Haiku, tak sobie czytam co piszesz i chociaz kilka osob powiedziało tu juz wiele mądrych słów wartych przemyślenia, to chcę tylko dodać, ze wcale tak nie jest, jak to podsumowujesz, ze inni to mają łatwo, a ty pod górkę. Pozory mylą. I to jak! Rózne sytuacje i drogi w życiu mogą doprowadzić dokładnie do tego samego punktu, w którym Ty obecnie się znajdujesz. A w konsekwencji - uczucie takiej wszechobecnej beznadziei niewiadomego pochodzenia (a przeciez te dzisiaj wydające się już chybionymi decyzje podejmowalismy latami), ten ogólny katastrofizm czasem dopada w najmniej oczekiwanym momencie, nawet kiedy wszystko wydaje się byc na swoim miejscu, nawet kiedy toczy sie pozornie wlaściwym torem, nawet u tych sparowanych osobników! (a moze przede wszystkim u nich). bynajmniej nie jestem zwolennikiem teorii, że całe zło w zyciu to dla nas lekcja, że karma , że rak to kara za grzechy, że wyjdziemy z tego mądrzejsi, silniejsi, że bogatsi wewnętrznie, że.. bla blabla. Wiec jesli potrzebujesz dojrzałego, odpowiedzialnego bodzca czy tylko slów wsparcia w tym tonie, lepiej od razu przestan mnie czytac;) No ale muszę to powiedziec, bo czasem po prostu szlag czlowieka trafia, kiedy sobie pomysli, że za to, gdzie, jak i z kim (lub bez kogo) teraz jest i czym sie w życiu zajmuje, własciwie za te wszystkie wybory mozemy obwianiac tylko i wyłącznie siebie, bez względu jak bardzo dalismy się zmanipulować, jak bardzo w coś/kogos wierzylismy, jak bardzo dobre intencje mielismy i jak bardzo nasze decyzje byly/nie byly przemyslane. Zawsze to łatwiej by bylo obwiniac innych:) Ale prawda jest tez taka, że nie ma sie co teraz zastanawiac, ile z tych decyzji bysmy dzisiaj podjęli ponownie,gdyby dana nam byla szansa, bo w ogolnym rozrachunku mogloby się okazac, ze własnie dobrze że takiej mozliwosci nie ma - prawdopodobnie na wiele z nich (posiadając dzisiejszą wiedzę) nigdy bysmy się nie zdobyli, i to dopiero byłaby tragedia!!!! I może się wydaje, ze szalenstwo to nas z chwilowej niewoli, codziennosci, zniechęcenia i marazmu wyrwie jedynie na chwilę. Ze ciepla posadka , budowana latami kariera, oczekiwania, reguły i zasady, ambicje, cele oraz uporne do nich dązenie utorują wlasciwą drogę, zapewnią wewętrzny spokój i samozadowolenie. (Tacy to dopiero są narazeni na ikarowy upadek !) No i co z tego , że wiele spraw przeszło bezpowrotnie (chociaz może bolą do dzisiaj), że na wiele przelatujących koło nas złotych dywanów nie zdązylismy wskoczyć na czas, a wiele wartosciowych osob juz pewnie nie pamięta naszych imion. Ryzyko jest wpisane w zycie. Ale to ryzyko, to tez progres. Czasem (często?) wrzuca nas na tory, na które zdrowy rozum nigdy by nie pozwolił. I wtedy zmienia się.. wiele. Nie za pierwszym razem? Nie za drugim? To moze wlasnie za trzecim! I moze wlasnie na zawsze:)! A pozwalam sobie to wszystko mówic tylko dlatego, bo wiem z doswiadczenia, ze jak się tak czasem swiat totalnie wywróci do góry nogami, to paradoksalnie dopiero wtedy.. stoi prosto;)
Żeby nie przedluzac, chcę Ci tylko powiedzieć, ze mam nadzieje, ze jesli będzie potrzeba i przyjdzie odpowiednia chwila, że zaryzykujesz znowu:) a lata nie maja tu nic do rzeczy, potęgują tylko strach, a wiadomo - "strach tnie głębiej niż miecze", niestety. Żyj zycie które masz bo w następnym, najprawdopodobniej, karty zostaną potasowane już zupelnie inaczej:) konfiguracja zdarzen, siec ludzkich sciezek, zestawienia alleli genów/cech/ charakterystyk czy chocby tylko prawdopodobienstwo wystąpienia ich wszystkich (jakkolwiek by tego nie nazwać) juz się pewnie nie powtórzy.
Zyczę Ci słonca i usmiechu
a jak kiedyś wyruszysz na swoje nowe wojaże, lub tylko przypadkiem przypadkiem zahaczysz o Wroclaw, daj znac,pogadamy razem przy piwku:) (i bez obaw,wiedz ze moja kochana lepsza połowa potrafi o wiele ładniej mówic niz ja;)
'What is mind? No matter. What is matter? Never mind.'