WIERSZE KTÓRE LUBIMY
- abracadabra
- natchniona foremka
- Posty: 311
- Rejestracja: 24 cze 2009, o 02:00
- Lokalizacja: Toruń
OCZEKIWANIE
H.Poświatowska
OCZEKIWANIE JEST NASZĄ PORĄ
A NAJLEPIEJ CZEKAĆ NA CIEBIE
TYLE WIECZORÓW ZAKWITŁO
NA ROZEŚMIANYM NIEBIE
JESTESMY TACY SAMI
TRZYMAMY SIĘ ZA RĘCE
I NAWET KOT POD PIECEM ZAMILKŁ
I SŁUCHA JAK PADA DESZCZ
PLUSZCZĄ KROPLE TO TWOJE NOGI
IDZIESZ DO MNIE PRZEZ ZŁOTE KAŁUŻE
TWARZ CI ZMOKŁA SCAŁUJĘ DESZCZ
CHODŹ CHODŹ
W MOJE RĘCE CIEPŁE
W MOJE RĘCE OCZEKUJĄCE
W MOJE USTA ZACHŁANNE
JAK DESZCZ
H.Poświatowska
OCZEKIWANIE JEST NASZĄ PORĄ
A NAJLEPIEJ CZEKAĆ NA CIEBIE
TYLE WIECZORÓW ZAKWITŁO
NA ROZEŚMIANYM NIEBIE
JESTESMY TACY SAMI
TRZYMAMY SIĘ ZA RĘCE
I NAWET KOT POD PIECEM ZAMILKŁ
I SŁUCHA JAK PADA DESZCZ
PLUSZCZĄ KROPLE TO TWOJE NOGI
IDZIESZ DO MNIE PRZEZ ZŁOTE KAŁUŻE
TWARZ CI ZMOKŁA SCAŁUJĘ DESZCZ
CHODŹ CHODŹ
W MOJE RĘCE CIEPŁE
W MOJE RĘCE OCZEKUJĄCE
W MOJE USTA ZACHŁANNE
JAK DESZCZ
- Aimee(*_*)
- natchniona foremka
- Posty: 460
- Rejestracja: 9 gru 2006, o 00:00
- Lokalizacja: Gdynia
Pan Bertolt Brecht
"O uwodzeniu aniołów"
Anioła się uwodzi w lot albo ci umknie.
Po prostu wciągasz go do bramy
Pchasz język w usta i rękę pod suknie
Aż zwilgnie, stawiasz twarzyczką do ściany
Unosisz kiecki i rypiesz. Jeżeli
Jęczy i rzuca się, trzymasz go krzepko
Aż ci poleci drugi raz w to niebko
Inaczej szoku doznają anieli.
Powiedz mu, żeby dobrze ruszał zadkiem
Niech ci łagodnie jaja ściśnie
Ugłaskaj, żeby nie czuł lęku przed upadkiem
Gdy między ziemią a niebem zawiśnie
Nie patrz mu tylko w oczy przy jebaniu
I skrzydeł mu nie połam, draniu.
"O uwodzeniu aniołów"
Anioła się uwodzi w lot albo ci umknie.
Po prostu wciągasz go do bramy
Pchasz język w usta i rękę pod suknie
Aż zwilgnie, stawiasz twarzyczką do ściany
Unosisz kiecki i rypiesz. Jeżeli
Jęczy i rzuca się, trzymasz go krzepko
Aż ci poleci drugi raz w to niebko
Inaczej szoku doznają anieli.
Powiedz mu, żeby dobrze ruszał zadkiem
Niech ci łagodnie jaja ściśnie
Ugłaskaj, żeby nie czuł lęku przed upadkiem
Gdy między ziemią a niebem zawiśnie
Nie patrz mu tylko w oczy przy jebaniu
I skrzydeł mu nie połam, draniu.
Nie boję się, ochraniają mnie
Trzy oddane karły
Kochają mnie bo szyję im
Szyję im małe kubraczki
Trzy oddane karły
Kochają mnie bo szyję im
Szyję im małe kubraczki
Re: WIERSZE KTÓRE LUBIMY
San Juan de la Cruz - Toda ciencia transcendiendo (na płycia Jana Balke Siwan znajduje się ten utwór w przepięknym wykonaniu, niestety nie znalazłam na Youtbue)
Entreme donde no supe
y quedéme no sabiendo
toda ciencia trascendiendo.
Yo no supe dónde entraba
pero cuando allí me vi
sin saber dónde me estaba
grandes cosas entendí
no diré lo que sentí
que me quedé no sabiendo
toda ciencia trascendiendo.
De paz y de piedad
era la ciencia perfecta,
en profunda soledad
entendida vía recta
era cosa tan secreta
que me quedé balbuciendo
toda ciencia trascendiendo.
Estaba tan embebido
tan absorto y ajenado
que se quedó mi sentido
de todo sentir privado
y el espíritu dotado
de un entender no entendiendo
toda ciencia trascendiendo.
El que allí llega de vero
de sí mismo desfallece
cuanto sabía primero
mucho bajo le parece
y su ciencia tanto crece
que se queda no sabiendo,
toda ciencia trascendiendo.
Cuanto más alto se sube
tanto menos se entendía
que es la tenebrosa nube
que a la noche esclarecía
por eso quien la sabía
queda siempre no sabiendo,
toda ciencia trascendiendo.
Este saber no sabiendo
es de tan alto poder
que los sabios arguyendo
jamás le pueden vencer
que no llega su saber
a no entender entendiendo
toda ciencia trascendiendo.
Y es de tan alta excelencia
aqueste sumo saber
que no hay facultad ni ciencia
que le puedan emprender
quien se supiere vencer
con un no saber sabiendo,
toda ciencia trascendiendo.
Y si lo queréis oír
consiste esta suma ciencia
en un subido sentir
de la divinal esencia
es obra de su clemencia
hacer quedar no entendiendo
toda ciencia trascendiendo.
Moje nieudolne tłumaczenie:
Znalazłam się nieznanym miejscu
i trwałam w niewiedzy
przeniknięta rozumieniem
Nie wiedziałam, gdzie dotarłam
ale tam dostrzegłam
nie wiedząc gdzie jestem
wielkie rzeczy, zrozumiałam
nie opowiem czego doświadczyłam
pozostanę w mrokach ignorancji
przeniknięta całą wiedzą
pokój i współczucie
były nauką doskonałą
w wielkie samotności
znalazłam drogę
była to rzecz tak tajemna
że bełkotałam
przeniknięta całą wiedzą
byłam tak upojona
pochłonięta i tak wolna
że rozpłynęłam się we wrażeniu
własnego poczucia
obdarzona duchem
rozumienia bez jasności
przeniknięta całą wiedzą
tu nie rozumiem dwóch wersów:/
wiedziałam od początku
pod powierzchnią rzeczy
że pozostanę w niewiedzy
przeniknięta całą wiedzą
im wyżej docierałam
tym mniej rozumiałam
czym jest ciemna chmura
czym w rozgwieżdżonej nocy
dlatego kto to pozna
pozostanie w niewiedzy
przeniknięty całą wiedzą
ta wiedza niewiedząca
jest tak potężna
że mędrcy dowodzą
bez sukcesu
nie pojmując
w jasnej ciemności
przeniknięci całą wiedzą
i jest tak wspaniała
suma wiedzy
że nie ma dziedziny ani nauki
w której by ją przybliżyli
ci, którzy umieją zwyciężać
przeniknięci całą wiedzą
i jeśli ją chcesz usłyszeć
składa się z całej nauki
w mocnym uczuciu
boskiej istoty
jest dziełem łaski
nie rozumieć
przeniknionym całą wiedzą
Kurde, nie mogłam znaleźć słownika wyrazów bliskoznacznych, w ogóle Pink by się przydała. Ten wiersz jest o objawieniu, tak mi się wydaje.
