Awatar użytkownika
Interlokutorka
super forma
super forma
Posty: 1018
Rejestracja: 8 mar 2014, o 12:38
Lokalizacja: Warszawa

Re: Jak sobie radzić z życiem?

Post autor: Interlokutorka » 4 paź 2014, o 00:55

Ciężka sprawa doradzić w tak trudnej sytuacji braku pracy i popadnięcia w długi. Po pierwsze, jeśli masz problemy ze snem, to doradzałabym wizytę u lekarza i lekarstwa. Mnie kłopoty ze snem dobijają, rozwalają i dezorganizują życie. Na szczęście mam taką fizjologię, że najsłabsza, symboliczna dawka leku wystarcza, żeby sen się ustabilizował. Jeśli naprawdę źle się trzymasz, to poszukałabym na Twoim miejscu ośrodka interwencji kryzysowej, nie tylko leki przepiszą a może nawet i dadzą, ale może jeszcze jakąś psychoterapię zaproponują. Druga rzecz, kwestia pracy. Mieszkasz w dużym mieście, w którym praca jest. Jeśli masz finansowy nóż na gardle to brałabym cokolwiek, byle tylko nie popaść w prawdziwe tarapaty związane z długami, bo to nie są żarty. Wiem, że wiek jest problemem, bo sama jestem w podobnym i też jestem na rozstajach dróg jeśli chodzi o pracę i zawód. Moje doświadczenie jest takie, że warto wziąć cokolwiek: łatwiej dostać jakąś porządniejszą pracę będąc zatrudnioną niż bezrobotną. No i porady praktyczne: oglądać każdą złotówkę, wyeliminować rachunki, zrezygnować z telefonu (o ile się da) i tym podobnych zbytków, korzystać z darmowego internetu itp.
Haiku1 pisze: Niedługo zbliża się 40 tka a ja się czuje jakbym zmarnowała swoje życie, szansy. Przecież wraz z wiekiem nie jest łatwiej tylko trudniej. Żałuję, że nie zostałam zagranicą po studiach. Wtedy byłam odważniejsza, teraz myślę bardziej co może pójść nie tak niż o tym, że może być lepiej.
To nie jest kwestia naszego wieku tylko raczej czasów, jakie są. Rynek pracy jest paskudny i będzie tylko gorzej. Teraz nie ma się co pakować za granicę, bo trzeba myśleć nie tylko o bieżących zarobkach ale o emeryturze, no chyba że faktycznie nie ma się szansy na umowę o pracę w tym kraju. Można wyjechać, ale trzeba mieć świadomość, że wyjazd będzie równoznaczny rezygnacji z polskiej emerytury. No i najważniejsze pytanie: co będzie się za granicą robić? Bez tamtejszego dyplomu i tamtejszego doświadczenia zawodowego? Wyjazd oznacza zmywak - czy naprawdę jesteś na to gotowa?

Wiesz, jestem uważana za życiową pesymistkę, ale zawsze myślałam w kategoriach tego, co może pójść źle, zawsze zakładałam najgorszy scenariusz - uważam, że mimo wszystko to zdrowe podejście...
To ważne dokąd płyniesz, a nie skąd https://www.youtube.com/watch?v=W5DegZrdPjU
Mare
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 603
Rejestracja: 28 sty 2014, o 12:13

Re: Jak sobie radzić z życiem?

Post autor: Mare » 4 paź 2014, o 11:36

Interlokutorka pisze:To nie jest kwestia naszego wieku tylko raczej czasów, jakie są. Rynek pracy jest paskudny i będzie tylko gorzej. Teraz nie ma się co pakować za granicę, bo trzeba myśleć nie tylko o bieżących zarobkach ale o emeryturze, no chyba że faktycznie nie ma się szansy na umowę o pracę w tym kraju. Można wyjechać, ale trzeba mieć świadomość, że wyjazd będzie równoznaczny rezygnacji z polskiej emerytury. No i najważniejsze pytanie: co będzie się za granicą robić? Bez tamtejszego dyplomu i tamtejszego doświadczenia zawodowego? Wyjazd oznacza zmywak - czy naprawdę jesteś na to gotowa?

Wiesz, jestem uważana za życiową pesymistkę, ale zawsze myślałam w kategoriach tego, co może pójść źle, zawsze zakładałam najgorszy scenariusz - uważam, że mimo wszystko to zdrowe podejście...
Masz rację, prezentujesz zdrowe podejście. Mam takie samo ponieważ zawsze trzeba brać pod uwagę kilka różnych opcji, możliwości rozwoju danej sytuacji. Nie być optymistyczną w infantylny sposób, ale m.in. brać pod uwagę osobiste predyspozycje, granice, jeżeli mowa o pracy za granicą, również swoich zdolności przystosowawczych. Nie każdy znajduje się w obcym kraju, wyrwany z dotychczasowego środowiska, i mowa nie tylko o osobach w średnim czy podeszłym wieku. Do tego dochodzi sytuacja obecna na zagranicznym rynku pracy - to nie to samo, co np. 7 lat temu. I tam o pracę ciężko, z miejsca bez castingu czy/i znajomości nie dostanie się pracy, tak jak kiedyś. Konkurencja. Do tego wysokie koszty życia, wynajmu czegokolwiek, częstokroć przymus mieszkania w kilka osób w jednym pokoju. Na nasze złotówki może i nadal są to zarobki dosyć wysokie, jednakże na tamtejsze warunki, zarabia się przeciętnie. Ponadto zdarzają się różnice kulturowe, nie zawsze w sensie pozytywnym, co także może ostudzić entuzjazm do wyjazdu do któregoż z krajów zachodnich.
Haiku1
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 48
Rejestracja: 7 kwie 2013, o 23:33

Re: Jak sobie radzić z życiem?

