Bo tak trzeba!

Kampanię "Miłość nie wyklucza" zorganizowała grupa "nawiedzonych" ludzi. Grupa ta zaplanowała całość kampanii i każdy jej szczegół. Zaprojektowała logo i wymyśliła hasło, znalazła chętnych do wystąpienia na plakatach, starannie opracowała i udostępniła na swojej stronie materiały promocyjne. Dlaczego ich wsparłam? I jak może to robić każda z nas?
Plakat akcji "Miłość nie wyklucza"
Plakat akcji "Miłość nie wyklucza"
Plakat akcji "Miłość nie wyklucza"
Plakat akcji "Miłość nie wyklucza"
Dlaczego włączyłam się w działania kampanii "Miłość nie wyklucza"? Odpowiedź można by zamknąć w krótkim: "Bo uważam, że tak trzeba". Nie jest łatwo odpowiedzieć na pytanie, dlaczego popieram coś dla mnie tak oczywistego jak postulat wprowadzenia związków partnerskich w Polsce. Popieram, bo ustawa jest wielu parom potrzebna. Popieram, bo uważam, że wszyscy powinni mieć takie same prawa. Popieram, bo może kiedyś też będę chciała z niej skorzystać. Tylko że z takiego popierania niewiele wynika. I pewnie nic by nie wynikło, gdybym wcześniej nie wspierała pary polskich lesbijek biorących udział w konkursie linii lotniczych SAS. W kontekście przygotowywanej wówczas kampanii "Miłość nie wyklucza" ogłoszenie konkursu nie mogło nastąpić w lepszym czasie. Stał się medialną okazją do zwrócenia uwagi społeczeństwa na brak w polskim prawie regulacji związków osób homoseksualnych. Jak tysiące internautek i internautów brałam udział w głosowaniu i włączyłam się do dyskusji. Żeby zmobilizować do głosowania jeszcze większą liczbę osób, napisałam artykuł, który zamieszczono na portalu Kobiety Kobietom.

Nie tylko internet!

Internet internetem, ale od czego są stare i sprawdzone sposoby rozpowszechniania informacji? Było wiele miejsc, gdzie można było dotrzeć szczególnie do młodych ludzi, niezależnie od ich orientacji. Zwykle nikt nie wchodzi na portale branżowe przypadkowo i  wiele osób nigdy nie dowiedziałoby się o konkursie. Zaprojektowałam i wydrukowałam małe plakaty i miniulotki. Nie spodziewałam się aż tak dużego zainteresowania. Plakaty prowokowały do dyskusji, a wielu studentów sięgało po ulotki. Część materiałów była jednak niszczona lub lądowała w koszach na śmieci. Na plakatach pojawiały się nalepki NOP-u, nieprzyjazne komentarze i gryzmoły. Takiego zainteresowania także można było się spodziewać. Oczywiście nie tylko ja wpadłam na pomysł z ulotkami. Inni także udostępniali w sieci swoje materiały, z których często korzystałam.

Z całej akcji jedno wydarzenie utkwiło mi szczególnie w pamięci. Któregoś dnia jakaś studentka, a może młoda wykładowczyni, widząc, że przypinam plakat o konkursie, podeszła do mnie i oświadczyła, że ma nadzieję, iż w Polsce związków partnerskich NIGDY nie będzie. Wyjaśniła mi, że te zawarte za granicą nie są tu uznawane. Miała rację, tylko dlaczego przyjęła postawę psa ogrodnika?

Nawet jeżeli Cię to nie obchodzi, bądź za!

Tysiące par czeka na ustawę o związkach partnerskich, która uwolniłaby je od wielu życiowych trudności. Uważam, że nawet ci, których związki partnerskie nie obchodzą, powinni być ZA w imię SOLIDARNOŚCI z tymi, których one obchodzą i którzy ich potrzebują. Kampanię "Miłość nie wyklucza" popiera wiele osób heteroseksualnych, które mają już swoje śluby i wspieranie MNW mogłoby ich osobiście kompletnie nie interesować. Ale one wzniosły się na wyższy poziom myślenia i uważają brak ustawy o związkach partnerskich za dyskryminację, która nie powinna mieć miejsca w nowoczesnym demokratycznym państwie. Jeśli ktoś nie chce związków partnerskich, to niech przynajmniej nie przeszkadza i nie dowodzi obłudnie na różnych forach, że związki partnerskie są niepotrzebne, bo JEJ czy JEMU są niepotrzebne. Jeśli ktoś twierdzi, że kocha i nie potrzebuje do tego "świstka papieru", to tak naprawdę albo jest bardzo młody, albo ma w nosie los partnera czy partnerki w wypadku choroby, bezrobocia lub własnej śmierci.