Entreme donde no supe
y quedéme no sabiendo
toda ciencia trascendiendo.
Yo no supe dónde entraba
pero cuando allí me vi
sin saber dónde me estaba
grandes cosas entendí
no diré lo que sentí
que me quedé no sabiendo
toda ciencia trascendiendo.
De paz y de piedad
era la ciencia perfecta,
en profunda soledad
entendida vía recta
era cosa tan secreta
que me quedé balbuciendo
toda ciencia trascendiendo.
Estaba tan embebido
tan absorto y ajenado
que se quedó mi sentido
de todo sentir privado
y el espíritu dotado
de un entender no entendiendo
toda ciencia trascendiendo.
El que allí llega de vero
de sí mismo desfallece
cuanto sabía primero
mucho bajo le parece
y su ciencia tanto crece
que se queda no sabiendo,
toda ciencia trascendiendo.
Cuanto más alto se sube
tanto menos se entendía
que es la tenebrosa nube
que a la noche esclarecía
por eso quien la sabía
queda siempre no sabiendo,
toda ciencia trascendiendo.
Este saber no sabiendo
es de tan alto poder
que los sabios arguyendo
jamás le pueden vencer
que no llega su saber
a no entender entendiendo
toda ciencia trascendiendo.
Y es de tan alta excelencia
aqueste sumo saber
que no hay facultad ni ciencia
que le puedan emprender
quien se supiere vencer
con un no saber sabiendo,
toda ciencia trascendiendo.
Y si lo queréis oír
consiste esta suma ciencia
en un subido sentir
de la divinal esencia
es obra de su clemencia
hacer quedar no entendiendo
toda ciencia trascendiendo.
Moje nieudolne tłumaczenie:
Znalazłam się nieznanym miejscu
i trwałam w niewiedzy
przeniknięta rozumieniem
Nie wiedziałam, gdzie dotarłam
ale tam dostrzegłam
nie wiedząc gdzie jestem
wielkie rzeczy, zrozumiałam
nie opowiem czego doświadczyłam
pozostanę w mrokach ignorancji
przeniknięta całą wiedzą
pokój i współczucie
były nauką doskonałą
w wielkie samotności
znalazłam drogę
była to rzecz tak tajemna
że bełkotałam
przeniknięta całą wiedzą
byłam tak upojona
pochłonięta i tak wolna
że rozpłynęłam się we wrażeniu
własnego poczucia
obdarzona duchem
rozumienia bez jasności
przeniknięta całą wiedzą
tu nie rozumiem dwóch wersów:/
wiedziałam od początku
pod powierzchnią rzeczy
że pozostanę w niewiedzy
przeniknięta całą wiedzą
im wyżej docierałam
tym mniej rozumiałam
czym jest ciemna chmura
czym w rozgwieżdżonej nocy
dlatego kto to pozna
pozostanie w niewiedzy
przeniknięty całą wiedzą
ta wiedza niewiedząca
jest tak potężna
że mędrcy dowodzą
bez sukcesu
nie pojmując
w jasnej ciemności
przeniknięci całą wiedzą
i jest tak wspaniała
suma wiedzy
że nie ma dziedziny ani nauki
w której by ją przybliżyli
ci, którzy umieją zwyciężać
przeniknięci całą wiedzą
i jeśli ją chcesz usłyszeć
składa się z całej nauki
w mocnym uczuciu
boskiej istoty
jest dziełem łaski
nie rozumieć
przeniknionym całą wiedzą
Kurde, nie mogłam znaleźć słownika wyrazów bliskoznacznych, w ogóle Pink by się przydała. Ten wiersz jest o objawieniu, tak mi się wydaje.
Re: WIERSZE KTÓRE LUBIMY
Agnieszka Osiecka
Drzewo mojej matki
Drzewo...drzewo mojej matki,
podaruj mi cień skoro już mam iść w drogę...
Wianku...wianku mojej matki,
podaruj mi kwiat,
skoro już mam iść...mam czas.
I kobieta mnie dotula i tuli mnie pies...
Lecz droga już czeka mnie ...
A ta droga to wie,że ja mam rezerwacje
tam na chmurze...po lewej.
Pakuję się,co dzień, po trochu...
Drzewo...drzewo mojej matki,
podaruj mi cień skoro już mam iść w drogę...
Niebo...niebo mojej matki,
podaruj mi świt,
skoro już mam iść...w taką dal...
Za dalą,dal...obłoki wielogarbne
figlują tam...
Kulawy, stary smok pilnuje bram
i miłą dłoń wyciąga starszy pan...
starszy pan...
Drzewo...drzewo mojej matki,
podaruj mi cień skoro już mam iść w drogę...
Wianku...wianku mojej matki,
podaruj mi kwiat,
skoro już wrócić mam...z drogi...
Drzewo ...drzewo mojej matki,
podaruj mi cień skoro wrócić mam...z drogi...
Kotku...kotku mojej matki,
choć całusa mi daj...skoro wrócić mam...
Piękne po prostu
No Limits - Drzewo mojej matki
Drzewo mojej matki
Drzewo...drzewo mojej matki,
podaruj mi cień skoro już mam iść w drogę...
Wianku...wianku mojej matki,
podaruj mi kwiat,
skoro już mam iść...mam czas.
I kobieta mnie dotula i tuli mnie pies...
Lecz droga już czeka mnie ...
A ta droga to wie,że ja mam rezerwacje
tam na chmurze...po lewej.
Pakuję się,co dzień, po trochu...
Drzewo...drzewo mojej matki,
podaruj mi cień skoro już mam iść w drogę...
Niebo...niebo mojej matki,
podaruj mi świt,
skoro już mam iść...w taką dal...
Za dalą,dal...obłoki wielogarbne
figlują tam...
Kulawy, stary smok pilnuje bram
i miłą dłoń wyciąga starszy pan...
starszy pan...
Drzewo...drzewo mojej matki,
podaruj mi cień skoro już mam iść w drogę...
Wianku...wianku mojej matki,
podaruj mi kwiat,
skoro już wrócić mam...z drogi...
Drzewo ...drzewo mojej matki,
podaruj mi cień skoro wrócić mam...z drogi...
Kotku...kotku mojej matki,
choć całusa mi daj...skoro wrócić mam...
Piękne po prostu
No Limits - Drzewo mojej matki
Ludzi coraz więcej, a człowieka coraz mniej.