Post autor: Haiku1 » 4 paź 2014, o 22:21

Nie przerazą mnie życie zagranicą czy zaczynanie od przysłowiowej pracy na zmywaku. Pracowałam zagranicą jako studentka i po studiach przy dzieciach. Bywałam bardzo samotna, jakoś przeżyłam. Tylko wtedy nie miałam porównania. Teraz z pracy specjalisty spadłabym na dół. Na to mogę być nieprzygotowana, ale ja jestem optymistką mimo, że na wyjazdach bywało na prawdę czasami źle. Ciągle o tym myślę, bo to takie niespełnione marzenie, żeby jednak spróbować, jak nie teraz to za 10 lat będzie już za późno, żeby tam budować jakąś pozycję społeczną.
Myślę, że mój problem to nie to czy wyjechać teraz czy za pół roku czy wcale. Dobija mnie to, że sama muszę sobie z tym radzić. Wiem, ze każdy sam decyduje o swoim życiu, ale dzielenie problemów na pół to duże wsparcie. A ja przez całe swoje życie , nawet będąc w związku podejmowałam decyzje przeważnie sama. Nie sądzę, żeby był to świadomy wybór. Po prostu tak się układało. Nie wiem do kogo mam pretensję, że zawsze muszę być tą silną, kiedy wcale się nie czuję taką osobą. Podobno każdego tyle spotyka w życiu ile potrafi udźwignąć, a mi się wydaje, że dźwigałam o wiele za dużo. Wiem wiem takie marudzenie, marzenie o tym, żeby ktoś się zaopiekował "małą dziewczynką", która nigdy się nie skarżyła i zawsze opiekowała się innymi zapominając o sobie. Teraz kiedy chce się poskarżyć okazuje się, że nie ma kto wysłuchać, bo każdy ma swoje życie. Chyba tak się kończy bycie naiwnym.
Sabishisa ya hana no atari no asunaro
moja_alchemia
super forma
super forma
Posty: 4600
Rejestracja: 27 lis 2007, o 00:00

Re: Jak sobie radzić z życiem?

Post autor: moja_alchemia » 5 paź 2014, o 11:12

widzę tutaj problem nie tylko z brakiem pracy, ale z brakiem kogoś, z kim będzie można podzielić swoje problemy,
sądzę, że nastawienie na bycie z kimś, kto odciąży i przejmie część spraw (zaopiekuje się małą dziewczynką) jest właśnie naiwnością, według mnie to wróży nierówną relację (nie chcę mówić - niezdrową, ale to też się nasuwa), sama piszesz, że w takiej byłaś i nie było to nic dobrego,

piszesz, że nie masz pracy, ponieważ sama z niej zrezygnowałaś, a jesteś specjalistą, czyli osobą z kwalifikacjami poszukiwanymi na rynku, zastanawiasz się nad wyjazdem za granicę (na zmywak, bo tam jako specjalista nie masz szans?),
a może lepiej poszukać czegoś w Polsce, w innym mieście,
zmiana otoczenia może przynieść nowe znajomości, a pozytywne nastawienie poznać kogoś,
Awatar użytkownika
czarodziej-z-oz
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 710
Rejestracja: 28 gru 2012, o 18:51

Re: Jak sobie radzić z życiem?

Post autor: czarodziej-z-oz » 5 paź 2014, o 11:29

Witaj Haiku,

nie mam dla Ciebie anie dobrych rad, ani swiatlych wnioskow ani ambicji dokonywania amataroskiej, internetowej psychoanalizy.

Za to mysle sobie, ze dobrze, ze zrezygnowalas z pracy, ktora Cie niszczyla i wypalala, bo moze dzieki temu przezylas.

Ze masz teraz problemy ze znalezieniem nowej pracy? Ze masz wszystkiego dosyc? Ze chcesz wreszcie poczuc sie mala dziewczynka, ktora chcialaby aby wreszcie ktos sie nia zaopiekowal? Ze masz czasami dosyc bycia ta silna, ktora zawsze daje rade?

Zrob to. Pozowl sobie na bycie nia oraz powiedzenie, ze nie masz juz asbolutnie sily.

Nie wiem co przezywasz ani jak dlugo. Moze zarowno byc to biezacy zjazd wywolany biezacymi okolicznosciami jak i zapowiedz depresji. Wszystko zalezy jak to dlugo trwa...

Ja w takich sytuacjach zawsze przypominam sobie slowa Jacka Walkiewicza, ktory powiedzial, że "jak sie przewroce to sobie poleze , a potem wstane"

Zreszta jakbys miala czas i ochote, to rzuc okiem na jego wystapienie - raptem 20-kilka minut a moze cos Ci sie przyda.

https://www.youtube.com/watch?v=ktjMz7c3ke4
Haiku1
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 48
Rejestracja: 7 kwie 2013, o 23:33

Re: Jak sobie radzić z życiem?

