Po 7 latach od wydania pierwszej płyty Pauliny Bisztygi przyszedł czas na zaprezentowanie jej nowych piosenek.
Paulina Bisztyga to artystka krakowska, wielokrotnie nagradzana, wyróżniana, honorowana stypendiami, za talent, za oryginalność, za to co już stworzyła, napisała i wyśpiewała. To także wielka indywidualistka chodząca własnymi muzycznymi ścieżkami, a echem tych ścieżek jest płyta, która właśnie trafiła do dobrych sklepów muzycznych.
„Proste jest prawo miłości” to tytuł płyty i zarazem zwiastun tego, co na niej usłyszymy. To zbiór 13 utworów, które powstały w różnym czasie. Ich tematem jest miłość, a właściwie jej brak, rozstanie oraz cała gama uczuć i emocji, które temu towarzyszą. Niemoc przeplata się z siłą, smutek z cierpliwością, a złość ze spokojem. Wielkim plusem płyty są teksty - proste, dobitne i pozbawione banału.
Świeżej dawce doskonałych tekstów towarzyszy ciekawe brzmienie.
Ci, którym przypadła do gustu pierwsza płyta i jej oryginalny klimat, nie będą zawiedzeni. Nowe piosenki są logiczną kontynuacją tematów poruszanych na pierwszej płycie. „Proste jest prawo miłości” jest jednak znacznie dojrzalsza. Słychać na niej wyraźnie bogatsze aranżacje i dopracowany wokal. Mimo braku brzmienia trąbki, czy puzonów, które świetnie akcentowały na pierwszej płycie jazzowe akcenty, utwory zostały tak ciekawie i w przemyślany sposób rozpisane na poszczególne instrumenty, że nie tracą na swojej wartości. Na płycie wyraźnie słychać altówki, kontrabas, gitary, instrumenty klawiszowe oraz perkusję. Niektóre utwory są po prostu wybitne i perfekcyjnie rozbudowane instrumentalnie („W ukryciu”), inne są dodatkiem do świetnej poezji (wyróżniająca się z całości „Poczekanka”). Największym atutem płyty jest głos - głęboki, bardzo ekspresyjny, z niezmiennie elektryzującą barwą!
Kolejnym walorem jest jej nastrojowość. Mamy tu przeróżne emocje i nastroje: od lekkiej, frywolnej "Piosenki o chłopakach" z melodyjnym, chwytliwym refrenem, po wybuchy ekspresyjnej złości w "Ja pozmiatam". Znajdziemy tu też trochę fajnego rockowego brzmienia w "Nie chodzę już tam", jak i porcję spokoju i liryki w "Gdy cię zostawi miłość” Jest w końcu "Nie chce mi się nic", w którym chórek stanowi interesujący, żartobliwy kontrapunkt, a śpiewane przez niego dwa zdania są najtrafniejsze z trafnych.
Jak przystało na dobrej jakości produkt, został on starannie opakowany. Mocna w wymowie okładka z motywem rozerwanej do krwi i do bólu więzi międzyludzkiej idealnie wpasowuje się w to, co znajdujemy na płycie.
Jeśli uciekasz od muzyczno-brzmieniowej bylejakości, jeśli masz dość słodko-mdłych melodyjek i naiwnych tekstów, jeśli mówisz „nie” zalewającej fali taniej, popowej sieczki, a przede wszystkim jeśli kochasz świat wrażliwych, a zarazem mocnych kobiet - sięgnij po płytę Pauliny.
strona oficjalna Pauliny Bisztygi, a na niej fragmenty płyty do odsłuchania i terminarz koncertówRecenzja ukazała się również na Portalu Polskiej Kultury Niezależnej Independent.pl http://www.independent.pl/
Zaloguj się
Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się!