Ostatnio na blogu: pewna historia
Andżela
Każdy kiedyś spotkał na swojej drodze Andżelę. Jest energetycznym wampirem, arogancką suką lub aniołem, kiedy tylko zechce. Manipulantka i największy kłamca, to cała Andżela.
Nie jest ani ładna ani brzydka, przeciętna, jednak potrafi owinąć sobie wokół palca każdego, kto tylko zwróci na nią uwagę. Jest femme fatale, wykorzystując wszystkich, kto stanie na jej drodze. Bezinteresowna znajomość dla niej nie istnieje. Płeć nie ma znaczenia, gdyż jest otwarta na wszelkie relacje, zawsze znajdzie frajera, który coś dla niej zrobi. Internet aż roi się od samotnych ludzi, którzy w naiwny sposób oczekują chociażby pozytywnej znajomości. Andżela daje, daje tyle na ile uważa, że warto dać. Na tyle aby mieć ze znajomości korzyści.
Znałam taką Andżelę i nie bez powodu nazwałam ją Andżelą.
Poznałam Andżelę.. hm, na czacie. Jakie to w tych czasach modne.
Nie, to nie była desperacja, po prostu chciałam z kimś „pogadać” i wydawało mi się, że ta znajomość może być bardzo pozytywną znajomością. Andżela „poświęcała mi swój czas”, kiedy zazwyczaj była pod wpływem. Nie wiedziałam tego jeszcze dopóki nie poznałam jej w realu. Ale o tym później.
Andżela miała dar tworzenia historii, jej fantazja sięgała bardzo daleko i podkręcało to atmosferę. Miała również zamiłowanie do natury a przede wszystkim do gór.
Byłam sama. Po nieudanym kilkuletnim związku. Banalne. Jednak potrzebowałam tzw. bratniej duszy. Myślę, że miałyśmy wspólny język. Iskrzyło.
Taka „Samotność w sieci” spotyka wiele osób, chociaż nie szukałam ani związku ani tym bardziej romansu. Chciałam pogadać. Wrócić z pracy i najzwyczajniej w świecie „pogadać”. Andżela wykorzystywała moją naiwność aby skwitować to jednym zdaniem „tylko nie zakochuj się we mnie, bo jestem mężatką”. Przyjęłam to do wiadomości. Nie oceniałam, nie przeklinałam w duchu losu, szukałam dobrej znajomości, ot cała prawda.
Andżela jednak pisała, pisała coraz odważniej. Opowiadała o swoich internetowych doświadczeniach BDSM z Panem, który jako jedyny trzymał ją w ryzach. Ja pytałam o męża i ich stosunki. Był to dla mnie dziwny związek.
Kiedy wyjechała w góry wysłała mi parę zdjęć i nawet zadzwoniła z nowego numeru. Wtedy jeszcze nie było trzeba rejestrować kart w obawie przed terroryzmem. Byłam wtedy z nią, między jej palcami obracała się karta sim… czy to romantyzm, czy manipulacja, nie wiem.
Pomimo rozmów na GG czat był głównym okiem na świat, widziałam jak Andżela „rwała” wszystkie dziewczyny opowiadając mi o swoich podbojach. Jakoś średnio mnie to interesowało. Nie oczekiwałam ani lojalności, ani tym bardziej jakiegoś uczucia oddalonego ode mnie ok. 100km z mężem w zanadrzu. Relacja jednak rozluźniała się i zacieśniała, częściej jednak była zaskakująca.
Nigdy nie zapomnę, kiedy dostałam link do youtube z kawałkiem „Jeb się …”. Była wtedy pijana. Chciałam jakiegoś wytłumaczenia, wyjaśnienia, nigdy go nie dostałam.
Andżela była we własnym świecie, więc stwierdziłam, że wpierdalać się nie będę. Od czasu do czasu wymieniałyśmy jakieś zdania na GG, uważałam ją za przjaciólkę, gdyż opowiedziałam jej o moich doświadczeniach życiowych. Nie potrafiła ich uszanować, co się okazało później.
Wtedy poznałam Me. Mieszkała w mieście które kochałam z Beskidami wokół.
Kontakt z Andżelą jakoś się urwał. Z Me rozmawiałam codziennie, choć nie chciała podawać swojego numeru telefonu zmuszona była to zrobić, gdyż nie przyjmowałam połączeń zastrzeżonych. Bałam się bliskich relacji. Nie chciałam nikogo skrzywdzić ani nie chciałam aby ktoś mnie skrzywdził. Me była uparta. Zadzwoniła któregoś późnego wieczoru i powiedziała „Zakochałam się w Tobie”. Byłam przerażona.