Post autor: Haiku1 » 5 paź 2014, o 12:32

czarodziej-z-oz pisze:Witaj Haiku,

nie mam dla Ciebie anie dobrych rad, ani swiatlych wnioskow ani ambicji dokonywania amataroskiej, internetowej psychoanalizy.

Za to mysle sobie, ze dobrze, ze zrezygnowalas z pracy, ktora Cie niszczyla i wypalala, bo moze dzieki temu przezylas.

Ze masz teraz problemy ze znalezieniem nowej pracy? Ze masz wszystkiego dosyc? Ze chcesz wreszcie poczuc sie mala dziewczynka, ktora chcialaby aby wreszcie ktos sie nia zaopiekowal? Ze masz czasami dosyc bycia ta silna, ktora zawsze daje rade?

Zrob to. Pozowl sobie na bycie nia oraz powiedzenie, ze nie masz juz asbolutnie sily.

Nie wiem co przezywasz ani jak dlugo. Moze zarowno byc to biezacy zjazd wywolany biezacymi okolicznosciami jak i zapowiedz depresji. Wszystko zalezy jak to dlugo trwa...

Ja w takich sytuacjach zawsze przypominam sobie slowa Jacka Walkiewicza, ktory powiedzial, że "jak sie przewroce to sobie poleze , a potem wstane"

Zreszta jakbys miala czas i ochote, to rzuc okiem na jego wystapienie - raptem 20-kilka minut a moze cos Ci sie przyda.

https://www.youtube.com/watch?v=ktjMz7c3ke4
Wiesz jedyną osobą, która pogratulowała mi podjęcia decyzji była moja siostra. Powiedziała mi wtedy, że ludzie boją się radykalnych kroków, więc nie powinnam oczekiwać, że będą klepać mnie po ramionach. Efektów ostatecznych nie znamy, teraz jest źle, może za rok się okaże, że to była bardzo dobra decyzja, bo znalazłam inne, właściwe miejsce dla siebie w życiu.
Co do bycia "mała dziewczynką" : ) to chyba w tym życiu nie będzie mi dane, ale chciałam trochę odpuścić sobie i to się udało. Najbardziej psychicznie wykańczająca pracę zostawiłam 3 lata temu, nowa dawała już trochę oddechu na życie prywatne, znalazłam nowe hobby, które pochłonęło mnie przez ostatni rok, nowe znajomości. Przez to odważyłam się na kolejny rok, który na razie zaprowadził mnie do punktu, w którym jestem. Nikogo nie obwiniam. To moje decyzje.
Po prostu chciałam to wyrzucić z siebie, bo najzwyczajniej w świecie nie mam takiej osoby koło siebie, która by wysłuchała, zrozumiała i dała wsparcie.

A do linka zaraz zajrzę, dziękuję Ci.
Sabishisa ya hana no atari no asunaro
Haiku1
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 48
Rejestracja: 7 kwie 2013, o 23:33

Re: Jak sobie radzić z życiem?

Post autor: Haiku1 » 5 paź 2014, o 13:03

Kiedyś znalazłam zdanie, które jest mi bliskie: "w życiu zdobywasz to, na co się odważysz" ten film o nim mówi : ) jeszcze raz dziękuję.
Sabishisa ya hana no atari no asunaro
Awatar użytkownika
czarodziej-z-oz
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 710
Rejestracja: 28 gru 2012, o 18:51

Re: Jak sobie radzić z życiem?

Post autor: czarodziej-z-oz » 5 paź 2014, o 16:11

Wiesz co Haiku

mysle, ze dobrze, ze nie ma w Tobie zalu ani proby obwiniania innych za to co spotykasz i czego doswiadczasz.

Nie zmienia to faktu, ze czasami - przynajmniej ja tak mialam czasami - jest taka wewnetrzna pokusa aby wrzucic do czyjegos ogrodka wszystkie niedobre rzeczy, ktore mnie spotykaly.
Taka pokusa wydawala sie byc przynoszaca ulge. Niestety, to nie ta konstrukcja psychiczna :|
Wiec ide sobie przez zycie biorac odpowiedzialnosc za to co robie :wink:

Ale dlaczego o tym pisze...

ano dlatego, że mysle sobie, ze wazne jest aby pamietac, ze spotykaja nas rowniez rzeczy na ktore nie mamy czasami zadnego wyplywu. Sa zupelnie poza nami - takie chciane lub nie dary losu.

Czytajac uwaznie to co piszesz - mysle sobie, ze jestes madra, dojrzala kobieta, ktora ma rzadko spotykana umiejetnosc sluchania siebie. To bardzo wazne i cenne. :slonko: Wszystkiego dobrego! :slonko:
adama
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 971
Rejestracja: 12 sie 2014, o 23:07

Re: Jak sobie radzić z życiem?

Post autor: adama » 5 paź 2014, o 17:17

Dzięki za link Czarodziejko z Oz :D
Ja też z przyjemnością wysłuchałam. Energetyczne.
Haiku1
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 48
Rejestracja: 7 kwie 2013, o 23:33

Re: Jak sobie radzić z życiem?

