Co was połączyło?
- Cavalier
- rozgadana foremka
- Posty: 106
- Rejestracja: 12 sty 2015, o 21:39
Co was połączyło?
No właśnie.
Co was połączyło z aktualnymi (lub byłymi jeśli jeszcze nikogo nie macie)? Jakieś specjalne względy?
To ja zacznę - z moją drugą połówką połączyła mnie jej epilepsja - taka chęć pilnowania jej, zajmowania się nią. Zaczynało się niewinnie a 'pod wpływem leków' wyznała mi na szpitalnym balkonie miłość. Sprawdziła mnie tym, odebrałam sprawę dość pozytywnie. Potem ponowiła to już bez 'leków'. Wiedziałam że coś mi śmierdzi. A teraz dalej się zajmuję jej kruchą osobą, ile razy jej już uratowałam łeb od roztrzaskania się
Chwalcie się początkami miłości, to zawsze jest najciekawsze.
Co was połączyło z aktualnymi (lub byłymi jeśli jeszcze nikogo nie macie)? Jakieś specjalne względy?
To ja zacznę - z moją drugą połówką połączyła mnie jej epilepsja - taka chęć pilnowania jej, zajmowania się nią. Zaczynało się niewinnie a 'pod wpływem leków' wyznała mi na szpitalnym balkonie miłość. Sprawdziła mnie tym, odebrałam sprawę dość pozytywnie. Potem ponowiła to już bez 'leków'. Wiedziałam że coś mi śmierdzi. A teraz dalej się zajmuję jej kruchą osobą, ile razy jej już uratowałam łeb od roztrzaskania się
Chwalcie się początkami miłości, to zawsze jest najciekawsze.
Czytaj moje posty w całości. Czasem pieprzę jak potłuczona ale później morał z tego wyniknie. Jestem chaotyczną osobą, wybacz
- Fockie
- początkująca foremka
- Posty: 45
- Rejestracja: 4 lip 2015, o 00:59
-
- Posty: 2
- Rejestracja: 29 wrz 2015, o 21:36
Re: Co was połączyło?
Ja bym mogła wymieniać nieustannie jaka jest moja wymarzona druga połówka. Aczkolwiek póki co jestem singielką
-
- Posty: 9
- Rejestracja: 19 lis 2015, o 12:53
Re: Co was połączyło?
ja powiem tak, że podoba mi się jedna dziewczyna, ale boję się zagadać... faceci mnie w ogóle nie kręcą i w ogóle nie wiem jak mam się zabrać do wyznania miłości lasce. ona jest taka idealna...
-
- początkująca foremka
- Posty: 15
- Rejestracja: 15 paź 2013, o 21:18
Re: Co was połączyło?
Połączyły nas rozstania. Dosłownie. Byłam z pewną dziewczyną (moją pierwszą) kilka lat. W zasadzie od gimnzajum. Jednak w tym czasie zostawiła mnie trzy raz. Przy drugim porzuceniu (przyjażniłyśmy się) w drugiej klasie liceum zobaczyłam nową uczennicę. Była na rozpoczęciu ubrana dokładnie tak samo jak ja. Z tą różnicą, że była śliczna i wyróżniająca się (rzucała się w oczy przez jej czerwony włosy). Póżniej okazało się, że przeprowadziła się do wsi obok mnie. Była śliczna i chciałam ją poznać. Zaprzyjaźniła się z moją znajomą, która mnie z nią zapoznała. Jednak okazało się, że jest to osoba bardzo energiczna (bardzo) i trochę nie w moim typie. W zasadzie jak przebywałam z nią dłużej niż pięć minut to miałam dość. I tak minął około rok. Moja dziewczyna zdążyła do mnie wrócić i zostawić mnie trzeci raz (dalej się przyjaźniłyśmy). Tamta zaczęła być z pewną dziewczyną. W końcu jednego dnia odebrała telefon od niej (będąc w szkole), że ją tamta dziewczyna zostawiła i czy mogę przyjechać do niej. Więc do zrobiłam. Od tego czasu zaczęłyśmy się spotykać. Ja byłam porzucona i ona także. Jednak nasz rozmowy całkiem odbiegały od tego tematu. W zasadzie zostałam powierniczką jej przeszłości (bardzo ciężkiej i przerażającej). Urzekła mnie sobą. Okazało się, że jest kimś zupełnie innym. Spodobała mi się na nowo. Aż w końcu pewnego czerwcowego dnia dowiedziała się, że w wakacje będzie przeniesiona do domu dziecka w mieście oddalony o kilkadziesiąt kilometrów. w czasie kolejnego spotkania w parku, po kilku piwach odważyłam się ją pocałować. Było to w połowie czerwca. Jak tak teraz patrzę była to chyba najlepsza chwila mojego życia. Niestety następnego dnia okazało się, że moja była chce do mnie wrócić ale nie wiem czemu zaczęłam jej odmawiać.