Przeczytałam kiedyś: "Mnie związki partnerskie nie interesują, bo wiele istotnych spraw finansowych można sobie załatwić w ramach istniejących rozwiązań prawnych". Czyżby? Czy można sobie w tych ramach załatwić dziedziczenie bez podatku? Czy można otrzymać emeryturę po zmarłym partnerze? Czy twoja partnerka zostanie objęta ubezpieczeniem zdrowotnym, jeśli straci pracę? A dlaczego para osób homoseksualnych ma w ogóle sobie coś "załatwiać"? Gdyby wszystkie sprawy istotne dla związku dwóch osób można było sobie załatwić w ramach istniejących rozwiązań prawnych, to po co komu byłaby potrzebna instytucja ślubów cywilnych? Po to właśnie, żeby nie trzeba było niczego załatwiać, ale żeby wszystkie prawa i obowiązki wynikały "za jednych zamachem" z faktu zawarcia związku. Smutne, że nawet najwyżsi urzędnicy państwowi dezinformują społeczeństwo, w kółko powtarzając bajki o rzekomo istniejących rozwiązaniach prawnych. Może sami są dezinformowani albo mają w tym jakiś interes lub po prostu trzęsą portkami. Ale jaki interes może mieć autor czy autorka przytoczonych wyżej słów? Swoją drogą ciekawe, jakie transparenty będą nieśli w tegorocznej Paradzie Równości przeciwnicy związków partnerskich i czy świętując otwartość, równość i tolerancję, wpuszczą na czoło Parady słynny różowy baner z napisem "Żądamy ustawy o związkach partnerskich".

Wielka kampania za małe pieniądze

Kampanię "Miłość nie wyklucza" zorganizowała grupa "nawiedzonych" ludzi, w tym dwie lesbijki, które w grudniu zawarły ślub na pokładzie samolotu SAS. Grupa ta zaplanowała całość kampanii i każdy jej szczegół. Zaprojektowała logo i wymyśliła hasło, znalazła chętnych do wystąpienia na plakatach, starannie opracowała i udostępniła na swojej stronie materiały promocyjne. Szkoda tylko, że numer konta został podany skromnie, bo gdzieś na szarym końcu. Akcja miała się zakończyć w listopadzie, ale trwa nadal i plakaty MNW pojawiają się w kolejnych miastach.

To prawda, że początkowo akcja plakatowa nie wzbudziła większych emocji, ale wystarczy poczytać artykuły w prasie lokalnej, wejść na fora dyskusyjne Suwałk czy Kędzierzyna-Koźla, by zmienić zdanie. Jednak może nie emocje są tu najważniejsze, ale tocząca się dyskusja. Niech mówią dobrze czy źle, byle mówili. Niech nawet zdzierają plakaty i oblewają je farbą, jak miało to miejsce na dworcu w Kędzierzynie-Koźlu. Kampania MNW uświadamia społeczeństwu, jaka jest sytuacja osób nieheteroseksualnych w Polsce. Już "dała coś do myślenia" i ożywiła dyskusję, choćby na temat homofobicznej mowy nienawiści, której jest pełno w życiu publicznym, na którą jest duże przyzwolenie i która nie jest prawnie wprost zakazana.