Post autor: Haiku1 » 5 paź 2014, o 18:12

Patrząc z perspektywy czasu myślę, że wszystkie błędy, które popełniłam wynikały z tego, że nie słuchałam siebie, wydawało mi się , że inni są bardziej doświadczeni. Jeśli mam o coś żal to tylko o to do siebie, byłabym w innym punkcie gdybym szła za swoim głosem i intuicją. Rada dla innych: ufajcie sobie.
Dziękuję za miłe słowa : )
Sabishisa ya hana no atari no asunaro
saudade8
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 326
Rejestracja: 27 lut 2012, o 19:39

Re: Jak sobie radzić z życiem?

Post autor: saudade8 » 5 paź 2014, o 21:16

Jak radzić sobie z życiem, gdy życie potrafi zaskoczyć; I gdy się wydaje, ze już jesteś na prostej, dopada nieprzewidziany czynnik X i zmienia wszystko- na inne. Nie ma odpowiedzi, jak. Są jakieś wskazówki, co warto. Pod tym względem wykład jest inspirujący.

Myślę, ze gdy się obserwuje funkcjonowanie świata jako całości- to wielki optymizm, ze wszystko zmierza ku uszczęśliwieniu odpowiednio zdeterminowanych jednostek, jest nieuprawniony. Mamy wpływ na to jak działamy, ale już nie zawsze na efekty tego działania.
Oczywiście są czynniki uprawdopodabniające sukces, ale nią dające 100%.
Dlatego jeśli planujesz wyjechać zagranicę, ocen twoje szanse na zadowolenie z wyboru. Zrób "research", zadaj tysiące pytań i oceń, czy się w tym odnajdziesz. Inaczej się wyjeżdża do pracy w wieku 20 lat, inaczej do pracy zgodnej z kwalifikacjami etc. Są tu na forum osoby, które mogłabyś popytać.

Ja to rozumiem tak- próbujesz- wbrew uwarunkowaniom (matka, zachowawczość własna)- cos zmieniać w swoim życiu. Załujesz, ze zbyt późno. Może jesteś trochę typem, który koncentruje się na przeszłości, na tym, ze szklanka jest do polowy pusta. Do tego dokłada się niezbyt dobry czas po rozstaniu.

Napisałabym tak - miałaś odwagę zmienić pracę, zerwać burzliwy związek, rozwijać hobby, znaleźć znajomych- to znaczy ze masz potencjał do wszystkiego.

Zmiana nie daje gwarancji na lepsze, ale można czerpać satysfakcje choćby z tego, ze się próbowało, niż statystowało w zupełnie obco brzmiącej roli. I to chyba tyle, ile możemy zrobić. Jeśli przy okazji się powiedzie, piszemy wykład o mocy marzenia ;)...
Niestety nie wierzę w to, ze zawsze zdobywasz to, na co się odważysz. Czasem zdobywasz przy okazji cos zupełnie innego. I nie zawsze masz na to wpływ. Natomiast jestem zdania, ze warto próbować się odważać.

Żeby nie było tylko teoretycznie- zmiany sa dla mnie dość trudne,ale odważyłam się kilka razy w sensie zawodowym,a jestem tez raczej zachowawcza, pierwsza zmiana była fatalna środowiskowo, ale juz nie w sensie ekonomicznym, i zmotywowała mnie jak nigdy wcześniej do następnych poszukiwań, trafiłam dużo lepiej, ale szykuje się do następnej wolty z nadzieją na coś ciekawszego.
saudade8
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 326
Rejestracja: 27 lut 2012, o 19:39

Re: Jak sobie radzić z życiem?

Post autor: saudade8 » 5 paź 2014, o 21:26

PS:
I chyba przesadzasz z tym popełnianiem WSZYSTKICH błędów. W końcu zdobyłaś wyksztalcenie, doświadczenie, przyjaciół, hobby- wiesz, czego już nie chcesz- a to już jest cos. Może po prostu wolniej podejmujesz decyzje niż niektórzy. Każdy ma swój rytm i specyfikę. Nie ma co się o to obwiniać. Powodzenia.
Awatar użytkownika
czarodziej-z-oz
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 710
Rejestracja: 28 gru 2012, o 18:51

Re: Jak sobie radzić z życiem?

Post autor: czarodziej-z-oz » 5 paź 2014, o 21:37

Adama - prosze bardzo, jesli tylko cos dla siebie z tego wezmiesz, bede sie cieszyc :slonko:

A jesli chodzi o inne watki...

Coż - nigdy nie mamy gwarancji sukcesu :) zas zmiana potrafi byc na lepsze - czego z reguly sobie wszyscy zyczymy - albo na gorsze - czego zdecydowanie nie chcemy,

tyle, ze dopoki idziemy w kierunku celu dopoty wiele zmiennych jest po drodze, ba! moze sie okazac, ze w czasie wedrowki cel sie zmieni i kluczem wszystkiego stanie sie po prostu przemierzanie drogi

ale to juz zupelnie inna dyskusja :wink:

podsumowujac:
kazda z nas ma swoje doswiadczenia, swoj bagaz i swoj sposob postrzegania swiata - przez ten pryzmat przepuszczamy m.in. takie mowy motywacyjne jak ta Jacka Walkiewicza.
Sa osoby, ktorym sie to przyda, sa dla ktorych bedzie to bezwartosciowe, bo co innego na nie dziala.

