Wiara i Tęcza

W naszym działaniu rozpowszechniamy wiedzę, która pomaga pogodzić fakt bycia osobą LGBTQ z wiarą i przynależnością do Kościoła, bez żądania wyrzeczenia się swojej seksualności.

Mamy świadomość, że poglądy związane z akceptacją związków jednopłciowych oraz związków osób transpłciowych - różnią się od aktualnego nauczania Kościoła katolickiego, Kościoła prawosławnego oraz części Kościołów protestanckich.

Przez wieki liczni chrześcijanie zmagali się z konfliktem pomiędzy wiernością własnemu sumieniu, a posłuszeństwem  nauczaniu magisterium Kościoła.  Dotyczyło to wielu tematów, przykładowo - praw kobiet, aktualnych odkryć naukowych (teoria Kopernika, teoria ewolucji), zakazu sekcji zwłok, problemu zbawienia poza Kościołem. Jak wiemy oficjalne stanowisko ulegało z czasem zmianie.

Obecnie Kościół wzywa osoby LGBTQ do "leczenia" lub do życia w samotności, popierając grupy typu „Odwaga”.
Jest to sprzeczne z aktualnymi poglądami naukowymi oraz z poczuciem etycznym wielu ludzi.
Uważamy, że Kościół zmieni zdanie na ten temat, a naszym zadaniem jest przyspieszanie tego procesu poprzez przekonywanie osób duchownych oraz świeckich.

Jesteśmy w  Kościele, ponieważ wierzymy Jezusowi który go założył i zostawił nam jako szczególną  przestrzeń swojej żywej obecności.
W nim obdarza nas, a przez nas- wszystkich ludzi, swoimi łaskami.
Ta wiara jest dla nas najważniejsza.  Uważamy, że brak pełnej akceptacji aktualnego nauczania Kościoła ma znaczenie drugorzędne.

Część chrześcijan przyjmuje postawę: nie zgadzam się z częścią nauczania magisterium, ale milczę i zostaję.
Nasza postawa jest inna: nie zgadzam się, więc mówię o tym, przekonuję do zmiany i zostaję.

Świadomi, że osoby świeckie są wezwane do pracy w swoim Kościele, podejmujemy dzieło wsparcia dla naszych sióstr i braci.

Osobom duchownym będziemy wdzięczni za  modlitwę i każdy życzliwy gest. Zdajemy sobie sprawę, że ich oficjalne i czynne włączenie się do naszej grupy może być szczególnie trudne ze względu na złożone śluby posłuszeństwa.
Liczymy się z możliwością krytycznych odezw ze strony Kościoła. Mimo to będziemy dalej pełnić swoją posługę, dyktowaną przez głęboki nakaz sumienia.
Podobnie działają organizacje w innych krajach - przykładowo Dignity czy New Ways Ministry.

Zapraszamy do włączenia się we wspólne działanie. Umacniajmy się wzajemnie, pracujmy nad realizacją naszych celów i otwierajmy się na potrzeby wszystkich ludzi.
Wiara i Tęcza
Data publikacji w portalu: 2011-03-16
Podoba Ci się artykuł? Możesz go skomentować, ocenić lub umieścić link na swoich stronach:
Aktualna ocena: ocena: 0 /głosów: 0
Zaloguj się, aby zagłosować!
OPINIE I KOMENTARZE+ dodaj opinię  

heret2011-03-20 08:29
Artykulik, który bardziej przypomina filmowy trailer, niż jakikolwiek news informacyjny... bo co ja z tego wiem? Tak, zgadzam się, że pogodzenie swojej orientacji seksualnej z nauczaniem i doktryną Kościoła Katolickiego [patrząc z mojej perspektywy] jest trudne... a czasem wręcz niemożliwe, gdy kapłani zamiast wspomagać i przypominać, że "sądzeni będziemy z miłości" i że "przez usprawiedliwienie z wiary, a nie przez prawo wybawił nas Chrystus", tylko wzmagają wewnętrzne rozdarcie wymagając czasem opuszczenia "szeregów wiernych owieczek". Fakt, że Pismo Święte mówi, że Bóg "powołał grzeszników, a nie sprawiedliwych"... ale wielu duchownych roszczących sobie prawo do sądzenia i sprawowania rządów dusz, zapomina o tym istotnym fakcie. Służba uczy nas pokory... myślę, że także pokory wobec bycia człowiekiem, matką, siostrą, bratem, synem, wierzącym, homo- czy transseksualistą, itd. Zatem... może to dobra droga ;)