Kiedy pierwszy raz weszłam na stronę MNW, przejrzałam materiały i pobrałam niektóre pliki. Przeczytałam też rozliczenie finansowe. Nie wierzyłam, że taka kampania mogła rozpocząć się z budżetem około 6000 zł. Przecież to zaledwie dwie średnie krajowe! Tylko tyle dało z siebie całe to niby środowisko? Chciałoby się zapytać: "Gdzie są te dwa miliony polskich gejów i lesbijek. Gdzie jest choćby sto tysięcy?" Już ponad 9000 osób polubiło stronę MNW na Facebooku. To dużo, ale oprócz Lubiących potrzeba też KASY, KASY i jeszcze raz KASY! Kasy wymaga projektowanie i druk plakatów, utrzymanie strony internetowej, wynajem powierzchni reklamowej na słupach, billboardach i tablicach, reklama w prasie i produkcja gadżetów.

Nasza sprawa - nasza kasa

Na forum dyskusyjnym dotyczącym obecności MNW w Kędzierzynie-Koźlu przeczytałam dociekliwe pytanie: "Za czyje pieniądze są wykonane plakaty i kto pokrywa cały koszt tej kampanii medialnej? To będzie we wszystkich miastach kosztować setki tysięcy jak nie milion?". Odpowiedziałam: "Za czyje pieniądze? Nie za państwowe, nie z budżetu ani nie z podatków. Są to donacje pochodzące od sponsorów i darowizny od osób prywatnych popierających wprowadzenie ustawy o związkach partnerskich. Budżet kampanii jest bardzo skromny, żadnych setek tysięcy. Ty również możesz wesprzeć kampanię "Miłość nie wyklucza". Będziesz miał satysfakcję z wzięcia udziału w pozytywnym działaniu, może pierwszy raz w życiu". Gdyby było prawdą, jak twierdził ktoś o nicku Fabryka gumy, że "największym sponsorem jest fabryka prezerwatyw", to MNW nie miałaby żadnych trosk materialnych i mogłaby oblepić plakatami całą Polskę. Swoją drogą taki sponsoring to niezła myśl!

Nikt nie ma za dużo kasy, każdy narzeka, że zarabia za mało. Mówisz, że nie masz kasy? To za co żyjesz? Jeśli pracujesz, to masz. Zawsze można zrezygnować z jakiegoś ciucha, paru browarków czy zbędnego gadżetu, takiego jak nowa komórka, kiedy stara, kupiona pół roku temu jeszcze działa. Jeśli żyjesz za 100% tej kasy, którą masz, to przeżyjesz także za 98% i już... 2% leci na MNW! Trzeba tylko trochę odkleić się od swoich pieniędzy i mieć potem satysfakcję, że się wsparło nie tylko działaniem, ale także finansowo istotny cel i przybliżyło chwilę, kiedy prezydent RP powie: "To jest piękny dzień, bardzo piękny dzień. Jestem dumny/dumna, że mogę podpisać ustawę o związkach partnerskich." (Ustawę, a nie ten bubel prawny i przedwyborczy ochłap rzucony przez SLD, który między innymi olewa dzieci z "tęczowych rodzin" - ale może od czegoś trzeba zacząć.) Niemożliwe? Nigdy tak nie będzie? Wiem, że to banał, ale żaden stan nie trwa wiecznie. Podam tylko dwa dobrze znane przykłady zmian, które też wydawały się niemożliwe.

Aby osiągnąć cel, trzeba działać

Zanim kobietom przyznano prawa wyborcze, na początku XX wieku sufrażystki maszerowały z banerami i transparentami, często wyrywanymi im z rąk i niszczonymi przez grupki zorganizowanych dżentelmenów i były wyśmiewane przez tak zwane porządne kobiety. Aby zwrócić uwagę na swoje żądania, podejmowały między innymi strajki głodowe i rozbijały szyby w oknach polityków przeciwnych przyznaniu kobietom praw wyborczych. Mimo że spotykały je szykany i aresztowania, nie odpuściły i osiągnęły swój cel.