Edward Stachura, Siekierezada
Edward Stachura, Siekierezada
- abracadabra
- natchniona foremka
- Posty: 311
- Rejestracja: 24 cze 2009, o 02:00
- Lokalizacja: Toruń
Re: WIERSZE KTÓRE LUBIMY
Halina Poświatowska - Czekanie jest naszą porą
Oczekiwanie jest naszą porą
a najlepiej jest czekać na Ciebie
tyle wieczorów
zakwitło na roześmianym niebie
jesteśmy tacy sami
trzymamy się za ręce
i nawet kot pod piecem zamilkł
i słucha jak pada deszcz
pluszczą krople - to twoje nogi
idziesz do mnie przez złote kałuże
twarz ci zmokła - scałuję deszcz
chodź chodź
w moje ręce ciepłe
w moje ręce oczekujące
w moje usta zachłanne
jak deszcz
Oczekiwanie jest naszą porą
a najlepiej jest czekać na Ciebie
tyle wieczorów
zakwitło na roześmianym niebie
jesteśmy tacy sami
trzymamy się za ręce
i nawet kot pod piecem zamilkł
i słucha jak pada deszcz
pluszczą krople - to twoje nogi
idziesz do mnie przez złote kałuże
twarz ci zmokła - scałuję deszcz
chodź chodź
w moje ręce ciepłe
w moje ręce oczekujące
w moje usta zachłanne
jak deszcz
Zdobyć osobowość i ocalić indywidualność.
Re: WIERSZE KTÓRE LUBIMY
Zawsze cicha jest czułość
Anna Achmatowa
Zawsze cicha jest czułość prawdziwa,
Nic jej przed okiem nie skryje.
Próżno twoja ręka troskliwa
Futrem otula mą szyję.
Próżno o miłości wschodzącej
Mówisz mi pokornym westchnieniem.
O, jak znam uparte, płonące,
Twe nigdy niesyte spojrzenie!
Anna Achmatowa
Zawsze cicha jest czułość prawdziwa,
Nic jej przed okiem nie skryje.
Próżno twoja ręka troskliwa
Futrem otula mą szyję.
Próżno o miłości wschodzącej
Mówisz mi pokornym westchnieniem.
O, jak znam uparte, płonące,
Twe nigdy niesyte spojrzenie!
Ludzi coraz więcej, a człowieka coraz mniej.
Edward Stachura, Siekierezada
Edward Stachura, Siekierezada
-
- uzależniona foremka
- Posty: 525
- Rejestracja: 14 paź 2005, o 00:00
Re: WIERSZE KTÓRE LUBIMY
Edgar Lee Masters "Spoon River "-
Ernest Hyde
Umysł mój był lustrem:
widziałem, co ujrzałem , co ono wiedziało.
W młodości mój umysł był właśnie jak lustro
w szybko mknącym powozie,
które chwyta i gubi ułamki krajobrazu. 5
Z biegiem czasu
wielkie rysy naznaczyły lustro
i nimi świat wszedł we mnie
i poprzez nie wnętrze moje wyjrzało na świat.
Tak rodzi się dusza w zatroskaniu
rodzi ze stratą i zyskiem.
Umysł ogląda świat jako coś odrębnego,
a dusza czyni świat jednością ze sobą .
Spękane lustro nie odbija obrazów-
i to jest milczenie mądrości.
to jeden z 244 epitafiów, czy też spowiedzi tuzinkowych ludzi z cmentarza w miasteczku gdzie psy dupami szczekają...
Ernest Hyde
Umysł mój był lustrem:
widziałem, co ujrzałem , co ono wiedziało.
W młodości mój umysł był właśnie jak lustro
w szybko mknącym powozie,
które chwyta i gubi ułamki krajobrazu. 5
Z biegiem czasu
wielkie rysy naznaczyły lustro
i nimi świat wszedł we mnie
i poprzez nie wnętrze moje wyjrzało na świat.
Tak rodzi się dusza w zatroskaniu
rodzi ze stratą i zyskiem.
Umysł ogląda świat jako coś odrębnego,
a dusza czyni świat jednością ze sobą .
Spękane lustro nie odbija obrazów-
i to jest milczenie mądrości.
to jeden z 244 epitafiów, czy też spowiedzi tuzinkowych ludzi z cmentarza w miasteczku gdzie psy dupami szczekają...
Re: WIERSZE KTÓRE LUBIMY
Kazimierz Przerwa - Tetmajer ZASNĄĆ JUŻ!...
Zasnąć już!.... Noc ta pochmurna, bezgwiezdna,
posępnych widzeń krynicą jest bez dna -
zasnąć już, skłonić na nirwany łono
głowę płonącą, bez miary zmęczoną...
Przepłynął przez nią strumień myśli długi,
a jedna była smutniejszą od drugiej,
a wszystkie były smutne bezlitośnie - -
chcę spać, choć wiem, że ciągu myśli dośnię...
Ha!... Tłum okropny mar ciśnie się białych,
w szatach zwalanych ziemią i zbutwiałych,
tańczą wokoło z szalonym pośpiechem,
szyderczym w twarz mi wybuchając śmiechem
Widok ich trupich czaszek mię przeraża,
dusi mię zgniła, wstrętna woń cmentarza,
a ten śmiech strasznej ironii się wwierca,
jak tępa śruba, w głąb mojego serca.
Tłoczą się ku mnie ohydną gromadą,
trupie swe ręce na czoło mi kładą
i spróchniałymi szczękami klekocą
najokropniejsze z wszystkich pytań: Po co!?...
Zasnąć już!.... Noc ta pochmurna, bezgwiezdna,
posępnych widzeń krynicą jest bez dna -
zasnąć już, skłonić na nirwany łono
głowę płonącą, bez miary zmęczoną...
Przepłynął przez nią strumień myśli długi,
a jedna była smutniejszą od drugiej,
a wszystkie były smutne bezlitośnie - -
chcę spać, choć wiem, że ciągu myśli dośnię...
Ha!... Tłum okropny mar ciśnie się białych,
w szatach zwalanych ziemią i zbutwiałych,
tańczą wokoło z szalonym pośpiechem,
szyderczym w twarz mi wybuchając śmiechem
Widok ich trupich czaszek mię przeraża,
dusi mię zgniła, wstrętna woń cmentarza,
a ten śmiech strasznej ironii się wwierca,
jak tępa śruba, w głąb mojego serca.
Tłoczą się ku mnie ohydną gromadą,
trupie swe ręce na czoło mi kładą
i spróchniałymi szczękami klekocą
najokropniejsze z wszystkich pytań: Po co!?...
-
- uzależniona foremka
- Posty: 525
- Rejestracja: 14 paź 2005, o 00:00
Re: WIERSZE KTÓRE LUBIMY
Post przez emissja » 24 lut 2005 02:47
a ja w kółko to samo:
włosy senne
senna suknia
lesbia senna
wrzos snu słodko sypie arszenikiem
głos zasypia,słuch ucicha,bóg umiera
głucho szumi muszla oceanu
biała ryba ciała wolno pływa
Wojaczek...ależ to piękne...
a ja w kółko to samo:
włosy senne
senna suknia
lesbia senna
wrzos snu słodko sypie arszenikiem
głos zasypia,słuch ucicha,bóg umiera
głucho szumi muszla oceanu
biała ryba ciała wolno pływa
Wojaczek...ależ to piękne...
-
- natchniona foremka
- Posty: 467
- Rejestracja: 3 sie 2010, o 19:39
- Lokalizacja: Warszawa
Re: WIERSZE KTÓRE LUBIMY
"Daddy", by Sylvia Plath
You do not do, you do not do
Any more, black shoe
In which I have lived like a foot
For thirty years, poor and white,
Barely daring to breathe or Achoo.
Daddy, I have had to kill you.
You died before I had time--
Marble-heavy, a bag full of God,
Ghastly statue with one gray toe
Big as a Frisco seal
And a head in the freakish Atlantic
Where it pours bean green over blue
In the waters off beautiful Nauset.
I used to pray to recover you.
Ach, du.
In the German tongue, in the Polish town
Scraped flat by the roller
Of wars, wars, wars.
But the name of the town is common.