Moim zdaniem warto szukac, warto sprawdzac pamietajac jednoczesnie, ze przeszlosc to historia z ktora nic sie nie da zrobic, wiec warto byc na tu i teraz...
Awatar użytkownika
czarodziej-z-oz
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 710
Rejestracja: 28 gru 2012, o 18:51

Re: Jak sobie radzić z życiem?

Post autor: czarodziej-z-oz » 5 paź 2014, o 21:40

Haiku1 pisze: Jeśli mam o coś żal to tylko o to do siebie, byłabym w innym punkcie gdybym szła za swoim głosem i intuicją.
tego akurat nie wiesz - zakladasz, ze byloby na pewno lepiej ale tego nie wiesz - jest to zwykle gdybanie. Rownie dobrze mogloby byc duuuuzo gorzej.
Tego sie nie dowiesz - te drzwi sa juz zamkniete.
Haiku1
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 48
Rejestracja: 7 kwie 2013, o 23:33

Re: Jak sobie radzić z życiem?

Post autor: Haiku1 » 6 paź 2014, o 00:05

czarodziej-z-oz pisze:
Haiku1 pisze: Jeśli mam o coś żal to tylko o to do siebie, byłabym w innym punkcie gdybym szła za swoim głosem i intuicją.
tego akurat nie wiesz - zakladasz, ze byloby na pewno lepiej ale tego nie wiesz - jest to zwykle gdybanie. Rownie dobrze mogloby byc duuuuzo gorzej.
Tego sie nie dowiesz - te drzwi sa juz zamkniete.
To akurat wiem, bo dotyczyło konkretnych sytuacji finansowych, w których postąpiłam inaczej niż chciałam, więc łatwo jest to zweryfikować. Gdyby wybór dotyczył ludzi, emocji tego oczywiście nie wiem, czy byłby lepszy czy gorszy : )

To, ze w życiu zdobywasz się na to co odważysz jest oczywiście trochę przerysowane, nie zawsze się zdobywa, chodzi o odwagę podejmowania prób. Z 3 wyjazdów zagranicznych, dopiero ostatni był udany a pierwszy tragiczny. Chodzi o to, żeby się nie zniechęcać jeśli coś nas ciągnie w danym kierunku. Tak mi się wydaje.

Może jestem typem zachowawczym potrzebuję wsparcia z boku, ale w środowisku w którym żyłam, żyję zawsze byłam hamowana, bo większość się nie wychyla, więc człowiek zaczyna się zastanawiać, czy na prawdę jego pomysły są właściwe. Trzeba mieć dużo siły, żeby zwalczyć własne obawy i jeszcze to całe dookoła ściąganie w dół, które pewnie raczej wynika z troski, ale z drugiej strony takie postrzeganie przez innych odbiera wiarę we własne siły.

Cieszę się, ze do tej pory poradziłam sobie z sytuacjami, które spotykały mnie w życiu, czy to choroba mamy czy to rozpad związku -powiedzmy szczerze porzucenie dla młodszej :evil: ale czasami ma się dosyć bycia silną i są takie tygodnie jak ten ostatni, w których ma się ochotę schować pod kołdrę i niech świat sobie idzie gdzieś. :roll:
Sabishisa ya hana no atari no asunaro
Haiku1
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 48
Rejestracja: 7 kwie 2013, o 23:33

Re: Jak sobie radzić z życiem?

Post autor: Haiku1 » 6 paź 2014, o 00:16

saudade8 pisze:
Niestety nie wierzę w to, ze zawsze zdobywasz to, na co się odważysz. Czasem zdobywasz przy okazji cos zupełnie innego. I nie zawsze masz na to wpływ. Natomiast jestem zdania, ze warto próbować się odważać.
Trzeba uważać o czym się marzy, to tez prawda : )
Czasami może chodzi o wejście na inna ścieżkę, co jest cholernie trudne, bo kto tak na prawdę lubi odchodzenie od tego co znane i bezpieczne, nawet jeśli przestało być już miło.
Sabishisa ya hana no atari no asunaro
saudade8
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 326
Rejestracja: 27 lut 2012, o 19:39

Re: Jak sobie radzić z życiem?

Post autor: saudade8 » 6 paź 2014, o 22:49

I jeszcze jedno, wydaje mi się, ze wiele ROZUMIESZ, racjonalnie wszystko idzie w dobrym kierunku, ale w jakiś sposób przekłada się to wolno na działanie, na jakiś plan (choćby- wyjadę za rok, gdy odłożę na wyjazd, znajdę pracę itd.). Natomiast emocjonalnie jesteś chyba zraniona, ja w odróżnieniu od poprzedniczek wyczytuję sporo żalu, który próbujesz wyciszyć racjonalnym podejściem.
Gdy rozum rozmija się z emocjami, to raczej trudno osiągnąć poczucie jakiejś stabilizacji i decyzyjność .
Może to taki egzystencjalny moment w Twoim życiu, moment na decyzje, rzucenie się w niepewność albo zaakceptowanie, ze nie jesteś Amundsenem, czy innym zdobywca odległych krain, co nie oznacza fiaska.