Moja dziewczyna w dniu zakończenia szkoły wyjechała. Spotykałyśmy się dopiero w sierpniu. Potem wróciła tutaj do szkoły, a po jakimś czasie zamieszkała ze mną i rodzicami. Jest tak do tej pory.
Moja dziewczyna w dniu zakończenia szkoły wyjechała. Spotykałyśmy się dopiero w sierpniu. Potem wróciła tutaj do szkoły, a po jakimś czasie zamieszkała ze mną i rodzicami. Jest tak do tej pory.
-
- początkująca foremka
- Posty: 27
- Rejestracja: 6 kwie 2014, o 17:29
- Lokalizacja: Śląsk
Re: Co was połączyło?
Chciałabym móc powiedzieć, że nas połączyła nieskończoność ^^ W sumie od niej się wszystko zaczęło. To były po prostu dwa układy - zamknięty i otwarty - z nieskończonością i znakiem zapytania. To było powitanie i powitanie zagadką nieskończoności dało niesamowite pole do popisu dla abstrakcyjnych rozmów i przyszło mi zacrushować na jej interesujący umysł i wyobraźnię. Kolejnym przystankiem było obgadywanie wspólnego crusha, czyli mojej znajomej z klasy, kiedy mogłyśmy się przekonać, że cóż... mamy u siebie nawzajem szanse? I stopniowo te rozmowy robiły się coraz bliższe. I teraz w końcu jestem w takim rodzaju relacji, z taką osobą, o jakich dawno się marzyło ^^
-
- Posty: 2
- Rejestracja: 21 cze 2015, o 01:20
Re: Co was połączyło?
A nas.. nas połączyło spojrzenie.. tak zdecydowanie... Spojrzenie...
Od chwili kiedy ją ujrzałam stwierdziłam, że tego właśnie szukam. No i znalazłam.
Od chwili kiedy ją ujrzałam stwierdziłam, że tego właśnie szukam. No i znalazłam.
-
- Posty: 2
- Rejestracja: 21 kwie 2013, o 15:34
Re: Co was połączyło?
Psychiatryk
-
- Posty: 4
- Rejestracja: 18 lip 2016, o 21:03
Re: Co was połączyło?
Mnie z moją "byłą" jeśli można ją tak nazwać połączyło to, że obie lubimy anime i w głównej mierze to nas połączyło, ale pomimo różnic charakterów się zaprzyjaźniłyśmy...w sumie też połączyło Nas to, że obie niebyłyśmy zbyt lubiane w Szkołach Podstawowych. Jednak nie jestem pewna czy można ją nazwać byłą, ponieważ po jednym pocałunku i powiedzeniu "Kocham Cię" mnie zaczęła odrzucać.
- LongForgotten
- Posty: 8
- Rejestracja: 20 kwie 2016, o 17:12
Re: Co was połączyło?
Nas połączył czas... Od dziewięciu lat spotykałyśmy się raz w roku, na dwa - trzy tygodnie wakacji. Było tak, że skakałyśmy sobie do gardeł jako dzieci, strzelałyśmy fochy jako gimbusy, ale zawsze było o czym pogadać i zawsze się czekało na ponowne spotkanie. Rozumiało problemy i wiadomo było, że skoro wytrzymałyśmy tyle, wytrzymamy więcej. A potem popłynęłam w rejs, przy szorowaniu pokładu o czymś myśleć trzeba, na maszcie można skorzystać z prywatności i wydobyć od kolegi jakieś mądrzejsze słowo w temacie czym jest miłość. I wymyśliłam. Potem były niejasne sugestie, nieśmiałość, droga przez mękę, setki aluzji i straszliwa niepewność, czy wyznaniem zdobędę szczęście, czy zniszczę przyjaźń.
- Jirojin
- rozgadana foremka
- Posty: 138
- Rejestracja: 3 sty 2012, o 21:18
- Lokalizacja: dziura zwana Olsztyn