My Polack friend
Says there are a dozen or two.
So I never could tell where you
Put your foot, your root,
I never could talk to you.
The tongue stuck in my jaw.
It stuck in a barb wire snare.
Ich, ich, ich, ich,
I could hardly speak.
I thought every German was you.
And the language obscene
An engine, an engine
Chuffing me off like a Jew.
A Jew to Dachau, Auschwitz, Belsen.
I began to talk like a Jew.
I think I may well be a Jew.
The snows of the Tyrol, the clear beer of Vienna
Are not very pure or true.
With my gipsy ancestress and my weird luck
And my Taroc pack and my Taroc pack
I may be a bit of a Jew.
I have always been scared of you,
With your Luftwaffe, your gobbledygoo.
And your neat mustache
And your Aryan eye, bright blue.
Panzer-man, panzer-man, O You--
Not God but a swastika
So black no sky could squeak through.
Every woman adores a Fascist,
The boot in the face, the brute
Brute heart of a brute like you.
You stand at the blackboard, daddy,
In the picture I have of you,
A cleft in your chin instead of your foot
But no les a devil for that, no not
Any les the black man who
Bit my pretty red heart in two.
I was ten when they buried you.
At twenty I tried to die
And get back, back, back to you.
I thought even the bones would do.
But they pulled me out of the sack,
And they stuck me together with glue.
And then I knew what to do.
I made a model of you,
A man in black with a Meinkampf look
And a love of the rack and the screw.
And I said I do, I do.
So daddy, I'm finally through.
The black telephone's off at the root,
The voices just can't worm through.
If I've killed one man, I've killed two--
The vampire who said he was you
And drank my blood for a year,
Seven years, if you want to know.
Daddy, you can lie back now.
There's a stake in your fat black heart
And the villagers never liked you.
They are dancing and stamping on you.
They always knew it was you.
Daddy, daddy, you bastard, I'm through.
You do not do, you do not do
Any more, black shoe
In which I have lived like a foot
For thirty years, poor and white,
Barely daring to breathe or Achoo.
Daddy, I have had to kill you.
You died before I had time--
Marble-heavy, a bag full of God,
Ghastly statue with one gray toe
Big as a Frisco seal
And a head in the freakish Atlantic
Where it pours bean green over blue
In the waters off beautiful Nauset.
I used to pray to recover you.
Ach, du.
In the German tongue, in the Polish town
Scraped flat by the roller
Of wars, wars, wars.
But the name of the town is common.
My Polack friend
Says there are a dozen or two.
So I never could tell where you
Put your foot, your root,
I never could talk to you.
The tongue stuck in my jaw.
It stuck in a barb wire snare.
Ich, ich, ich, ich,
I could hardly speak.
I thought every German was you.
And the language obscene
An engine, an engine
Chuffing me off like a Jew.
A Jew to Dachau, Auschwitz, Belsen.
I began to talk like a Jew.
I think I may well be a Jew.
The snows of the Tyrol, the clear beer of Vienna
Are not very pure or true.
With my gipsy ancestress and my weird luck
And my Taroc pack and my Taroc pack
I may be a bit of a Jew.
I have always been scared of you,
With your Luftwaffe, your gobbledygoo.
And your neat mustache
And your Aryan eye, bright blue.
Panzer-man, panzer-man, O You--
Not God but a swastika
So black no sky could squeak through.
Every woman adores a Fascist,
The boot in the face, the brute
Brute heart of a brute like you.
You stand at the blackboard, daddy,
In the picture I have of you,
A cleft in your chin instead of your foot
But no les a devil for that, no not
Any les the black man who
Bit my pretty red heart in two.
I was ten when they buried you.
At twenty I tried to die
And get back, back, back to you.
I thought even the bones would do.
But they pulled me out of the sack,
And they stuck me together with glue.
And then I knew what to do.
I made a model of you,
A man in black with a Meinkampf look
And a love of the rack and the screw.
And I said I do, I do.
So daddy, I'm finally through.
The black telephone's off at the root,
The voices just can't worm through.
If I've killed one man, I've killed two--
The vampire who said he was you
And drank my blood for a year,
Seven years, if you want to know.
Daddy, you can lie back now.
There's a stake in your fat black heart
And the villagers never liked you.
They are dancing and stamping on you.
They always knew it was you.
Daddy, daddy, you bastard, I'm through.
-
- natchniona foremka
- Posty: 467
- Rejestracja: 3 sie 2010, o 19:39
- Lokalizacja: Warszawa
Re: WIERSZE KTÓRE LUBIMY
dokumentnie
jestem swoim zdjęciem
rozwalonym feerią
niedobłysków nieutrwalonego materiału
połyskliwej skóry papieru
przedartego na pół
metra pod ziemią zgniłego
wizerunku aż do strzępków kości
drzewiącego snem semanu trupa
jestem swoim zdjęciem z krzyża
Jarosław Lipszyc
jestem swoim zdjęciem
rozwalonym feerią
niedobłysków nieutrwalonego materiału
połyskliwej skóry papieru
przedartego na pół
metra pod ziemią zgniłego
wizerunku aż do strzępków kości
drzewiącego snem semanu trupa
jestem swoim zdjęciem z krzyża
Jarosław Lipszyc
-
- uzależniona foremka
- Posty: 525
- Rejestracja: 14 paź 2005, o 00:00
Re: WIERSZE KTÓRE LUBIMY
taa..my heart belongs to daddy....
a właśnie że nie
Idę po chleb dla mamy
Mijam dwie kaczki.
- Całe życie w Garwolinie?
- Dlaczego nie?
Kury
już na grzędzie
dużo piór rozłożyły.
Dorodne.
Chce się życia dorodnego.
Bo jak duch,
to bez niczego.
Dlaczego leci się tak
na tego ducha?
Te pióra niewidzialne?
Ale nim co,
to podfruwać trzeba
na tych.
Miron Białoszewski
a właśnie że nie
Idę po chleb dla mamy
Mijam dwie kaczki.
- Całe życie w Garwolinie?
- Dlaczego nie?
Kury
już na grzędzie
dużo piór rozłożyły.
Dorodne.
Chce się życia dorodnego.
Bo jak duch,
to bez niczego.
Dlaczego leci się tak
na tego ducha?
Te pióra niewidzialne?
Ale nim co,
to podfruwać trzeba
na tych.
Miron Białoszewski
-
- natchniona foremka
- Posty: 467
- Rejestracja: 3 sie 2010, o 19:39
- Lokalizacja: Warszawa
Re: WIERSZE KTÓRE LUBIMY
jakakolwiek pisze: Miron Białoszewski
Uwielbiam.
Masz niezły gust.