I jeszcze coś przyszło mi do głowy- prawdopodobnie brakuje Tobie po prostu sukcesu/satysfakcji- zarówno zawodowo, jak i w życiu prywatnym. To bardzo naturalne, ze jeśli się ogólnie nie układa, to pojawia się ta potrzeba. Wybrałaś reorganizację w życiu zawodowym, bo może jesteś zupełnie zablokowana na jakiekolwiek relacje, wiec z góry zakładasz, ze tu nic się nie wydarzy. To tylko do rozważenia.
Jeśli tak, to w pierwszym rzędzie warto by mimo wszystko odnowić relacje, na to nałożyć akcenty, może tu się cos zadzieje kiedyś i wyjazd nie będzie już potrzebny. Albo zastanowić się, dlaczego nie wchodzisz w bliskie relacje. Czy naprawdę poradziłaś sobie z tym porzuceniem ?

Czy wyjazd ma spełnić oczekiwania finansowe, zawodowe, przygody? czy to da Tobie szczęście?. Bo wspominasz o czymś innym jako synonimie szczęścia. Smakowanie samotnie sukcesu zawodowego za granicą? Czy o to chodzi?
Może wiec problem leży w relacjach i założyłaś, ze by je nawiązać, musisz wyjechać.
Ale wyjeżdżając nie stajesz się kimś innym, wieziesz siebie w inny punkt na mapie, nic więcej.

Czasem mamy też syndrom Koziołka- "po szerokim świecie szukamy tego, co bardzo blisko".
Haiku1
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 48
Rejestracja: 7 kwie 2013, o 23:33

Re: Jak sobie radzić z życiem?

Post autor: Haiku1 » 7 paź 2014, o 00:06

Cóż mogę dodać Saudade8 piękny nick, czytasz w ludziach jak w książkach. Niezwykła umiejętność. Nie chciałam się rozpisywać i prezentować tu wszystkich myśli, które biegają mi po głowie i motywują do działania lub podjęcia jakiś decyzji, ale skoro je poruszyłaś to tak, masz dużo racji. Może oprócz tego smakowania sukcesu, samotnie bardzo trudno smakować szczęście.
Tak na prawdę 2 do 1 na rzecz zagranicy, tak układały się moje 3 związki w życiu. Ten ostatni najdłuższy i burzliwy był tutaj, a później cisza. Myślę, że jestem gotowa na kolejny, a skoro tutaj nic się nie dzieje konstruktywnego od prawie 4 lat to może warto poszukać gdzie indziej. Tak to ciągle będę ja, ale nie wszędzie ludzie odbierają nas tak samo, to wiem na pewno.
Masz racje można to określić potrzebą sukcesu, chociaż brzmi to zimno jak jakaś kalkulacja. I nie chodzi o sukces zawodowy, tylko sprawdzenie siebie zawodowo, ale przede wszystkim próba ułożenia sobie życia osobistego.
Sabishisa ya hana no atari no asunaro
saudade8
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 326
Rejestracja: 27 lut 2012, o 19:39

Re: Jak sobie radzić z życiem?

Post autor: saudade8 » 9 paź 2014, o 21:44

Skoro wiesz, czego szukasz i ciągnie Cię zagranicę, to może już tylko kwestia decyzji i jakiegoś ustawienia priorytetów, zostawienia sobie jednak otwartej furtki do powrotu, minimalizowania kosztów (wynajęcie mieszkania itp.).
Przemyśl dobrze to wszystko, żeby się nie wpakować w większe problemy.
Masz duże oczekiwania w związku z tym wyjazdem, te bardziej i mniej uświadomione, wiec wiadomo, w razie porażki cios tez będzie większy. Chyba ze potraktujesz to bardziej jako przygodę, cos na próbę, na co do końca nie będziesz miała wpływu, czasem splot okoliczności jednak ma decydujące znaczenie. I z (prawie) wszystkiego można wyciągnąć cos dobrego.
I mała uwaga, piszesz, ze tu nic się nie dzieje, wiec wyjedziesz. Ale nie dzieje się nie z powodu geograficznego położenia.
A jednak, gdyby mnie tak ciągnęło, to chyba starałabym się wyjechać, z tym że na pewno nie za każdą cenę. Każda fantazja kończy się szybko, gdy praca daje w kość fizycznie, czy psychicznie i nie rokuje zmian w przyszłości. I z drugiej strony niekiedy warto zacząć zmiany od tu i teraz, a nie od czekania na jakieś odlegle krainy.. Ale masz rację, to może być katalizator zmian.
Pewnie wahałabym się, jak Ty. To duża decyzja, ale w końcu nie przesadzajmy, nie ostateczna.
W razie czego się spakujesz i po prostu wrócisz.
Powodzenia zatem, a co do nicka jesteśmy zgodne :), poza wszystkim pojemne słowo.
Haiku1
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 48
Rejestracja: 7 kwie 2013, o 23:33

Re: Jak sobie radzić z życiem?