"Tego nigdy nie da się przeprowadzić w kraju katolickim." Po pierwsze, cywilne związki partnerskie nie mają nic wspólnego ze ślubami kościelnymi. Zresztą śluby lesbijek i gejów przed ołtarzem miały już miejsce, choć nie w kościele katolickim. Po drugie, związki partnerskie, a nawet śluby par homoseksualnych wprowadziło wiele krajów katolickich, takich jak Irlandia, Francja, Belgia, Hiszpania, Portugalia, Argentyna, a ostatnio Brazylia, największy katolicki kraj świata, gdzie nie parlament, ale sąd najwyższy jednomyślnie orzekł, że pary homoseksualne mają takie same prawa jak małżeństwa kobiet i mężczyzn. Ten sposób wprowadzenia ślubów dla osób homoseksualnych pokazuje, że droga parlamentarna nie jest jedyną.

Nie ma się jednak co okłamywać, że ustawa będzie uchwalona w tej czy nawet w następnej kadencji Sejmu. Ale żeby stało się to kiedykolwiek, trzeba się przyłączyć się do takich kampanii jak "Miłość nie wyklucza". W jednym z komentarzy na temat MNW dyskutantka napisała, że "nie jest i nigdy nie była typem działaczki i nie zna się na tym". Mogę ją zapewnić, że również nie jestem "typem działaczki" i też się na tym nie znam. Włączam się w kampanię MNW w miarę swoich możliwości i umiejętności. Jeśli grupa ludzi użycza kampanii swoje twarze i nazwiska i podejmuje związane z tym pewne ryzyko, poświęca swój czas i nerwy, o pracy za friko nie wspominając, jeśli ktoś robi coś dla mnie i za mnie, to wypada włączyć się choćby do zaplecza. Od czego są choćby drukarka i pineski? Nawet zabawa na Facebooku ma swoje znaczenie. Wszystkie działania się kiedyś zsumują i doprowadzą do oczekiwanego wyniku. Każdy może wybrać coś dla siebie z listy "10 sposobów, by związki partnerskie stały się realne" podanej na stronie www.miloscniewyklucza.pl w zakładce "Włącz się/dołącz do nas". Można wiele zrobić nawet anonimowo, na czym, co zrozumiałe, wielu z nas szczególnie zależy. Można też wpisywać swoje komentarze na forach dyskusyjnych, by zneutralizować płynące szerokim strumieniem szambo, które się tam wylewa, ilekroć pojawia się temat homoseksualizmu i związków partnerskich. Jak pokazała dyskusja dotycząca obecności plakatów MNW w Kędzierzynie-Koźlu, da się to zrobić. Można też samemu wydrukować i rozprowadzać materiały promocyjne, jak choćby ulotki z listą postulatów. Wystarczy tylko ściągnąć odpowiednie pliki ze strony MNW. Można także dodać coś nowego do listy "10 sposobów". Życzę wszystkim powodzenia w działalności! Aha, i pamiętajmy - KASA, KASA i jeszcze raz KASA!
lingwistka
Data publikacji w portalu: 2011-05-23
Strona akcji:
Podoba Ci się artykuł? Możesz go skomentować, ocenić lub umieścić link na swoich stronach:
Aktualna ocena: ocena: 5 /głosów: 1
Zaloguj się, aby zagłosować!
OPINIE I KOMENTARZE+ dodaj opinię  

Joey2011-05-23 20:15
Świetny artykuł, Ewa! A ja jeszcze dodam taki mały haczyk, jako osoba od ponad 5 lat czekająca na spolszczenie mojego związku partnerskiego - nie sądzicie, że to trochę głupie, że w tzw. Europie od prawie 22 lat kolejne kraje przyjmują szersze lub węższe rozwiązania formalizujące związki jednopłciowe, a ten kraj nie ma nawet namiastki? A to także nasza, homicza wina, bo albo sami kwestionujemy demokratyczne prawa obywatelskie, albo żyjemy z mentalnością ofiary, którą cieszy skrajne minimum, które nam przyznano ponad 90 lat temu. Jak dla mnie - kiepściutko.


Dopisywanie opini, tylko dla zarejestrowanych użytkowniczek portalu

Zaloguj się

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się!

Witaj, Zaloguj się

NAPISZ DO NAS

Masz uwagi, zauważyłaś błędy na tej stronie?
A może chciałabyś opublikować swój tekst?
- Napisz do nas!

FACEBOOK

Zapraszamy na nasz profil Facebook
© KOBIETY KOBIETOM 2001-2024