-
- uzależniona foremka
- Posty: 525
- Rejestracja: 14 paź 2005, o 00:00
Re: WIERSZE KTÓRE LUBIMY
szczycę się tym, że nie mam żadnego
-
- uzależniona foremka
- Posty: 525
- Rejestracja: 14 paź 2005, o 00:00
Re: WIERSZE KTÓRE LUBIMY
i jeszcze szybciutko bo czuję że mój czas się kończy
nie mogę zacytować bo nie ma w internecie a przepisywać literalnie nie mam czasu
Ronald Duncan
wszyscy którzy mają jakieś pojęcie o literaturze dobrze wiedzą że to skończony geniusz ale jakoś słuch o nim zaginął
znany jest tylko jego "Abelard i Heloiza"..teatry to czasem wystawiają ..historia archetypowa.. w jego wydaniu to najgłębszy, najintensywniejszy i najbardziej namiętny dyskurs miłosny być może w całej literaturze ..polecam wszystkim twórczo piszącym młodym pannom..jako kanon..ponad podziałami
i to do czego zmierzam
poemat "Man"- człowiek
nie przetłumaczony na polski w całości i nie wydany w Polsce w formie książkowej
spolszczony przez O.A Wojtasiewicza we fragmentach ..kilka cantos opublikowanych w jakiejś starej Literaturze na Świecie ale i to wystarczy-zapiera dech
ci którzy wiedzą , wiedzą że to ta sama półka co Dante, Wergiliusz, Szekspir ..i jeszcze tam paru:)
polecam szczególnie paniom zajmującym się translacją
nie mogę zacytować bo nie ma w internecie a przepisywać literalnie nie mam czasu
Ronald Duncan
wszyscy którzy mają jakieś pojęcie o literaturze dobrze wiedzą że to skończony geniusz ale jakoś słuch o nim zaginął
znany jest tylko jego "Abelard i Heloiza"..teatry to czasem wystawiają ..historia archetypowa.. w jego wydaniu to najgłębszy, najintensywniejszy i najbardziej namiętny dyskurs miłosny być może w całej literaturze ..polecam wszystkim twórczo piszącym młodym pannom..jako kanon..ponad podziałami
i to do czego zmierzam
poemat "Man"- człowiek
nie przetłumaczony na polski w całości i nie wydany w Polsce w formie książkowej
spolszczony przez O.A Wojtasiewicza we fragmentach ..kilka cantos opublikowanych w jakiejś starej Literaturze na Świecie ale i to wystarczy-zapiera dech
ci którzy wiedzą , wiedzą że to ta sama półka co Dante, Wergiliusz, Szekspir ..i jeszcze tam paru:)
polecam szczególnie paniom zajmującym się translacją
Re: WIERSZE KTÓRE LUBIMY
Twarz
"Nie jestem zdradliwa, nieczuła, zazdrosna, zabobonna,
wyniosła, jadowita, albo też całkiem ohydna".
Studiując jej wyraz każdego dnia,
w desperackim porywie
i nie powodowana żadną oststecznością,
najchetniej rozbiłabym lustro.
Choć zamiłowanie do porządku, żarliwość i bezpośrednia prostota
ze znamieniem dociekliwości są jedynymi zaletami, jakich się po niej
oczekuje,
to przecież pewne twarze, bodaj kilka, choćby jedna z nich,
utrwalona w pamięci,
jest mi niezbędnie potrzebna dla radości umysłu i oczu.
Marianne Moore przeł. Julia Hartwig
"Nie jestem zdradliwa, nieczuła, zazdrosna, zabobonna,
wyniosła, jadowita, albo też całkiem ohydna".
Studiując jej wyraz każdego dnia,
w desperackim porywie
i nie powodowana żadną oststecznością,
najchetniej rozbiłabym lustro.
Choć zamiłowanie do porządku, żarliwość i bezpośrednia prostota
ze znamieniem dociekliwości są jedynymi zaletami, jakich się po niej
oczekuje,
to przecież pewne twarze, bodaj kilka, choćby jedna z nich,
utrwalona w pamięci,
jest mi niezbędnie potrzebna dla radości umysłu i oczu.
Marianne Moore przeł. Julia Hartwig
-
- natchniona foremka
- Posty: 467
- Rejestracja: 3 sie 2010, o 19:39
- Lokalizacja: Warszawa
Re: WIERSZE KTÓRE LUBIMY
gaz łzawiący
jesteś taka eteryczna
i płaczesz
J. Lipszyc
jesteś taka eteryczna
i płaczesz
J. Lipszyc
-
- uzależniona foremka
- Posty: 525
- Rejestracja: 14 paź 2005, o 00:00
Re: WIERSZE KTÓRE LUBIMY
Słowa to sieć.
Uczucie, woda,przecieka przez oka.
Łowię milczenie.
R.Duncan "Samotności"
Chory w podróży śnię
że polem wymarłym
biegnę bez końca
Basho
ten kwiatek
taki mały
a mógł
być
ogromny
"Bonsai".. Ja...
bez jaj ..poświęcę się dla ludzkości i przeliteruję trochę tego "Człowieka" Duncana..na zachętę ..tyle dziewczyn nieźle włada
angielskim...to trudna rzecz do przekładu...ale jest dobry wzór tego Wojtasiewicza i to jest genialne..jaka szkoda że tak mało ludzi to zna..
Uczucie, woda,przecieka przez oka.
Łowię milczenie.
R.Duncan "Samotności"
Chory w podróży śnię
że polem wymarłym
biegnę bez końca
Basho
ten kwiatek
taki mały
a mógł
być
ogromny
"Bonsai".. Ja...
bez jaj ..poświęcę się dla ludzkości i przeliteruję trochę tego "Człowieka" Duncana..na zachętę ..tyle dziewczyn nieźle włada
angielskim...to trudna rzecz do przekładu...ale jest dobry wzór tego Wojtasiewicza i to jest genialne..jaka szkoda że tak mało ludzi to zna..
- ruziaduzia
- super forma
- Posty: 1216
- Rejestracja: 7 maja 2012, o 17:59
Re: WIERSZE KTÓRE LUBIMY
Tym, którzy smutni, którzy zgnębieni
W milczeniu tylko i cierpią, i giną,
Tym dla serc trzeba jaśniejszych promieni
Nad idealną świecących krainą,
Im zimne słowa mędrców nie wystarczą
I praw koniecznych bezwzględna powaga
Nie będzie dla nich osłoną ni tarczą,
Gdy serce gwałtem szczęścia się domaga.
Trzeba im pociech, których nie da życie;
Trzeba anielskich uśmiechów w błękicie;
Trzeba litosnej nad światem opieki;
Trzeba miłości wiecznej, choć dalekiej..."
Adam Asnyk.
W milczeniu tylko i cierpią, i giną,
Tym dla serc trzeba jaśniejszych promieni
Nad idealną świecących krainą,
Im zimne słowa mędrców nie wystarczą
I praw koniecznych bezwzględna powaga
Nie będzie dla nich osłoną ni tarczą,
Gdy serce gwałtem szczęścia się domaga.
Trzeba im pociech, których nie da życie;
Trzeba anielskich uśmiechów w błękicie;
Trzeba litosnej nad światem opieki;
Trzeba miłości wiecznej, choć dalekiej..."
Adam Asnyk.
Nie decyduj w złości, nie obiecuj w szczęściu...
Re: WIERSZE KTÓRE LUBIMY
List do Nowego Jorku
W następnym liście napisz, proszę, trochę więcej
O tym, gdzie się obracasz albo co porabiasz;
co nowego w teatrze, dokąd po teatrze
wybierasz się, na jakie wyprawy wyprawiasz
późno w noc taksówkami, które niosą w tempie
takim, jakby od niego zależało wszystko,
ulicą wokół parku swoje mroczne wnętrze
z licznikiem, przycupniętą sową-moralistką
palącą cię spojrzeniem, i dziwnie zielono
rozprasza się po czarnych jaskiniach diaspora
drzew, i jesteś znienacka gdzie indziej, gdzie mnóstwo
się dzieje, ale jakoś tak w zrywach, raz po raz,
I gdzie nie łapiesz, o co w większości dowcipów
chodzi, bo giną w zgiełku jak nieprzyzwoite
słowa starte z tablicy, i głośna muzyka
mętnieje, i jest, nawet jak na tę wizytę,
okropnie późno, i, gdy z bramy kamienicy
wychodzisz na szarawy chodnik i zmoczoną
jezdnię, wszystkie budynki swoją wschodnią ścianą
jak szumiący łan zboża powstają i płoną —
szumiący nie w tym sensie, żebym była zdania,
że młodość musi się wyszumieć; ech, niezgrabiasz
ze mnie, nie o to chodzi, chcę wiedzieć po prostu
lepiej, gdzie się obracasz albo co porabiasz.