Post autor: Haiku1 » 9 paź 2014, o 22:19

Po prostu na tu i teraz nie mam juz pomysłu. Wchodze w rózne działania, uczę się, rozwijam hobby, poznaję ludzie i tak od 4 lat. Cieszę się, bo mimo wszystko zrobiłam rzeczy, na które nie miałam czasu wcześniej, ale nadal nie zmieniło to mojej sytuacji zawodowej a tym bardziej osobistej. Nie wiem co mogłabym tutaj więcej zrobić, oprócz załamania rąk i stwierdzenia trudno widocznie tak ma wyglądać moje życie. Może rzeczywiście problem tkwi we mnie a nie w miejscu, w którym zyje, ale ja nie potrafię go zdefiniować.
Sabishisa ya hana no atari no asunaro
creativa
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 28
Rejestracja: 20 lis 2009, o 01:00

Re: Jak sobie radzić z życiem?

Post autor: creativa » 10 paź 2014, o 18:58

Haiku, słuchaj siebie jeśli chodzi o pracę, słuchaj intuicji.

Nie jest naprawdę tak, że za granicą nie mamy szans i pozostaje tylko zmywak,
pomimo trudnej sytuacji na rynku. Może jest coś co możesz zrobić teraz dorywczo,
żeby rachunki popłacić, unormować sen, ale nie trać nadziei i poczucia kierunku.

Różnie bywa a u nas realizm to czarna wizja, warto też się nastawić pozytywnie.
Warto podjąć próbę jeśli dojrzysz obiecującą szansę.
saudade8
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 326
Rejestracja: 27 lut 2012, o 19:39

Re: Jak sobie radzić z życiem?

Post autor: saudade8 » 10 paź 2014, o 21:54

Haiku1 "Po prostu na tu i teraz nie mam juz pomysłu. Wchodze w rózne działania, uczę się, rozwijam hobby, poznaję ludzie i tak od 4 lat. Cieszę się, bo mimo wszystko zrobiłam rzeczy, na które nie miałam czasu wcześniej, ale nadal nie zmieniło to mojej sytuacji zawodowej a tym moje życie. Może rzeczywiście problem tkwi we mnie a nie w miejscu, w którym zyje, ale ja nie potrafię go zdefiniować."
- popatrz na to wszystko inaczej, zrobiłaś wiele fajnych rzeczy, wiec i tak jesteś wygrana. Zamiast fatalnej pracy- nowi ludzie, hobby, wiedza, czas. A ze nie sukces finansowy i nowy związek?- mnie to nie dziwi, bo ile razy spotykamy ludzi naprawdę dla nas interesujących. I tu jest problem, bo niektórzy raz- kilka w życiu. Wiec nie przejmuj się, za to 4 lata. Czasem ważniejszy świetny rok z kimś odpowiednim, niż 10 letnich. Nasza emocjonalność, pamięć wybiera i przechowuje na ogol to, co ma znaczenie i tym się żywi. W tym sensie rozumiem Penelopę, która czekała te wszystkie lata. Bo jeśli się wie, na kogo warto czekać, to myślę, ze to przychodzi jakoś lżej.
A jeśli chodzi o pracę zagranicą, to dopowiem, że sprawa bardzo indywidualna. Wiec jeśli nie spróbujesz, będziesz prawdopodobnie żałować. No i powtórzę, nie ma w emigracji nic z ostateczności, wiec jak dobrze przygotujesz grunt, nawet powrót nie musi być fiaskiem, zdobędziesz doświadczenie czy kontakty, podszkolisz język, cos zobaczysz. Jeśli będziesz elastyczna, to odnajdziesz się zarówno emigrując, jak i wracając do PL. Powodzenia i odwagi do wszystkiego.
Haiku1
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 48
Rejestracja: 7 kwie 2013, o 23:33

Re: Jak sobie radzić z życiem?

Post autor: Haiku1 » 10 paź 2014, o 22:56

Nie potrafie być w letnich związkach i "udawac" wielką miłośc, już wole żyć samotnie i tu jest główny problem. Byłam za to w związkach, kilkuletnich, na odległość. Jeśli wiesz, ze kochasz to możesz czekać, bo jest ktos kto odwzajemnia twoje uczucia i jest realna osoba, w których ty tez swoje możesz ulokować. Jednak takie czekanie na nie wiadomo co, bo może ktoś pojawi się w naszym życiu, całe to:" nie szukanie na siłę i wtedy się znajdzie" to g.... prawda. Nie szukam na siłę , nie jestem desperatkę, a nikt się nie "znajduje". Przyzwyczaiłam sie do życia w pojedynkę, bo wiele rzeczy mnie interesuję, ale umówmy się zainteresowania i zajęcia nie wypełnią pustki po drugim człowieku, zapełnią wolne godziny, wzbogacą nas w ten czy inny sposób, ale rodzinny przez to nie zbuduję i to mnie dobija. Wiem, że nie ma na to dobrej rady i trzeba żyć dalej. Gdy jest dobrze to jest dobrze, a gdy jest źle to wtedy odczuwamy boleśnie swoją samotność. Tak jak ja ostatnio.
Dziękuję za wszystkie rady i słowa otuchy i za to, że mogłam tutaj wyrzucić swoje złe myśli i że ktoś mnie wysłuchał, to pomaga :)
Sabishisa ya hana no atari no asunaro
Haiku1
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 48
Rejestracja: 7 kwie 2013, o 23:33

Re: Jak sobie radzić z życiem?