marzyszjakja2011-03-21 15:09
Jestem osobą wierzaca niezwyle aktywna - w swoim czasie .... otarłam sie nawet poniekąd o życie zakonne. Kościół narzuca reguły które maja na celu i sprawiają że łatwo bedzie nami sterować. : ( i wcale nie dla tego że tak nauczał Chrystus - tylko jako zwyczajny ustruj zchierarchizowany kieruje sie interesem - wyższym czytaj - własnym. W tej kwoestii kierując sie sumieniem - musimy sie poprostu z tym nie zgadzac . To jest rozmowa z Bogiem w naszym sumieniu - a nie z chierarchą. Przykre że ci którym ufamy kieruja się "wytycznymi" ad zarządu dóbr koscielnych i praw kanonicznych jeszcze o ile pamiętam z XIV wieku pochodzącymi - nie akceptują podstawowego prawa człowieka jakim jest prawo do miłości - jakim jest prawo miłości - niezaleznie czy jest ona homo czy hetero. Powinni dbać przede wszystkim o to żeby nas uczyć aby była to miłość pełna i ja tego wlaśnie szukam w nauczaniu kościoła. Żeby stanowiła oddanie się drugiemu człowiekowi. Wolała bym zeby kościół bardziej kładł nacisk na jakość więzów rodzinnych i umiejętnośc oddania sie drugiemu człowiekowi w miłości - czego tak wiele osób i homo i hetero - poprostu nie umie., zamiast wnikac w nasze osobiste wybory ad osoby kochanej i jej orjentację. Przedkładając "święte" związki małżeńskie alkocholików ponad innych żyjących zgodnie z sumieniem i kierujących sie miłością pomima iż nie ta "poprawną" kościół chcac nie chcac wykrzywia obraz miłości jaka powinna w nauczaniu kościoła być tematem dominującym. Pozdrawiam : )

Julia552011-03-24 00:43
Popieram. Dobre rady księdza w konfesjonale to żeby wyjść za mąż i założyć rodzinę. Oni nie mają pojęcia o czym mówią. Jeśli pan Bóg mnie taką stworzył (o takiej budowie mózgu) to ja nie będę z NIM wojowala ani ze swoją tożsamością. Nie robię nic zlego , nie zabijam , itd. Też i nie wyszlam za mąż żeby nie oszukiwać drugiego czlowieka i nie zlamać mu życia -jestem uczciwa. Wierzę w Boga , Jego dobroć i wyrozumialość a nie w księdza ! Jeśli duchowni mają za malo wiedzy na nasz temat , niech sie douczą . Z obecną wiedzą niech się odpimpają ode mnie !

Antri2011-03-31 17:10
Miałam problem jak się odnaleźć w wierze, religii, kościele, wspólnocie religijnej - z moją przeszłością: rozwódka, a do tego lesbijka. I trwało to długo zanim sobie wszystko poukładałam. Po pierwsze zredefiniowałam pojęcia. To pozwoliło mi zaakceptować fakt, że nie należę do Kościoła i nie jest mi po drodze ze wspólnotą religijną "wyjściową" (tą, do której mnie wprowadzono zanim zaczęłam myśleć). Nie moge więc wyznawać z czystym sumieniem religii którą głosi ten kościół a wyznaje ta wspólnota. Została mi tylko wiara i mój Bóg, taki jak Go pojmuję (czy nie pojmuję) i moja modlitwa, w której nie ma nic na pokaz ani nic, na co nie mam zgody. Temu Bogu przeważnie dziękuję, rzadko proszę. Cieszy mnie nieograniczona, otwarta przestrzeń między Nim a mną, nie wypełniona niczyimi wyobrażeniami, obrzędami i strukturami kościelnych władz, nie zaburzona lękiem, niczym nie zagrożona. Dla takiego Boga chcę i mogę starać się być ok., tak bardzo jak potrafię nikogo nie ranić, nie ulegać lenistwu itp. I do takiego Boga z radością stąd odejdę, kiedy przyjdzie czas. Nikogo o niczym nie będę przekonywać, nie zakładam sekty, nie walczę o żadne prawa w instytucjach, które z założenia mnie nie chcą. Może to raczej ten czy ów kościół myli się fundamentalnie co do wizerunku prawego człowieka? I może szkoda czasu i pokoju ducha na dyskusje? Wierzę, że Bóg się nie myli, a ja mylę się tym mniej, im bardziej słucham swojego sumienia.


Dopisywanie opini, tylko dla zarejestrowanych użytkowniczek portalu

Zaloguj się

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się!

© KOBIETY KOBIETOM 2001-2024