Elizabeth Bishop
Dla Louise Crane
Przełożył Stanisław Barańczak
W następnym liście napisz, proszę, trochę więcej
O tym, gdzie się obracasz albo co porabiasz;
co nowego w teatrze, dokąd po teatrze
wybierasz się, na jakie wyprawy wyprawiasz
późno w noc taksówkami, które niosą w tempie
takim, jakby od niego zależało wszystko,
ulicą wokół parku swoje mroczne wnętrze
z licznikiem, przycupniętą sową-moralistką
palącą cię spojrzeniem, i dziwnie zielono
rozprasza się po czarnych jaskiniach diaspora
drzew, i jesteś znienacka gdzie indziej, gdzie mnóstwo
się dzieje, ale jakoś tak w zrywach, raz po raz,
I gdzie nie łapiesz, o co w większości dowcipów
chodzi, bo giną w zgiełku jak nieprzyzwoite
słowa starte z tablicy, i głośna muzyka
mętnieje, i jest, nawet jak na tę wizytę,
okropnie późno, i, gdy z bramy kamienicy
wychodzisz na szarawy chodnik i zmoczoną
jezdnię, wszystkie budynki swoją wschodnią ścianą
jak szumiący łan zboża powstają i płoną —
szumiący nie w tym sensie, żebym była zdania,
że młodość musi się wyszumieć; ech, niezgrabiasz
ze mnie, nie o to chodzi, chcę wiedzieć po prostu
lepiej, gdzie się obracasz albo co porabiasz.
Elizabeth Bishop
Dla Louise Crane
Przełożył Stanisław Barańczak
-
- uzależniona foremka
- Posty: 525
- Rejestracja: 14 paź 2005, o 00:00
Re: WIERSZE KTÓRE LUBIMY
Są umowy potajemnie spisane w górach
są obłąkani skazańcy co pogubili towarzyszy
zaprowadzę was teraz rzutem Merkatora na
zachód
na płaskowyż do fabryki karoserii samochodowych.
Świta, pofalowana blacha dachów pokryta jest szronem
jak również zimne kominy i łańcuchy długiego
ogrodzenia.
Po Division Street sunie pierwszy poranny trolejbus
wyrzuca z siebie ludzi w czapkach z rozpiętymi kurtkami
nie są to robotnicy.
budzą się ze snu pikieciarze leżący przy koksownikach
budzą się ze snu gliniarze w swoich samochodach
wycierają zapocone szyby.
Drugi trolejbus jedzie po Division Street
wyrzuca z siebie robotników ale robotników tylko na
pierwszy
rzut oka
bo jakoś niepodobnych do strajkujących ludzi co
gromadzą się niepewnie przed główną bramą
fabryki karoserii samochodowych.
Gliny telefonują z narożnych budek telefonicznych
trzeci trolejbus poranka nadjeżdża zgrzytając kołami
wysiadają nowi przybysze widać
na ich twarzach determinację nowo nabytą lojalność
dla nowej sprawy w niespokojnych chytrych oczach
na brudnych kurtkach plamy jak medale
E. L. Doctorov “Jezioro nurów”
to najlepszy moim zdaniem wiersz o zdradzie
są obłąkani skazańcy co pogubili towarzyszy
zaprowadzę was teraz rzutem Merkatora na
zachód
na płaskowyż do fabryki karoserii samochodowych.
Świta, pofalowana blacha dachów pokryta jest szronem
jak również zimne kominy i łańcuchy długiego
ogrodzenia.
Po Division Street sunie pierwszy poranny trolejbus
wyrzuca z siebie ludzi w czapkach z rozpiętymi kurtkami
nie są to robotnicy.
budzą się ze snu pikieciarze leżący przy koksownikach
budzą się ze snu gliniarze w swoich samochodach
wycierają zapocone szyby.
Drugi trolejbus jedzie po Division Street
wyrzuca z siebie robotników ale robotników tylko na
pierwszy
rzut oka
bo jakoś niepodobnych do strajkujących ludzi co
gromadzą się niepewnie przed główną bramą
fabryki karoserii samochodowych.
Gliny telefonują z narożnych budek telefonicznych
trzeci trolejbus poranka nadjeżdża zgrzytając kołami
wysiadają nowi przybysze widać
na ich twarzach determinację nowo nabytą lojalność
dla nowej sprawy w niespokojnych chytrych oczach
na brudnych kurtkach plamy jak medale
E. L. Doctorov “Jezioro nurów”
to najlepszy moim zdaniem wiersz o zdradzie
-
- uzależniona foremka
- Posty: 525
- Rejestracja: 14 paź 2005, o 00:00
Re: WIERSZE KTÓRE LUBIMY
i jak powiedziała koleżanka Laga - "wypaczona forma kobiecości " -SARAH KANE
„I chcę się z tobą bawić w chowanego i dawać ci swoje ubrania i mówić ci że podobają mi się twoje buty i siedzieć na schodach kiedy bierzesz prysznic i masować ci szyję i całować ci stopy i trzymać cię za rękę i wychodzić razem żeby coś zjeść i nie obrażać się kiedy mi wyjadasz z talerza i spotykać się w barze i rozmawiać o tym jak minął dzień i przepisywać na maszynie twoje listy i przenosić twoje pudła i śmiać się z twoich wariactw i dawać ci taśmy których nie słuchasz i oglądać wspaniałe filmy i oglądać głupie filmy i narzekać na programy radiowe i robić ci zdjęcia kiedy śpisz i wstawać żeby przynieść ci kawę i bułeczki i drożdżówki i chodzić do Florenta na kawę o północy i nic sobie nie robić kiedy podkradasz mi papierosy i nigdy nie masz zapałek i opowiadać ci program telewizyjny który widziałam poprzedniego wieczora i zabierać cię do okulisty i nie śmiać się z twoich dowcipów i pragnąć cię wczesnym rankiem ale nie budzić cię żebyś mogła sobie jeszcze pospać i całować twoje plecy i głaskać twoją skórę i mówić jak bardzo kocham twoje włosy twoje oczy twoje usta twoją szyję twoje piersi twoje pośladki twoją”
SŁUSZNIE UKARANE ZBOCZENIE
„I chcę się z tobą bawić w chowanego i dawać ci swoje ubrania i mówić ci że podobają mi się twoje buty i siedzieć na schodach kiedy bierzesz prysznic i masować ci szyję i całować ci stopy i trzymać cię za rękę i wychodzić razem żeby coś zjeść i nie obrażać się kiedy mi wyjadasz z talerza i spotykać się w barze i rozmawiać o tym jak minął dzień i przepisywać na maszynie twoje listy i przenosić twoje pudła i śmiać się z twoich wariactw i dawać ci taśmy których nie słuchasz i oglądać wspaniałe filmy i oglądać głupie filmy i narzekać na programy radiowe i robić ci zdjęcia kiedy śpisz i wstawać żeby przynieść ci kawę i bułeczki i drożdżówki i chodzić do Florenta na kawę o północy i nic sobie nie robić kiedy podkradasz mi papierosy i nigdy nie masz zapałek i opowiadać ci program telewizyjny który widziałam poprzedniego wieczora i zabierać cię do okulisty i nie śmiać się z twoich dowcipów i pragnąć cię wczesnym rankiem ale nie budzić cię żebyś mogła sobie jeszcze pospać i całować twoje plecy i głaskać twoją skórę i mówić jak bardzo kocham twoje włosy twoje oczy twoje usta twoją szyję twoje piersi twoje pośladki twoją”
SŁUSZNIE UKARANE ZBOCZENIE
-
- natchniona foremka
- Posty: 467
- Rejestracja: 3 sie 2010, o 19:39
- Lokalizacja: Warszawa
Re: WIERSZE KTÓRE LUBIMY
"Jestem sam, nie proszę cię, nocy, byś mi gwiazdami świeciła.