Post autor: Haiku1 » 10 paź 2014, o 23:02

przepraszam za literówki
Sabishisa ya hana no atari no asunaro
Awatar użytkownika
Interlokutorka
super forma
super forma
Posty: 1018
Rejestracja: 8 mar 2014, o 12:38
Lokalizacja: Warszawa

Re: Jak sobie radzić z życiem?

Post autor: Interlokutorka » 11 paź 2014, o 14:45

Dorzucę do wątku konkret o emeryturach: klik. Wygląda więc na to, że jeśli nie pracuje się za granicą na czarno ani na odpowiedniku naszych umów cywilno-prawnych, gromadzi się staż potrzebny do emerytury. Może w sytuacji, w której nie ma się szans na umowę o pracę w Polsce, wyjazd nie jest złym pomysłem. Z drugiej strony media dziś znów donoszą o coraz częstszych przypadkach zmuszania Polaków pracujących za granicą do pracy niewolniczej, a kobiet do usług seksualnych...
To ważne dokąd płyniesz, a nie skąd https://www.youtube.com/watch?v=W5DegZrdPjU
Awatar użytkownika
Interlokutorka
super forma
super forma
Posty: 1018
Rejestracja: 8 mar 2014, o 12:38
Lokalizacja: Warszawa

Re: Jak sobie radzić z życiem?

Post autor: Interlokutorka » 12 paź 2014, o 14:11

To ważne dokąd płyniesz, a nie skąd https://www.youtube.com/watch?v=W5DegZrdPjU
saudade8
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 326
Rejestracja: 27 lut 2012, o 19:39

Re: Jak sobie radzić z życiem?

Post autor: saudade8 » 12 paź 2014, o 21:28

Haiku1- "Nie potrafie być w letnich związkach i "udawac" wielką miłośc, już wole żyć samotnie i tu jest główny problem. Byłam za to w związkach, kilkuletnich, na odległość. Jeśli wiesz, ze kochasz to możesz czekać, bo jest ktos kto odwzajemnia twoje uczucia i jest realna osoba, w których ty tez swoje możesz ulokować. Jednak takie czekanie na nie wiadomo co, bo może ktoś pojawi się w naszym życiu, całe to:" nie szukanie na siłę i wtedy się znajdzie" to g.... prawda. Nie szukam na siłę , nie jestem desperatkę, a nikt się nie "znajduje". Przyzwyczaiłam sie do życia w pojedynkę, bo wiele rzeczy mnie interesuję, ale umówmy się zainteresowania i zajęcia nie wypełnią pustki po drugim człowieku, zapełnią wolne godziny, wzbogacą nas w ten czy inny sposób, ale rodzinny przez to nie zbuduję i to mnie dobija. Wiem, że nie ma na to dobrej rady i trzeba żyć dalej. Gdy jest dobrze to jest dobrze, a gdy jest źle to wtedy odczuwamy boleśnie swoją samotność. Tak jak ja ostatnio"

- wydaje mi się, ze wszystko sprowadza się do tego, ze pragniesz tego, czego nie masz (ważnego związku), i w dodatku, o ile jestem dobrze poinformowana ;), nie ma gwarancji, ze dostaniesz w przyszłości. Ale to taka naturalna egzystencjalna sytuacja, w której wszyscy tkwią, ale nie zawsze zdają sobie z tego sprawę. Jedyne, co można zrobić, to zwiększać szanse na poznanie. Zasady prawdopodobieństwa nie warto lekceważyć, oczywiście. Jeśli nie spotykasz się z ludźmi, masz raczej marne szanse na ważne spotkanie. Raczej, bo czasem wkracza jakiś niezwykły przypadek.

To wiedza niepopularna, ale nie zawsze spełniają się marzenia, nie zawsze realizujemy plany, nie wszyscy będą kochać, nie wszyscy będą kochani. Nawet to, co było ważne kiedyś, po latach może wydawać się skarlale, nieistotne, niezrozumiale.
Ale może właśnie w tych kolejnych próbach dojścia do celu jest wartość?

Niektórzy uważają, ze jeśli kochałaś/es to już wiele.
Po prostu życie jest nieprzewidywalne, niezwykle, nie zawsze szczęśliwe i nie zawsze sens można zrealizować w związku.

Wg mnie z powyższym trzeba się liczyć, ale warto mieć otwarty umysł i serce, żeby czegoś nie przeoczyć.
I to rozumowanie nie musi prowadzić do jakiegoś nadmiernego pesymizmu, moim zdaniem, ale przyznaję, ze jakaś trwoga się pojawia.
Ja Cię rozumiem, ale nie mam siły sprawczej w tych kwestiach.
Trochę ufności, ze los ma także dla Ciebie cos dobrego, się przyda na początek.






.
saudade8
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 326
Rejestracja: 27 lut 2012, o 19:39

Re: Jak sobie radzić z życiem?

Post autor: saudade8 » 12 paź 2014, o 21:31

PS:
a na początek próbuj tego, na co masz ochotę- ale z głową oczywiście
nie we wszystkich dziedzinach improwizacja jest dobra
powodzenia
ODPOWIEDZ