juz po 40, dorastające dzieci i...?

Rozmowy pan dojrzałych
ODPOWIEDZ
rosochata
Posty: 2
Rejestracja: 10 sie 2009, o 00:00

juz po 40, dorastające dzieci i...?

Post autor: rosochata » 22 sie 2009, o 00:07

Późno się obudziłam ze snu - dopiero kilka lat temu dotarło do mnie, że jestem les. Ale na dobre. Zmieniam swoje życie radykalnie, ale już zawsze będę mieć ograniczenia - trudno stworzyć udany związek, trudno żyć w rozkroku. Czy jest tu ktoś, kto rozumie, o czym mówię? Kto boryka się z podobnym problemem? A może sobie z tym już poradził?
Awatar użytkownika
oraya
Moderatorka
Moderatorka
Posty: 3055
Rejestracja: 16 lis 2008, o 01:00
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: oraya » 22 sie 2009, o 11:24

Poradził :D
Awatar użytkownika
lambda
super forma
super forma
Posty: 1281
Rejestracja: 15 cze 2004, o 00:00

Re: juz po 40, dorastające dzieci i...?

Post autor: lambda » 28 sie 2009, o 17:51

rosochata pisze:Późno się obudziłam ze snu - dopiero kilka lat temu dotarło do mnie, że jestem les. Ale na dobre. Zmieniam swoje życie radykalnie, ale już zawsze będę mieć ograniczenia - trudno stworzyć udany związek, trudno żyć w rozkroku. Czy jest tu ktoś, kto rozumie, o czym mówię? Kto boryka się z podobnym problemem? A może sobie z tym już poradził?

W ogole nie rozumiem takich dylematow?
Co to znaczy "zyc w rozkroku?"
Albo jestes les i przyjmujesz te oczywistosc z calym dobrodziejstwem inwetarza, albo...? No wlasnie , idziesz na jakiej kompromisy?
Tylko po co?

ZAMIENIE KONTO Z POŁOWY 2004 NA KONTO Z OPROCENTOWANIEM 80%
Awatar użytkownika
ruby
super forma
super forma
Posty: 1947
Rejestracja: 18 cze 2004, o 02:08

Re: juz po 40, dorastające dzieci i...?

Post autor: ruby » 29 sie 2009, o 18:13

rosochata pisze:Zmieniam swoje życie radykalnie, ale już zawsze będę mieć ograniczenia - trudno stworzyć udany związek, trudno żyć w rozkroku. Czy jest tu ktoś, kto rozumie, o czym mówię? ?
Nie do końca rozumiem. W rozkroku nie da się żyć. Albo marzysz, albo żyjesz.
marinnaWR
super forma
super forma
Posty: 2070
Rejestracja: 21 maja 2008, o 02:00
Lokalizacja: Wrocław

Re: juz po 40, dorastające dzieci i...?

Post autor: marinnaWR » 29 sie 2009, o 18:18

rosochata pisze:Zmieniam swoje życie radykalnie
Niewątpliwie dobra decyzja aby jednak dać radę
kobieta5
rozgadana foremka
rozgadana foremka
Posty: 134
Rejestracja: 17 kwie 2008, o 02:00

Post autor: kobieta5 » 31 sie 2009, o 11:06

Bardzo dobra decycja bo naprawde normalnie funkcjonować jest trudno gdy żyje sie wbrew sobie.Alebaardzo rozumiem Twoje przemyślenia i wnioski.
Nie jest łatwo budowac cos będac ograniczonym.Niektórym sie jednak udaje.
Czego i Tobie zyczę.
rosochata
Posty: 2
Rejestracja: 10 sie 2009, o 00:00

Post autor: rosochata » 26 paź 2009, o 23:51

oraya pisze:Poradził :D
poradził? cokolwiek więcej? trudność wiem to już jest głównie w głowie. codziennie przekraczam bariery, w perspektywie tygodni, miesięcy, lat widzę, jak wiele zmian za mną. i ile przede mną:) i trochę pękam. bo dzieci już prawie nie dzieci i JAK ZAREAGUJĄ. tylko to jedno jest moją obawą, nic zupełnie innego. boję się niewiadomego. i samotnosci, ale to chyba strasznie banalne :roll:
Awatar użytkownika
implant
super forma
super forma
Posty: 1280
Rejestracja: 29 maja 2008, o 02:00

Post autor: implant » 27 paź 2009, o 09:01

rosochata pisze: poradził? cokolwiek więcej? trudność wiem to już jest głównie w głowie. codziennie przekraczam bariery, w perspektywie tygodni, miesięcy, lat widzę, jak wiele zmian za mną. i ile przede mną:) i trochę pękam. bo dzieci już prawie nie dzieci i JAK ZAREAGUJĄ. tylko to jedno jest moją obawą, nic zupełnie innego. boję się niewiadomego. i samotnosci, ale to chyba strasznie banalne :roll:
Nie widzę nic "banalnego" w baniu się samotności.
Powiedzenie dzieciom, to ogromny dylemat , bo strach przed odrzuceniem jest wielki, ale jak zawsze stajemy przed wyborem, mieć czy być? Tak jak wychowamy nasze dzieci, takich spodziewajmy się reakcji, chociaż możemy zostać zaskoczone.
Nie pytaj nas o radę, zapytaj swojego serca, matczyne uczucia są wielkie i pokonają wiele, jeżeli przelałaś je na dzieci, to nie masz się czego bać.
Wolałbym być sama, niż stać "w rozkroku"
ODPOWIEDZ