Nie proszę cię, wietrze, byś mi nie oślepiał oczu.
Nie proszę was, kamienie, by w was biło serce.
Sam jestem i młot trzymam w ręku.
Godzę w samą twą pierś, czarna, twarda nocy".
Stanisław Brzozowski, Płomienie, 1908
Nie proszę cię, wietrze, byś mi nie oślepiał oczu.
Nie proszę was, kamienie, by w was biło serce.
Sam jestem i młot trzymam w ręku.
Godzę w samą twą pierś, czarna, twarda nocy".
Stanisław Brzozowski, Płomienie, 1908
- Aimee(*_*)
- natchniona foremka
- Posty: 460
- Rejestracja: 9 gru 2006, o 00:00
- Lokalizacja: Gdynia
Re: WIERSZE KTÓRE LUBIMY
Jacek Dehnel. Zasłona
Jeszcze trzy lata po naszym rozstaniu
wiodłem na jawie życie podwójne
klisze nakładały się
i oto
na tle tego, co widziałem:
sypialni, ulicy, szafy, sali teatralnej
pojawiały się sceny z innej, przerwanej historii.
Wychodziliśmy do filharmonii
jedliśmy obiady w jakimś obcym pokoju
nasze twarze się zmieniały.
Szczegóły ukazywały mi się
ze zwodniczą dokładnością
szukałem małych spinek do mankietów
na brzegu dywanu, którego nie znałem
a przecież i spinki i wzór na dywanie
jeszcze dziś mógłbym narysować z niepamięci.
Wszystko to
było jak kawały tłuczonego szkła w oczodołach
wielkie trójkątne pokrwawione drzazgi
wiedziałem bowiem
że oto światło przenika przez bisior i jedwab
zasłony światła
i tamto życie jest równie prawdziwe
tylko się właśnie nie zdarza.
Jeszcze trzy lata po naszym rozstaniu
wiodłem na jawie życie podwójne
klisze nakładały się
i oto
na tle tego, co widziałem:
sypialni, ulicy, szafy, sali teatralnej
pojawiały się sceny z innej, przerwanej historii.
Wychodziliśmy do filharmonii
jedliśmy obiady w jakimś obcym pokoju
nasze twarze się zmieniały.
Szczegóły ukazywały mi się
ze zwodniczą dokładnością
szukałem małych spinek do mankietów
na brzegu dywanu, którego nie znałem
a przecież i spinki i wzór na dywanie
jeszcze dziś mógłbym narysować z niepamięci.
Wszystko to
było jak kawały tłuczonego szkła w oczodołach
wielkie trójkątne pokrwawione drzazgi
wiedziałem bowiem
że oto światło przenika przez bisior i jedwab
zasłony światła
i tamto życie jest równie prawdziwe
tylko się właśnie nie zdarza.
Nie boję się, ochraniają mnie
Trzy oddane karły
Kochają mnie bo szyję im
Szyję im małe kubraczki
Trzy oddane karły
Kochają mnie bo szyję im
Szyję im małe kubraczki
Re: WIERSZE KTÓRE LUBIMY
Samotność jest jak deszcz.
Z błękitu mórz unosi się ku zmierzchom;
sponad bezkresu równin porą przeszłą
ku niebu zdąża, co nią zawsze włada.
Dopiero z niebios na miasto opada.
Opada deszczem w tej dwuznacznej dobie,
gdy blaskiem świtu krąg ulic się mieni,
gdy ciał tych dwoje, nic nie odnalazłszy w
sobie,
rozczarowania w radość nie przemieni,
gdy ludzie z sobą jedynie złączeni
we wspólnym łożu nienawiści tchnieniem —
wtedy samotność płynie rzek strumieniem…
Rainer Maria Rilke
Z błękitu mórz unosi się ku zmierzchom;
sponad bezkresu równin porą przeszłą
ku niebu zdąża, co nią zawsze włada.
Dopiero z niebios na miasto opada.
Opada deszczem w tej dwuznacznej dobie,
gdy blaskiem świtu krąg ulic się mieni,
gdy ciał tych dwoje, nic nie odnalazłszy w
sobie,
rozczarowania w radość nie przemieni,
gdy ludzie z sobą jedynie złączeni
we wspólnym łożu nienawiści tchnieniem —
wtedy samotność płynie rzek strumieniem…
Rainer Maria Rilke
Mówić trzeba prosto, a myśleć w
sposób skomplikowany - nie na
odwrót.
sposób skomplikowany - nie na
odwrót.
Re: WIERSZE KTÓRE LUBIMY
Pierwsze, co przyszło mi do głowy
"Zapomnę cię jeżeli chcesz
Jeżeli chcesz zapomnij też
Nie będę szukał
Nie będę pukał
Nie będę dzwonił
Nie będę bronił
Ci czegokolwiek
Tak, wierzę ci, rozumiem, że
Ktoś inny jest, skończyło się
Nie krzyczę, patrz
Zachowam twarz
Mam taki luz
Wiesz, pójdę już
Pójdę gdziekolwiek
Powiedz mi tylko, czemu w twych oczach
Z łez się malują czarne witraże
Co cię tak boli skoro nie kochasz
Jaki się w tobie zrywa sen
Jakie się w tobie budzą pejzaże
Skąd tyle ciepła w gotyckich oknach
Tysiąc portretów na twojej twarzy
Co cię tak boli
Skoro nie
Skoro już mnie nie kochasz
I jeszcze to powiem ci
Naprawdę chciałem z tobą być
Lecz teraz wiem
Kochałem źle
Tak sądzisz, cóż
Wiesz, pójdę już
Pójdę gdziekolwiek
A jeśli kiedyś najdą cię
Myśli by wrócić, powiem: nie
Nie będę grał
Nie będę chciał
Pamiętaj, że
Nie znajdziesz mnie
Będę gdziekolwiek
Powiedz mi tylko, czemu w twych oczach
Z łez się malują czarne witraże
Co cię tak boli skoro nie kochasz
Jaki się w tobie zrywa sen
Powiedz mi tylko dlaczego płaczesz
Za każdym razem kiedy uciekasz
Przecież wiesz dobrze, że ci wybaczę
Przecież wiesz
Przecież dobrze wiesz
Przecież wiesz
Przecież wiesz
Wiesz, że czekam"
"Zapomnę cię jeżeli chcesz
Jeżeli chcesz zapomnij też
Nie będę szukał
Nie będę pukał
Nie będę dzwonił
Nie będę bronił
Ci czegokolwiek
Tak, wierzę ci, rozumiem, że
Ktoś inny jest, skończyło się
Nie krzyczę, patrz
Zachowam twarz
Mam taki luz
Wiesz, pójdę już
Pójdę gdziekolwiek
Powiedz mi tylko, czemu w twych oczach
Z łez się malują czarne witraże
Co cię tak boli skoro nie kochasz
Jaki się w tobie zrywa sen
Jakie się w tobie budzą pejzaże
Skąd tyle ciepła w gotyckich oknach
Tysiąc portretów na twojej twarzy
Co cię tak boli
Skoro nie
Skoro już mnie nie kochasz
I jeszcze to powiem ci
Naprawdę chciałem z tobą być
Lecz teraz wiem
Kochałem źle
Tak sądzisz, cóż
Wiesz, pójdę już
Pójdę gdziekolwiek
A jeśli kiedyś najdą cię
Myśli by wrócić, powiem: nie
Nie będę grał
Nie będę chciał
Pamiętaj, że
Nie znajdziesz mnie
Będę gdziekolwiek
Powiedz mi tylko, czemu w twych oczach
Z łez się malują czarne witraże
Co cię tak boli skoro nie kochasz
Jaki się w tobie zrywa sen
Powiedz mi tylko dlaczego płaczesz
Za każdym razem kiedy uciekasz
Przecież wiesz dobrze, że ci wybaczę
Przecież wiesz
Przecież dobrze wiesz
Przecież wiesz
Przecież wiesz
Wiesz, że czekam"
-
- natchniona foremka
- Posty: 467
- Rejestracja: 3 sie 2010, o 19:39
- Lokalizacja: Warszawa
Re: WIERSZE KTÓRE LUBIMY
Kocham to<3
"Czemu Ela straciła przyjaciela?
Przez Kartę Nauczyciela
Czemu po sobocie jest niedziela?
Przez Kartę Nauczyciela
Czemu Kurt Cobain chodził we flanelach?
Przez Kartę Nauczyciela
Czym wytłumaczyć popularność George'a Michaela?
Kartą nauczyciela.
Dlaczego prezydentem RPA był Mandela?
Dzięki Karcie Nauczyciela.
Jaka jest pogoda na Seszelach?
Jeden chuj, grunt, że w Polsce pada i jest Karta Nauczyciela".
Z pozdrowieniami dla Dominiki Wielowieyskiej.
"Czemu Ela straciła przyjaciela?
Przez Kartę Nauczyciela
Czemu po sobocie jest niedziela?
Przez Kartę Nauczyciela
Czemu Kurt Cobain chodził we flanelach?
Przez Kartę Nauczyciela
Czym wytłumaczyć popularność George'a Michaela?
Kartą nauczyciela.
Dlaczego prezydentem RPA był Mandela?
Dzięki Karcie Nauczyciela.
Jaka jest pogoda na Seszelach?
Jeden chuj, grunt, że w Polsce pada i jest Karta Nauczyciela".
Z pozdrowieniami dla Dominiki Wielowieyskiej.
Re: WIERSZE KTÓRE LUBIMY
William Shakespeare:
SONET 49
Na ów czas (jeśli kiedyś taki czas nastanie),
Gdy ujrzę, jak twa niechęć wady moje karze,
Gdy rozum wezwie miłość twą na przesłuchanie
I ocen ostatecznych dokonać jej każe;
Na ów czas, gdy mnie miniesz, jakbyś nie znał wcale,
I nie powitasz błyskiem słonecznego oka,
Gdy miłość, jakże inna w tym smutnym finale,
Znajdzie powody, by mnie traktować z wysoka;
Na ów czas, jak obrońca w oblężonym grodzie,
Muszę się dziś gotować, otaczać murami
Samowiedzy - lecz przyznać, ku swej własnej szkodzie,
Że zgodne z prawem będzie, co się stanie z nami:
Gdyż w mocy prawa możesz mnie rzucić, nieczuły;
Mnie w kochaniu nie wesprą żadne artykuły.
(przeł. Stanisław Barańczak)
SONET 49
Na ów czas (jeśli kiedyś taki czas nastanie),
Gdy ujrzę, jak twa niechęć wady moje karze,
Gdy rozum wezwie miłość twą na przesłuchanie
I ocen ostatecznych dokonać jej każe;
Na ów czas, gdy mnie miniesz, jakbyś nie znał wcale,
I nie powitasz błyskiem słonecznego oka,
Gdy miłość, jakże inna w tym smutnym finale,
Znajdzie powody, by mnie traktować z wysoka;
Na ów czas, jak obrońca w oblężonym grodzie,
Muszę się dziś gotować, otaczać murami
Samowiedzy - lecz przyznać, ku swej własnej szkodzie,
Że zgodne z prawem będzie, co się stanie z nami:
Gdyż w mocy prawa możesz mnie rzucić, nieczuły;
Mnie w kochaniu nie wesprą żadne artykuły.
(przeł. Stanisław Barańczak)
- BiankaDeSade
- natchniona foremka
- Posty: 384
- Rejestracja: 7 maja 2007, o 00:00
Re: WIERSZE KTÓRE LUBIMY
"Szklanka na kamieniu"
Namalują obrazy, a może tylko ustawią
łódź z kilkoma żaglami w dobrym kierunku.
Później zrozumiesz każdy szczegół; przedwczesny
wieczór, roztrzaskane głowy.
Nad ranem przyjdzie kelner z wilgotną
szmatką do butów. Wycałuje mi stopy
na przywitanie; zobaczysz wejście
w głęboki piasek.
W porcie zrobią mnie na kolejną Wenus. Usiądę
okrakiem na beczce z czerwonym pędzlem za uchem.
I wypijesz tyle rumu ile przepuszczą moje włosy.
[sierpień 2008]
Twórca: Espena Sway z portalu http://www.poezja.org
Namalują obrazy, a może tylko ustawią
łódź z kilkoma żaglami w dobrym kierunku.
Później zrozumiesz każdy szczegół; przedwczesny
wieczór, roztrzaskane głowy.
Nad ranem przyjdzie kelner z wilgotną
szmatką do butów. Wycałuje mi stopy
na przywitanie; zobaczysz wejście
w głęboki piasek.
W porcie zrobią mnie na kolejną Wenus. Usiądę
okrakiem na beczce z czerwonym pędzlem za uchem.
I wypijesz tyle rumu ile przepuszczą moje włosy.
[sierpień 2008]
Twórca: Espena Sway z portalu http://www.poezja.org
"Stop touching meeee! I`ll kill you" x)
-
- natchniona foremka
- Posty: 314
- Rejestracja: 18 maja 2011, o 16:54
Re: WIERSZE KTÓRE LUBIMY
Właśnie, że nie. Zupełnie się nie nadajesz
do konstruowania możliwych światów.
Kłamałem za każdym razem, kiedy milczałem,
że przetrzymam ciebie i tego siebie, którego nie znałem.
Od początku marzyłem, żebyśmy zapomnieli o sobie.
Żeby wszystkie prywatne istotności, osobne zgrozy, osobiste szczęścia
dzieliły się tylko na wspólne lub
niebyłe.
Krzysztof Siwczyk
do konstruowania możliwych światów.
Kłamałem za każdym razem, kiedy milczałem,
że przetrzymam ciebie i tego siebie, którego nie znałem.
Od początku marzyłem, żebyśmy zapomnieli o sobie.
Żeby wszystkie prywatne istotności, osobne zgrozy, osobiste szczęścia
dzieliły się tylko na wspólne lub
niebyłe.
Krzysztof Siwczyk